Wydawca: Wilk
& Król Oficyna Wydawnicza
Data wydania: 7 października 2015
Liczba stron: 380
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 49 zł
Tytuł recenzji: Inna biografia
Jest pewien nowy trend we
współczesnej literaturze faktu zajmującej się biografiami. Powstają bardzo
intymne dzienniki przeżyć ich twórczyń, osobiste skupienia na pewnych wyimkach
z minionego życia. Autorki takie jak Anna Marchewka czy Agata Tuszyńska snują
biograficzne opowieści w sposób czuły i subtelny. Anna Król postępuje podobnie,
a jej wrażliwość objawia się przede wszystkim w poczuciu odpowiedzialności za
pozostawione przedmioty i w determinacji, by podążać za cieniem opisywanej
osoby. Jarosław Iwaszkiewicz w jej książce ożywa na nowo. Nie w literaturze,
lecz w tych przejawach długiego i trudnego życia, które autorka wiąże z
istnieniem pamiątek. Opowieści rodzą się z tytułowych przedmiotów - fotografii,
portmonetki, oderwanego guzika. Wywołane są nawet z biletu kolejki podmiejskiej
czy zapachu. "Rzeczy" to
historia zdominowana przez asocjacje i delikatność. Chronologia odchodzi na
dalszy plan, a rekonstrukcja życia Iwaszkiewicza nabiera znamion indywidualnej
przygody z tym, co pozostawił. To efekt mierzenia się z drobiazgami, w których
życie napisało narracje, a Anna Król ubogaca je swoimi. Wyłania się obraz
człowieka dumnie wyprostowanego i dzielnie podążającego przed siebie.
Owładniętego namiętnościami, ale i goryczą. Świadomego swego przemijania i wieloznaczności
ról, które w życiu odgrywał. Pisarza natchnionego i wiecznego, do ostatnich
chwil mocującego się z ołówkiem...
Annie Król pozostają
szczątki śladów po Iwaszkiewiczu, ale bardzo dobrze wykorzystuje to, co ujrzy
lub o czym usłyszy. Spośród ponad tysiąca przedmiotów skompletowanych w
Stawisku autorka wyławia wzrokiem te, dla których do tej pory nikt nie stworzył
historii. Fantazjuje ze swadą i ujmującą niezwykłością, ale trzyma się
jednocześnie faktów, interpretując je po swojemu. Myślę, że "Rzeczy" to odpowiedź na pytania, które Król latami
zadawała sama sobie. Że ta książka była potrzebna przede wszystkim dla
złagodzenia objawów rozpaczliwej niemocy. Bo nie o pojęcie faktów oraz ich
połączenie tutaj chodzi. Annie Król towarzyszy pewna specyficzna wrażliwość
i ta narracja pomaga jej odnaleźć się w świecie, do którego chciała dotrzeć
inaczej niż inni, a może nawet drogą dla innych niedostępną. Dzięki temu
czytamy o tych wszystkich doświadczeniach z życia Jarosława Iwaszkiewicza,
którym nie tylko nie poświęcono należnej uwagi, ale i nie odczytano ich z
właściwej perspektywy. Dość surowy profil i papieros w ustach na okładce to
pewna brama, przez którą Anna Król przedarła się gdzieś głębiej. Można ulec
iluzji, że była przy swoim bohaterze w tych wszystkich intymnych momentach,
których nie śmiałby opisać nawet w pamiętniku. Była, przyglądała się, rozumiała
więcej. A może inaczej. Iwaszkiewicz byłby dumny z takiej książki o sobie. My
możemy przyjrzeć się jego życiu poprzez powroty Anny Król, których on sam nie
mógł już doświadczyć. To bardzo prywatna próba zatrzymania czasu w momentach
najbardziej znaczących. Nie dla samej literatury, lecz dla wrażliwości twórcy,
któremu literatura pomagała w zmaganiach ze światem. O kilku ich rodzajach jest
mowa w "Rzeczach".
Zaczyna się od pogrzebu,
kończy na swoistej metafizyce. To dość znaczące, bo udowadnia, iż Król podąża
śladami niejednoznacznymi po kimś, kto nie zaprzeczy żadnemu domysłowi czy
fantazji ani ich nie potwierdzi. Tak wiele możemy się tylko domyślać, choć
przecież Iwaszkiewicz przeżył długie życie. Przetrwał wiele, może nazbyt wiele.
Zbyt wielu bliskich ludzi musiał żegnać. W tej długiej drodze towarzyszyła mu
samotność, pewien rodzaj niezrozumienia świata i poczucie przemęczenia nim.
Anna Król tworzy swoje narracje, by oddać klimat dni trudnych i osobowości
naznaczonej przez tak wiele doświadczeń, że nigdy w żaden sposób nie można
będzie spojrzeć na Jarosława Iwaszkiewicza jednoznacznie.
Bolesna była jego bezradność
kilka lat przed śmiercią. To oczekiwanie tego, co nieuniknione, i niemoc, dla
której nigdy tak naprawdę nie miał miejsca w swoim życiu. A było to życie pełne
namiętności. Król rekonstruuje trudy relacji z żoną. Anna Iwaszkiewiczowa
ukazywana jest jako swego rodzaju heroina. Musiała mierzyć się z własnymi
demonami, ale i sama odpędzała demony Jarosława. Pogodzona z jego bolesnymi dla
niej uczuciami, wspierała na łożu śmierci kochanka, rozumiała konieczność
rozdziału emocji oraz uczuć, cementowała związek spokojem i specyficzną formą
przywiązania. On zaś - kochający mąż, ojciec, bardzo przywiązany do tego
rodzaju kobiecego ciepła i pewności, jaki zawsze był prezentowany przez Annę.
Trudny związek i silna więź. Poczucie stabilizacji i punkt odniesienia dla
wszystkich działań Iwaszkiewicza, także dla jego romansów. Małżeństwo twórcy
kazało mu wciąż na nowo sprawdzać siebie i swoją zdolność do bycia z kimś
naprawdę. Bez względu na wielość bodźców i kuszących innych egzystencji, w
których można byłoby się zanurzyć, kochając szaleńczo i gwałtownie...
Jarosław
Iwaszkiewicz starał się jednak wypracować pewną harmonię - przede wszystkim w
życiu publicznym. Anna Król usiłuje zrozumieć, czy związki z polityką i
dyplomacją były dowodem konformizmu, czy może mądrości życiowej.
Portretuje Stawisko jako miejsce, gdzie mimo historycznego zamętu każdy zawsze
odnajdywał namiastkę spokoju. Usiłuje dojrzeć w Iwaszkiewiczu ten rodzaj siły i
determinacji, dzięki któremu pisarz mógł egzystować w trudnym systemie
politycznym, zachowując wierność sobie i rozważnie idąc na wszelkie kompromisy.
Ta jego wielkość jest w tej książce potraktowana wielce symbolicznie. Król
szuka tych aspektów życia Iwaszkiewicza, w których dominował nad innymi poprzez
rozwagę lub rozsądek, z jakimi miewali problemy jego znajomi z różnych kręgów.
Ta książka to także opowieść o przywiązaniu do
miejsc, które zawsze nosi się w sobie. Zakopane, Sandomierz, Paryż. Miasta
tworzące własne historie i historie naznaczające drogę twórczą Iwaszkiewicza na
zawsze. Miejsca wydające się wiecznie niezmienne - na przekór wszystkim
zmianom, które Iwaszkiewicz odnotowuje w swych intymnych zapiskach. Trzeba znaleźć
odpowiednią perspektywę, by o tym i powyżej wspomnianym napisać z rozsądkiem i
racjonalnie. Bez nadmiernej egzaltacji, ale także bez uciekania w skrajny
subiektywizm i ferowanie wyroków. "Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie" to
książka nowatorska na kilka sposobów, ale jednocześnie wierna prawdzie. Wierna
twórcy, dla którego warto przenieść się w czasie i spróbować nazwać ten czas w
innych kategoriach, w innym wymiarze. Anna Król kłania się Iwaszkiewiczowi,
współczuje mu, opłakuje go i cieszy się z tych wzlotów, dla których był gotów
zapominać o mrokach przeszłości i podążać dalej. To książka o wędrówce raz
rozpoczętej i niemożliwej do zakończenia. Podążanie śladem cienia
pozostawionego przez Jarosława Iwaszkiewicza nie ma bowiem końca. Nawet wtedy,
gdy trzeba wzywać na pomoc duchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz