Wydawca: Relacja
Data wydania: 10 czerwca 2020
Liczba stron: 304
Przekład: Ryszard Turczyn
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Wojna i tajemnice
Dawno nie czytałem powieści
tak mrocznej, tak drapieżnej i tak przesyconej napięciem niemalże na każdej
stronie, w każdej opisywanej scenie. Marente de Moor napisała o wojnie dla
swoich rodaków, ale poza lokalnym adresem i niewątpliwie dodatkowymi formami
odczytania tej książki przez samych Holendrów kryje się tutaj wiele zagadkowych
fantazji o istocie walki, psychice człowieka postawionego w sytuacji zderzenia
ze sobą lub wartościami, o stosunku do śmierci, egzystencjalnym lęku przed samotnością,
o samym wyobcowaniu i instynktach fatalnego zauroczenia cielesnością. Ale
„Holenderska dziewczyna” to przede wszystkim uniwersalna rozprawa o konfrontacji
człowieczych potrzeb i atawizmów z sytuacją ekstremalną, czyli wojną. Nie ma tu
żadnych uproszczeń, lecz de Moor unika też bezkompromisowości. Zabiera nas do
klaustrofobicznego świata, w którym młoda bohaterka będzie odkrywać tajemnice
przeszłości. Mierząc się również z tajemniczym mistrzem szermierki – w zakresie
sztuki walki, ale i dużo szerzej, bo to będzie naprawdę niezwykłe i dramatyczne
zderzenie dwójki ludzi.
Janna ma osiemnaście lat. Tyle
co pokój w Europie. Poznajemy ją w 1936 roku, kiedy przemierza krótki odcinek
między Maastricht a Akwizgranem, przekraczając granicę państw, a ostatecznie
jeszcze wiele granic, których bolesna istota wpłynie na jej sposób postrzegania
rzeczywistości, wrażliwość, ale także pragnienia i życiowe priorytety. Janna
jest swoistym łącznikiem między dwoma mężczyznami. Jakby była elementem fatalistycznej
gry. Jej ojciec Jacq wysyła ją na naukę szermierki do człowieka, z którym
połączyły go wojenne okoliczności. Janna niczego nie wie, niczego nie pamięta.
Wyrosła i dojrzewała w świecie, który nie musiał mierzyć się z destrukcyjną
siłą międzynarodowego konfliktu zbrojnego. Wkracza jednak na grząski teren
innego konfliktu. Bardzo specyficznych relacji między mężczyznami, których
połączyły ból i słabość. Dziewczyna przybędzie do surowej i oddalonej od
cywilizacji rezydencji niemieckiego barona, ale szybko okaże się, że to nie
nauka szermierki będzie tą najważniejszą płynącą z tego pobytu. Gospodarz
Janny, Egon, nosi w sobie frustracje i rozczarowania, którym nigdy nie dał
ujścia. Jest mistrzem sztuki walki, która pozwala na uporządkowaną i
przewidywalną formę aktywnego ataku. Szermierka porządkuje dużo więcej, niż
początkowo widzi Janna. Ale Egon to egzystencjalny niepokój i bolesne neurozy.
U progu kolejnej wojny, choć na razie pośród zachwytu dla narodowego
socjalizmu, którego nie popiera. Tego socjalizmu, któremu ufa jego służący.
Z całą hipokryzją człowieka z poczuciem bycia kimś gorszym. Najciekawsze jednak
pytanie, jakie pojawi się pośród tych mrocznych dni i nocy w scenerii pustej
willi, będzie dotyczyło tego, kim dla Egona jest Janna. A może raczej kim on
staje się dla niej.
Marente de Moor fantazjuje o
tym, dla kogo i w jakich okolicznościach wojna jest bezkompromisowym chaosem, a
dla kogo może być czasem wyjątkowego uporządkowania. Kto w wojnie widzi upadek
ludzkości i jednoczesny cynizm człowieka wobec chęci przetrwania, kto zaś czas
wojenny rozumie jako czas specyficznego porządku. Aby
zrozumieć te dwie postawy i odnaleźć też spore spektrum rozmyślań obserwatora
sytuującego się między tymi skrajnościami, należy z dużą uwagą śledzić rozwój
wydarzeń tej powieści. „Holenderska dziewczyna” to nietuzinkowy świat
przedstawiony. Każdy, nawet najdrobniejszy jego element będzie mieć znaczenie.
Fascynacja Gérardem Thibault i poczynaniami Adolfa Hitlera. Kobieca i
dziewczęca namiętność. Młodzi i piękni chłopcy, którzy nie spodziewają się
tego, co może ich pożreć w przyszłości. Zwierzęta w majątku Egona von Böttichera mające specyficzny
status. Goście odwiedzający willę i dysputy światopoglądowe, jakie toczą z
gospodarzem. Jego enigmatyczność i tendencja do tego, by widzieć rzeczywistość
przez pryzmat filozofii szermierki. Tego jest dużo, dużo więcej. Atmosfera wyczekiwania
i niepewności łączy się z odsłanianiem coraz bardziej mrocznych faktów z czasu
przeszłego. Niderlandzka pisarka świetnie wykorzystuje motyw listów, by
zagęścić atmosferę, ale jednocześnie narzucić jej większą tajemniczość. Nic nie
jest w tej powieści tym, czym może się wydawać. Nikt nie jest tym, kim
próbujemy go zdefiniować. Ale najbardziej potęguje tę mroczną atmosferę
świadomość zmian w świecie – zdają się nie dotykać bezpiecznej przestrzeni
Egona, który jest przeciwnikiem tego, w jakim kierunku zmierza jego kraj.
„Wiem, co zrobisz, zanim ty
zdążysz się zdecydować” – te słowa Egona do uczennicy nie dotyczą bynajmniej
tylko warsztatu szermierskiego. Gospodarz zdaje się przeczuwać i uprzedzać
działania Janny, ale w pewnym momencie ich wzajemna gra nabierze dodatkowego
smaku, bo osiemnastolatka zyska pewną przewagę nad doświadczonym mężczyzną,
jego fizycznymi i ukrytymi szramami, bliznami, pamiątkami po pewnym upokorzeniu
i bolesnej frustracji. Wspomniane już listy narzucają rytm retrospekcjom, lecz
dość szybko zorientujemy się, że wymiany listów między mężczyznami to nie
wszystko. Dużo ciekawsze jest obecne między nimi napięcie i przede wszystkim
rozważanie tego, dlaczego Jacq wysyła córkę do Egona. Kto niesie w sobie więcej
tajemnic i do których zostanie dopuszczona Janna? A może ona sama ze swoim
pobytem jest również dodatkowo enigmatyczna? Czytanie „Holenderskiej
dziewczyny” to nie tylko odkrywanie mrocznych zagadek. To konfrontacja z
nietuzinkowymi postaciami literackimi, których sugestywność polega na tym, że
de Moor doskonale waży proporcje między tym, co oczywiste i konieczne do
zaprezentowania, a tym, co ukształtowało poczucie bezpieczeństwa bohaterów. Bo
ta powieść będzie opowiadać o tym, kiedy i w jakich okolicznościach możemy czuć
się bezpieczni. Jak bardzo subiektywne jest poczucie bezpieczeństwa i z
czym jest związane dla innych. W tym wszystkim oczywiście stale obecna wojna.
Nie można się od niej oddalić. Zwłaszcza w faktycznym czasie akcji – antrakcie
między jednym a drugim szaleństwem.
To znakomita powieść
inicjacyjna, która dzięki młodziutkiej bohaterce w sposób świeży i odkrywczy
opowiada o istocie ludzkiej samotności. Wszyscy bez wyjątku muszą się z tą
samotnością zmierzyć, ale nie wszyscy są gotowi przyznać, że stała się
naturalną częścią ich życia. „Holenderska dziewczyna” opowiada o wyobcowaniu
jako pokłosiu życiowych wyborów, ale także jako o drodze życia, na której
zachowawczość idzie w parze z instynktem przetrwania. To, co instynktowne,
w nieco innym znaczeniu uosabiają służący Egona, doskonałe postacie drugiego
planu. Ale tytuł sugeruje, że najważniejsza jest Janna. W jakim znaczeniu? Ta
wyborna powieść zaproponuje kilka odpowiedzi na to pytanie. Marente de Moor
zaproponuje historię o przemocy, o bezsilności, o istocie odwetu, ale też o
przenikliwym poczuciu niespełnienia. Bardzo wyrazista, bardzo przekonująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz