Wydawca: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 8 listopada 2016
Liczba stron: 416
Przekład: Agnieszka B.
Ciepłowska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Zagłada i nieśmiertelność
Po lekturze „Silva rerum” Kristiny Sabaliauskaitė chciałem przeczytać
kolejną ważną powieść o tragizmie dwoistości bliźniąt naznaczonych cierpieniem
i koniecznością dokonywania tragicznych wyborów życiowych. Doczekałem się
takiej książki. Affinity Konar stworzyła wojenną opowieść o tym, jak zło tego
świata wdziera się między istoty złączone ze sobą więzią, dla której będą
gotowe poświęcić bardzo wiele. Bo Stusia i Perła Zamorskie to organizm, na
którym bestialskie eksperymenty przeprowadza nie tylko Josef Mengele w
Auschwitz. Bliźniaczki Konar uosabiają przekonanie, że dwie perspektywy oglądu
rzeczywistości mogą pomóc tę rzeczywistość lepiej zrozumieć. W tej historii
podwójność spojona w jedno będzie miała kilka znaczeń. „Mischling, czyli
kundel” to nie tylko dwie uzupełniające się narracje. To także dwie części
powieści – jedna obrazuje piekło, druga ukazuje trud wydobycia się z niego.
Dwunastolatki skulone w wagonie bydlęcym żegnają tę część świata, którą potem –
w zimie 1945 roku, pośród krwi w śniegu i bolesnego doświadczania odzyskanej
wolności – będą musiały odbudować. Osobno. W oddaleniu. Wciąż na nowo
wspominając tę drugą. Tę, która być może musiała unieść więcej, by jedna z nich
stała się nieśmiertelna.
Affinity
Konar nie może się zdecydować, czym formalnie ma być ta powieść.
Naturalistycznym opisem okrucieństw w przestrzeni Zoo Mengelego, w której
bohaterki nie doświadczają innych odcieni zła obozu koncentracyjnego, ale
jednocześnie przechodzą coraz to nowe poziomy ekstremalnych przeżyć? Poetycką
opowieścią o dwoistości, która pozwala bliźniaczkom podzielić się przeżywanym
cierpieniem? Może to specyficzna powieść drogi, w której nie liczy się to, co
przeżyte, lecz to, w jaki sposób odbudować strukturę świata i samego siebie po
tym, gdy umarło się już na kilka sposobów, a mimo wszystko wciąż jest się w
świecie bezkompromisowego odchodzenia i gwałtownych pożegnań? Fragmenty, w
których Konar próbuje poetyzować, stają się nieco afektowane. Autorka chce
pozostawić przestrzeń niedopowiedzenia tam, gdzie obrazy działają najsilniej,
gdzie nie ma miejsca na kilka interpretacji, gdzie wszystko osadzone jest w
ponurej dychotomii istnienia wbrew nadziei i śmierci wbrew godności umierania. „Mischling,
czyli kundel” to specyficzna powieść inicjacyjna i jedna z tych historii
wojennych, które muszą dać odpowiedź na pytanie o to, jak ponownie pokochać
świat, w którym wydarzyło się tak wiele zła, tak wiele brutalnych śmierci. Myślę,
że pisanie Konar stara się oddać kruchość i niepewność oczywistego
stwierdzenia, że przecież nasze życie należy do nas. Istnienie bliźniaczek jest
zagarniane nie tylko przez Mengelego. Obie będą zmuszone się rozstać. Żyć
samodzielnie. Pożegnać tę część siebie, w której miały siłę przetrwania.
Zmierzyć się nie tyle z okrucieństwem wojny, ile przede wszystkim z bezkompromisowością
czasu tuż po wojnie.
Stusia
i Perła przybywają do Auschwitz wtedy, kiedy komory gazowe i krematoria
działają już pełną parą. Proces zabijania wchodzi w makabryczną rutynę. One
dwie staną się eksperymentami. Obie wiedzą, że muszą udowodnić, iż nie tylko
nimi się stają. Wbrew temu, co się dzieje wokół. Siedemnastoletnia Bruna, która
uczy dziewczynki przetrwania w nieludzkich warunkach, na zawsze pozostanie
tylko eksperymentem. Przetrwanie zależy od przypadku. Bliskość ma obronić przed
wszechogarniającym złem. Złem świata, w którym widzimy siwego chłopca,
dziewczynki odzierające z ubrań zwłoki czy dzieci bawiące się w kopanie grobów.
Nowym bogiem świata przełamanych wartości staje się cyniczny wujaszek Mengele.
