Wydawca: Helion
Data wydania: 18 listopada 2015
Liczba stron: 280
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39 zł
Tytuł recenzji: Ponad podziałami
To zupełnie inny reportaż
niż "Rosja Matrioszka i Jastrząb". Przede wszystkim dlatego, że jest
fabularyzowany. Śledzimy w nim historię miłosną Rosjanina i Ukrainki z Krymu, a
oczywista symbolika tej opowieści każe spoglądać na nowy reportaż Macieja
Jastrzębskiego jak na rzecz z tezą. Skoro kochankom udaje się pokonać ogromne
różnice i przedrzeć przez to, co zaognia konflikt między ich rodakami,
porozumienie między Rosjanami a Ukraińcami w obliczu dramatycznych wydarzeń
ostatnich lat jest jednak możliwe. Napisać książkę o polityce i miłości, a
dodatkowo zachować konieczny obiektywizm reportażu - to zadanie bardzo trudne,
jednak Jastrzębskiemu się udało. "Krym.
Miłość i nienawiść" to uderzająca w sentymentalną nutę opowieść o
podziałach, które zaistniały w ludzkiej świadomości i spowodowały dzielenie
terytorium, sankcjonowane ideologicznie i uzasadniane propagandą. To książka o
tym, że możliwe jest wzniesienie się ponad podziały, ale jednocześnie niezwykle
trudno dostrzec ich granice. Bo autor nie kategoryzuje - zmusza nas do
spoglądania na agresorów z czułością i do rozumienia motywów postępowania
zwaśnionych stron. W tle niemy Krym, którego piękno opisywane jest przy użyciu
znanych poetyckich fraz. Powstała książka o pojednaniu i o miejscu, gdzie trudno
o jakąkolwiek jedność. Książka, w której zarysowuje się bardzo szeroka
perspektywa słuchacza analizującego przyswojone treści i poszukującego w niej
śladów kompromisu. Bo żeby żyć dzisiaj na Krymie, trzeba sobie ustalić jakiś
wewnętrzny azymut oparty właśnie na kompromisie.
Marianna
z Symferopola i Fiodor z Moskwy stają na drodze Macieja Jastrzębskiego zupełnie
przypadkowo, niedaleko granicy rosyjsko-ukraińskiej - a może obok tego, co z
tej granicy obecnie zostało. Autor wykorzystuje sytuację, z przypadkowości
czyniąc zasadność. Uważnie słucha dramatycznej opowieści
zakochanych i to na niej właśnie buduje fascynującą opowieść o Krymie. Przedstawia
anatomię fanatycznego wręcz zjednoczenia narodowego, które wypchnęło półwysep z
ukraińskiej sfery wpływów i skazało go na izolację, stałą atmosferę grozy i
podejrzeń. Zaburzyło normalne życie i wielu ludziom odebrało nadzieję na lepszą
przyszłość, czyniąc rozgoryczonymi wygnańcami. Opowieść miłosna to jedno, ale
portretowanie codziennego życia w strachu i niepewności to zasadnicza wartość
tej książki. Fiodor powoli zbliża się mentalnie do tego, czym jest dzisiaj Krym
i jak został naznaczony, bo jego miłość pozwala przedrzeć się przez propagandę
i uwierzyć w wartości oraz czyny dotychczas przez niego potępiane. Marianna
zdaje się złamana na kilka możliwych sposobów, jednak daje szansę miłości
między granicami i skłonna jest do pewnych kompromisów, by naprawdę ujrzeć
portret wewnętrzny swego rosyjskiego wybranka. A ten zmieni się nie tyle
diametralnie, ile przede wszystkim rozumnie. Fiodor ujrzy problemy z innej
perspektywy niż ta prezentowana przez rosyjskie media. Zaangażuje się mocno w
odbicie Marianny z rąk porywaczy i tutaj Jastrzębski uraczy nas próbką prozy
sensacyjnej, bo opisywana miłość dojrzeje w bardzo burzliwych okolicznościach,
a sytuacja na Krymie oraz wojna na wschodniej Ukrainie staną się z tą miłością
związane trudnym węzłem.
Maciej Jastrzębski odtwarza
znane nam z doniesień medialnych wydarzenia prowadzące do obecnej sytuacji na
Półwyspie Krymskim. Przygląda się uważnie temu, w jaki sposób Krym został
dotknięty tą nieoczekiwaną inwazją uzasadnianą przecież przez wielu
przekonaniem, iż nagle, po 23 latach, należy odebrać Ukrainie ten półwysep, bo
to kwestia sprawiedliwości historycznej. Autor słucha tych, którzy podczas
manifestacji wyrażają między innymi takie opinie. "Dążenie do aneksji Krymu to otwieranie puszki Pandory. Całe zło,
którym teraz epatują nasi politycy, prędzej czy później wróci do nas".
To nie jest tak, że Krym w rękach Rosji jest
jakimś gotowym tworem i miejscem, w którym będzie budowany ład na nowych
zasadach. To przede wszystkim miejsce ludzkiego smutku i łez. Rozgoryczenia
tych, którzy musieli uciekać. Mrocznej dumy pozostałych, akceptujących
specyficzny akt transformacji. Dających przyzwolenie na to, żeby obcy
zawłaszczał domy, sugerując ich wyzwalanie i sankcjonując swoją w nich
obecność. Krym cierpi i płacze, ale jednocześnie boryka się z wieloma
trudnościami, z powodu których codzienne życie staje się nie do zniesienia. Ponad
tym wszystkim monumentalna przyroda, niewzruszony świat natury traktujący
ludzkie szaleństwa z wiecznym dystansem. Jastrzębski stara się pokazać, w jaki
sposób ludzie tacy jak Marianna, wciąż na Krymie z ukraińskim paszportem,
odbierają sytuację aneksji w kilku możliwych kontekstach. To także historia
rosyjskiej świadomości Fiodora, któremu pewne zdarzenia wydają się naturalne,
ale ujrzenie ich z innego punktu widzenia powoduje dramatyczną rozterkę.
Obrazowanie
wewnętrznego podziału Krymu idzie w parze z zaglądaniem do tych domów, w
których mówi się odważnie o niesprawiedliwości dziejowej i płacze w gniewie za
utraconym status quo. Ten
reportaż to także historia okrucieństwa i bezkompromisowości, której nadano
tatarskie imię i nazwisko - Reszat Ametow. Opowieść o zaginięciu pewnego
Tatara, który chciał zaciągnąć się do ukraińskiej armii i walczyć z okupantem,
dyskretnie sygnalizuje skomplikowaną sytuację ludności tatarskiej na półwyspie
i ich zderzenia z układem sił opartym na terrorze. Ta dodatkowa opowieść czyni
reportaż Jastrzębskiego jeszcze bardziej dramatycznym, ale autor unika tak
naprawdę dramatyzmu, bo przez pryzmat swych zakochanych z dwóch krajów stara
się pokazać, w jaki sposób możliwe są dzisiaj porozumienie i wzajemny szacunek.
Ta książka ukazuje niejako dwa oblicza wojny. Po każdej stronie - rosyjskiej i
ukraińskiej - kryją się te same troski, niewybaczalne utraty, ta sama złość i
podobne nadzieje. W gruncie rzeczy ludzie są podobni i nie tylko miłość jest
dla nich wspólnym mianownikiem. Jastrzębski
ostrzega przed bezwzględnymi i jednoznacznymi ocenami. Ukazuje szaleństwo
wojny, w której obie strony cierpią podobnie. Pokazuje ludzkie zagubienie, a w
tym wszystkim siłę miłości. Jej moc skryta jest naturalnie w osobnej
opowieści, ale i nienawiść także ma wiele oblicz, wielokrotnie niezrozumianych.
Maciej Jastrzębski zabrał
nas do świata, którego kształtu nikt dzisiaj nie może być pewien. To reportaż o
ocaleniu ludzkich uczuć i takich odruchów, dzięki którym zawsze możemy się
odróżnić od wojennej grozy. Nie jesteśmy istotami stworzonymi do zabijania i
niszczenia. Miłość symbolizuje sporo, ale przede wszystkim jest orężem wobec
zagubienia, stereotypowego myślenia, chęci odwetu i żądzy niszczenia innych. Po
części jest to więc pacyfistyczna książka. Bardzo wyraźna, wielowątkowa,
napisana z zaangażowaniem i czułą bliskością do poezji opisującej Krym
najpiękniej jak to możliwe. O zderzeniu dwóch całkowicie różnych światopoglądów
i o wypracowaniu rozumnego kompromisu. To naprawdę jest i może być w przyszłości
możliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz