Wydawca: MUZA
Data wydania: 20 maja 2014
Liczba stron: 672
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 39,99 zł
Tytuł recenzji: Przeszłość, która nie mija
Cykl powieści, których
bohaterem był Hubert Meyer, został przez Katarzynę Bondę zakończony. Autorka
zapowiada "Pochłaniaczem" kolejny, bardzo spektakularny, a jej nowy
profiler nosi spódnicę. Sasza Załuska to całkowicie na nowo wykreowana postać,
której życiorys poznawać będziemy w oszczędnych dawkach. Cztery zapowiedziane
książki to dużo. Pierwsza zdradza kilka szczegółów z życia Saszy. Cieszę się,
że to kobieta tropić będzie złoczyńców. Lenie Pawłowskiej wychodziło to we "Florystce" znakomicie i przyznam, że cały czas po cichu liczyłem na
kolejną tak rewelacyjną kobiecą kreację. Nie zawiodłem się. W
"Pochłaniaczu" Bonda trzyma formę. Wierzy się jej i czyta w
skupieniu. To nic, że nadal trochę wszystkiego za dużo, że tym razem książkę
można by "odchudzić" np. o wątek nieszczęsnych białostockich
policjantów, którzy powinni pozostać na kartach "Florystki". "Pochłaniacz" doskonale
przedstawia to, o czym autorka mówiła w rozmowie ze mną - to nie trup jest
najważniejszy, lecz postacie, wokół których się koncentruje. Każda z nich jest
wiarygodna, a snuta niespiesznie historia zazębia się doskonale, bo Bonda
przemyślała każdy detal, nim wprawiła w ruch machinę akcji najnowszej powieści.
Wszystko, co najważniejsze,
rozegrało się przed laty, na przełomie 1993 i 1994 roku. Chociaż Sasza przybywa
do Gdańska w 2013 i po odkryciu, że ktoś wrabia ją w kryminalną intrygę,
planuje rozwikłać ją po swojemu, klucz do zagadki kryje się tam, gdzie pewien
młody chłopak zakochał się w dziewczynie, a nieszczęśliwa miłość zrodziła się
między tymi, których los nie powinien stawiać na drodze. Tam, gdzie oczekiwania
rozmyły się z rzeczywistością, a uczucia skonfrontowane zostały ze złem,
przestępstwem i okrucieństwem ludzkim.
Poznajemy losy Marcina i
Wojtka, braci bliźniaków z rodziny szefa trójmiejskiej mafii. Wuj Słoń jest
zainteresowany głównie pierwszym i to w nim widzi dobry materiał na kolejnego
lojalnego członka gangu. Słoń jest bezwzględnym psychopatą, ale tlą się w nim
resztki uczuć. Rodzina to podstawa wszakże i nie tylko on będzie mieć w
"Pochłaniaczu" takie zdanie. Rodzinna solidarność to coś
najważniejszego dla Jerzego Popławskiego. Jego siostra od dawna trzyma się z
daleka od kryminalnych poczynań trzęsącej Trójmiastem szajki jubilera. Ojciec Marcina chce trzymać syna jak
najdalej od wpływów wuja. Tymczasem chłopak - młody lowelas z gitarą, lubujący
się w narkotykach i łatwym życiu - niespodziewanie szybko wejdzie w fatalną
orbitę wpływów i zostanie wmanewrowany w sieć zależności. Jego brat Wojtek
wydaje się daleki od Marcina. Obaj żyją w innych światach, ale czy naprawdę
będą odrębni, gdy wuj ukarze ojca, a młodą Monikę, w której kocha się jeden z
braci, ktoś w tajemniczych okolicznościach pozbawi życia? Dojdzie jeszcze jeden
trup. Pojawi się rozgoryczenie. Świadomość, że ktoś czemuś mógł zapobiec.
Wyrzuty sumienia. Ból, którego nie jest w stanie złagodzić upływ czasu. I
tajemnica, przed którą stanie po latach Sasza Załuska, kiedy będzie musiała
mierzyć się z morderstwem pewnego znanego piosenkarza...
Profilerka
Bondy ma 36 lat i naprawdę bogaty życiorys. Była policjantka, za granicą
zdecydowała się na pracę naukową, a powrót do kraju jest kompulsywny - Sasza
liczy na to, że pożegna mroczną przeszłość, której początek tkwi w Polsce.
Stamtąd uciekła, by zapomnieć, a teraz ponawia próbę ucieczki, wracając do miejsca,
gdzie została naznaczona. Jej stygmat to nałóg. Kobieta-alkoholiczka, od której
odcięła się tradycyjna polska rodzina oraz pracodawca, bo Sasza popełniła na
służbie niewybaczalny błąd. Załuska porzuca uporządkowane życie w Anglii, gdyż
prześladują ją demony groźniejsze niż te we wspomnieniach alkoholowych ciągów,
od których wolna jest już siedem lat. Jest jeszcze Karolina, córeczka Saszy.
Tylko matka zna historię tego, który spłodził Karolinę. Tylko dla niej Załuska
chce uporządkowanego życia. O niej myśli, planując i oczekując stabilizacji.
Przybywa do kraju, w jakim pozornie nie ma niczego. Okazuje się, iż trafia na
trop ludzi, którzy tak jak ona rozpaczliwie uciekają przed błędami przeszłości,
bez szans na uwolnienie się od nich.
Katarzyna
Bonda buduje postać pełną wewnętrznych sprzeczności. Załuska z jednej strony
jest zdecydowana i pewna siebie. Z drugiej jednak wciąż zarzuca sobie uległość
i słabość - pociąg do alkoholu, przykry ślad po tacie. Całe życie maskuje się,
wchodzi w zmienne role, komplikuje własny życiorys i nadal przed czymś ucieka.
Tymczasem jako profilerka znudzona angielskim profilowaniem geograficznym
osiąga sukcesy, badając życiowe narracje przestępców. Gdzieś w nich skrywa się
prawda o samej Saszy Załuskiej, dla której ciężary własnego życia wydają się
zbyt wielkie, podczas gdy ze śmiałością unosi na barkach te wszystkie, jakie
przygniatają ludzi wchodzących w konflikt z prawem.
Jeden z policjantów mówi do
Saszy: "Myślisz, że wszędzie czają
się sprytni zabójcy, którzy przewidują, że przyjdziesz i będziesz ich
rozkminiać. Oni są w większości bardzo prości, a historie podobne. Patole,
alkohol, bicie, bieda. Do większości nie trzeba profilera".
"Pochłaniacz" zajmuje się tą pasjonującą mniejszością, o której można
powiedzieć wiele, wciąż gubiąc się w niedopowiedzeniach i wikłając w kolejne
zagadki. Nie żyje piosenkarz. Coś łączyło go z Marcinem. Zbrodnia powiązana
jest ze światem przestępczym, który po latach mocno okrzepł, ale jego struktura
potrafiła wchłonąć coraz więcej ludzi ze świata policji, polityki i
administracji państwowej. Sasza Załuska prowadzi swoje prywatne śledztwo gdzieś
obok złożonych afer, z którymi nie są w stanie poradzić sobie stróże prawa, bo
każdy z nich ma coś za uszami i w biografii każdego odnaleźć można pewne
mroczne epizody. Nikt nie jest u Bondy
jednoznacznie dobry ani zły. Tak było już w jej poprzednich powieściach, ale to
właśnie "Pochłaniacz" doskonale wikła się w niejednoznaczności, nie
pozwalając wydawać wyroków, oceniać i wskazywać winnych.
Wina i kara idą w parze ze
strachem, który tak często warunkuje różne nasze zachowania oraz decyzje. Bonda
doskonale ukazuje, w jaki sposób działają ludzkie umysły pod wpływem strachu.
Tego irracjonalnego także. Snuje w "Pochłaniaczu" boleśnie prawdziwą
opowieść o ciężarze współwiny za coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć.
Zagubieni są nie tylko ci, których śledzi Załuska, ale także ona sama. Nie
uzyskamy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Nie poruszamy się
jednak z bohaterami Katarzyny Bondy po omacku. Widać, że zmyślone jest tu tylko
to, co niezbędnie konieczne. Śledząc losy braci bliźniaków Staroniów i ludzi,
którzy nieszczęśliwie związali się z nimi, jesteśmy wciąż obecni w fabule
wyrastającej z prawdziwego życia. "Pochłaniacz" jest autentyczny.
Groza i tajemnice w doskonałej symbiozie z prozą życia, która nie jest ani
nadzwyczaj groźna, ani też szczególnie tajemnicza. Czyta się Bondę świetnie od lat i myślę, że Sasza Załuska będzie nas
prowadzić przez niejedno skomplikowane śledztwo z całym przekonaniem, iż
pisanie autorki "Sprawy Niny Frank" nie jest tylko czystym zmyśleniem.
Ono przede wszystkim niepokojąco imituje. To, co w nas i wokół nas, o czym nie
chcemy myśleć i czego nie chcemy zauważać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz