Wydawca: Świat
Książki
Data wydania: 11 października 2017
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Kocha, nie lubi...
Jacek Melchior po świetnym „Kochanku”
wraca do przyglądania się niekonwencjonalnym relacjom. Tym razem opowie o
historii specyficznej miłości. Zrodzonej z pożądania, ugruntowanej
zachłannością, kalekiej przez swą jednostronność i uczciwej, bo wyznaczającej
coraz to nowe granice rozwoju. „Dojrzałą poznam” to tak jak w „Kochanku”
kalejdoskop zdarzeń i doznań, którym codzienne życie utrudnia definiowanie i
funkcjonowanie, a którym Melchior przygląda się z dużą dozą empatii. Historia opowiada się sama – dzięki
autoironicznej frazie, ale także dzięki temu, że autor niuansuje nam znaczenia
słów. Te powszechnie znane nie są już wytrychami, lecz zagadkami. Bohaterowie
tak komplikują sobie bycie razem, że do nazwania tego, co stanowi przestrzeń porozumienia,
będą potrzebne stare słowa z zupełnie nowymi znaczeniami. Melchior
dodatkowo puszcza do nas oko, sygnalizując – w scenie, gdy główna bohaterka
przegląda biblioteczkę – że literatura, jego opowieść, to może być sekwencja
kłamstw i iluzji. Czym zatem jest opowiadana historia kobiety, która własnego
syna odrzuciła, a w kochanku jego wieku odnalazła coś, czego zawsze jej
brakowało? „Dojrzałą poznam” jest powieścią obyczajową obnażającą wytarte już
schematy myślenia o zakochaniu i prezentującą je w taki sposób, by były nad
wyraz czytelne. Nie będziemy mieć pewności, co tak naprawdę dzieje się w tej
powieści, bo wciąż pozostaniemy gdzieś z dala – kobiety, która nie dopuszcza do
głosu swoich prawdziwych emocji i tkwi na co dzień bez kontaktu z samą sobą,
oraz mężczyzny, takiego świeżego i w nowych rolach, który romans weźmie jak
dobrodziejstwo losu, ale bez zobowiązań, bez napięć i żadnej fali nadmiernego
przeżywania, bo te pozostawi kochance.
Danuta Keller pożegnała się
z mężem oraz synem. Usiłuje zamknąć przeszłość, rzucając się w emocjonalny nurt
przeżywania nowej erotycznej znajomości. Adam decyduje się na serię spotkań
sponsorowanych, nie mając pojęcia, ku czemu będą prowadzić. Danuta – pod zmienioną dla kochanka
tożsamością – chce przede wszystkim zachować go przy sobie. Takiego, jaki jest,
z jego młodością i nieokrzesaniem. Wpija się łapczywie w jego usta i uwiesza na
ramieniu. Adam będzie centrum jej życia, centrum wszechświata. Rozpadają
się wszelkie gotowe wzorce, wedle których – za radami matki – Danuta zawsze
racjonalizowała silniejsze emocje. Tym razem wybuch miłości jest nieokiełznany.
Drenuje portfel i świadomość bohaterki. Do momentu, w którym Danuta zrozumie,
że wciąż kocha Adama, ale już go nie lubi…
Więzi portretowane w tej
książce mogą wydawać się więziami toksycznymi. Dodatkowo widzimy, ile
zaangażowania wymaga od dojrzałej kobiety utrzymanie przy sobie specyficznego
kochanka. Oboje grają w pozory i czasami próbują na nich postawić fundament
czegoś stabilnego. Autor zaznacza: „Prawdziwą więź można budować także na
nieprawdzie pod warunkiem, że wzruszenia nie są udawane”. Danuta i Adam to para nieprawdziwa nie tylko dlatego, że dzielą ich
wiek, status majątkowy, zainteresowania czy bagaż doświadczeń, a może też
jeszcze coś innego. Danuta i Adam to także para najprawdziwsza z możliwych – z
każdym aspektem dotykających ich emocji, z intensywnością przeżywania,
subtelnością czułości niezdobytej dla innych. Jacek Melchior wprowadza nas
do związku, w którym wszystko zbudowane zostało albo w opozycji do czegoś, albo
na zasadzie eksperymentowania. Danuta chce udowodnić matce, że miłość to nie
wieczna odpowiedzialność, nie uporządkowanie i statyczna relacja. Tymczasem
rodzicielka mogłaby widzieć w tym wszystkim coś zupełnie innego, gdyby dane jej
było cokolwiek ujrzeć. Doskonała scena seksu oralnego w fotelu, w którym zmarła
matka Danuty, to symbol sztubackiego buntu bez wchodzenia w tej rodzaj
zależności, w jakim możliwe było kiedyś porozumienie między matką i córką. Adam
też wchodzi w romans jako odskocznię od traumatycznych wspomnień z
prowincjonalnego miasteczka, skąd uciekł do Warszawy, by wieść najbardziej
osobne i samodzielne życie, jakie mógłby sobie wyobrazić. Kochankowie na swych
wargach mają gorzkie ślady represji ze strony czasu przeszłego, ale zlizują je,
tuszując tym, co nowe. Seks tych dwojga obrazuje pewien stosunek do
rzeczywistości. Ich wzajemne relacje muszą być skomplikowane. I wciąż niejasne,
prowokujące.
Adam w pewnym momencie pyta
Danutę nieśmiało, czy aby oni są już razem. „Dojrzałą poznam” to też powieść
usiłująca zdefiniować, co to znaczy być razem. Starająca się pokazać, że to nie
są dwie pary pantofli dyndających na nogach przed telewizorem, nie są to serie
przewidywalnych zachowań, powtarzające się obowiązki i rozrywki, milczenie i
trwanie obok. Fabuła przesycona jest
gorącą energią zmian. O ile zupełnie nie mamy dostępu do tego, co myśli o
świecie Adam, o tyle zakochana, sfrustrowana, zmęczona i potem rozczarowana
Danuta sygnalizuje nam to, co dzieje się w każdym człowieku chcącym wziąć
odpowiedzialność za drugiego wbrew jego woli. Ale i tak nie jest postacią,
którą poznamy naprawdę. Jaki jest tak naprawdę młody kochanek? Żyjący w
poczuciu bycia gorszym z powodu sponsoringu? Ciągle zmuszany przez życie, by
ktoś go w różnych sytuacjach ratował? Kto w tym związku niesie w sobie większe
krzywdy i niesprawiedliwości zamienione potem na odpowiednie zaburzenia
osobowości? Czy sam związek nie jest zawsze pewnego rodzaju zaburzeniem?
Jacek
Melchior opowiada o ludziach poszukujących miłości na dwa różne sposoby.
Podkreśla też, jak bardzo wyobcowani możemy być obok siebie ze swoimi
definicjami tego, czym naprawdę jest miłość. Po raz kolejny autor
„Kochanka” ujawnia się jako uważny obserwator wszystkich ludzkich skaz, do
których portretowania dobiera pastelowe barwy, by pokazać każdy rodzaj
emocjonalnej destrukcji jako budujące doświadczenie, takie w pełni zrozumiałe,
całkowicie ludzkie, bez zażenowania czy wstydu przed oglądaniem tego. Tym razem
galeria intrygujących postaci jest nieco mniejsza niż w „Kochanku”, ale i tak
widzimy to, co w poprzedniej powieści – każdy rodzaj frasunku, niepoukładania,
kompleksu i rozczarowania to element życia każdego z nas. Bolesny, lecz
uniwersalny.
„Dojrzałą
poznam” to w końcu opowieść pytająca o granice zbliżenia się do drugiego
człowieka oraz o granice miłosnego podboju – ciała i umysłu. To narracja o
specyficznej grze miłosnej, ale przede wszystkim o pięknie ludzkiej
niedoskonałości, która wiecznie stwarza jakieś projekcje, wikłając się w
uczucie nazywane podręcznikowo „miłością”. Dramaty bohaterów
Melchior chce uwiarygodnić, cytując teksty znanych piosenek, bo wszystko, co
przeżywane do wewnątrz, zostało też wyśpiewane przez tych, którzy mieli odwagę
komentować życie muzycznie. Pośród dźwięków toczy się dramatyczna opowieść o
tym, czym jest ludzka tożsamość, jeśli poszukując miłości, nie zaczniemy
najpierw kochać samych siebie. Także opowieść o kimś zdecydowanym na wszystko –
także na gorycz porażki i świadomość, że miłość własna może mieć kilka
zaskakujących znaczeń. Dowcipna, autoironiczna, momentami śmiertelnie poważna i
zaskakująca do samego końca powieść o tym, że zdobywanie drugiego człowieka to
proces, a zrozumienie siebie – nie każdemu dany wyczyn.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz