Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 488
Przekład: Jacek Godek
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Męskie zło
Steinar Bragi nie należy raczej
do lubianych pisarzy islandzkich. Nie pisze spektakularnych i frapujących
kryminałów jak Yrsa Sigurðardóttir, nie proponuje ironicznych fantazji o
świecie jak Hallgrímur Helgason. Bragi uderza
bezpośrednio. Jest twardy, bezkompromisowy, lubi przerysowania i świadomie
posługuje się mrocznymi hiperbolami. Udowodnił to już w „Kobietach”, których
duszny i klaustrofobiczny klimat przywodził na myśl to, jak trudno jest
czytelnikowi być z książką, odczytać ją, zachować w sobie. „Kata” też – jak „Kobiety”
– rozprawia o złu i nienawiści, analizuje stadia i natężenia ludzkiego
okrucieństwa, ale będąc bardziej powieścią o zemście, a nie o żałobie (co
sugeruje jej początek), idzie w nieco inne rejony niż „Kobiety”, mniej
prowokuje, bardziej dosadnie prezentuje drogę, na której z rozpaczy rodzi się
nienawiść. W „Kacie” złem tego świata
będą mężczyźni. Ale to powieść z lokalnym adresem, bo Bragi oskarża
Islandczyków. Sugeruje, że przemoc wobec kobiet jest w ich mniemaniu czymś
jakby przezroczystym – zapewne istniejącym, ale niewymagającym aż takiego
napiętnowania. Islandczycy być może odetchnęli z ulgą, gdy oprawcami
Birny Brjánsdóttir, której zamordowanie wstrząsnęło niedawno całą Islandią,
okazali się obywatele Grenlandii. Steinar Bragi demaskuje pozorną sielankę w
życiu codziennym państwa, które tak bardzo dba o równouprawnienie, jako jedno z
pierwszych zrównuje wynagrodzenia mężczyzn i kobiet, wybiera na głowę państwa
homoseksualną kobietę. „Kata” uderza w groźnych, przemocowych i
bezkompromisowych mężczyzn islandzkich. Są potworami, którym należy się
najbardziej surowa kara. Bragi wie, że pisze powieść przejaskrawioną, że jego
bohaterka jest stronnicza, że przytaczane tezy mają charakter manipulacyjny.
Ale nie można mu odmówić tego marginesu niepewności, kiedy czytelnik zastanawia
się, czy na Islandii tak jak w całym świecie męska godność zawsze domaga się
zemsty, a ta kobieca jest deprecjonowana, umniejszana, jej naruszenia pomijane
milczeniem, a gwałty niedostatecznie surowo karane…
„Mogę zmienić świat, jak tylko
zapragnę”. Takie przekonanie towarzyszy tytułowej bohaterce, która musi
zmierzyć się z utratą córki, a jednocześnie poznać przerażające okoliczności
jej śmierci. A śmierci tej nie uczyniono zadość, bo sprawcy przemocy na
kobiecie, która jako nastolatka w niepokojący sposób zbliżała się do tego, co
przemocowe, nie zostali ani rozpoznani, ani ukarani. Kata przejdzie od żałoby i smutku w kierunku bezkompromisowej zemsty. Wyznaczy
w swoim sumieniu właściwą drogę wymierzania sprawiedliwości i wraz z
przyjaciółką – ofiarą podobnej przemocy, jakiej zaznała nieżyjąca córka Katy –
zacznie rozprawiać się ze złymi mężczyznami. By łatwiej było osiągnąć cel,
bohaterka w swej świadomości uprzedmiotowi sobie cele wyzwalającej się w niej
agresji. Mężczyźni na jej celowniku będą już tylko zwierzętami do eliminacji.
Bragi nie pozostawia wyobraźni czytelniczej pola do popisu, bo przy takim
punkcie wyjścia możemy przewidywać ciąg dalszy, czytając głównie po to, by
przyjrzeć się szczegółom. Jednak „Kata” nie idzie w kierunku powieści
sensacyjnej ani thrillera. Oferuje dużo więcej, niż można przypuszczać podczas
mniej uważnej lektury. Jest opowieścią o milczeniu społeczeństwa wobec przemocy
oraz o usankcjonowaniu tej przemocy, która ma wydobyć się z milczenia. Bardzo
niejednoznaczna i bardzo zawikłana formalnie powieść. Tym bardziej że idzie w
kierunku onirycznego traktatu o utracie i odzyskaniu, ale jest od początku do
końca niewyobrażalnie smutną historią bezsilności oraz wyrastającej z niej
potrzebie zemsty. Bezkompromisowej, bez taryfy ulgowej, w piekle złości i
nienawiści. Tak działa Kata. Ale ma świadomość, kim jest, skąd pochodzi, kim
się stała i dlaczego tak, a nie inaczej postępuje.
