Jeżeli czytelnik uzna na początku lektury, iż „Mała Ikar” będzie po prostu opowieścią o bliskości, jaka nawiązuje się między Tilly Tilly a wrażliwą Jessamy, będzie w wielkim błędzie. To bowiem, co zaczyna się tak niewinnie i radośnie, będzie jednocześnie preludium do dramatycznej walki z demonem, do opowieści o budowaniu i jednoczesnym niszczeniu własnej tożsamości, do przejmującej grozą i frapującej psychologiczną głębią historii rozwoju lęku i paraliżu emocjonalnego. Dodatkowo „Mała Ikar” uraczy nas także trafnymi spostrzeżeniami socjologiczno – obyczajowymi ukazującymi zderzenie dwóch kultur i mentalności. To książka, która ustawicznie będzie nas utrzymywać w niepewności, bo razem z Jessamy odkrywać będziemy bolesną rodzinną przeszłość oraz upiorne wnętrze słodkiego i pozornie niewinnego dziecka. Tak jak geograficznie opowieść rozpięta będzie gdzieś między Nigerią a Anglią, tak w dosłownym i metaforycznym znaczeniu oscylować będzie między krzykiem a milczeniem.
Sympatyczna Tilly Tilly niczym cień powróci za Jess do ojczyzny jej ojca. Pojawi się równie niespodziewanie, jak podczas gorącego, afrykańskiego dnia. Szybko stanie się swoistą przewodniczką po nowym świecie wrażeń i zmysłów, urokliwą kontestatorką prowadzącą Jessamy w rejony zakazane, łamiącą wraz z nią kolejne zasady i burzącą konwenanse. I dopóki buntownicze nastawienie do świata Tilly Tilly pomaga Jess w przełamaniu nieśmiałości, w życiu małej Angielki nie dzieje się nic niepokojącego. Kiedy jednak okaże się, że obecność tajemniczej przyjaciółki znajduje się w związku ze skrzętnie ukrywaną przez lata rodzinną tajemnicą, a sama Tilly zacznie być zaborcza i jednocześnie wykaże potężną władzę nad rzeczywistością, rozpocznie się dramatyczna walka. Walka, którą Jessamy będzie musiała stoczyć przede wszystkim z samą sobą.
Bohaterce Oyeyemi będzie trudniej, „bo zdradzić innym chociaż odrobinę własnych opinii i fantazji – to śmierć. Zaczną wtedy wdzierać się w twój umysł, wyciągać z niego myśli, oglądać je pod światło i zabijać, tak, zabijać, ponieważ myśli powinny przebywać i dojrzewać w miejscach cichych i ciemnych, jak motyle w kokonach”. Dziecięce lęki i niepewność tak silnie zamkniętej w sobie dziewczynki jak Jess nie tak szybko staną się widoczne dla ludzi z jej otoczenia. Druga przyjaźń dziecka, nawiązana z córką terapeuty, pomoże walczyć z demonami, ale czy jej siła okaże się wystarczająca? Czy jest możliwy ratunek dla Jess, skoro zależności między nią a Tilly Tilly zaczynają być tak bardzo skomplikowane? I czy brak poczucia własnej wartości w konfrontacji z przygnębiającymi faktami z przeszłości można przełamać siłą zwykłej miłości, przywiązaniem i zaufaniem?
Helen Oyeyemi dokonała w swej powieści mistrzowskiego połączenia. Doskonale oddany świat przeżyć i doznań dziecka został umiejętnie wpleciony w pełną trosk i zawikłanych emocji rzeczywistość dorosłych, dla których nadwrażliwe dziecko jest nie lada wyzwaniem. Opisując tak różne od siebie światy, Oyeyemi jest przekonująca i umiejętnie stopniuje napięcie rodzące się na granicy tych dwóch światów. To książka o doszukiwaniu się zagubionych cząstek samych siebie. Książka o dramatycznej walce osobowościowej. Książka tak skonstruowana, że wielokrotnie manipuluje czytelnikiem, by nakazać mu bezradne rozłożenie rąk i uświadomienie sobie, że w połowie lektury zaczyna ją praktycznie od nowa. Nic nie jest w „Małej Ikar” tym, czym się wydaje. Jednocześnie autorka pisze o jasno określonych i nazwanych emocjach, które utrudniają życie nie tylko samej Jessamy, choć to ona koncentruje na sobie stale uwagę czytającego.
To w pewnym stopniu liryczna makabreska, przejmujący i żywiołowy zapis tego, jak bolesne staje się odkrywanie prawdy o samym sobie – bez względu na to, czy jest się dzieckiem, czy też dorosłym. Oyeyemi nie pozwoli pozostać wobec swojej powieści obojętnym. Nie pozwoli także zbyt wiele o niej opowiadać, bo zasadnicze ścieżki interpretacyjne książki kryją się w niedopowiedzeniach, milczeniu oraz w tym, czego ludzki umysł nie jest w stanie do końca nazwać i określić.
Jeśli jesteście w stanie przekonać się, jak wiele dramatyzmu może w sobie nieść walka o siebie, a przy okazji pozwolicie sterować swoją percepcją podczas czytania, jesteście gotowi na przeżycie niezapomnianej przygody czytelniczej z „Małą Ikar”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz