Wydawca: Novae
Res
Data wydania: 24 listopada 2016
Liczba stron: 258
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 29 zł
Tytuł recenzji: Ironicznie o nas samych
„Mroczna
tajemnica Don Orestesa Gonzagi Greco” Iwony Partyki to napisana w sposób świeży
powieść o sprawach, na których temat już wielokrotnie podejmowano dyskusje i
polemiki. Nieprzewidywalna fabuła
napisana w tragikomicznym stylu pełnym swobodnych dygresji każe nam podglądać
życie mieszkańców pewnego osiedla na peryferiach miasta. Partyka portretuje swą
mikrospołeczność z czułością i uwagą J.K. Rowling z „Trafnego wyboru”, bawi się
literackimi tropami i stylistycznie nawiązuje do kilku znanych dzieł; cytuje
Hemingwaya, budując opowieść o odwadze – jej braku i procesie dorastania do
niej. Satyryczność tej prozy świetnie uwypukla te ludzkie przywary, do
jakich mimo wszystko lgniemy, oglądając np. brazylijskie tasiemce. Konwencja
serialu w odcinkach zawarta w tej książce wyraźnie odsyła nas do tej ludzkiej
przypadłości, jaką jest voyeuryzm. O tęsknocie za sensacją w czyichś
biografiach napisała ostatnio także Joanna Bator w „Roku królika”, nadając
tytułom tabloidów głębsze znaczenie. Partyka nie krytykuje, uśmiecha się do
swych podglądaczy pragnących żyć życiem innych. W losach borykających się z
trudnościami bohaterów będziemy szukać znamion swoich lęków i problemów, a tytułowy
Don Orestes jest przecież postacią serialową, której obecność zaznacza się jako
byt równoległy do historii zamętu, ten zaś do uporządkowanego
małomiasteczkowego świata wprowadza tajemniczy osiedlowy wandal.
Wszystko zaczyna się w dniu, w którym
umiera Król. Nie byle jaki, bo król popu – Michael Jackson. Po nim ma nastać
nowa epoka. Zmieni się zasadniczo życie mieszkańców uroczej uliczki, przy
której usytuowane są równie urocze domki kryjące w sobie kołtunerię piętnowaną
już przez Zapolską.
Iwona Partyka oprowadza nas po swoim świecie przedstawionym w taki sposób, że
wchodzimy do wnętrza każdego domu i widzimy to, czego nie dostrzega się,
patrząc z zewnątrz. Zaglądamy ciekawi, a jeśli się oburzamy, to chyba z
odrobiną hipokryzji. Uporządkowani na pozór mieszkańcy kryją mroczne tajemnice,
czasem niosą w sobie piętno dysfunkcyjnej rodziny i powielają błędne schematy
zachowań z przeszłości. Mamy jednak w portretowanej społeczności takich, którzy
na różne sposoby nie poddają się fałszowi życia i karykaturze dnia codziennego,
w jakiej tkwią ludzie z ich otoczenia. Są to cierpiący poczciwcy, każdy w innym
wieku i każdy z inną smutną biografią. Jest zatem pan Julian, który wciąż wspomina
swą kochaną mamusię i martwi się tym, że gorycz życia nie przypomina smaku
bułki z masłem. Jest dwudziestoletni onanista Filip – chciałby życia wolnego od
pożądania, życia innego niż los planowany mu przez uporządkowanych do granic
przyzwoitości rodziców. Jest także miejscowy głupek, Emil. Postać, która
najsilniej łączy osiedlową rzeczywistość z przywoływanymi obrazami
brazylijskiej telenoweli z Don Orestesem w roli głównej. Emil jest kwintesencją
niewinności i czystości. Jednocześnie stygmatyzowany przez otoczenie, usuwa się
gdzieś na margines, a w kontaktach z innymi usilnie próbuje wymóc sympatię,
choć wie, że w życiu wszystko ma swoją cenę.
W powieści
Partyki wędrować można w kilku różnych kierunkach, ale pewne oczywiste sygnały
i symbole są obecne od początku do końca. Brak
pośród bohaterów tych, co wykazują się życiową odwagą. Tak jak Macomber Hemingwaya
tchórzostwo skrywają w fasadowym życiu i postępowaniu, bo być odważnym to
odejść od rutyny postępowania oraz życia, jakie wymusza uporządkowany świat
społeczności dzielnicy. Trudno żyć naprawdę i pełną piersią w świecie, w
którym rytualne spotkania naznaczają nudny oraz przewidywalny czas obcowania z
tym, co mamy na pokaz. Bohaterowie Partyki na pokaz mają niewiele. Sporo skryte
jest w ich samotnych duszach, które albo domagają się uczuć, albo też te
uczucia kwestionują w imię racjonalnego poglądu na to, że słuszne jest
wszystko, co osadzone w formach i przyzwyczajeniach.
Pani Eliza to
przykład tragikomicznej cierpiętniczki. Zanurzona w szarości życia żony i
matki, rekompensująca sobie braki kupowaniem coraz to nowych przedmiotów na Allegro,
pewnego dnia odkrywa bliską jej duszę – mieszkającego w Grudziądzu egzaltowanego
odbiorcę maili, który pisząc jej o miłości, odwołuje się do poetyki, jaka w
swej subtelności i głębi obca jest pani Elizie. W gruncie rzeczy śmieszna
wymiana maili między szukającą wrażeń kurą domową a bliżej niesprecyzowanym
afektowanym wirtualnym zalotnikiem to jeden z drapieżnych sposobów, w jaki
Iwona Partyka usiłuje zwrócić naszą uwagę na życie pozbawione czułości, w które
wdziera się rutyna i którym rządzą plany oraz ustalenia osadzone w konkretnym
czasie i konkretnym miejscu.
Poza czas i
miejsce wychodzi filmowa opowieść o Don Orestesie. Losy jego synów udających
się w misję, by ratować ojca, z wypiekami na twarzy śledzi Filip w towarzystwie
Emila. Ten drugi doskonale zna kwestie wypowiadane przez aktorów brazylijskiego
tasiemca. Wydaje się pochodzić ze świata ich przeżyć i doznań, równie przecież
dwuznacznych jak codzienne życie na uporządkowanym osiedlu – tu i tam jest
pewien reżyser, a ład warunkują ustalenia, do jakich trzeba się dostosować.
Jest jednak w tragicznej parze Filipa i Emila pewna czułość, dzięki której
zbliżamy się do zagadki metaforycznej tajemnicy Don Orestesa. To Filip oraz
Emil wraz z panem Julianem ostatecznie wygrywają i ratują się przed
rozczarowaniami. To im dana będzie szansa obnażenia fałszu własnego życia – dla
każdego będzie to inna droga, ale każdy z nich jest moralnym zwycięzcą.
Tajemniczy wandal wypisuje na murach,
że dobro zwycięży. Będzie to możliwe, ale nie dla wszystkich. Żyjący
złudzeniami zwolennicy fasadowego porządku są w stanie wziąć udział w czymś na
kształt współczesnych Dziadów z jasnowidzem Damianem w roli Guślarza, by tylko
odkryć przyczynę niepokojących zachowań nieznanego sprawcy. Groteskowa scena kontaktu z
zaświatami, gdy wychodzą na jaw przewiny bohaterów, jest u Iwony Partyki
swoistym punktem kulminacyjnym, który po raz kolejny obnaża ludzką słabość i
osadzenie w myśleniu porządkowanym przez fałsz. Ale dzieje się tam wiele do
samego końca. Prześwietlamy filmowe kadry opowieści o Don Orestesie tak, jak
wdzieramy się do wnętrza domów, gdzie żyją w kłamstwie porządne rodziny.
Jesteśmy świadkami opowieści osadzonych w przeszłości, która uwiera.
Teraźniejszość nie jest niczym stałym i być może nastanie nowa epoka nowego
zrozumienia, bez muzyki Michaela Jacksona na żywo.
„Mroczna tajemnica Don Orestesa
Gonzagi Greco” jest powieścią prowokacyjną i prześmiewczą; oryginalną w formie,
wciąż na nowo stymulującą wyobraźnię, prowadzącą przez wiele stylów i formuł
opowiadania o fatalnej ludzkiej kondycji. Rzecz świadcząca o wybornym poczuciu
humoru autorki, ale jednocześnie o jej potencjale, który umożliwia swobodną
wędrówkę po stylach i tonacjach budujących wieloznaczną prozę. Ta przykuwa uwagę do rzeczy oraz
spraw, do których nie chcemy jej na co dzień przywiązywać. Autorka jest czułą
kronikarką życia, wobec którego zachowuje dystans, a jednocześnie bywa w sposób
srogi ironiczna. Pozostawia nas jednak ze swoimi odczytaniami tej wielowątkowej
historii. Zgrabne i frapujące!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz