2017-05-10

„Czarna” Wojciech Kuczok

Wydawca: Od Deski Do Deski

Data wydania: 10 maja 2017

Liczba stron: 236

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 35 zł

Tytuł recenzji: Miłość i zbrodnia

„Czarna” to kolejna propozycja serii „Na F/Aktach” Anny i Tomasza Sekielskich, propozycja siłą rażenia przypominająca „Inną duszę” Łukasza Orbitowskiego, a doskonałością językową „Smutek cinkciarza” Sylwii Chutnik. Wojciech Kuczok zdecydował się na bliższe poznanie akt sprawy Marioli Myszkiewicz, nauczycielki z Czarnej Białostockiej, okrutnej morderczyni. Autor podkreśla, że zawsze bohaterem jego książki jest polszczyzna. Z tej ponurej historii rozgrywającej się gdzieś na końcu świata, a jednocześnie w miejscu uznającym się za środek wszystkiego (także empatii i moralności), wyłania się opowieść, w której język dba zarówno o to, by podmiotowo opisać każdego bohatera, jak i przedstawić jego działania. Brakuje już słów, aby oddać poziom hipokryzji, złośliwości i wrogości małego miasteczka, ale to są sprawy pozajęzykowe. Kuczok w doskonałym stylu portretuje dramat nieszczęśliwej miłości z góry skazanej na porażkę tam, gdzie najbliżsi oraz sąsiedzi potrafią decydować za innych, oceniać ich działania, przeprowadzić prywatny proces i skazać na banicję. To nie tylko historia potwornego stygmatyzowania i idącego za nim dramatu. To przede wszystkim książka o potrzebie przynależności do drugiego człowieka. O byciu kochanym jako towarzysz życia lub potomek. Kuczok wie, jak wydobyć z akt sprawy wszystko to, co ludzkie – emocje niezapisane w paragrafach i punktach, niewyrażone nigdy publicznie (część procesu była utajniona). Obok nich nieszczęście tej, która zdecydowała się na uczucie wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew moralności miasteczka. Ono oceniło ją surowo. Sama była dla siebie surowa i bezwzględna. Potem równie bezwzględnie dokonywała aktu morderstwa.

Maria mieszka z matką, bo nie ma pomysłu na inne życie. Udało jej się wydobyć z dusznej mieściny i zdobyć wykształcenie w stolicy, ale koleje losu zmusiły ją do powrotu. Zwłaszcza jedno traumatyczne zdarzenie na zawsze osiądzie w pamięci Marii – śmierć ojca, którym opiekowała się do końca, tłumacząc mu niezrozumiały w pewnym momencie świat, z którym musiał się pożegnać. Kuczok sygnalizuje, co w rodzinnym życiu Marii mogło mieć wpływ na to, że w przyszłości stała się z jednej strony wymagająca co do życiowego partnera, z drugiej jednak – łatwo dała się zmanipulować lokalnemu Gatsby’emu, właścicielowi tartaku, człowiekowi jawiącemu się jako wzór doskonałego, silnego mężczyzny. Ojciec był słaby i musiał odejść. Pozostała matka, wieczna inwigilatorka. Wiecznie niezadowolona z wyborów córki, która nie przyjmuje ram miasteczka, nakładających na ludzi bardzo proste zobowiązania życiowe. Maria tkwi w stuporze, potem w napięciu. Doskonale sportretowana postać Heleny pokazuje, od kogo mentalnie córka musiała się wyzwolić. Komu stawić opór, by żyć własnym życiem. Niekoniecznie własnym, gdy dzielonym na wspólnych metrach kwadratowych z tą, która chciałaby jedynie umieścić córkę w prostym schemacie własnych oczekiwań. Tak jak chciałaby tego Czarna – miasteczko, w którym wszystko ma być w porządku, po bożemu i zawsze przewidywalnie. Naruszenie status quo w myśleniu Heleny i oczekiwaniach Czarnej może wywołać jedynie zło. Wymierzające sprawiedliwość po swojemu i stygmatyzujące Marię. Tę Marię, która na naszych oczach stacza się po równi pochyłej, idealizując romans i wierząc w to, że kochanek zechce być dla niej choć namiastką tego mężczyzny, za którym zawsze tęsknie wyglądała.

Jeremi generalnie chce sobie dobrze poruchać. Jego rodzina jest spójną całością i niczego jej już nie potrzeba, odkąd urodził się Pawełek, oczko w głowie tatusia. Jeremi nie widzi niczego złego w tym, że kocha się z inną kobietą. Jego żona – wraz z popsutą na kartach książki ortografią zapisu – jest już balastem, czymś niepełnym, niepokojąco dalekim i czasami niepotrzebnym. Ale rodzina to podstawa i o tym dobrze wie miasteczko, a jeśli Jeremi zapomina, szybko jest mu to przypominane. Bliskość z Marią to zaskakująca niekompatybilność oczekiwań. Takie to typowe, takie zwyczajne. Prosty, przewidywalny romans gdzieś na prowincji, o którym wszyscy szybko powinni zapomnieć tak jak kochankowie o sobie po tym, gdy żar namiętności wygaśnie. Z tej szczególnie pozbawionej cech przykuwających uwagę historii Wojciech Kuczok robi małe literackie arcydzieło. Pokazuje kobiecą zachłanność i męskie niedostrojenie do stanów emocjonalnych partnerki. Ukazuje z całą siłą – w języku przede wszystkim! – to zderzenie dwojga ludzi, którzy tęskną za czym innym i oszukują siebie, znajdując wspólną przestrzeń w łóżku, tę przestrzeń niemożliwą do przeniesienia do życia codziennego. Tymczasem Czarna pomrukuje, miasteczko dowiaduje się coraz więcej i jest coraz bardziej skłonne do wymierzenia kary. Maria staje się coraz bardziej samotna. Jeremi wyobcowany, ale gotowy na to, by Czarna przyjęła go z powrotem. Pokornie schyli głowę i przyjmie za pewnik to, co rządzi społecznością od zawsze. Maria wybierze inną drogę. Ze wszystkimi jej konsekwencjami.

To nie jest tak, że Wojciech Kuczok czyni z kata ofiarę. Nie stara się w żaden sposób wyjaśnić motywów zbrodni, ale dzieli się z nami literackimi sugestiami co do tego, skąd wzięła się agresja i w ostateczności śmierć. Świetnie oddawane stany emocjonalne bohaterki pokazują jej labilność, niepewność samej siebie, gotowość do niezwykłych poświęceń i tę trudną do zrozumienia formę determinacji. To tak jakby Maria nagle zrozumiała, że można się wydobyć z mielizn małego miasteczka i można sięgnąć po swoje tam, gdzie nikt nie ma odwagi sięgać. Maria jest odważna, ale także tragiczna. Kuczok świetnie portretuje egocentryzm oraz jednocześnie nieczułość. W wypowiadanych słowach usiłuje nadać kształt tamtym wydarzeniom na tyle wyraźnie, żeby czytelnik nie tonął w niedopowiedzeniach. I tak przecież wszystkiego nie da się opowiedzieć. Nie o to tutaj chodzi. Fikcja literacka „Czarnej” to autorski komentarz do takiego życiowego momentu, w którym przychodzi czas na trudne odczarowanie zgubnych namiętności. Kuczok jest dosadny i bezkompromisowy – niewielu bohaterów ma jakąkolwiek taryfę ulgową, ale widzimy, że Czarna nie jest obiektywna w ocenianiu i karaniu. Z tej pasjonującej narracji o ludzkiej krzywdzie w małej społeczności wydobywa się coś więcej niż tylko opowieść o osamotnionym koźle ofiarnym, na którym wszyscy muszą się wyżyć. Wojciech Kuczok chce pokazać, w jak różny sposób ludzie mogą patrzeć na tę samą sytuację, jak rozmaicie oceniać coś, co nie podlega ocenie i interpretacjom. To też książka o gorzkim poszukiwaniu bliskości i o tym, jak wiele możemy poświęcić, by tę bliskość zdobyć. Za wszelką cenę.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Jestem historykiem tej właśnie Czarnej, świadkiem tego dramatu i widzę to zupełnie inaczej. Pomijając wulgarny język, rażące błędy i pomyłki mam wrażenie że autor wstawił swoje biograficzne czarne wątki.

Unknown pisze...

Witam. Jestem fanatykiem tej histirii. Zapraszam di dyskusji.

Unknown pisze...

Zapraszam wiec do dyskusji. Pozdrawiam

Unknown pisze...

Witam. Jestem fanatykiem tej histirii. Zapraszam di dyskusji.