Bo Steinar Bragi oskarża także bierność przesytu i stabilizacji klasy
średniej. Tej milczącej większości, która buduje sobie uporządkowane życie,
gdzie nie ma miejsca na niepotrzebne troski, jest za to sporo dbałości o
zachowanie pozorów. Katrin świadomie i z dużą
determinacją łamie wszelkie społeczne ustalenia, które każą jej żyć i oczekiwać
od życia tego, co charakteryzuje przeciętne kobiety z klasy średniej. Kata
pozwoli sobie na wydobycie z siebie nieokiełznanej złości i zburzy fasadowy
wizerunek rodzinnego szczęścia, które obserwuje na ulicy i określa ironicznie: „Jakie
to wszystko piękne i ponure”. Dużo bardziej ponure staje się to, kim bohaterka
chce zostać, oraz to, w jaki sposób sankcjonuje swoje prawo do buntu, od
momentu samej myśli o nim do czasu, kiedy decyduje się na rozwiązania
bezkompromisowe, kiedy jest gotowa złamać każdą umowę społeczną, odciąć się od
społeczeństwa, ustanowić własne reguły gry, uznać swoje postępowanie za po
prostu właściwe. I tu zaczynają się wątpliwości w odbiorze tego, co proponuje
nam Bragi. Nie jest to przecież książka o krwawych mścicielkach za wszelkie
kobiece krzywdy. A jednak widzimy, że stygmat i bariera płci są w tej powieści
bardzo czytelne, budują świat niezgody i wściekłości, stanowią pewne punkty
odniesienia, determinują wybory i działania.
Fascynująca jest przemiana
głównej bohaterki. Z empatycznej pielęgniarki, która pracuje na oddziale, gdzie
musi łagodzić śmierć i wychodzić jej naprzeciw z czułością, po osobę gotową do
wzięcia odpowiedzialności za wyreżyserowanie czyjejś bolesnej śmierci, by oddać
sprawiedliwość wszystkim tym ofiarom, które nigdy nie otrzymały
zadośćuczynienia za swe cierpienia. Kata to także – zaprezentowana w
retrospekcjach – matka starająca się wydobyć córkę z wyjątkowo toksycznych
sideł. Spod wpływu kogoś, kto gruntuje w nastolatce przekonanie, że przemoc
jest gwarantem pewnej ekspiacji. Staje się w tej powieści stygmatem i motorem eskalacji
zła. Dlatego Bragi stawia na pewien
rodzaj przejaskrawień, by stać się bardziej dyskusyjny. By przeanalizować także
ten mroczny łańcuch zależności, który od bezbronności i żałoby prowadzi ku
krwawej krucjacie i przekonaniu, że świat rządzi się bezkompromisowymi prawami.
Jeżeli dodamy do tego intrygującą symbolikę domku dla lalek jako prezentu od
ojca dla zamordowanej dziewczyny, otrzymamy powieść wielu odniesień do kwestii
wewnętrznej wolności – tej wypracowanej, zbrukanej, domagającej się odzyskania.
„Kata” intryguje i przeraża na wielu poziomach, ale jest kolejnym po „Kobietach”
dowodem na to, że islandzkie pisarstwo może być wyjątkowo bezkompromisowe, choć
powstaje w kraju skłonnym do kompromisów dla spokoju i beztroski. Jedno i
drugie Bragi kwestionuje już pierwszymi rozdziałami. A potem zaprasza do
wędrówki po kobiecym piekle. Po świecie, w którym kobieta będzie zmuszona do
walki z płcią przeciwną. Po rzeczywistości, w której ocena możliwości i
zdrowego rozsądku zaciera się, ale zemsta nie jest tu tylko złością czy
wściekłością. Dyskusyjna i mocna powieść, która na pewno nie da o sobie
zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz