Wydawca: Znak
Data wydania: 7 sierpnia 2017
Liczba stron: 352
Przekład: Rafał Śmietana
Oprawa: miękka
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Podglądanie śmierci
Tetsuya Honda to egzotyczne
nazwisko na kryminalnej mapie literatury. Wydana ponad dziesięć lat temu w
Japonii książka nic nie straciła ze swej świeżości. „Przeczucie” – historia przede wszystkim o
ludzkim okrucieństwie – daleka jest od nadmiernego często psychologizowania
obecnego w europejskiej literaturze gatunku. Stąd też więcej jest w niej
niedopowiedzeń, dużo bardziej przykuwa uwagę i stawia na działania. Sytuuje je
w pewnych kontekstach, by pokazać dynamikę oraz zaangażowanie bohaterów w to,
co robią. Czy będą to tokijscy policjanci, czy też stołeczni kaci. U Hondy
liczy się przede wszystkim to, co dany człowiek zrobił. Wchodzimy w tkankę
miejską Tokio, w którą autor wprowadza nas stopniowo, za każdym razem zaskakując
zwrotami akcji. Podoba mi się w „Przeczuciu” także to, że nie stawia czytelnych
granic między tymi, którzy są dobrzy, a tymi złymi. Wydobywa ludzkie zło
właściwie zewsząd. Pokazuje, jak kształtują się potrzeby okrucieństwa i
bestialstwa, a także punktuje te patologie, które mogą je nasilać. Portretuje
jednak dużo więcej. Cierpiący ludzie przekazują dalej swe cierpienie. Bliskość
śmierci staje się przestrzenią, w której na nowo formowana jest tożsamość
ludzka. Policjanci z Tokio tworzą z jednej strony solidarną grupę, która walczy
ze złem, z drugiej jednak – dość zatomizowane środowisko, gdzie nadmierna
ambicja zabija etykę i profesjonalizm. Honda zderza japońskich stróżów prawa z
zagadką, wobec której długo pozostają bezradni. Niezwykła czułość na detale,
jaką wykazuje główna bohaterka, pozwala odkryć jedną z mrocznych kart. Nikt nie
spodziewa się tego, jak makabryczna historia stać będzie za trupem, którego
ktoś porzucił w foliowym worku. Ile jeszcze ofiar przyniesie i ku czemu będzie
prowadzić.
Reiko
Himekawa od kilku dni bezskutecznie czeka na zlecenie. Jej gotowość do ciągłej
pracy to nie przejaw pracoholizmu. Za zaangażowaniem w to, co robi, stoi jedna
mroczna historia z przeszłości, ale też skomplikowane relacje rodzinne, których
Reiko unika, kiedy pracuje. Trzydziestoletnia singielka nie ma
lekko – ani w domu, gdzie każdy chce ją wyswatać, ani w pracy, w męskim
środowisku pełnym z jednej strony szorstkości i szowinizmu, z drugiej –
intencjonalnie niewinnych, ale bardzo seksistowskich uszczypliwości oraz
żartów. Bohaterka Hondy konsekwentnie zdobywała kolejne stopnie awansu
zawodowego i to, kim jest teraz, stanowi jej stabilny fundament. Praca to nie
tylko ucieczka od rodzinnych utyskiwań. To przejaw zasadniczej samodzielności,
o którą Reiko musiała walczyć bardzo długo. Przekonać się o sile własnego
charakteru i samostanowić o dalszym losie po tym, gdy ktoś przed trzynastoma
laty pozbawił jej pewności oraz chęci do dalszego życia. Honda nie pozwala nam za bardzo zbliżyć się do bohaterki, bo jego
policjantka absolutnie wszystkich – także czytelnika – trzyma na dystans.
Widzimy jedynie, że nosi ona w sobie wyjątkowe pokłady empatii i czułości.
Pochyla się z nimi zarówno nad zamordowanymi, jak i nad żywymi ludźmi wokół.
Ignoruje złośliwości kolegów z pracy, którzy drwią trochę z tego, że Reiko
stawia na instynkt i łączy wątki gdzieś ponad twardymi dowodami. Wypracowała
sobie jednak niezależność i wie, że intuicja nigdy jej nie zawodzi.
Błyskotliwa, perfekcyjnie wykonująca swoją pracę, asertywna i odporna na
przejawy niechęci. Ma jednak głęboko skryte słabości. To one między innymi
spowodują, że zapłacze nad mordercą. To będzie jedna z bardziej przejmujących
scen powieści. „Przeczucie” obfituje w wiele podobnych. Przesyconych
okrucieństwem na tyle, że jest to powieść na pewno dla czytelników o silnych
nerwach.
Porzucone w parku ciało jest
okaleczone, ma także charakterystyczne rozcięcie, które umożliwi Reiko
odnalezienie śladu do dalszego śledztwa. Ofiara niewątpliwie była torturowana
przed śmiercią. Ktoś zadbał o to, by profesjonalnie zutylizować trupa, jednak
coś poszło nie tak. To właśnie takie dyskretne pęknięcia w całej kryminalnej
intrydze pozwalają Hondzie na trzymanie czytelnika w stałym napięciu. Nikt nie
spodziewa się tego, co kryje w sobie ofiara. Nikt nie ma najmniejszego pojęcia,
że denat zginął z ręki seryjnego mordercy. Nikt naprawdę nie przypuszcza, jaka
działalność się za tym kryje i dokąd będą prowadzić tropy, które równocześnie z
Reiko bada jej kolega z pracy – obcesowy, wulgarny i pozbawiony elementarnych
umiejętności prospołecznych Katsumata. Mężczyzna jest przekonany, że szybciej i
sprawniej rozwiąże zagadkę kryminalną. Odium wobec Reiko miesza się ze
skrywanym podziwem. Kolega z pracy zdaje sobie sprawę z tego, że jest coś
niebezpiecznego w postępowaniu Reiko. Jak to tłumaczy sam autor? Dowiemy się
odpowiednio później. Tymczasem Katsumata zdaje się dla Reiko równie okrutny jak
kat dla znalezionej w parku ofiary. Nie krzywdzi fizycznie, ale zadaje sporo
bolesnych ran. Jedno śledztwo toczy się po kilku ścieżkach. Opisywane jest
symultanicznie, Tetsuya Honda tak opowiada o zdarzeniach, że możemy być w kilku
miejscach Tokio, stale wątpiąc, które jest kluczowe dla odgadnięcia zagadki.
Odwiedzamy miejsca, w których ludzie są gotowi płacić, by zaspokoić swoje
żądze. Nie spodziewamy się tego, za co i w jaki sposób płacili ludzie związani
z pewnym enigmatycznym projektem o nazwie „Strawberry Night”…
„Przeczucie”
to powieść o pewnym makabrycznym voyeuryzmie
i jego konsekwencjach. W zbrodnie uwikłani są nie tylko ci, którzy pozbawiają
życia. Czy na jego koniec można patrzeć? Co wywołuje w człowieku chęć
spoglądania na to, jak drugi umiera? Honda naprawdę potrafi przerazić. W spektakularnym rozwoju akcji trzyma
się stale realności, nie odbiega od dużego prawdopodobieństwa zdarzeń i
portretuje Tokio jako niespokojne miasto ludzi w nim zagubionych. Mamy także
wewnętrzne zagubienie Reiko. Skryte w codziennym trudzie pracy i okazywanym
wszystkim porządku. Japoński autor każe jej odciąć się od tego, co było, i
koncentruje na dramatycznej teraźniejszości. W niej zakotwicza się kilka
mrocznych historii o tym, że rany zadane w przeszłości nigdy się nie goją. Że
wydobycie się stamtąd nie jest możliwe. A jednak konieczne. Po to, by walczyć
ze złem mającym w „Przeczuciu” naprawdę wiele oblicz. Japoński kryminał z
jednej strony przygniata i przeraża. Z drugiej oferuje pewną egzotyczną
świeżość i przekonanie, że obcujemy z czymś naprawdę wyjątkowym. Chodzi o
dyskretnie, lecz stanowczo zaznaczaną japońską obyczajowość. Ten savoir-vivre w
walce ze złymi ludźmi. Kto ostatecznie jest zły i dlaczego Reiko – jak
wspomniałem – płacze nad schwytanym mordercą? Tetsuya Honda opowiada o
Tokio, które nigdy nie śpi i nigdy nie zdradza swoich tajemnic. Te
najmroczniejsze są niezwykle trudne do odkrycia. Stróż prawa niekoniecznie
będzie go bronił, a ten łamiący prawo przyda się bardziej, niż można by
przypuszczać. „Przeczucie” jest powieścią zwodniczą i bardzo dobrym preludium cyklu.
Kolejne książki z Reiko Himekawą zapowiadają się świetnie i już teraz czekam na
ich przekłady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz