2016-01-22

"41 utonięć" Agnieszka Wolny-Hamkało

Wydawca: Iskry

Data wydania: 13 stycznia 2016

Liczba stron: 186

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 29,90 zł

Tytuł recenzji: Teatralna nagość

Polskiego lata 2015 roku nie sposób nie zapamiętać. Większość bezskutecznie walczyła z żarem, który spowalniał wszelkie procesy życiowe. Niektórzy uznali, że ten czas to jednak wyzwanie. Agnieszka Wolny-Hamkało w skwarze i duchocie pisała książkę. Swoją drugą powieść. Rzecz, w której upał jest niemym bohaterem, gdy blokuje w działaniach albo te działania wykoślawia. Opowieść oddającą hołd Wrocławiowi - i to w zupełnie innej tonacji niż pisarstwo Łukasza Orbitowskiego czy Piotra Adamczyka, samo w sobie przecież różne. Niepowtarzalny styl autorki ma taką siłę, że gdybym przeczytał kilkanaście fragmentów prozy, bez wahania wskazałbym tę pisaną przez Wolny-Hamkało. "41 utonięć" to nostalgiczna i dramatyczna opowieść o tym, że nikt z nas tak naprawdę nie umie żyć i chwytamy się rozpaczliwie zrębów tak zwanej normalności, by nazwać swoje życie w znanych kategoriach, dopasować je do nich, uczciwie przyznać przed sobą, że porażka nie jest w naszym stylu. Bohaterowie tej książki, której tytuł to mroczne memento pewnego letniego weekendu, odnajdują swoje miejsce w przestrzeni teatru. Tylko tam można znaleźć kontakt nie tyle z innymi, ile z samym sobą. Poszukiwacze nowej koncepcji sztuki starają się przede wszystkim obnażyć siebie. Robią to w jednej scenie dosłownie, ale chodzi o symboliczne ujawnienie tego, co skrywane gdzieś wewnątrz. Czegoś, za co wypowie się spektakl w odpowiedniej oprawie. Sztuka pełnej wolności - osób przygotowujących ją i tych, którzy przyjdą zobaczyć.

Widać dość czytelne ślady "Zaćmienia", bo Ada z nowej książki to taki literacki konstrukt bez ustanowionej tożsamości jak Ewa Skalska zastanawiająca nas w poprzedniej prozie Wolny-Hamkało. Podobne są też relacje z mężczyznami, którzy otwierają się w taki może trochę niemęski sposób, ale to w nich widać wyraźnie, że żyjemy w "cywilizacji neuroz", skrzętnie skrywanych i jednocześnie ekshibicjonistycznie eksponowanych. Obie książki łączy również ta specyficzna wrażliwość wobec słowa, które łączy się z drugim w zaskakującym związku. To nic, że w "41 utonięciach" Wolny-Hamkało gubi czasem wątek jak jej bohaterka Ada. To tak ma być, bo słowa są labiryntem. Jest nim także przeprawa przez teatr i wydawanie na świat sztuki. Druga powieść to potwierdzenie, że wrocławska autorka dąży do konkretyzowania rzeczywistości surrealistycznej, mocno groteskowej, dwuznacznej. Świat przedstawiony jest niczym plastyczna masa do modelowania przez czytelniczą wyobraźnię. Dlatego ponownie mamy do czynienia z książką wielości odczytań. Tymi kilkoma dzielę się w niniejszym omówieniu.

Ada Wasilewska bardzo źle znosi codzienność. Wypadła z rytmu etatowej pracy i chciałaby zniknąć we wnętrzu własnych obrazów, rozpłynąć się w nich - zamiast całkiem realnego rozpływania się w atakowanym przez upał Wrocławiu. Ada często gubi swój dowód osobisty. Porzuca wyznaczniki tego, kim ma być, bo ważne jest dla niej, kim się staje. W życiu żegluje bez możliwości zacumowania. Kiedyś odważyła się dopłynąć do małżeńskiego portu, ale pozostały po nim tylko wspomnienia oraz substytut bliskości - seksualna zależność, w której poniżający kochanek staje się materiałem do czegoś na kształt badania antropologicznego. Bo Ada lubi zmysłowo badać rzeczywistość. Może to zrobić, kreśląc wizję scenografii do awangardowego spektaklu, za którym stoją wszelkie formy kontestowania rzeczywistości. I wszelkie rodzaje ludzkiego zagubienia się w niej.

Charyzmatyczne postacie koncentrujące się wokół planowanego spektaklu to z pewnością autorskie portrety rzeczywistych ludzi z otoczenia wrocławskiego Teatru Polskiego. Niemniej łączy je ta specyficzna niezdolność do wchodzenia w bliskie relacje i potrzeba zaspokojenia ich poprzez artystyczne eksperymenty. Kim są bohaterowie prozy Wolny-Hamkało? "Jesteśmy ludźmi nowego pokolenia, ze źrenicami rozszerzonymi od efedryny. Regulujemy emocje za pomocą xanaxu i seksu. Naszymi zawodami zaufania społecznego są psychoterapeuta i barista". Usiłują zerwać z wyżej wymienionymi zależnościami i uwierzyć w teatr transgresji. Bo przecież - jak twierdzi powieściowy dyrektor - to kształt świata wydaje się skandaliczny, a nie koncepcja, wedle której tworzona jest ta alternatywna rzeczywistość, gdzie na scenie można się wyzwolić.

Zaangażowanie w sztukę wyzwalającą jest bardzo duże. Żyje się intensywnie. Można wybrać coś innego niż uczestnictwo w Nocy Konfesjonałów, wybiórcze przyjmowanie islamu, wirtualną namiastkę intensywnego życia w Virtual Party czy toksyczne relacje, z którymi nie można sobie poradzić. Ada uwielbia wędrować, dotykać świata i spoglądać na jego różnorodność, więc funkcja scenografki będzie dla niej idealna - koncepcje otoczenia stworzy ona sama. Ona zdecyduje, na jakich warunkach i w jakich przestrzeniach poruszać się będą aktorzy. Ona w końcu weźmie odpowiedzialność za coś zbudowanego na bazie pracy grupowej. To odmiana dla kogoś, kto uciekał do sztalug i farb, bojąc się jednocześnie przyznać do upływu czasu i kurczowo trzymając się wspomnień z młodości i dzieciństwa. Choćby tego, w którym Ada bała się własnego cienia.

Agnieszka Wolny-Hamkało opowiada o ludziach oszukanych przez życie, którym wciąż jest za mało doznań i którzy wciąż za krótko czują siebie naprawdę. Życie jako wieczna utrata? Owszem, ale także zyskiwanie. Do czego doprowadzi praca nad spektaklem - to już pozostawione zostało fabule. Pewne jest natomiast to, że nie jest to książka ani o teatralizacji życia ani też o wdzieraniu się jego bezkompromisowości w sferę nazywaną sferą wolności twórczej. "41 utonięć" to rzecz o różnego rodzaju zagubieniach i o próbach definiowania porządku świata. O stawaniu twarzą w twarz z drugim człowiekiem i jego oczekiwaniami. O tym, że zastępujemy tożsamość seksualnością bądź religią, a nie odważamy się ujrzeć siebie nago. W tej historii o eksperymentatorskim teatrze nie mamy już jednak eksperymentalnej prozy, jaką było być może "Zaćmienie". Wolny-Hamkało jest bardzo świadoma tego, co i w jakiej konwencji przedstawić. Pokazuje, do czego możemy być przywiązani, i jak trudno jest nam walczyć z rozedrganiem oraz zagubieniem. Zwłaszcza w piekielnym żarze, który częściowo odbiera człowieczeństwo i stawia nas w sytuacji ekstremalnej. "41 utonięć" to książka o próbach i o walce. O tajemnicach, które kryjemy w sobie i do których często nie chce nam się docierać.

Brak komentarzy: