2018-05-09

„Dam ci to wszystko” Dolores Redondo


Wydawca: Wydawnictwo Kobiece

Data wydania: 9 maja 2018

Liczba stron: 624

Przekład: Barbara Bardadyn

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Mężczyźni pośród tajemnic

Z dużą ekscytacją przyjąłem wiadomość, że przetłumaczono dla polskiego czytelnika napisaną przez Dolores Redondo powieść, która ma być całkowicie realistyczna i odbiegać od cyklu „Dolina Baztán”, z którego udało mi się przeczytać tylko „Niewidzialnego strażnika”. Wiedziałem, że hiszpańska autorka posiada znakomity warsztat, ale czytając wyżej wymienioną książkę, miałem nieustające odczucie osuwania się w kicz i pretensjonalność, gdy rasowy kryminał mieszał się z mistycznymi bajkami i baskijskimi wierzeniami. W „Dam ci to wszystko” również pojawia się nawiązanie do legendy baskijskiej, ale całkiem w tle, albowiem ta książka pokazuje, co Redondo potrafi zaserwować, tworząc wielopiętrową, bardzo mroczną intrygę osadzoną nie w świecie wierzeń i zjaw, lecz pośród ludzi z krwi i kości. Z nich na pierwszy plan wysuwają się mężczyźni, którzy na kartach tej powieści nie będą wstydzić się swoich łez. Homoseksualny pisarz, ksiądz będący przyjacielem jego męża, miejscowy homofobiczny porucznik tropiący zagadkę śmierci męża pisarza. Doborowa trójka w doskonale skrojonej intrydze. Dolores Redondo dotyka tematów tabu i niebezpiecznie prowokuje. Udowadnia, że potrafi pisać naprawdę doskonale, gdy porzuci mistykę i leśne zjawy, a skupi się na dramacie pojedynczego człowieka. „Dam ci to wszystko” jest przemyślaną, spójną i frapującą książką z doskonałym zakończeniem, albowiem na ostatniej stronie niejedno czytelnicze oko uroni łzę. Redondo opowiada o tajemnicach zmarłego, ale odsłania nam także sekrety żywych – te, z którymi muszą się sami zmierzyć, bo są  to ich wewnętrzne demony, i te pokazujące, jakim okrutnym demonem może być człowiek dla człowieka.

Manuel Ortigoso pracuje nad swoją kolejną powieścią, gdy do drzwi jego mieszkania pukają policjanci z wiadomością o śmierci męża. Porzucony migający kursor będzie pewnym symbolem bezradności aktu pisania, bo w tej narracji przeżywane przez Manuela zdarzenia będą miały ogromny wpływ na to, w jaki sposób i w jakiej konwencji będzie tworzył kolejną książkę. Tymczasem dopadają go liczne emocje, które Redondo bardzo dobrze niuansuje. Niedowierzanie i bezradność przechodzą we wściekłość oraz gniew, gdy bohater dowiaduje się, że jego Álvaro zginął w miejscu, w którym nie powinno go być. Zrozpaczony pisarz udaje się w rodzinne strony swego partnera, by dowiedzieć się, że latami ukrywał on istnienie ludzi, którzy nigdy podczas piętnastoletniego związku nie funkcjonowali w świadomości jego męża. Wyprawa okaże się przerażającą drogą do bram piekła – udowodni Manuelowi, jak bardzo zamknięty był na problemy i przeżycia swojego męża. Pozostawi go także z mnogością zagadek, których część trzeba rozwiązać od razu, dowiedzieć się prawdy.

Redondo nie stosuje zbyt wielu retardacji, w związku z tym nie poznajemy prawdziwej istoty związku mężczyzn. Dowiadujemy się jednak z ust krewnych oraz ich służby, jakim człowiekiem był Álvaro, jakie miał dzieciństwo, jaki stosunek do swojej arystokratycznej, wewnętrznie podzielonej rodziny. Manuel odkrywa szokujące fakty, ale najbardziej uderza go to, czego dowiaduje się o dzieciństwie zmarłego. Dotychczas przekonany o tym, że Álvaro po śmierci rodziców i siostry nosił bagaż niezwykle traumatycznych doświadczeń z młodości, wdowiec rewiduje swój pogląd na to, co jest prawdziwą traumą. Bo Dolores Redondo opowie o niewyobrażalnych wręcz cierpieniach, których ślad pozostaje na zawsze i które są wyjątkowo ciężkim brzemieniem. Nie każdy w rodzinie Álvara jest w stanie unieść ogrom potworności, jakich doświadczył. Przybywający z Madrytu pisarz musi zmierzyć się z demonami zmarłego. Z tym, jak go postrzegał, kim dla niego był i w jaki sposób funkcjonował latami ich związek.

„Dam ci to wszystko” piętnuje nierówności społeczne i niepisane status quo w hiszpańskim społeczeństwie, które sankcjonuje pewną wyższość i nieskazitelność rodów arystokratycznych – o nich nie można mówić źle, im wszystko się wybacza, na ich przypadłości i grzechy cały czas się patrzy, niczego jednak nie widząc. Ale to nie jest jedyna zagadka tuszowania okrucieństw. Czytając Dolores Redondo, ma się świadomość tego, że wchodzimy w kolejne piekielne kręgi niewyrażonych latami cierpień. Trzeba czytać uważnie od samego początku, albowiem każdy szczegół będzie mieć znaczenie, kiedy zrozumiemy, czym były powroty Álvara do miejsca, o którym nie miał pojęcia jego mąż. Powieść jest skonstruowana w taki sposób, że przez cały czas poznajemy fakty, nie rozumiejąc kontekstów. To mocno absorbuje, bo ustawicznie zastanawiamy się nad tym, czy za wszystkim, co opisane, stoi spójne rozwiązanie. Ani Manuel, ani czytający powieść nie domyślają się, jak wiele zaskakujących zwrotów akcji co jakiś czas będzie burzyć dotychczasowe ustalenia i interpretacje.

Ale równie ciekawy jak wir wydarzeń jest krajobraz emocjonalny mężczyzny po stracie najbliższej osoby. Dolores Redondo jest wnikliwa i czuła w portretowaniu specyficznego rodzaju samotności. Takiej, za którą stoją trudne pytania. Niespełnione oczekiwania. Zranione zaufanie. Cokolwiek stało za poczynaniami Álvara, uderza w Manuela dopiero po śmierci męża. Okazuje się, że wsparcia udzielą mu mężczyźni, z którymi na co dzień nie znalazłby wspólnego języka. Ale nie tylko oni. Duże znaczenie będą mieć płatki gardenii, a także pewien klasztor, w którego murach przed laty doszło do czegoś haniebnego.

Ta powieść to też autotematyczna fantazja na temat tego, czym jest warsztat pisarski, i tego, czym może być dla twórcy sam akt pisania. Manuel jest poczytnym pisarzem, który na własne życzenie zamyka się w świecie fikcji literackich. Álvaro akceptuje to, szanuje, dostosowuje się. Ale po swojej śmierci pozostawia Manuela z pytaniami, które być może powinien on zadać sobie, będąc w związku z nieżyjącym. Redondo odsłania kilka czytelnych ścieżek łączących dzieło z rzeczywistością, którą to dzieło ma odwzorować. Nieprzypadkowo wszystko rozpoczyna się od przerwania pisania powieści. Ku czemu będzie zmierzać? Jakim twórcą stanie się Manuel, gdy zmierzy się z trudnymi i mrocznymi problemami świata, od którego zwykle uciekał w fikcję?

Warto zwrócić uwagę na pewną bezkompromisowość tej powieści. To, w jaki sposób Dolores Redondo jest czuła i delikatna w opowiadaniu o śmierci przy jednoczesnej szorstkości portretowania żywych. „Dam ci to wszystko” ma też świetnie dobrany tytuł i jest to powieść, która niewątpliwie zapada w pamięć. Doskonale rozumiem, czym z takim zainteresowaniem zaczytywała się Hiszpania w ubiegłym roku.  

1 komentarz:

Agnieszka pisze...

Hiszpania zaczytywala i zaczytuje się nadal "Patria" Fernando Aramburu, zdecydowanie najlepszą powiescią ostatniego dziesięciolecia napisaną por kastylijsku. I wydaną juz po polsku. Gorąco polecam.