Wydawca: Iskry
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 186
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 29,90 zł
Tytuł recenzji: Teatralna nagość
Polskiego lata 2015 roku nie
sposób nie zapamiętać. Większość bezskutecznie walczyła z żarem, który spowalniał
wszelkie procesy życiowe. Niektórzy uznali, że ten czas to jednak wyzwanie.
Agnieszka Wolny-Hamkało w skwarze i duchocie pisała książkę. Swoją drugą
powieść. Rzecz, w której upał jest niemym bohaterem, gdy blokuje w działaniach
albo te działania wykoślawia. Opowieść oddającą hołd Wrocławiowi - i to w
zupełnie innej tonacji niż pisarstwo Łukasza Orbitowskiego czy Piotra
Adamczyka, samo w sobie przecież różne. Niepowtarzalny styl autorki ma taką
siłę, że gdybym przeczytał kilkanaście fragmentów prozy, bez wahania wskazałbym
tę pisaną przez Wolny-Hamkało. "41
utonięć" to nostalgiczna i dramatyczna opowieść o tym, że nikt z nas tak
naprawdę nie umie żyć i chwytamy się rozpaczliwie zrębów tak zwanej
normalności, by nazwać swoje życie w znanych kategoriach, dopasować je do nich,
uczciwie przyznać przed sobą, że porażka nie jest w naszym stylu.
Bohaterowie tej książki, której tytuł to mroczne memento pewnego letniego weekendu, odnajdują swoje miejsce w
przestrzeni teatru. Tylko tam można znaleźć kontakt nie tyle z innymi, ile z
samym sobą. Poszukiwacze nowej koncepcji sztuki starają się przede wszystkim
obnażyć siebie. Robią to w jednej scenie dosłownie, ale chodzi o symboliczne
ujawnienie tego, co skrywane gdzieś wewnątrz. Czegoś, za co wypowie się
spektakl w odpowiedniej oprawie. Sztuka pełnej wolności - osób przygotowujących
ją i tych, którzy przyjdą zobaczyć.
Widać dość czytelne ślady "Zaćmienia", bo Ada z nowej książki to taki literacki konstrukt bez
ustanowionej tożsamości jak Ewa Skalska zastanawiająca nas w poprzedniej prozie
Wolny-Hamkało. Podobne są też relacje z mężczyznami, którzy otwierają się w taki
może trochę niemęski sposób, ale to w nich widać wyraźnie, że żyjemy w "cywilizacji neuroz",
skrzętnie skrywanych i jednocześnie ekshibicjonistycznie eksponowanych. Obie
książki łączy również ta specyficzna wrażliwość wobec słowa, które łączy się z
drugim w zaskakującym związku. To nic, że w "41 utonięciach"
Wolny-Hamkało gubi czasem wątek jak jej bohaterka Ada. To tak ma być, bo słowa
są labiryntem. Jest nim także przeprawa przez teatr i wydawanie na świat
sztuki. Druga powieść to potwierdzenie,
że wrocławska autorka dąży do konkretyzowania rzeczywistości surrealistycznej,
mocno groteskowej, dwuznacznej. Świat przedstawiony jest niczym plastyczna masa
do modelowania przez czytelniczą wyobraźnię. Dlatego ponownie mamy do czynienia
z książką wielości odczytań. Tymi kilkoma dzielę się w niniejszym
omówieniu.
Ada Wasilewska bardzo źle
znosi codzienność. Wypadła z rytmu etatowej pracy i chciałaby zniknąć we
wnętrzu własnych obrazów, rozpłynąć się w nich - zamiast całkiem realnego
rozpływania się w atakowanym przez upał Wrocławiu. Ada często gubi swój dowód
osobisty. Porzuca wyznaczniki tego, kim ma być, bo ważne jest dla niej, kim się
staje. W życiu żegluje bez możliwości zacumowania. Kiedyś odważyła się dopłynąć
do małżeńskiego portu, ale pozostały po nim tylko wspomnienia oraz substytut
bliskości - seksualna zależność, w której poniżający kochanek staje się
materiałem do czegoś na kształt badania antropologicznego. Bo Ada lubi zmysłowo
badać rzeczywistość. Może to zrobić, kreśląc wizję scenografii do awangardowego
spektaklu, za którym stoją wszelkie formy kontestowania rzeczywistości. I
wszelkie rodzaje ludzkiego zagubienia się w niej.
Charyzmatyczne postacie
koncentrujące się wokół planowanego spektaklu to z pewnością autorskie portrety
rzeczywistych ludzi z otoczenia wrocławskiego Teatru Polskiego. Niemniej łączy
je ta specyficzna niezdolność do wchodzenia w bliskie relacje i potrzeba
zaspokojenia ich poprzez artystyczne eksperymenty. Kim są bohaterowie prozy
Wolny-Hamkało? "Jesteśmy ludźmi
nowego pokolenia, ze źrenicami rozszerzonymi od efedryny. Regulujemy emocje za
pomocą xanaxu i seksu. Naszymi zawodami zaufania społecznego są psychoterapeuta
i barista". Usiłują zerwać z
wyżej wymienionymi zależnościami i uwierzyć w teatr transgresji. Bo przecież -
jak twierdzi powieściowy dyrektor - to kształt świata wydaje się skandaliczny,
a nie koncepcja, wedle której tworzona jest ta alternatywna rzeczywistość, gdzie
na scenie można się wyzwolić.
Zaangażowanie w sztukę
wyzwalającą jest bardzo duże. Żyje się intensywnie. Można wybrać coś innego niż
uczestnictwo w Nocy Konfesjonałów, wybiórcze przyjmowanie islamu, wirtualną
namiastkę intensywnego życia w Virtual Party czy toksyczne relacje, z którymi
nie można sobie poradzić. Ada uwielbia
wędrować, dotykać świata i spoglądać na jego różnorodność, więc funkcja
scenografki będzie dla niej idealna - koncepcje otoczenia stworzy ona sama.
Ona zdecyduje, na jakich warunkach i w jakich przestrzeniach poruszać się będą
aktorzy. Ona w końcu weźmie odpowiedzialność za coś zbudowanego na bazie pracy
grupowej. To odmiana dla kogoś, kto uciekał do sztalug i farb, bojąc się
jednocześnie przyznać do upływu czasu i kurczowo trzymając się wspomnień z
młodości i dzieciństwa. Choćby tego, w którym Ada bała się własnego cienia.
Agnieszka Wolny-Hamkało
opowiada o ludziach oszukanych przez życie, którym wciąż jest za mało doznań i którzy
wciąż za krótko czują siebie naprawdę. Życie jako wieczna utrata? Owszem, ale
także zyskiwanie. Do czego doprowadzi praca nad spektaklem - to już
pozostawione zostało fabule. Pewne jest natomiast to, że nie jest to książka
ani o teatralizacji życia ani też o wdzieraniu się jego bezkompromisowości w
sferę nazywaną sferą wolności twórczej. "41
utonięć" to rzecz o różnego rodzaju zagubieniach i o próbach definiowania
porządku świata. O stawaniu twarzą w twarz z drugim człowiekiem i jego
oczekiwaniami. O tym, że zastępujemy tożsamość seksualnością bądź religią, a
nie odważamy się ujrzeć siebie nago. W tej historii o eksperymentatorskim
teatrze nie mamy już jednak eksperymentalnej prozy, jaką było być może
"Zaćmienie". Wolny-Hamkało jest bardzo świadoma tego, co i w jakiej
konwencji przedstawić. Pokazuje, do czego możemy być przywiązani, i jak trudno
jest nam walczyć z rozedrganiem oraz zagubieniem. Zwłaszcza w piekielnym żarze,
który częściowo odbiera człowieczeństwo i stawia nas w sytuacji ekstremalnej.
"41 utonięć" to książka o próbach i o walce. O tajemnicach, które
kryjemy w sobie i do których często nie chce nam się docierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz