2018-06-04

„Skrzynecki. Demiurg i wizjoner” Monika Wąs


Wydawca: Mando/WAM

Data wydania: 6 czerwca 2018

Liczba stron: 320

Oprawa: twarda

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Pośród ludzi

Na kartach tej książki pojawiają się wątpliwości, które wyraża Jan Kanty Pawluśkiewicz. Kompozytor mówi o pewnej bezradności pojawiającej się wówczas, gdy chce się opisać życie Piotra Skrzyneckiego oraz istotę jego relacji z ludźmi. Monika Wąs zdaje się podejmować wyzwanie, stając w opozycji do tej tezy. Jej książka będzie wnikliwą analizą przede wszystkim dorosłego życia Skrzyneckiego i będzie się starała wyjść naprzeciw bezradności, gdy chciałoby się określić jakoś bardziej zasadniczo to, jak twórca Piwnicy pod Baranami żył, funkcjonował na co dzień, mierzył się z rzeczywistością i zjednywał sobie ludzi. Autorka spotkała się z podmiotem swojej publikacji jako licealistka uczestnicząca w zajęciach teatru szkolnego zainicjowanych i koordynowanych przez Piotra Skrzyneckiego. Latami przyglądała mu się z charakterystycznej perspektywy, a po jego śmierci dojrzewała do decyzji, by napisać pełną i rzetelną biografię. „Skrzynecki. Demiurg i wizjoner” to książka wchodząca w dialog z „Piotrem” Joanny Olczak-Ronikier – nie tylko dosłowny, gdy publikacja jest cytowana przez Wąs. Chodzi przede wszystkim o poszerzenie tego, o czym w „Piotrze” mogliśmy przeczytać. Otrzymujemy opowieść o świadomej drodze twórczej, twórczych poszukiwaniach, specyficznej empatii i wrażliwości, ale przede wszystkim historię człowieka, któremu rodzinę zastąpiły przyjaźnie, a wyjątkowa charyzma spowodowała, że otaczał się różnymi ludźmi, z którymi chciał i Kraków, i cały świat uczynić radośniejszymi.

Autorka wykazuje się wyjątkowymi taktem i empatią, nie tracąc jednocześnie reporterskiej czujności. Zarówno trudny okres dzieciństwa, jak i czas choroby Piotra Skrzyneckiego zaprezentowane są tutaj w półcieniach i celowych niedomówieniach. Monika Wąs stara się przyjąć perspektywę badawczą zgodną ze światopoglądem opisywanego człowieka. Nie podejmuje tematów mrocznych, bolesnych, trudnych. Nie opowiada o tym, o czym sam Skrzynecki nie opowiadał. Sugeruje, że prawdę o nim odkryjemy w tym, co zapamiętane, zasłyszane, widziane, zanotowane i pozostające w pamięci na zawsze, albowiem Piotr Skrzynecki to żywa legenda i mimo ponad dwudziestu lat mijających od jego śmierci wciąż jest to człowiek poruszający wyobraźnię, inspirujący, zaskakująco tajemniczy i wyjątkowo oryginalny w tym, jaką filozofię życia wyznawał w czasach systemowego reżimu, przewidywalności, szarości i smutku.

Konstrukcyjnie książka składa się z dziesięciu rozdziałów będących autorskimi rozwinięciami słów Piotra Skrzyneckiego wydobytymi z różnych kontekstów, ale ogniskujących się wokół czytelnej kwestii otwierającej kolejny rozdział. Monika Wąs przeanalizuje przede wszystkim drogę, jaką przeszedł Skrzynecki od życia wagabundy nieznanego nikomu w Krakowie do czasu, w którym miasto ofiarowało mu pewien honorowy tytuł. Opowie o kilku okresach życia twórcy, ale skupi się na tych najbardziej intensywnie przez niego przeżywanych – siłą rzeczy rozważania skoncentrują się wokół Piwnicy pod Baranami, ale także wokół różnorodnych i bardzo silnych relacji z innymi ludźmi. Relacji, dzięki którym znajomi i przyjaciele Skrzyneckiego rozumieli zagadkę jego bachtinowskiego śmiechu, przejęli część jego niepoprawnego optymizmu; uczynili życie swoje oraz swojego miasta lepszym, bardziej radosnym, przesyconym energią wydobytą z intensywnych spotkań. Każda bowiem forma kontaktu ze Skrzyneckim była intensywna i niosła coś ze sobą.

„Życie to trzeba umieć sobie wyreżyserować” – to cytat z Pana Piotra, jak nazywa go autorka i jak nazywano go w Krakowie. Monika Wąs przywołuje bliskich i znajomych Skrzyneckiego, by opowiedzieli o tym, na ile jego codzienna egzystencja była teatrem jednego aktora, a ile w tej rubaszności, otwartości i serdeczności było skrywanego smutku, pewnej formy wyobcowania. Magia jego konferansjerki oraz działań twórczych wyzwalających w ludziach, z którymi współpracował, chęć i potrzebę zmiany życia, skonfrontowana jest z pewnym monolitem, jaki Piotr Skrzynecki prezentował. Zmieniał ludzi i rzeczywistość wokół, ale sam zdawał się ukształtowany, konkretny, zawsze pewny siebie i czasami w tej pewności niebywale konsekwentny w działaniu. Im więcej dowiadujemy się o tym, jaki był, z kim się trzymał, co komu radził i jak unikał sytuacji konfliktowych oraz dramatycznych, tym mniej możemy się domyślać jego osobistych przeżyć. Żył pośród ludzi i w mieście, które zawsze ogniskowało w sobie serdeczność, awangardowość, antysystemowość i specyficzną demokrację. Pan Piotr w swych relacjach, osądach innych i poradach dawanych znajomym zawsze był liberalny, tolerancyjny i właśnie demokratyczny. Tak jak jego Piwnica pod Baranami, która wymagała, ale jednocześnie stała otworem przed każdym, kto chciał podjąć wysiłek osobistej aktywności twórczej.

Skrzynecki na kartach tej książki to człowiek o niezwykle rozwiniętych umiejętnościach prospołecznych, który będąc doskonałym słuchaczem, tak naprawdę zawsze chronił swą prywatność i niekoniecznie zwierzał się z tego, co naprawdę myśli. Jednocześnie prawdziwy erudyta, wielbiciel Prousta i Montaigne’a, wycofany w głąb lektur i własnych przemyśleń, nie zawsze tak ekstrawertyczny, za jakiego uchodził. Podoba mi się to, że Wąs przytacza różne, czasami sprzeczne opinie o tym, jak Piotr Skrzynecki został zapamiętany w różnych sytuacjach życiowych. Wchodził w naprawdę intensywne związki emocjonalne z ludźmi, którzy go otaczali. Jednocześnie na największą bliskość z nim zasłużyli nieliczni. Monika Wąs sugeruje, że warto zadać sobie pytanie o to, co z materią życia robił twórca – kreował ją czy też mistyfikował. Bezapelacyjnie był duszą towarzystwa. Prawdziwą duszą, nie kompanem od kieliszka czy piwnicznych przyśpiewek. Widać pewną uważność w obserwacji innych ludzi. Teraz to oni muszą się tą uważnością wykazać, przypominając Pana Piotra w wielu jego codziennych odsłonach.

Podoba mi się też zdystansowane portretowanie Skrzyneckiego w relacjach z ludźmi, bo to one go definiowały i one opowiadały o tym, kim był naprawdę. Monika Wąs nie stawia daleko idących tez, nie decyduje się na prywatne śledztwo, nie chce analizować i podsuwać czytelnikom swoich sugestii. Ta biografia odwołuje się do innych ludzi, bo to oni w interakcjach z Piotrem Skrzyneckim uczynili go takim, jakim był dla Krakowa. „Skrzynecki. Demiurg i wizjoner” opowiada o mocy różnego rodzaju tworzenia i kreatywnej wizyjności w czasach ograniczonych do ram określanych przez władzę, uwarunkowania społeczne i te lokalne, typowo krakowskie. To nie tylko pasjonująca opowieść o człowieku, który nie umiał żyć bez innych ludzi, lecz także ciekawa historia o Piwnicy pod Baranami nabierającej kształtu, wartości i celu w służbie człowieka uznającego, że w życiu miał szczęście do przyjaciół, poezji i alkoholu. A te trzy składowe gotowe były stworzyć nie tylko niepowtarzalny charakter miejsca, ale także jego filozofię przywiązywania do siebie. Monika Wąs śledzi poczynania Piotra Skrzyneckiego, by odpowiedzieć na pytanie o to, kim był sam dla siebie i co wspaniałego chciał podarować Krakowowi. Czym go zarazić, a co zwyczajnie zeń wykrzesać. Tak jak z ludzi, którzy dzięki niemu byli uwodzeni. A potem zmieniani. Tak by uśmiechać się do siebie. Bo to książka o uśmiechniętym człowieku stawiającym na witalizm. Dynamicznie napisana narracja o kimś, kto przez całe dorosłe życie starał się wyrwać z każdego dnia to, co najlepsze. Potrafił zamknąć Lenina w klatce, tworzyć sztukę w nowohuckim błocie i kochać każdą intensywną noc życia. Wyjątkowa opowieść o wyjątkowej osobowości. Warta poznania.

1 komentarz:

Jardian pisze...

Świetnie, że zrecenzowałem na swym blogu tę książkę. Piotr Skrzynecki to niewątpliwie monumentalna postać. Pozdrawiam nocna porą !