Wydawca: Wydawnictwo
Literackie
Data wydania: 21 stycznia 2016
Liczba stron: 208
Tłumacz: Sebastian Musielak
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Rozwiązania, rozstrzygnięcia
Ci blogerzy książkowi,
którzy solidnie wykonują swą robotę, nie komponując laurek za gratisy, już
dawno zauważyli, że „Venla” to fatalna książka. Będę zatem wtórny, podzielając
tę opinię i pozwalając sobie przede wszystkim na podsumowanie obcowania z
cyklem powieści J.K. Johansson(ów), którym zdecydowanie nie wyszło – mimo
promocyjnego pompowania ich dokonania nie tylko w krajach, gdzie tłumaczono
książki. Tryptyk „Miasteczko Palokaski”
uznałbym za literacki zakalec. Pierwsza warstwa, czyli "Laura", była
zdecydowanie niesmaczna. Druga, intrygująca "Noora", przejmowała dreszczem i
miało się wrażenie, że ciąg dalszy będzie naprawdę wyborny. „Venla” to mocno
spalony spód tego zakalca. Powieść mieszająca w głowie tak intensywnie, że
opuszcza się ją z bólem tejże głowy. Dlaczego?
Dlatego że misternie tkane
tajemnice i sugerowane rozwiązania sprowadzają się do chaotycznego, bardzo szybkiego
ciągu wydarzeń. Nie chce się wierzyć, że na ślady zaznaczone w trzecim tomie
cyklu fińscy śledczy nie wpadli wcześniej, nie powiązali dość oczywistych
wątków, nie podążyli torami nakreślanymi pospiesznie w "Venli".
Powieść niepokoi już samą swoją objętością. W tak krótkiej narracji można
pozamykać namnożone historie i wyjaśnić wszystkie wątki, które domagały się
rozwiązania? Niemożliwe. Chyba że kreśli się sceny bez przemyślenia, skleja z
nich niewiarygodny kolaż wydarzeń, pozbawia plastyczności opisów i podąża
jedynie ku finałowemu rozwiązaniu, czyli odkryciu zagadki zaginięcia
szesnastolatki, za którym stały potem morderstwa w sennym fińskim miasteczku.
Ginący
w "Noorze" kochanek Mii Pohjavirty zapowiada, że pojawią się kolejne
trupy. Wszystko się zgadza. Policjanci wciąż próbują rozwikłać
zagadkę zniknięcia dziewczyny, która jako Madde prowadziła poczytny wśród
rówieśników blog oparty na stwarzaniu iluzji, jakim ulegała sama autorka.
Tymczasem otrzymujemy dość spektakularnego trupa. Uczennice już się twórcom
cyklu znudziły, w związku z tym postanowili uśmiercić osobę, która w
poprzednich książkach wywoływała wiele ambiwalentnych emocji i widać było, że
żaden z bohaterów nie może przejść obok niej obojętnie. Koniec życia jest
równie efektowny jak życie denatki. Mia Pohjavirta ponownie angażuje się w
sprawy, które mogą jej zaszkodzić. Korhonen nie może się otrząsnąć po śmierci
wnuka, ale bada skomplikowane zależności między zgonami a zaginięciami z pomocą
Emilii - policjantki oddelegowanej do Palokaski, by spojrzeć nieco inaczej na
stare sprawy, dla których miejscowi stróże prawa nie znaleźli rozwiązań.
Wszystko toczy się bardzo
dynamicznie. Akcja przenosi nas do lat osiemdziesiątych minionego stulecia i
rekonstruuje losy Venli - siostry Mii, której zaginięcie jest mrocznym tłem
zdarzeń z poprzednich powieści. Wiemy, że Venla postanowiła rozstać się z
fińską prowincją i prawdopodobnie poniosła tego konsekwencje. Związek ma z tym
pewien chłopiec z Włoch, z którym bohaterka rozpoczęła obiecującą korespondencję.
Podążamy za nią i obserwujemy, co się wydarzyło. Motywy postępowania Venli nie są do końca jasne, choć próbuje się ją
zrozumieć i podążać jej tokiem myślenia. Autorzy usiłują skleić to z
dramatycznymi wydarzeniami z Palokaski, które dopadła jakaś klątwa od momentu
zaginięcia i śmierci Laury Andersson. Wychodzi im to całkowicie
nieprzekonująco. Tym bardziej że pewne oczywiste ślady już wcześniej powinny
prowadzić do miejsca, do którego udaje się odważny reporter z misją mogącą
zmienić życie wielu mieszkańców Palokaski. Tam też czeka się jakby ze
zmęczeniem na odkrycie tropów pozostawionych dość czytelnie i niewidocznych dla
fińskich śledczych zajętych problemami dziewcząt z miasteczka.
Mia
nadal znajduje się w centrum wydarzeń, ale o ile poprzednio była jedną z
najbardziej sugestywnych i dynamicznych bohaterek, o tyle tutaj znajduje się
jakby w tle. Wiemy, że coś silnie przeżywa. Traumatyczne
zdarzenia z ostatniego czasu kładą się cieniem na jej percepcję. Mia Pohjavirta
nie może się pogodzić z niemocą i zdaje sobie sprawę, że jest w stanie naprawdę
dowiedzieć się, co przydarzyło się jej siostrze przed laty. Nakładają się na
siebie zdarzenia z poprzednich książek, ale w tej Mia - spiritus movens cyklu - drepcze w miejscu i miota się w
bezsilności, choć jest też gotowa na ostateczną rozgrywkę z kimś, kto stoi
między innymi za morderstwem, o którym wspomniałem we wstępie.
J.
K. Johansson(owie) postanowili zamknąć cykl kryminalny w sposób pospieszny i
nieprzemyślany. Warto w zakończeniu zwrócić uwagę na to, jak potraktowali
niektóre irracjonalne motywy postępowania bohaterów. Wszystko zaczyna się
wyjaśniać w przerażająco szybkim tempie. Nie ma już miejsca na
psychologizację, uwiarygodnienie trudności bohaterów. Nie ma śladu po tym, co
budowało interesującą narrację "Noory", gdzie można było się po
prostu zastanowić nad skomplikowanym światem przedstawionym i przemawiał on do
nas bardzo wyraźnie, bo zadbano o szczegóły, a przede wszystkim o czytelność
ludzkich motywacji. "Venla" zasadniczo porzuca wszelkie tropy
związane z niespokojnym światem fińskich nastolatków. Porzuca również
wyjaśnienie tego, co naprawdę zdarzyło się dziewczynie, która uwierzyła, że
staje się opiniotwórczą blogerką modową. Autorzy zamykają cykl w bardzo
kiepskim stylu. Być może nawet lepiej, że swą tożsamość ukrywają przed opinią
publiczną. Po przeczytaniu "Venli" odnosi się wyraźne wrażenie, iż
takim cyklem powieści naprawdę nie ma się co chwalić. Szkoda, bo był w nim
potencjał i można było mnożyć zagadki, nie niszcząc przyjemności lektury przy
poznawaniu tych już przedstawionych. "Venli" nie można polecić nikomu
- ani osobom nieznającym poprzednich części, ani tym bardziej czytelnikom
czekającym w napięciu na rozwiązanie nakreślonych już spraw i tajemnic.
Czytelnicza porażka na całej linii, niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz