2014-06-29

"Dom wzajemnych rozkoszy" Hanna Samson

Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 18 czerwca 2014

Liczba stron: 216

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det: 29,99 zł

Tytuł recenzji: Seksualność obnażona

Skoro pisarka jest jednocześnie terapeutką, jej książka staje się narzędziem symulacji terapeutycznego procesu, który zmusi nas do zrewidowania swoich poglądów, skłonności, przeżyć czy zachowań. "Dom wzajemnych rozkoszy" w zaskakująco wieloznaczny sposób rozprawia się z naszymi "kosmatymi" myślami, ukrytymi pragnieniami i potrzebami, z jakich nie zdajemy sobie sprawy, kiedy nie doświadczymy ich osobiście. Książka terapeutyczna w trudny sposób!

Nowa rzecz Hanny Samson bezpardonowo atakuje medialną pogoń za sensacją i obnaża wstydliwy voyeryzm, jaki spełnienie znalazł w całym szeregu programów typu "reality show", do których przyklejeni, podglądamy wszystko to, o czym nie sposób mówić otwarcie. Rozprawia o seksualności, fantazjach skrytych pośród kompleksów i o erotycznej więzi międzypokoleniowej; o grzechach matek przechodzących na córki oraz o mężczyznach-zdobywcach, którzy marzą o odmianie, gdy każe im się gasić światło i być kochankami tak niedoskonałymi jak niedoskonałe jest nasze życie seksualne atakowane przez rutynę wraz z brakiem odwagi w byciu sobą nagim naprawdę. Autorka "Życia po mężczyźnie" pozornie eksponuje wulgarną część tej sfery życia, której przeżywanie w sposób intymny rzadko niesie spełnienie. Opowiada o tym, jak odkrywa się swoje ciało, o bardzo osobistym procesie akceptacji własnych pragnień seksualnych i o mechanizmach, które odsłaniają intymność, czyniąc z niej produkt masowej konsumpcji.

Co poza tym? Lekkie szyderstwo z pisarstwa kryminalnego, bo jest tu przecież morderstwo (nawet niejedno), które trzeba nie tyle wyjaśniać, co przede wszystkim tuszować, gdyż zaburza proces karmienia mas specyficzną jakością, o jakiej stało się głośno za sprawą pierwszej edycji takiego programu jak "Big Brother". Policjant Samson także uwikłany jest w seksualność, bo to o niej jest w dużej mierze ta książka. Poczciwy inspektor Malicki zmuszany jest przez żonę, by gasić światło podczas stosunku, a to studzi w nim namiętność i biedak spełnienia szuka w romansach. Tak jak wszyscy poszukujący bohaterowie programu, którego twórcy wyszli z prostego założenia: "(...) skoro miliony Polaków oglądają pornografię, a drugie tyle się do tego nie przyznaje, to przestańmy owijać penisa w bawełnę i wyjdźmy śmiało naprzeciw oglądalności". Hanna Samson z równie wielką śmiałością podnosi ars amandi do rangi procesu twórczego; nie tyle w ujęciach kamer, które śledzą twarze opowiadających o seksie uczestników dennego programu, co w emocjonalnych opowieściach. Autorka pokazuje zaskakująco wyrazisty kontrast między tym, co chcemy wiedzieć o seksie i w nim widzieć a kwestią seksualnego spełnienia, które przychodzi na różnym etapie życia, a czasami nie przychodzi wcale, bo nie dajemy sobie prawa do tego, by spełnić się seksualnie; odkryć własne pragnienia, dać im upust i zrealizować wszystkie te śmiałe plany, które trywializuje i upokarza pornografia. W końcu nie o patrzenie chodzi, ale o to, by wziąć udział w erotycznym spełnieniu. Wszyscy zamknięci w ciasnej przestrzeni ludzie starają się opowiedzieć o swoim poznawaniu ciała i jego potrzeb. Ma z tego wyjść sprośne show telewizyjne, które ściągnie miliony głodnych tematu. Formuła programu chwieje się i zmierza ku katastrofie. Pierwsza zamordowana uczestniczka będzie intrygować. Ale czy to w stronę kryminalnej powiastki erotycznej idzie Hanna Samson?

To ma być współczesna wersja "Dekamerona". Dziesięciu uczestników, dziesięć dni. Opowieści, które mają połączyć siedem kobiet i trzech mężczyzn. Nie pozwalają im uciekać od zarazy, ale przede wszystkim zbliżyć się do samych siebie. Mówiący sami decydują, ile zdradzą i na jakim etapie zakończą swoje historie. Opowiadanie ma znaczenie symboliczne, bo jest formą terapii i odkrycia przed sobą tej części swojego życiorysu, w której pęknięcia nie pozwoliły na to, by osiągnąć szczęście. Seksualne przede wszystkim, ale nie można banalizować problematyki tej powieści. Panoramy polskich lęków, psychoz, kompleksów, żalów, zazdrości i bezradności. Nikomu nie udaje się od tego uciec. Producenci programu zamknęli w tytułowym domu między innymi korporacyjną władczynię, świeżo upieczoną bezrobotną po studiach, niepoprawnego romantyka, emerytowaną nauczycielkę czy młodziutką uczennicę, która bez pruderii publikuje w internecie rozbierane filmy. Największym zainteresowaniem widzów zaczyna cieszyć się wspomniana nauczycielka. Opowiada o śmiałych próbach rozpoczynania życia na nowo wtedy, gdy - w mniemaniu innych - należałoby myśleć o miejscu na cmentarzu i tym, co napiszą na nagrobku. Zofia nie tylko odnajduje sposób na to, by zacząć żyć inaczej. Ona jedyna opowiada o seksualnej wolności wynikłej z faktu odnalezienia się w swoim ciele i ze swoimi odczuciami. O ile większość uczestników programu prowadzonego przez enigmatycznego MacPenisa i MacCipkę traktuje seks instrumentalnie, o tyle Zofia chce nadać swoim opowieściom znamion delikatności. Formuła programu telewizyjnego ma upubliczniać intymne doświadczenia. Pośród niespełnionych kochanek i kochanków pozornie zagubiona w świecie Zofia opisuje to, jak zrealizowała własne skryte fantazje i poznała swoje ciało w sposób, w jaki niekoniecznie przystaje do epatującego wulgarną seksualnością show.

Można zastanawiać się nad tym, ile w tym wyimaginowanym przez Samson programie jest naszych skrytych frustracji, które każą patrzeć, oceniać, komentować i szukać sensacji. Sensacyjne okazują się nie zwierzenia uczestników show, lecz trupy, jakie zaburzają rytm programu, a w efekcie prowadzą do zaskakującego finału, którego naprawdę nie sposób będzie się domyślać. Hanna Samson oddaje rytm miłosnych spełnień i kakofonię mediów odzierających z prywatności wszystko, co daje się z niej odrzeć. Prowokuje, chwilami śmieszy, w głównej mierze jednak zaskakuje dość prostą konstrukcją fabularną, w jakiej najważniejsze są niedopowiedzenia i niedosyt - tych, co słuchają niedokończonych opowieści, ale także tych, którzy wpatrują się w szklany ekran bez żadnej satysfakcji. Zniewoleni sami w sobie, smutni i zrozpaczeni, grający role i udający przed światem - bohaterowie "Domu wzajemnych rozkoszy" byliby w stanie dać sobie wiele wsparcia. Ich sytuacja - jako żywo przypominająca spotkania terapii grupowej - jest jednak odarta z tego wszystkiego, co próbuje się zachować w sobie mimo przykrości, frustracji, lęku i poczucia, że warte jest w życiu tylko to, co można sprzedać. Nie ma w niej miejsca na szczerość i empatię. A Samson uśmiecha się pod nosem, puszcza do nas oko i okrada tę spektakularną opowieść z ludzkiej intymności, która buduje tożsamość. Jest to bowiem historia o tym, w jaki sposób kształtujemy siebie, wychodząc naprzeciw swoim potrzebom - także, ale nie tylko seksualnym.

Brak komentarzy: