Wydawca: Afera
Data wydania: 7 grudnia 2015
Liczba stron: 225
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 33 zł
Tytuł recenzji: Siedem tajemnic
Rafał Niemczyk debiutuje z
przytupem. O takie małe i wstrząsające czytelnikiem książki często nam chodzi,
gdy tracimy wiarę w to, że młoda proza polska może jeszcze zaoferować coś oryginalnego.
Siedem tekstów Niemczyka pośrednio lub
bezpośrednio koncentruje się na relacjach między najbliższymi ludźmi albo tymi,
których teoretycznie nazywa się najbliższymi. Autor z Jaworzna nie idzie jednak
w stronę przetartych ścieżek tych polskich autorów, którzy na różne sposoby
ukazywali toksyczność rodzinnych relacji. Autorskie podglądania mają w
sobie coś ze szczerego zadziwienia, gorzkiego sarkazmu. Widzimy zastane
sytuacje okiem bacznego obserwatora, który ma w sobie i czułość, i niespotykaną
wrażliwość na niuanse, i krytycyzm spojrzenia, bo naturalizm idzie w parze z
psychologizacją, a portretowane postacie płynnie przechodzą z rzeczywistości do
świata wewnętrznych przeżyć.
Tych jest mnogość, ale Rafał
Niemczyk skupia się przede wszystkim na kilku. To tęsknota za utraconą
przestrzenią, światem, za zgubioną gdzieś bliskością czy za czasem, w którym
można było wyrazić wszystko to, co teraz uwiera, nie dając się werbalizować. To także przejmująca samotność, z którą
bohaterom książki czasami jest do twarzy. Oswojona bliskość samego siebie,
która zrodziła się z jakiejś ważnej ucieczki. Z jakiegoś dystansu do tego, co
uformowało się w przeszłości, a potem boleśnie naznaczyło tą formą. Z tymi
dwoma uczuciami związane są różnego rodzaju utraty. W opowiadaniu tytułowym
finansowa chciwość staje się substytutem żałoby. W zamykającej zbiór
"Stodole" figura umierającej matki to dopiero początek kreślenia tych
dramatycznych strat, wskutek których dzisiaj bohater wraca do czasu minionego,
oczekując na wyrok po stłuczce samochodowej.
Niemczyk fascynująco pisze
także o przemianach. Niezwykła jest egzotyczna miniatura "Kobieta i
mężczyzna z szafy", w której obserwujemy podróż w inne rejony odczuwania i
przeżywania świata połączoną z odmianą roli, także płciowej. W "Przypadku
brzydala" - najbardziej literacko iskrzącym tekście - zmiana dokona się
poprzez konfrontację z cudzym obłędem. Naznaczenie rolą i funkcją zmusza do
przewartościowań, a ucieczka zawsze wiąże się z jakąś inną jakością życia.
Zaskakujące, na ile zawoalowanych sposobów można opowiedzieć o tym, co
człowieka dręczy, i o tym, w jaki sposób mozolnie zmienia on samego siebie, bo
to konieczne, by odbierać świat inaczej, bardziej dosadnie.
Rafał
Niemczyk doskonale "żeni pióro z
pergaminem", w związku z tym gra niedopowiedzeniami, mrocznymi
symbolami i taką stylistyką, w której zagrożenie czuje się w każdym kolejnym
akapicie, bo jest w tych tekstach wszystko to, co nienazwane przez
enigmatycznych bohaterów. Rysy nieodgadnionego, niepokojącego -
przykuwają uwagę w szczególny sposób. Przy tak dobrym pisaniu i takiej swobodzie
konstruowania każdej kolejnej frazy pojawia się jednak ryzyko, że literackie
igraszki mogą zmierzać donikąd. Kiedy bardzo dobrze językowo pisze się dany
tekst, istnieje możliwość przemycania samych tylko figur, bezimiennych tropów,
doskonale rozpisanych, ale jednocześnie całkowicie niejasnych scen.
"Gambino" to tekst, który jest dla mnie zagadką nawet po dwukrotnej
lekturze. Który polski autor zmusiłby mnie do tego, bym przeczytał jego tekst
dwa razy! W momencie, w którym Rafał Niemczyk wpada w dygresyjność, całość
tekstu chwieje się nieco w posadach i w przypadku wspomnianego może tak się
istotnie dziać. Autor eksperymentuje, ale jednocześnie umieszcza w tekstach
wiele śladów, by zmusić do zastanowienia, skąd niektóre teksty literacko wyrosły.
"Mama umiera w
sobotę" to świadectwo niebywałej wyobraźni, która potrafi konstruować nie
tyle zgrabne, ile przede wszystkim zapadające w pamięć teksty. Niemczyk pisze o ludzkim wyobcowaniu,
wykorzystując motyw szpetoty, odrzucenia przez bliskich, figury podróży czy
enigmatycznego widziadła dzielącego przestrzeń pokoju. Ważne są u niego także
poszczególne momenty, w których bohaterowie wyrywani są z marazmu i dostrzegają
świat wokół w innym wymiarze. Tak jest w groteskowym i stosunkowo
najbardziej czytelnym opowiadaniu "Trup w piwnicy", który także skądś
w literaturze się wydostał, tu natomiast eksponuje życiowy problem wykraczający
poza nawyki, przyzwyczajenia i przyswojone na własny użytek normy.
Motyw śmierci zaciska pętlę
na szyi czytającego. Umieranie ma miejsce naprawdę, ale umiera się też
symbolicznie. Myśli się o śmierci i na różne sposoby do niej wraca. Odejścia są
mało spektakularne, ale przewartościowują życie tych, którzy nadal w nim tkwią.
Niemczyk puszcza do nas oko w tym całym absurdzie i grozie śmiertelności, bo
być może samo odchodzenie może być tylko żartem. Tak jak w żart obrócić można
kilka pozornie dramatycznych sytuacji z tych opowiadań. Jest jeszcze
sygnalizowane zamknięcie, izolacja. Naznacza i pozostawia ślad po sobie.
Wszyscy zdają się zamknięci w wyreżyserowanych przez siebie kadrach. Każda
próba rozbicia toku dotychczasowego myślenia o sobie może nieść ze sobą ryzyko
zagubienia. W tym znaczeniu śmierć i mierzenie się z nią może być jedynym
stałym punktem odniesienia do... życia w każdej możliwie najbardziej skomplikowanej
jego formie.
Rafał Niemczyk na siedem różnych sposobów
ukazuje grozę ludzkiego istnienia oraz granice niedopowiedzeń, poza którymi nie
potrafimy już poradzić sobie ze sobą. Bohaterowie mają imiona lub czytelne życiorysy.
Mówią wprost o swoich lękach albo doświadczają ich w konfrontacji z nieznanym.
Oddalają się od siebie w rodzinach, w których sceny batalistyczne mieszają się
z groteskowym żalem po odejściu kogoś, kto śmiał umrzeć za wcześnie i
skomplikować tym życie innym. Autor utrudnia czytelnikom odbiór, udowadniając
jednak aż siedem razy, że potrafi napisać w różnej konwencji i zagrać słowem
raz jak mistrz dojrzałego realizmu, raz niczym oniryczny wizjoner straszący
trochę w angielskim stylu, z widocznym gdzieś między wersami uśmiechem.
Niemczyk nadaje nowe znaczenie słowu "tajemnica". Eksperymentuje i
pisze jednocześnie bardzo dosadnie. Cieszę się, że "Mama umiera w
sobotę" w tak pokrętny sposób wdarła się do mojej wyobraźni. Tekstów
takich jak te łatwo się z niej nie wypuszcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz