2010-05-08

"Nadepnęłam na węża" Hiromi Kawakami

Trudno pisać o prozie Hiromi Kawakami, bo i trudno się jej prozę czyta. Trzy miniatury literackie składające się na najnowszą publikację Wydawnictwa Karakter sytuują się gdzieś na granicy realizmu magicznego i onirycznego wyznania. Kawakami oswaja swój własny Chaos i w tym chaosie tworzy ład dostępny tylko dla czytelnika uważnego i skoncentrowanego. Nie można bowiem prozy japońskiej pisarski ot tak po prostu przeczytać. Mamy tutaj do czynienia z osobliwym zderzeniem świata realnego, do którego wdzierają się coraz to nowe i niejednoznaczne elementy fantastyczne. Ponadto Hiromi Kawakami daje świadectwo specyficznej formy współistnienia człowieka i zwierząt, albowiem różnego rodzaju metamorfozy opisane w jej opowiadaniach to świadectwa konfrontacji istoty ludzkiej z naturą, która otrzymuje swój własny głos. A raczej wiele głosów, kiedy zwierzęta przemawiają za ludzi, a ludzie życiową mądrość osiągnąć mogą przede wszystkim dzięki kontaktowi ze zwierzętami. Karakter po raz drugi po „Fruwającej duszy” Yoko Tawady zabiera czytelnika w pasjonujący świat japońskiej kultury. W świat, w którym można nadepnąć na węża i przekroczyć granice, o których istnieniu nigdy się nie myślało…

Początek lektury sugeruje, iż zdarzenia u Kawakami osadzone są mimo wszystko w ludzkim świecie i dopiero potem dochodzi do przemian, o jakich wspomniałem. W tekście tytułowym poznajemy Hiwako Sanadę, byłą nauczycielkę, obecnie pracownicę sklepu z buddyjskimi różańcami. Na drodze bohaterki któregoś dnia staje tytułowy wąż i zwierzę to będzie symbolem oraz kluczem do odkrycia innego, niezwykłego świata. Wąż zamieszkuje w domu Hiwako, przybiera ludzką postać, a postać ta nazywa się matką kobiety. Z czasem wpływ węża na życie bohaterki stanie się bardzo duży, a sam tekst zmieni się nie do poznania. Wąż będzie kusił do udania się w rejony niezbadane, trudne do opisania i do wyrażenia. Trudno także będzie oddać to, co przeżywają bohaterowie tytułowego opowiadania, a dramatycznym świadectwem napięć rodzących się na styku rzeczywistości i fantasmagorii będzie finałowa walka.


Drugi tekst zbiorku porusza problem bycia niewidzialnym. Co to oznacza i jak bardzo determinuje życie pewnej japońskiej rodziny, w której znikają i ludzie i przedmioty? Kawakami inicjuje w pierwszym tekście przejście w inną sferę bytu, uzależniając swych następnych bohaterów od nieprzewidywalnych zdarzeń losowych, w których coraz większą rolę odgrywać będą zwierzęta. Tyle tylko, że to zwierzęta bardzo niezwykłe, bo nazywają się tuboliskami i murkotkami. Gdzieś wśród nich ukryta będzie zagadka bytu i niebytu ludzi starających się być dla siebie rodziną, a w gruncie rzeczy zagubionych i niezrozumiałych przez innych tak, jak niezrozumiałe wydają się być zwierzęce ingerencje w ich świat i finałowe zespolenie będące dowodem na to, że zniknąć znaczy istnieć naprawdę.


Trzeci tekst to zbiór miniatur, w których Kawakami kreuje swoistą kosmogonię, zręcznie posługując coraz to nowymi animizacjami i kreśląc dodatkowo skomplikowane relacje damsko-męskie, w których dużą rolę odgrywają kolejne przemiany duchowe. To tekst o stwarzaniu i niszczeniu jednocześnie i proza, w której cały szereg zwierząt, od konia po kreta i piskorza, stworzy polifoniczną narrację pełną niepokojącej dwuznaczności i mglistości. I tak też kończy się ta książka – niedopowiedzeniami.
Bo w gruncie rzeczy w prozie Kawakami chodzi głównie o stawianie pytań, a nie o dawanie na nie odpowiedzi.

„Nadepnęłam na węża” to przykład prozy, w której element zaskoczenia jest bardzo ważny.
To taki spacer po świecie istniejącym tuż obok nas, ale niemożliwym do nazwania. Zręczne połączenie wiedzy z zakresu biologii, którą autorka studiowała, z umiejętnością łączenia słów w niezwykłe znaczenia, którego nie nauczą żadne studia. Proza, która urzeka i zastanawia. Książka, o której myśli się długo po lekturze.

Wydawnictwo Karakter, 2010
KUP KSIĄŻKĘ

6 komentarzy:

matylda_ab pisze...

Kilka dni temu dostałam książkę i już się cieszę na lekturę. Po Twojej recenzji mam wielką ochotę na ten tajemniczy świat!

Anonimowy pisze...

Czy ta proza jest podobna do pisarstwa Murakamiego, którego ja uwielbiam, Ty krytykujesz?
pozdrawiam
Esthera

clevera pisze...

Nie byłam zachwycona tą książką, odniosłam wrażenie, że jest napisana dla samego napisania. Może jedynie drugie opowiadanie niosło jakieś przesłanie. Nie doszukiwałam się w niej na siłę tego piękna, bo go w niej nie widziałam. Zastanawiam się czy trend "dziwności i wyróżniania się" we wszystkim w Japonii (najbardziej widać to w ubiorze) dotknął również literaturę?

Anonimowy pisze...

Przeczytałem "fruwającą duszę" i powiem szczerza że nie wiem co mam napisać o tym co przeczytałem. Czytając nie wiem w którym świecie byłem, a to lubię ale nie wiem czy autorka bawiła się mną czy tekstem czy może czymś innym. Nie mniej z ciekawością przeczytam "Nadepnęłam na węża"

Anonimowy pisze...

Nie zgadzam się, że książka jest napisana dla samego napisania. Widocznie nie trafiła do kogoś. Zdarza się. Każdy lubi coś innego i dotykają go inne rzeczy.
Ja o tej książce ciągle rozmyślam. Bardzo mnie poruszyła, a właściwie ostatnie opowiadanie. Pierwsze opowiadanie było ok. Drugie trochę lepsze. A trzecie! "Zapiski z pewnej niezwykłej nocy" to moim zdaniem majstersztyk. Przepiękne metafory, niepokojący świat. Po prostu piękne.

tychna pisze...

genialna książka
jestem fanką literatury japońskiej ponieważ rzadko kiedy coś jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka.
zupełnie nie zgadzam się z clevera - "dziwności i wyróżniania się"? to jest inny świat. Albo się go akceptuje, albo nie, ale nie można go przekładać na nasze postrzeganie świata