Wydawca: Czarna
Owca
Data wydania: 4 listopada 2015
Liczba stron: 494
Oprawa: miękka lakierowana
Cena det.: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Krawiec na tropie zbrodni
Marta Zaborowska dzielnie
pisze kolejne kryminały z podkomisarz Julią Krawiec w roli głównej, a ja
uległem pokusie przeczytania jej książki bez znajomości poprzednich, czego
teraz nieco żałuję. Płynnie wprowadzono mnie w skomplikowany świat przeżyć i w
trudną sytuację życiową bohaterki. Nie pogubiłem się w żadnym istotnym wątku.
Nic nie powodowało dezorientacji. Wszystkie wcześniejsze zdarzenia z tej
wiarygodnej psychologicznie biografii zostały umieszczone we właściwym
kontekście i z subtelnym zaznaczeniem momentów zwrotnych, po których Krawiec
jest w "Gwiazdozbiorze" na takim, a nie innym etapie życia. Świetnie się to czyta, bo Zaborowska
opowiada o trudzie bycia dzielną kobietą i o traumie kilku życiowych utrat.
Umiejscawia swoją bohaterkę na takim etapie życia, że poza prowadzonym
śledztwem musi podejmować bardzo trudne decyzje i myśleć o przyszłości w
narzuconej niejako przez los perspektywie. Zaczynam od peanu na cześć wątku
obyczajowego tej powieści, albowiem jest on jej najmocniejszą stroną. Intryga kryminalna
- dość efekciarska, grająca na emocjach, zręcznie myląca tropy, lecz w gruncie
rzeczy przewidywalna. Nie do końca, oczywiście. I szkoda, że autorka odbiera
nam ten bezpośredni kontakt z psychopatycznym zabójcą, który nawiązujemy na
początku powieści, potem pozostając już tylko w wirze wydarzeń policyjnej
gonitwy za oprawcą.
Zabijane są dzieci, w
związku z tym wiadomo, gdzie będzie umieszczony środek ciężkości i do jakich
emocji czytelniczych odwoła się Zaborowska. Jest w gruncie rzeczy dość przewidywalnie.
Młodziutkie ofiary otacza aura niewinności także dlatego, że są dziećmi albo
porzuconymi, albo z patologicznych rodzin. "Gwiazdozbiór"
nakłada okrutne prawa dorosłych na świat dzieci. Mamy bowiem takie, które z
różnych powodów uznawane są za niewygodne. Tutaj ponoszą najbardziej dotkliwe
konsekwencje swojej zbędności. Wykorzystane są ich słabości oraz ten rodzaj
niewinności, który nie jest w stanie ostrzec przed tym, że staczają się po
równi pochyłej, wpadając w łapy demonicznego zabójcy planującego z
wyprzedzeniem kolejne rytualne zbrodnie. Marta Zaborowska opowiada także o
matkach pozbawionych instynktu macierzyńskiego albo takich, którym ów instynkt
gdzieś po drodze zasnął. Dzieci pozostawione są same sobie. Jedna z ofiar nie
wyzwala w swej młodocianej matce nawet tyle skruchy, by wróciła pogrzebać
córkę. Jasno i czytelnie naznaczone są trudne losy dzieci, które umierają także
z powodu pewnych defektów. A mogłyby wieść życie geniuszy. Ktoś odbiera im tę
szansę. Julia Krawiec natomiast gotowa jest poświęcić własne (i nie tylko)
zdrowie, by walczyć z czasem oraz z psychopatą, bo - jak sama twierdzi - zwłoki
dziecka porusza ją dużo bardziej niż nawet dziesięć trupów dorosłych ludzi. O
ile niepojęte jest dla mnie tego rodzaju kategoryzowanie ludzkiego
nieszczęścia, o tyle wiadomo, że ten punkt widzenia będzie się bronił, a
czytelnik dużo silniej niż przy innych kryminałach zaciskać będzie kciuki,
wierząc w skuteczność działań policjantki.
Zaborowska
fantazjuje dodatkowo o tym, co kryje się w murach tak zwanych renomowanych
szkół. Podsuwa niekoniecznie nieprawdopodobne scenariusze mogące mieć miejsce w
tych kuźniach talentów, gdzie selekcja jest okrutna i gdzie absolwentem staje
się naprawdę wyjątkowa jednostka. W
"Gwiazdozbiorze" rolę szkoły z dysfunkcjami gra podwarszawska podstawówka,
której uczniowie osiągają znakomite rezultaty w dziedzinie plastyki, muzyki i
sportu. Talenty wykuwane są pod czujnym okiem pedagogów, ale rekrutacja także
odbywa się na podstawie określonych uwarunkowań. To właśnie uczniowie tej
wspaniałej szkoły padają ofiarami zabójcy. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego,
że być może nigdy nie rozwiną w pełni swoich talentów, ale to tylko jedna z
przyczyn. Taka dość racjonalna, bo wynikająca ze śledztwa i zbadania
odpowiednich materiałów, także po profesjonalnie przeprowadzanych rozmowach.
Prawdziwe powody morderstw kryją się już w pokrętnej logice zabójcy, z którym
Julia Krawiec naturalnie musi skonfrontować się osobiście w finale książki. Dla
mnie dużo bardziej ciekawe staje się to, z czym konfrontuje się dopiero na
ostatnich kartach, ale już wspomniałem, że czytało mi się
"Gwiazdozbiór" dobrze niekoniecznie jako powieść kryminalną.
Tymczasem cyniczny dyrektor szkoły stara się zacierać ślady i ignorować to, co
się dzieje, ale dość ciekawą wojnę charakterów między nim a Krawiec Zaborowska
również - jak w przypadku narracji zabójcy - ogranicza do jednej sceny. Jaka
jest cena bycia kimś wielkim? Jak naprawdę wykuwa się talenty w tej szkole? To
jeden z ciekawszych wątków, bo zgrabnie obrazuje sposób myślenia o licznych
sukcesach, których na każdym etapie życia i w każdym nasileniu Polak Polakowi
odwiecznie zazdrości. Zazdrość pojawi się także w mentalności zabójcy. Ale nie
można zdradzać niczego więcej...
Ta
książka składa się także z wyraźnie zarysowanych wątków pobocznych i
frapujących postaci drugiego planu. Michalina Bodnar, pozornie
mniej rozgarnięta policjantka, nieszczęśliwie lokująca swoje uczucia, stająca
przed problemem zdradzenia rodzinie sekretu tożsamości seksualnej. Była
bibliotekarka, zdegradowana, a następnie zwolniona ze szkoły. Matka
przeżywająca osobiste nieszczęście i kobieta niemogąca sobie poradzić z
frustrującą ją sytuacją zawodową. Jest także hipochondryczna i rozmodlona matka
Julii Krawiec, okazująca się nad wyraz praktycznie nastawioną do życia osobą.
Jest też partner policjantki próbujący zbudować wokół niej namiastkę domowego
ciepła i planujący daleko idące kroki, by status jego związku z Krawiec stał
się bardziej stabilny.
Jest o czym poczytać, to
na pewno. Zaborowska napisała o ludzkim
smutku i cierpieniu, rozpisując tę egzystencjalną przypowieść na kilka
możliwych historii. Każda z nich przesycona jest fatalizmem. Jest w tym
wszystkim także sporo zgubnych namiętności i ta tendencja Julii Krawiec do
bycia idealną i konsekwentną policjantką, kiedy osobisty świat obok cierpi na
skutek jej zawodowego zaangażowania. "Gwiazdozbiór" to książka o tym,
jak trudno człowiekowi unieść ciężar własnego geniuszu, i o zdradzaniu samego sobie,
o narastającej frustracji i o gniewie niespełnienia. Nic nie jest w tej książce
przypadkowe i nic nie dzieje się bez związku z poprzednimi wydarzeniami. Czyta
się więc Martę Zaborowską w skupieniu, ale trudno jednoznacznie orzec, na co
tak naprawdę autorka chce zwrócić naszą uwagę najmocniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz