Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 9 września 2015
Liczba stron: 318
Oprawa: twarda
Cena det.: 34,99 zł
Tytuł recenzji: Pamięć i rodzina
Tematycznie książka
Zbigniewa Zawadzkiego może nie wzbudzić większego zainteresowania, bo zawiera w
sobie przemyślenia dość licznie już umieszczane w szeregu wspomnieniowych czy
rozliczeniowych publikacji autorów średniego pokolenia. Jeśli jednak pojawi się
czytelnicza ciekawość tego, co jeszcze można napisać o roku 1968, 1989, o
przemianach ustrojowych i o widmie wojny przekazanym w spadku po rodzicach, uda
się dzięki temu zapoznać z lekturą wielowymiarową, niepokojącą i barwnie
opisującą wszystkie te skomplikowane zależności, które w finale opowieści
zmuszą głównego bohatera do zwierzenia o treści: "Moja tradycja jest taka, że nie mam tradycji". "Przetwórnia" to także książka
pozwalająca na konfrontację z własną pamięcią i z pamięcią zbiorową. Opowieść o
rodzinnych zależnościach, przekazywanych prawdach i lękach, o dojrzewaniu w
wielu różnych wymiarach oraz o Historii, dla której nie ma rzeczy oczywistych,
prawd wyjaśnionych i zdarzeń jednoznacznie zinterpretowanych.
Zawadzki kreuje postać S.,
człowieka doświadczonego przez los i naznaczonego do roli odkrywcy rodzinnych
sekretów. S. nie jest autorem, to ma być fikcyjna spowiedź z nadbudową
autobiograficzną, które to połączenie definiuje ostatnie zdanie książki. Autor
"Przetwórni" zaznacza: "To
jest opowieść o moim świecie: nic więcej i nic mniej". Wkraczamy do
świata wspomnień i teraźniejszości. Odkrywamy rok po roku nakładające się na
siebie wspomnienia, a S. stara się przede wszystkim porządkować ślady - te
realne i pozostałe w pamięci, zbiegające się z kilkoma ważnymi wydarzeniami z
życia rodzinnego. Zawadzki porządkuje
świat przedstawiony, ale jednocześnie stale go destabilizuje. Kolejne mroczne
sekrety zmieniają perspektywę oglądu świata, a dodatkowe teksty wplecione w narrację
to opowiadania, w które S. włącza elementy znanego mu świata, kierując
bohaterów ku ich własnej wolności.
Zaczyna się od mijania
brata, który obojętnie przechodzi drugą stroną ulicy. To już czytelny sygnał
tego, z jakiego rodzaju brakami mierzyć się będzie przez całe życie S. Musi
mentalnie pożegnać się z członkami rodziny, by móc w miarę obiektywnie o nich
opowiedzieć. A jest o czym, bo rodzina portretowana w "Przetwórni" to
miejsce dla tajemnic i dla wyrażonych uprzedzeń. Żydowskie pochodzenie matki, jej traumatyczna młodość, komunizm we krwi
ojca i upadek jego mitu jako kogoś silnego. To przede wszystkim odbija się na
świadomości chłopca, który dorastając, dowiaduje się o kolejnych gałęziach
drzewa genealogicznego, porządkując rozpaczliwie zdobyte informacje, by
zrozumieć tych, którzy w przeszłości niekoniecznie znajdowali zrozumienie dla
siebie.
Matczyna maca z jej rodzinną
tradycją i skomplikowane losy wojenne - te ostatnie są dla S. takimi
Tuwimowskimi "ślicznościami
tkliwymi", które wdzierają się do świadomości na tyle silnie, by potem
budzić z lękiem lub wciąż na nowo zadawać pytania o tych wokół matki, którzy
ocaleli lub zginęli w wojennej zawierusze. Matka zawsze potrafiła wyciągać od
ludzi ich największe sekrety i zjednywała ich w sposób tak bezpretensjonalny,
że wszelkie własne tajemnice skrywane przed synem wydają się na tyle
problematyczne, iż nie ma się pewności, z jaką kobietą miało się na co dzień do
czynienia. Rodzice licytujący się o to, kto doświadczył w życiu większego zła.
Ciągła dynamiczna przepychanka słowna, ale też walka w ciszy, gdy kłótnie
wypełniły już otoczenie swoim groźnym brzmieniem. S. podgląda i podsłuchuje,
usiłując zrozumieć samego siebie - kim się stał i dlaczego jest tym, kim jest,
ile w tym fatalnego spadku po rodzicach.
Zawadzki
portretuje te znaczące wydarzenia, dla których po latach trzeba na nowo szukać
jakiejś interpretacji. Powracają niczym koszmary senne i każą pamiętać o
Polsce, w której niektórzy walczyli z systemem, a inni się doń dopasowali.
Tymczasem niespodziewanie pośród zmian pojawia się ta najtrudniejsza do
zrozumienia. Oto bowiem świat rozpada się całkowicie po 1989 roku, gdy S.
skłonny jest zakończyć kanadyjską emigrację i wziąć się za polskie życie
naprawdę, bez uprzedzeń i tendencji ucieczkowych. Wówczas rozpada się porządek
rodzinny i system wartości, w którym dorastający S. wciąż starał się określić
swoje miejsce. Wspomnienia są dramatyczne, a te z ostatnich lat - przepełnione
poczuciem tymczasowości i bliżej nieokreślonej pustki. Ani bowiem żydowskość
matki, ani też partyjność ojca czy buntowniczość brata nie wpłynęły na S. na
tyle silnie, by pozostawić trwały ślad. "Przetwórnia" opowiada o
kilku rodzajach zapomnienia i o tej właściwości ludzkiej pamięci, która nie
daje spokoju, bo zbyt wiele nie zostało określone w przeszłości jednoznacznie.
Zawadzki poświęca miejsce
polskiemu antysemityzmowi obecnemu w kolejnym pokoleniu i zmieniającym obraz
świata, w którym coraz trudniej było się odnaleźć. Ważne są także luki, te
pominięte lata, bliżej nieokreślony czas bycia pomiędzy własną przeszłością a świadomym
patrzeniem w przyszłość, budowaniem w niej czegoś trwałego. Jest swoista wrogość upływu czasu i
poczucie pewnego rodzaju utrat. To one naznaczają Annę z opowiadań S. i to one
także w dużym stopniu kształtują świadomość kogoś, dla kogo odkrywanie własnej
tożsamości to proces stawiania pytań. Część odpowiedzi na nie zabrali do
grobu rodzice. Niejedna mogłaby się kryć w głowie brata, gdyby tylko nie mijał
S. z taką obojętnością...
Trudno jednoznacznie orzec,
czy mamy do czynienia z prozą wspomnienia, czy też gorzkich rozliczeń. Świat
przedstawiony budują elementy rodzinnej rozsypanki zdarzeń sprzed lat oraz te
znaczące momenty, w których poczucie pustki i niepewności naznacza całe dorosłe
życie. Bohater Zawadzkiego przejmuje od rodziny tę część lęków, która latami
ukrywana, na nowo zaznacza swą obecność w dziecku - świadku nieporozumień,
dramatów i wielu dwuznaczności. Myślę,
że "Przetwórnia" to taka gorzka opowieść o tym, jak bezradni możemy
być wobec wspomnień, i o tym, iż mamy w sobie taką potrzebę bycia
zaopiekowanymi na zawsze. Nawet przez tych, których już nie ma i którzy
potrafili mnożyć tajemnice, zamiast wyjaśniać świat - co przecież jest
naturalną i naczelną rolą każdego rodzica.
To książka o tym, że
mitologizujemy sobie rodzinę i że gorzko płaczemy, kiedy mit okazuje się złudą.
O tym, że trudno jest sprostać życiowym oczekiwaniom w dorosłym życiu, kiedy
podczas dorastania oczekiwania nie były precyzowane, a groźny świat wokół
wyznaczał kolejne dramatyczne granice, poza które nie można było się przedrzeć.
Bycie w opozycji do samego siebie to także pewien stygmat i źródło nadziei.
Zawadzki pisze o czasie zamienianym w coś legendarnego i o przyszłości
nadchodzącej pośród trudnych pytań. To w gruncie rzeczy bardzo osobista książka
i jedna z wielu powieści obrazujących losy filozofów swego życia. Smutnych,
tragicznych oraz podążających wciąż do przodu z nadzieją i z odziedziczonym
uporem. Kameralna proza i jednocześnie proza pokoleniowa. Jedna z istotnych
książek o dorastaniu oraz o poczuciu zagubienia pośród zmian.
KUP KSIĄŻKĘ
KUP KSIĄŻKĘ
1 komentarz:
"Przetwórnia" to kawał zaskakująco dobrej literatury.
Prześlij komentarz