2013-10-05

"Dziecko piasku" Tahar Ben Jelloun

Wydawca: Karakter

Data wydania: 1 października 2013

Liczba stron: 208

Tłumacz: Jacek Giszczak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 35 zł

Tytuł recenzji: Piętno ojcowskiego szaleństwa

Po czterech latach od wydania powieści Tahara Ben Jellouna nagrodzonej Nagrodą IMPAC, wydawca postanawia zaprezentować polskiemu czytelnikowi jego książkę pisaną blisko trzydzieści lat temu. Wznawiając jednocześnie "To oślepiające, nieobecne światło", pokazuje pisarstwo Ben Jellouna z dwóch różnych stron. „Dziecko piasku” to bowiem książka, która się nie zestarzała. Jej przesłanie jest aktualne do dzisiaj, bo wciąż islamska kobiecość jest tłamszona, a bycie mężczyzną podnoszone do rangi kreatora, który – jak w „Dziecku piasku” – może zdecydować, iż kolejna córka będzie synem, zamieniając życie dziecka w dramat wyobcowania i naznaczając ojcowskim piętnem na zawsze. Ben Jelloun ponownie pisze o zniewoleniu. Nie w mrocznym leju więzienia politycznego, lecz w sobie samym. We własnej tożsamości i płciowości. Szuka w dramacie czegoś, co oświetli mrok. Tak jak światła poszukiwał więzień Tazmamartu. Stawia na opowieść – wielowątkową, gubiącą tropy, opowiadaną przez różnych gawędziarzy. W opowieści ma zostać wskrzeszony byt, jakiemu zabroniono żyć naprawdę. „Dziecko piasku” będzie dowodem na to, iż cierpienie istniało mimo faktu, że już się skończyło; trzeba o nim opowiedzieć po to, by smutny, nieżyjący od czterdziestu dni człowiek pozostał na zawsze w pamięci słuchaczy.

Zwraca się uwagę na wielkość tej powieści ukrytą w jej szkatułkowości. Taką orientalną polifoniczną opowieść mieliśmy okazję poznać niedawno, czytając "Bajarza z Marrakeszu" Joydeepa Roy-Bhattacharyi. Tak jak Roy-Bhattacharya już pisano. Forma nie jest niczym nowym, choć faktycznie każe na tę opowieść spoglądać nieco inaczej; opowiadana historia ma wiele znaczeń, można ją rozpatrywać na różne sposoby, można odchodzić od dramatu odosobnienia, kierując się ku interpretacji tej historii upadku i życia przeklętego jako alegorii życia przy braku tożsamości i przy zdradzie samego siebie, swoich pragnień.

Zaczyna się od szaleństwa z tęsknoty. Pewien marokański garncarz nie może znieść faktu, iż jego żona wciąż rodzi mu córki. Postanawia, że ósmy potomek na pewno będzie synem. Chociaż syn się nie rodzi, istota przychodząca na świat musi się nim stać. Ojciec tęskni za męskim potomkiem wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew życiu, ale przecież jego męskość musi być spełniona w chłopcu, jakiemu przekaże schedę po sobie, czyli wszystko, co zakazane dla córek, z góry kierowanych na margines życia. Rodzi się zatem ustanowiony przez ojca syn, który nie jest synem. Rozpoczynający tę opowieść bajarz Si Abdel Malek nadaje mu imię Ahmed. Dla dorastającej kobiety wola ojca staje się własną wolą. Ona będzie synem, będzie żyła jak syn. Piersi rosnąć będą do wewnątrz, tam też skryte będzie krwawienie. Ahmed oszuka biologię – swoją skórę bez owłosienia, słabo rozwinięte mięśnie, mutujący głos. Bezwzględne posłuszeństwo ojcu nakaże mu przyjąć drogę życia w niewoli własnego ciała. W rozmowie z nim Ahmed wspomina: „Wybierając to życie, zgodziłem się na przygodę”. Jakże to gorzka ironia, kiedy poznajemy los człowieka, który znalazł się w więzieniu własnego przeznaczenia. To los naznaczony fatalizmem i prowadzący do ucieczki w samotność. Najgłębszą i tak silnie przeżywaną, że staje się namiętnością. Ahmed odrzuci życie, które ma go czekać jako mężczyznę. Nie znajdzie alternatywy dla losu, jaki zgotował mu ojciec. Jego poszukiwania własnej tożsamości będą nie tylko bolesne, ale też wycieńczające, bo to poszukiwanie czegoś między płciami, między rolami społecznymi naznaczonymi przez islam i między losami, jakie opowiada Koran.

Czy Ahmed alias Zahra uwierzy w swoją wykreowaną męskość? Czy podda się dyktatowi ojca, podejmie specyficzne wyzwanie, pozostanie wierny tajemnicy skrytej między kilkoma osobami – świadkami narodzin dziecka? Przecież dla milczącej matki jest potworem; tym większym, gdy za towarzyszkę życia wybiera sobie kaleką i chorą żonę, kochającą wbrew rozsądkowi i mimo poznania mrocznej tajemnicy. Męskość Ahmeda to tylko spadek po szalonym ojcu; ta męskość się nie konstytuuje ani społecznie, ani kulturowo. Krzywdą jest nie tylko to, że cały świat przystaje na mistyfikację i każe być mężczyzną istocie, której daleko do męskości. Największym dramatem w „Dziecku piasku” jest dramat wewnętrznego wyobcowania, niemożności odpowiedzi na potrzeby i pragnienia własnego ciała, niemożność kontaktu duchowego z samym sobą i bezradna ucieczka w samotność jako jedyna droga ocalenia w świecie, w jakim nie można funkcjonować bez wiecznych kłamstw, bez wspomnianego bolesnego piętna, bez naznaczenia mimo woli.

Tahar Ben Jelloun snuje niespieszną, wielowątkową i zaskakującą często narrację o transgresji fatalnej; o dojmującym poczuciu smutku i żalu za istnieniem alternatywnym, jakiego nie można dosięgnąć. To gorzka rozprawa z kategorią męskości i przejmująca boleścią opowieść o szykanowanej kobiecości. Między płciami w „Dziecku piasku” pojawia się to napięcie, które próbują zredukować różni opowiadający. Między pierwszym bajarzem a słuchaczami tworzy się specyficzna więź. Potem opowieść o Ahmedzie-Zahrze staje się już wieloznaczna i przez to coraz mniej wiarygodna. Warto zadać sobie pytanie o to, kim jest główna osoba dramatu i czym ten dramat może być w szerszym kontekście, kierującym nas ku ludzkiej wędrówce wbrew własnym dążeniom i potrzebom spełnienia się w określonych rolach.

Nie wszystko zresztą można zobaczyć i ważna jest jedna z opowieści, opowieść ślepca. Nawiązująca do argentyńskości, do Borgesa, do tajemnic z innego świata i innego kręgu kulturowego, opowieść Ben Jellouna nabiera jeszcze innych znaczeń. To traktat o iluzji bycia mężczyzną. O męskości kwestionowanej w swej sile, wyjątkowości i władzy. Tak, bohaterowi książki brak jest władzy. A tylko ona w islamskim świecie pozwala na to, by żyć tak, jak chce się żyć. „Dziecko piasku” to ponadczasowa opowieść o dramacie istnienia samego w sobie traktowanego jak wyzwanie. Ta opowieść o samotności odmieńca równie dobrze może wynurzyć się poza orientalne tło, to społeczno-kulturowe, nie do końca chyba najważniejsze. Czymkolwiek jest ta książka, z pewnością stawia pytania o wolność, o porządek (ten koraniczny przecież się burzy, gdy kobieta nie chce być mężczyzną i mężczyzna pragnie uciec w kobiecość), o pragnienia zrozumienia własnej płciowości i o namiętnym byciu z samym sobą, które wcześniej czy później prowadzi do tragedii.

Przejmująca i bardzo smutna książka o dyktaturze męskości, która uwiera i o kobiecych słabościach, dla których nie znajduje się miejsca w literaturze, bo nie chce się ich rozumieć. Tahar Ben Jelloun – jak jego rozliczni bajarze – staje gdzieś ponad całą historią i chce opowiedzieć wszystko. Także to, co trudne do wyrażenia i tym bardziej trudno jest to zrozumieć. Diagnoza więzienia, jakie stwarzamy sami dla siebie. I liczne pytania o wolność, dla której nie ma miejsca, choć ona się go domaga. Powieść o losie, co się nie spełnia i o smutku istnienia wbrew sobie. Unikalna narracja o niezrozumieniu i pułapce opresyjnego życia.


PATRONAT MEDIALNY

1 komentarz:

Książki sa niebezpieczne pisze...

zamówiłam juz egzemplarz I czekam niecierpliwie:)