On decyduje o wszystkim – o formach dalszego życia i formach umierania. Stusia
i Perła zostaną skonfrontowane z takim ogromem cierpienia, w którym zanika
gdzieś nadzieja, że mama i zajde wrócą
do nich. Że one same kiedykolwiek oddane zostaną życiu. Że Zoo kiedyś się skończy
i że nieśmiertelność stanie się faktem. Tymczasem ze stygmatem szkarłatnego
krzyża na plecach muszą walczyć o intymną relację. Mentalne różnice między
bliźniaczkami wpłyną też na to, w jaki sposób dziewczynki przyswajają sobie
wszechobecne zło. Relacje zaczną się komplikować, a w pewnym momencie Stusia
zrozumie, że Perła zniknęła. Konar przedstawi studium tęsknoty oraz poczucia
winy. Wszystko w scenerii pochodów śmierci – wyzwolonych, a jednocześnie
odartych z godności uciekinierów, którym przestrzeń wyzwolonego obozu da
początek nowej, trudnej drogi. Drogi ku życiu i ponownemu jego akceptowaniu.
Affinity
Konar próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, kim stajemy się, doświadczając
takiego ogromu zła, jaki stał się udziałem bliźniaczek. Trudno określić, która
część powieści jest bardziej wstrząsająca. Ta, w której dziewczynki usiłują
zachować godność i trwać obok siebie mimo okaleczeń – te emocjonalne wydają się
bardziej nie do zniesienia niż fizyczne? Może jednak ta, w której wędrują,
przyswajając sobie świat po katastrofie? Oddalone, niepewne, zagubione i
nieszczęśliwe. Stusię pcha do przodu chęć zemsty. Nie tylko ta dziecinna, która
pozwala uwierzyć w to, że będzie można zemścić się na samym Mengele. Także
inna, wzbierająca goryczą. Co z Perłą? Czy przetrwała? Przecież Stusia widzi ją
w wielu mijanych osobach na swojej drodze. Nie może jednak dojrzeć siebie, bo
wraz z siostrą znikła pewność, znikło poczucie bezpieczeństwa. Podzieliły się
wszystkim, co złe. Nawet czas i przeżycia starały się przyjąć na równi, tak by
druga nie ugięła się pod ciężarem doświadczeń. Tymczasem Konar pokazuje bolesną
bliskość, w której każde ekstremalne doświadczenie zapisuje się w obu
pamięciach. Jedna z tych pamięci będzie pałać chęcią zemsty, druga będzie
usiłowała zapomnieć.
Nasuwają
się pytania o to, co i w jaki sposób bliźniaczki chcą w sobie ocalić. Czy mogą
zaprzeczyć złu, którego doświadczyły, czy też muszą przyjąć jego istnienie w
sobie, te bolesne i wieczne ślady po Auschwitz. Affinity Konar stawia swoje
młode bohaterki przed ekstremalnymi sytuacjami, w których najważniejsza będzie
duchowa autonomia. To, by nie dać dostępu do siebie wszystkiemu, co wpłynie na
rozpad więzi, na destrukcję świadomości. A przecież Zamorskie są
dziewczynkami, one dopiero kształtują swoją tożsamość. Nie mogą ochronić się
przed złem i przemocą, ale mogą te wszystkie traumatyczne doświadczenia przekuć
w pewną siłę. Czy znajdą ją w sobie, kiedy los je rozdzieli?
Konar
pisze przejmująco. Perspektywa opisu dziecka dynamicznie kontrastuje w swej
naiwności, ciekawości i niedowierzaniu z tym, czego dokonują przesyceni już
złem dorośli. Ta opowieść nie obrazuje kruchości ludzkiego istnienia. Ona
ujawnia pokłady zła, z którymi człowiek musi się zmierzyć, i konsekwencje
zatarcia w świecie granic między tym, co dozwolone i niemożliwe. Autorka
przeciwstawia symboliczną nieśmiertelność zagładzie. Powieść ta, wgryzająca się
gdzieś głęboko w świadomość czytelnika, pokazuje proste mechanizmy tej zagłady
i dużo bardziej skomplikowane mechanizmy ratowania się przed duchowym unicestwieniem.
To również kolejna z odważnych książek mówiących o tym, co zaczyna się w
momencie końca wojny, i o tym, że ten koniec może dla niektórych nigdy nie
nadejść. Momentami wstrząsająca proza, która zabiera oddech i nadzieję.
Symboliczna. O chaosie i próbach wydobycia się z niego. O woli przetrwania,
przywiązaniu i miłości.
1 komentarz:
Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.
Prześlij komentarz