2016-02-22

"Venla" J.K. Johansson

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: 21 stycznia 2016

Liczba stron: 208

Tłumacz: Sebastian Musielak

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Rozwiązania, rozstrzygnięcia

Ci blogerzy książkowi, którzy solidnie wykonują swą robotę, nie komponując laurek za gratisy, już dawno zauważyli, że „Venla” to fatalna książka. Będę zatem wtórny, podzielając tę opinię i pozwalając sobie przede wszystkim na podsumowanie obcowania z cyklem powieści J.K. Johansson(ów), którym zdecydowanie nie wyszło – mimo promocyjnego pompowania ich dokonania nie tylko w krajach, gdzie tłumaczono książki. Tryptyk „Miasteczko Palokaski” uznałbym za literacki zakalec. Pierwsza warstwa, czyli "Laura", była zdecydowanie niesmaczna. Druga, intrygująca "Noora", przejmowała dreszczem i miało się wrażenie, że ciąg dalszy będzie naprawdę wyborny. „Venla” to mocno spalony spód tego zakalca. Powieść mieszająca w głowie tak intensywnie, że opuszcza się ją z bólem tejże głowy. Dlaczego?

Dlatego że misternie tkane tajemnice i sugerowane rozwiązania sprowadzają się do chaotycznego, bardzo szybkiego ciągu wydarzeń. Nie chce się wierzyć, że na ślady zaznaczone w trzecim tomie cyklu fińscy śledczy nie wpadli wcześniej, nie powiązali dość oczywistych wątków, nie podążyli torami nakreślanymi pospiesznie w "Venli". Powieść niepokoi już samą swoją objętością. W tak krótkiej narracji można pozamykać namnożone historie i wyjaśnić wszystkie wątki, które domagały się rozwiązania? Niemożliwe. Chyba że kreśli się sceny bez przemyślenia, skleja z nich niewiarygodny kolaż wydarzeń, pozbawia plastyczności opisów i podąża jedynie ku finałowemu rozwiązaniu, czyli odkryciu zagadki zaginięcia szesnastolatki, za którym stały potem morderstwa w sennym fińskim miasteczku.

Ginący w "Noorze" kochanek Mii Pohjavirty zapowiada, że pojawią się kolejne trupy. Wszystko się zgadza. Policjanci wciąż próbują rozwikłać zagadkę zniknięcia dziewczyny, która jako Madde prowadziła poczytny wśród rówieśników blog oparty na stwarzaniu iluzji, jakim ulegała sama autorka. Tymczasem otrzymujemy dość spektakularnego trupa. Uczennice już się twórcom cyklu znudziły, w związku z tym postanowili uśmiercić osobę, która w poprzednich książkach wywoływała wiele ambiwalentnych emocji i widać było, że żaden z bohaterów nie może przejść obok niej obojętnie. Koniec życia jest równie efektowny jak życie denatki. Mia Pohjavirta ponownie angażuje się w sprawy, które mogą jej zaszkodzić. Korhonen nie może się otrząsnąć po śmierci wnuka, ale bada skomplikowane zależności między zgonami a zaginięciami z pomocą Emilii - policjantki oddelegowanej do Palokaski, by spojrzeć nieco inaczej na stare sprawy, dla których miejscowi stróże prawa nie znaleźli rozwiązań.

Wszystko toczy się bardzo dynamicznie. Akcja przenosi nas do lat osiemdziesiątych minionego stulecia i rekonstruuje losy Venli - siostry Mii, której zaginięcie jest mrocznym tłem zdarzeń z poprzednich powieści. Wiemy, że Venla postanowiła rozstać się z fińską prowincją i prawdopodobnie poniosła tego konsekwencje. Związek ma z tym pewien chłopiec z Włoch, z którym bohaterka rozpoczęła obiecującą korespondencję. Podążamy za nią i obserwujemy, co się wydarzyło. Motywy postępowania Venli nie są do końca jasne, choć próbuje się ją zrozumieć i podążać jej tokiem myślenia. Autorzy usiłują skleić to z dramatycznymi wydarzeniami z Palokaski, które dopadła jakaś klątwa od momentu zaginięcia i śmierci Laury Andersson. Wychodzi im to całkowicie nieprzekonująco. Tym bardziej że pewne oczywiste ślady już wcześniej powinny prowadzić do miejsca, do którego udaje się odważny reporter z misją mogącą zmienić życie wielu mieszkańców Palokaski. Tam też czeka się jakby ze zmęczeniem na odkrycie tropów pozostawionych dość czytelnie i niewidocznych dla fińskich śledczych zajętych problemami dziewcząt z miasteczka.

Mia nadal znajduje się w centrum wydarzeń, ale o ile poprzednio była jedną z najbardziej sugestywnych i dynamicznych bohaterek, o tyle tutaj znajduje się jakby w tle. Wiemy, że coś silnie przeżywa. Traumatyczne zdarzenia z ostatniego czasu kładą się cieniem na jej percepcję. Mia Pohjavirta nie może się pogodzić z niemocą i zdaje sobie sprawę, że jest w stanie naprawdę dowiedzieć się, co przydarzyło się jej siostrze przed laty. Nakładają się na siebie zdarzenia z poprzednich książek, ale w tej Mia - spiritus movens cyklu - drepcze w miejscu i miota się w bezsilności, choć jest też gotowa na ostateczną rozgrywkę z kimś, kto stoi między innymi za morderstwem, o którym wspomniałem we wstępie.

J. K. Johansson(owie) postanowili zamknąć cykl kryminalny w sposób pospieszny i nieprzemyślany. Warto w zakończeniu zwrócić uwagę na to, jak potraktowali niektóre irracjonalne motywy postępowania bohaterów. Wszystko zaczyna się wyjaśniać w przerażająco szybkim tempie. Nie ma już miejsca na psychologizację, uwiarygodnienie trudności bohaterów. Nie ma śladu po tym, co budowało interesującą narrację "Noory", gdzie można było się po prostu zastanowić nad skomplikowanym światem przedstawionym i przemawiał on do nas bardzo wyraźnie, bo zadbano o szczegóły, a przede wszystkim o czytelność ludzkich motywacji. "Venla" zasadniczo porzuca wszelkie tropy związane z niespokojnym światem fińskich nastolatków. Porzuca również wyjaśnienie tego, co naprawdę zdarzyło się dziewczynie, która uwierzyła, że staje się opiniotwórczą blogerką modową. Autorzy zamykają cykl w bardzo kiepskim stylu. Być może nawet lepiej, że swą tożsamość ukrywają przed opinią publiczną. Po przeczytaniu "Venli" odnosi się wyraźne wrażenie, iż takim cyklem powieści naprawdę nie ma się co chwalić. Szkoda, bo był w nim potencjał i można było mnożyć zagadki, nie niszcząc przyjemności lektury przy poznawaniu tych już przedstawionych. "Venli" nie można polecić nikomu - ani osobom nieznającym poprzednich części, ani tym bardziej czytelnikom czekającym w napięciu na rozwiązanie nakreślonych już spraw i tajemnic. Czytelnicza porażka na całej linii, niestety.

Brak komentarzy: