Wydawca: MOVA
Data wydania: 24 marca 2021
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Siła kobiet
Zawsze zżymam się na określenia typu „sztos” czy „petarda”, które coraz częściej pojawiają się w odniesieniu do literatury kryminalnej. Przyznam, że w przypadku „Zabawki” przeszły mi przez myśl, odczarowane z banału i z naprawdę mocnym znaczeniem, ale nie użyję tych określeń, bo to pójście na łatwiznę. Robert Ziębiński nie idzie na łatwiznę w niczym. Tworzy książkę, w której poruszające go sprawy, jakie miały miejsce, łączy z niebanalnymi rozwiązaniami fabularnymi, proponując nam rzecz z naprawdę nietuzinkowymi bohaterami, a właściwie bohaterkami. Kobiety są dla autora najważniejsze – te, które nie mogą już powiedzieć ani słowa, ale również te walczące o same siebie i jednocześnie pragnące dać świadectwo innych kobiecych krzywd. Nie wiem, czy to kwestia naprawdę niebanalnej wyobraźni autora, ale mam wrażenie, że „Zabawka” jest najlepszym kryminałem, jaki przeczytałem przynajmniej od roku. Jest w nim wszystko w doskonałej proporcji – fatalizm, penetrowanie najmroczniejszych zakamarków kobiecej świadomości i niuansowanie kobiecego cierpienia, ale również niezwykła dynamika, której uroku dodają motywy muzyczne w tle. „Zabawka” jest powieścią, którą czyta się, włączając jednocześnie utwory proponowane przez autora. Od dynamicznego „Denmark” Chemical Brothers – to jest książka do końca czytana na adrenalinie. Niebywale smutna, ale też niebywale wnikliwa psychologicznie. Pokazująca, że ludzie dokonują nieoczywistych wyborów, a ich racjonalizacja ma jedynie pozwolić na uwierzenie, że mamy nad sobą i złowrogim światem kontrolę.
Jak wspomniałem, są dwie kobiety, które milczą, i dwie próbujące wyjaśnić zagadki ich dramatycznego losu. Ewelina zostaje znaleziona w stołecznym lesie – upokorzona i teraz martwa, ma za sobą przerażającą historię, w której jasne stanie się to, że denatką uczynił ją niekoniecznie morderca, bo Ewelina z kilku powodów umarła za życia. Drugą z kobiet poznajemy dzięki kartkom z pamiętnika. Ich czytanie staje się chwilami nie do uniesienia. Ogrom rozpaczy przewyższa możliwość zrozumienia, co wepchnęło autorkę w egzystencjalne piekło, z którego nie mogła się wydobyć. Aby oddać sprawiedliwość zmarłym kobietom, należy zaznaczyć, że Ziębiński uśmierci jeszcze jedną. Ale to Ewelina i Kasia w swym milczeniu są najważniejsze. Tymczasem pełne sił do działania są inne bohaterki. Portretowana na pierwszych stronach jako niezrównoważona histeryczka z problemem alkoholowym Ania i młoda policjantka Kaja, jedyna kobieta w swoim wydziale, starająca się przekonać otoczenie i samą siebie, że wybór zawodu był słuszny, a ona nadaje się do tej pracy jak mało kto.
Robert Ziębiński bardzo zgrabnie łączy losy obu bohaterek. Ania zmuszona zostanie do konfrontacji z przeszłością, która odbierze jej dużo więcej niż nieudany związek z mężczyzną, o jakim dowiadujemy się na początku. Celowe i świetne skontrastowanie zdrobnienia imienia bohaterki autor zderzy z zaskakującą bezkompromisowością jej działań. Działań, których mało kto podjąłby się z taką determinacją, kiedy świat w jednej chwili zakwestionowałby tożsamość tego kogoś. Ania będzie gotowa do tego, by poznać prawdę o sobie, a jej perypetie to śmiała fantazja Ziębińskiego, który chce nam zadać pytanie, czy rodzina to więzi, czy też może sposób rozumienia siebie jako jej członka. Bo doświadczenie bohaterki udowodni, że bardzo często sformalizowana instytucja kryje w sobie dużo więcej chaosu i niepokoju niż cokolwiek innego. A przecież rodzina ma być czymś stałym i pewnym. Czymś na zawsze.
Kaję pozornie różni od Ani wszystko, ale szybko będzie można zorientować się, co i w jaki sposób połączy je we wspólnym działaniu. Portretowana policjantka jest na początku schematyczna jak na postać z takiego gatunku literatury. Dopiero potem uświadomimy sobie, że Robert Ziębiński przede wszystkim w postaciach kobiet pokazuje nam, jak bardzo nieoczywistą istotą może być człowiek. Jak niezwykle wiele możemy dowiedzieć się o sobie w specyficznej relacji. A te dwie bohaterki znajdą się w niej obciążone dodatkowo zbiegiem zdarzeń, spośród których wszystkie prowadzą do mrocznej przeszłości innych kobiet, za które trzeba opowiedzieć ich historie.
„Zabawka” jest w gruncie rzeczy przerażającą powieścią o tym, jak łatwo jest nam przywyknąć do czegoś niemożliwego. Do życia w brudzie i upokorzeniu. Do uznania fasadowości relacji za coś naturalnego. Do tego, by żyć z demonami przeszłości, ułagodzić je, zamknąć gdzieś w podświadomości. Za tym wszystkim zawsze stoi zawsze krzywda. I wielki dramat. Ziębiński nie chce jednak dramatyzować, choć o kobiecym uprzedmiotowieniu i jednoczesnej sile do walki o siebie opowiada w bardzo mroczny, wyjątkowo działający na wyobraźnię sposób. Wskazuje wyraźną granicę spraw zamkniętych, a jednocześnie kreśli jakieś nowe możliwości. Wszystko staje się tu tak samo ważne, bo jego proza, każdy kolejny rozdział, jest jak lawa. Gorąca i będąca ciągle w ruchu. Tu stają się i konstytuują nie tylko wydzielone znakomitymi tytułami części. Tu przede wszystkim bohaterki próbujące odkryć mroczne tajemnice przez cały czas formują się na nowo. Kim będą po doświadczeniach zaprezentowanych w powieści? „Zabawka” wbrew pozorom pozostawia nas jednak z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Kreśląc intrygę, w której przerażenie i bezradność połączą się z zaskakującą determinacją oraz siłą, by pokonać śmierć, nadać jej sens i znaczenie, pożegnać kobiety, których nikt nie chciał pożegnać.
Ale najmocniej wybrzmiewa w tej powieści kobieca niejednoznaczność postaw i motywacji. Robert Ziębiński odbiera głos tym kobietom, które w ich milczeniu trudniej zrozumieć. Rysuje się przed nami wyraźny obraz cierpienia, ale mamy wrażenie, że dotykamy tylko fragmentu tego przerażającego świata. W tym wszystkim wciąż akcentowane jest przekonanie, że mężczyzna to agresywny zdobywca i kreator świata – swojego i innych. Kobiety stają się tutaj kimś, kto odczuwa i rozumie złożoność oraz okrucieństwo motywacji męskiego modelowania świata. I dlatego „Zabawka” – z podwójnie świetnie brzmiącym tytułem – to feministyczny manifest gniewu oraz książka pokazująca, że za gniewem może iść konstruktywne działanie odwetowe. Kobietom brakuje tutaj sił i kobiety się poddają, a jednocześnie inne wciąż wstają, walczą, toczą walki za inne. Całość proponuje obraz świata, który jest jawnie niesprawiedliwy, ale i nakreśla wyraźnie wizerunek siły płci w tym świecie. Być kobietą u Ziębińskiego to stale walczyć. Bez względu na to, jak nierówna lub dramatyczna może to być walka.
Robert Ziębiński z trochę
publicystycznym sznytem (proszę zwrócić uwagę na polityczne docinki) opowiada
historię krzywd, które wciąż na nowo mają miejsce, stale domagając się
sprawiedliwości. Jednocześnie to książka o kobiecej solidarności, ale przede
wszystkim fascynująca opowieść o skomplikowanych relacjach matek i córek.
Dlatego kusi, by określić „Zabawkę” jednym z popularnych pojęć, od których
zacząłem, ale za tym będzie szło uproszczenie. Myślę, że najlepiej prezentuje
się ta powieść w swoich niedookreślonych wymiarach. To historia bolesna i
zapadająca w pamięć. Jednocześnie doskonale skonstruowana narracja, w której
wszystko jest nieoczywiste. Poza bólem, upokorzeniem i wstydem, ale również
hardością oraz gotowością do trudnych konfrontacji. W półcieniach Ziębiński
ukrywa jasne komunikaty i przesłania. Dlatego to się tak dobrze czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz