Wydawca: Toczka
Data wydania: 14 października 2016
Liczba stron: 156
Tłumacz: Miłosz Waligórski
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 30 zł
Tytuł recenzji: Język naszych potrzeb
Trzynaście miniatur
literackich serbskiej pisarki Jeleny Lengold to kolejny piękny i dosyć
kameralny ukłon literatury w stronę prozy życia. W zbiorze „Jarmarczny kuglarz”
otrzymujemy opowieści bohaterów z krwi i kości, których autorka czyni bardzo
atrakcyjnymi literacko. To zaproszenia do utożsamiania się – z różnymi
sytuacjami życiowymi, towarzyszącymi im emocjami, z pewnym stabilnym, lecz
nieatrakcyjnym statusem istnienia pośród lęków i niezrealizowanych pragnień. W
tym wszystkim widać specyficzną wrażliwość, bo Lengold to także poetka. Oddaje
niuanse emocjonalne z nadzwyczajną lekkością, stosując nie tylko skróty
myślowe, ale i przemyślane symbole. Opowiada o traumach i boleściach, w których
musimy się jakoś odnaleźć, ale przygląda się także sferze naszej seksualności,
czyli wszystkiemu temu, co wydaje się nieznane, obce, często wywołujące
zmieszanie, niegodne prawdziwego przeżywania. Seks i życiowe udręki. Bezradność
wobec życia i witalność na przekór jego powtarzalności. „Jarmarczny kuglarz” zaprasza do świata, w
którym bohaterowie wciąż mają życia za mało, a siebie za dużo. Do przestrzeni przeżywania miłości w kategoriach udręki i
tęsknoty oraz do miejsca w naszych duszach, w którym rodzi się poczucie
nieprzystawalności do świata. Lengold opowie o tym, co więzi nas samych w
sobie i co każe zadawać sobie pytania o to, czy w przeszłości zrobiliśmy
wystarczająco wiele, by teraz móc usankcjonować utyskiwanie na los.
Tytułowe opowiadanie to nie
tylko literacka wykładnia atawizmów tkwiących w naszych potrzebach seksualnych.
To także opowieść o alternatywnym życiu budowanym na zaspokajaniu potrzeb
fizycznych. Akt miłosny okazuje się cenną zdobyczą, a jego odbycie – ucieczką
od pustki i poczucia straty. Bo w portretowanych związkach cementowanych jakoś
przez lata coś nieznośnie uwiera – czasem pchając w ramiona kochanka, czasem
powodując blokady emocjonalne i frustracje łóżkowe. „Love me tender” to
opowieść o tym, co można sobie powiedzieć i co zrobić, kiedy udaje się
bezpiecznie wyjść poza ramy związku, zwerbalizować jego deficyty. „Senka”
pokazuje, co dany związek utrwala, i choć w tym opowiadaniu jest to pewna
stabilność oraz stałość, inne nie będą potwierdzać takiego fundamentu.
Bohaterki
i bohaterowie tekstów są w średnim wieku i dotychczas zrobili niewystarczająco
wiele, by wieść teraz spełnione życie. Jelena Lengold zadaje pytanie o to, czy
w ogóle jest możliwe spełnienie w każdym możliwym aspekcie życia, skoro ono
samo nie dostarcza możliwości, a czasami te możliwości blokuje. W
skrajnej rozpaczy można skupić się jedynie na dylemacie: wypić kawę czy wziąć
prysznic. Można pisać do partnera listy, których i tak się nie wyśle. Można
popaść w szaleństwo i poczucie, że wypadło się z nieba – czymkolwiek by było i
jakkolwiek byłoby definiowane. „Jarmarczny kuglarz” to historie ucieczek i
powrotów, a także opowieści o ludziach, którzy znaleźli się w takich momentach,
gdy ich życie zostało jakby prześwietlone, a na kliszy widnieje pustka. Lengold
pokazuje, że nie potrafimy się porozumiewać językiem naszych najskrytszych
potrzeb. Tę komunikację zastępuje niekiedy kompulsywna seksualność. Czasami
jednak frustracja bierze górę, bo my sami czujemy się jedynie drobinami w
pełnym chaosu świecie, któremu najlepiej przyjrzeć się z odpowiedniej
perspektywy – jak czyni to bohaterka opowiadania „To mogłam być ja”.
Są w tym zbiorze miniatury
literackie szczególnie piękne i sugestywne. Jak „Zugzwang”, w którym siostry
doświadczają specyficznej lekcji miłości, a ich gorące podbrzusza wyznaczają
kierunek i sposób, w jaki spełnienie stanie się możliwe. Jest „Aurora borealis”,
najmniej chyba symboliczny, najmocniej dotykający tekst mówiący o kilku
rodzajach utraty. Jest też „Degrengolada” – przejmujące świadectwo tego, w jaki
sposób odpuszczamy sobie w życiu pewne sprawy i jak łatwo dajemy się wtłoczyć w
bylejakość pełną niespełnienia. Lengold opowiada za każdym razem innym głosem,
każdy narrator ma pewną siłę perswazji, każdy również cierpi z powodu
emocjonalnych deficytów.
To
historie o tym, że upływ czasu obchodzi się z nami wyjątkowo surowo. Także
narracje o życiu we dwoje i o tym, w którym momencie wspólna perspektywa gdzieś
zanika, każąc nam okopać się i trwać przy partnerze na zasadzie przyczajenia. Są
opowieści śmiało przekraczające granice wstydu i konfrontujące nas z
seksualnością odartą z tabu. Za każdym razem autorka sygnalizuje, że to, czego
tak naprawdę nam brakuje, to miłość – w każdym jej aspekcie, także erotycznego
spełnienia. Miłość nie będzie dana każdemu, lecz każdy może o nią powalczyć.
Być może dzięki niej żegnamy nasze demony, a może z powodu miłości rozpalamy w
sobie mroczne namiętności i te demony się ujawniają, werbalizują. „Jarmarczny
kuglarz” opowie o uczuciach w sposób zdystansowany, a jednocześnie wyjątkowo
sugestywny. Dlatego ta książka ma swój niepowtarzalny urok i traktuje o
sprawach wyjątkowo ważnych. O ludzkich podróżach, które zostały przerwane na
pewnym etapie życia. O poszukiwaniach sensu w tych podróżach. O rozpaczliwej
potrzebie bycia kochanym i o trudzie dawania miłości. Lengold dołącza do swoich
narracji także ludzkie ciało, któremu trudno oddać głos, jednak łatwo ulec.
Wszystko w różnorodnej tonacji, ale i napisane z przekonaniem, iż pojedyncze
historie ludzkiego życia tworzą pewien porządek, w którym możemy się odnaleźć,
jeśli nie zamkniemy się w sobie, przyjrzymy innym. Tak opowiada o życiu osoba
pełna empatii. Autorka pewna swoich wizji i odważnie kreśląca sylwetki
bohaterów, którym czasami brakuje życiowej odwagi.
Być może bohaterowie tej
książki nie dali sobie w życiu tyle wolności, ile zabrane jest kotu w
opowiadaniu „Włóczęgi”. Bo przecież Jelena Lengold opowiada nam o przestrzeni,
w której uczymy się stanowić o sobie, ale jednocześnie podglądamy, przyglądamy
się innym wzorcom. Ważny jest pewien rodzaj ruchu, przemieszczanie się. Ważne
także umiejętne uciekanie od rutyny i bezczynności. Podoba mi się to, w jaki sposób serbska pisarka sankcjonuje potrzeby
ciała na równi z potrzebami emocjonalnymi. Jak buduje specyficzne historie o
tym, że mówią one za nas, spełniając się w miłosnej ekstazie. To także
książka o traumach i boleściach, które dotyczą nas wszystkich, ale często
rozpatrujemy je tylko ze swojej perspektywy. Lengold zaprasza do lektury, by
pokazać, że wszyscy w niej jesteśmy. My, nasze traumy i lęki, nasze frustracje,
skryte pragnienia, nasze ciała spragnione rozkoszy i serca oczekujące miłości
oraz czułości. Bardzo ciekawe miniatury na wysokim poziomie literackim.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz