Wydawca: Marginesy
Data wydania: 6 czerwca 2018
Liczba stron: 312
Przekład: Bratumiła Pettersson
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Mroczne odludzie
To kolejny szwedzki kryminał
napisany wedle klasycznego wzorca. Doskonałe proporcje opisów świata
zewnętrznego, rodzinna tajemnica do rozwikłania, retrospekcje, mrożące krew w
żyłach sceny, jasne i proste rozwiązanie skomplikowanej intrygi. W dobrym
stylu, przekonująco, świetnie – jakby od linijki. I niczym ta powieść nie
wyróżniałaby się pośród dziesiątek, a nawet setek jej podobnych, gdyby nie
konsekwentnie budowany klimat grozy oraz wiele pięknych filmowych scen z
wykorzystaniem mgły, której opisy naprawdę zapierają dech w piersiach. Susanne Jansson decyduje się na opowieść o
mrocznym odludziu, proponuje nam raport z „udręczonego miejsca”, każąc doń
przybyć równie udręczonej kobiecie, która wyparła traumatyczne wspomnienia z
dzieciństwa, lecz musi na nowo się z nimi zmierzyć, bo dziwnym trafem na
miejsce swoich badań naukowych wybiera przestrzeń, gdzie rozegrały się przed
laty dramaty naznaczające ją na całe życie. „Torfowisko” ma bardzo wyważone
proporcje, zgrabnie balansuje między thrillerem a horrorem, jedynie w
zakończeniu dyscyplina myślowa opuściła nieco autorkę, bo wybrać mordercę to
jak wylosować ze sportretowanej grupy ludzi kogoś, czyje motywy postępowania
będą równie wiarygodne jak tego drugiego czy trzeciego stojącego obok.
Nic to. Intryga naprawdę
równoważy niedostatki. Nathalie jest biolożką, która przybywa w rejon mokradeł,
by badać wydobywające się stamtąd gazy cieplarniane,
a dodatkowo pracować nad doktoratem w mrocznej dosyć atmosferze miejsca,
z którym związane są przerażające legendy. Bohaterka lokuje się w domku
letniskowym i dość szybko nawiązuje kontakt z czarnowłosym, mającym marokańskie
korzenie Szwedem, którego podczas jednej z rutynowych przebieżek po bagnach
dopada coś, co dopadało tam ludzi od dawna.
Skupiamy się przede
wszystkim na tajemnicy Nathalie. Wspomnieniu, które dopiero podczas pobytu nad
torfowiskiem nabiera kształtów i nowego znaczenia. Jansson wprowadza do fabuły
także postać policyjnej fotografki – dzięki jej wrażliwości ujrzymy to miejsce
z wielu zaskakujących perspektyw. Maya wydaje się ciekawszą postacią niż
Nathalie, jej inteligencja, ironia i umiejętność chwytania w kadrze ważnych
ujęć czynią z „Torfowiska” książkę naprawdę nietuzinkową. Przyglądamy się bagnistym terenom w otoczeniu lasów z dwóch różnych
perspektyw i to, co widzą bohaterki, nakłada się na siebie, potęguje niepokój,
czyni zwyczajne odludzie wyjątkowo frapującą przestrzenią.
Jansson opowiada nie tylko o
bolesnych doświadczeniach z przeszłości, które na zawsze kształtują charakter i
postrzeganie świata, ale także o eskalacji szaleństwa budowanego na domysłach i
strachu, także na lokalnych legendach i przekonaniu, że w tymże miejscu martwi
urządzili sobie spektakl pochłaniania żywych, że ten proces będzie trwał i że
okoliczni mieszkańcy muszą się dostosować do dyskomfortu życia wokół mokradeł.
Właściwie tylko one wywołują tutaj dreszcz i umiejętnie przykuwają uwagę,
albowiem kilka rozwiązań fabularnych u Jansson nieco kuleje, choć oczywiście
robią wrażenie trupy zakopane w tym przerażającym, ale jednocześnie
fascynującym – zwłaszcza Mayę Lunde – miejscu.
„Torfowisko”
jest historią o tym, do czego doprowadza irracjonalny lęk, ale także o jego
strukturze, nasilaniu się, wpływaniu na decyzje życiowe i postępowanie względem
innych. Mała społeczność żyjąca wokół bagien oddaliła się od
rzeczywistości, tkwi w wyobrażeniach o tym, co niesie w sobie ten adres
zamieszkania, do czego obliguje, w jaki sposób kształtuje codzienne życie.
Nathalie jest stąd, ale jednak wydobyła się z czasu przeszłego. Tylko pozornie,
bo jej badania naukowe będą jednocześnie konfrontacją z lukami w pamięci, które
bohaterka w zaskakujący sposób uzupełni. Susanne Jansson da do zrozumienia, że
tak specyficzne miejsce, w którym się znajdziemy, specyficznie również
kształtuje wrażliwość i postrzeganie zmian, zmusza ludzi do myślenia w
określony sposób, zmusza też społeczność do bycia specyficzną, odizolowaną. To
taka przestrzeń, do której nie ma dostępu realny świat, ale w której rządzą
miejscowe legendy podsycane dodatkowo przez znawcę duchów, człowieka
proponującego specyficzną wykładnię koegzystencji świata umarłych z żywymi.
Jansson filozofuje także na temat
tego, co znaczy ludzkie istnienie, i o związkach wyobraźni człowieka z ciałem,
przywiązaniu do niego, niesłusznej celebracji materii podlegającej rozkładowi
jak każda materia organiczna. Wydaje
się, że najważniejsze są tu poszczególne sceny, obrazy. Także fotografia, o
której filozofii mówi wspominana na kartach powieści Susan Sontag. Maya
dużo więcej widzi i rozumie, kiedy pracuje nad swoimi zdjęciami. Punktuje ten
mroczny obszar w sobie tylko znany sposób i jednocześnie w fotografiach
wydobywa to, co nienazwane, a często przez miejscowych nawet niezauważane.
Poza tym jest wszystko, co
powinna zawierać powieść z dreszczykiem: tajemnicze postacie, przedstawienia z
mgłą w roli głównej, pustka i cisza oraz szeptane opowieści. Także opuszczone
domy i przestrzenie, w których kryją się tajemnice. Wszystko w sugestywnym
stylu narracji, która nie pozwala na koncentrację uwagi na detalu, każe
postrzegać przestrzeń i funkcjonujących w niej ludzi panoramicznie. Dlatego
jest to lektura satysfakcjonująca, choć w dużej mierze przewidywalna, jeśli
chodzi o jej konstrukcję. Jansson sugeruje, że wszystko, co mroczne, bardzo
często powstaje w naszej wyobraźni. Także niedopowiedzenia czy luki w pamięci
mogą chwilowo zamienić życie w koszmar, jeśli skonfrontujemy się z naszymi
lękami w przestrzeni, w której samotność będzie bolała, a wyobraźnia rozszaleje
się na tyle, by uczynić tę zwyczajną przestrzeń czymś naprawdę niezwykłym i
budzącym przerażenie. Sporo trupów,
dyskretnie tylko zaznaczony wątek kryminalny, podwójna perspektywa opisu i
całkiem spójna koncepcja. „Torfowisko” to książka napisana w klasycznym
skandynawskim stylu, ale jednak zapadająca w pamięć. Nawet mimo tego, że z
tej budowanej tajemniczości niewiele nam zostaje, bo autorka dąży do tego, by
metodycznie i dokładnie wyjaśniać wszystko, co skryło się w mroku trzęsawiska.
5 komentarzy:
Brzmi interesująco. Jeszcze w ogóle nie czytałam szwedzkich kryminałów, a po ten chętnie sięgnę. Dziękuję za recenzję :)
Ja ze szwedzkich dotąd czytywałem tylko Asę Larsson.
Ta książka to masakra. Język za poziomie nastolatka. Fabuła też. A ja tak panu ufalam...
Książka barwna, tajemniczosc, intryga, zagadkowosc... Wszystko to wciąga czytelnika w świat spowity mgła i aura niepokoju.
Kocham takie książki i ich klimat.
Dziękuję Ci. Twoje e-maile bardzo mi pomogły.
Mój były wrócił i teraz jesteśmy szczęśliwsi niż kiedykolwiek. Dodaliśmy nowego członka do rodziny (chłopczyk w wieku 1 roku) 🙂
i jesteśmy gotowi do wprowadzenia się do naszego nowego domu.
Dziękuję Ci. jeśli masz problemy w swoim związku, polecam te informacje kontaktowe ((templeofanswer@hotmail.co.uk))
Claudia Hall
Prześlij komentarz