2018-09-17

„Pułapka” Lilja Sigurðardóttir


Wydawca: Wydawnictwo Kobiece

Data wydania: 19 września 2018

Liczba stron: 296

Przekład: Jacek Godek

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Osaczenie i odwaga

Patronim Sigurðardóttir jest doskonale znany polskim czytelnikom powieści kryminalnych. Ale błyskotliwa „Pułapka” to nie rzecz, której autorką jest popularna na całym świecie Yrsa, lecz Lilja – pisarka otwierająca tą powieścią swój cykl „Reykjavik Noir”. To, co od razu przykuwa uwagę do tej książki, to pomysł na nią – niebanalny, zaskakujący, trzymający w stałym czytelniczym napięciu i dodatkowo tak zrealizowany formalnie, że główna bohaterka jest stale przed nami. Skryte są jej myśli i planowanie działań, poznajemy dopiero skutki tych zamierzeń. Lilja Sigurðardóttir opowiada o kobiecie osaczonej na kilka sposobów. Niemogącej wydobyć się z emocjonalnego klinczu, gdy usiłuje budować nowy związek na zgliszczach poprzedniego. Tkwiącej w sieci zależności finansowych, z których powodu musi się podejmować nielegalnych działań. Walczącej o swego syna, którego utraciła po rozwodzie. „Pułapka” to inteligentnie skonstruowana fabuła wydobywająca z siebie także fatalizm, jakim naznaczone zostało społeczeństwo islandzkie po kryzysie 2008 roku. Całość z socjologicznym sznytem balansuje między interesującym thrillerem, powieścią sensacyjną i świetną obyczajówką diagnozującą strach przed zaangażowaniem emocjonalnym i samostanowieniem w bliskiej relacji.

Sonja musi przemycać kokainę i nie może z tym skończyć, bo jest szantażowana. Sonja utraciła bliski kontakt ze swoim synem, nad którym opiekę przejął ojciec. Sonja jest kochanką kobiety wstydzącej się swoich uczuć i pragnień. Wiernej i oddanej, ale zawieszonej w pustce braku decyzji co do dalszego życia z partnerką. Dodatkowo wplątanej w śledztwo coraz czytelniej obrazujące jej powiązania z przestępstwami finansowymi. Sigurðardóttir nie oszczędza swojej bohaterki. Otrzymujemy obraz kobiety mocno osaczonej i zagubionej w tym, co powinna zrobić. Priorytetem jest oczywiście odzyskanie syna. Ale pojawiają się na jej drodze inni ludzie, którzy będą stanowić wyzwanie. Sonja wydaje się bardzo bierna i początkowo odnieść można wrażenie, że nie wydobędzie się z żadnych wymuszonych układów, nie potrafi funkcjonować wbrew narzuconym uwarunkowaniom. A jednak jej siła ujawnia się przed nami czasem w zaskakujących kontekstach. Widzimy na przykład, jak odważna i zdecydowana jest Sonja, jeśli chodzi o jej tożsamość seksualną. Poza nią – determinacja skryta przed czytelnikami. Do momentu, w którym dowiemy się, o czym bohaterka myślała i co zaplanowała zrobić.

Podoba mi się świeżość i oryginalność świata przedstawionego „Pułapki”. Już sam motyw kobiety zmuszonej do przemycania narkotyków działa na wyobraźnię w osobliwy sposób. To powieść ciekawie obrazująca odcienie miłości i nienawiści oraz wskazująca, jak cienka granica może dzielić oba uczucia. Sigurðardóttir snuje także fantazje o tym, czym jest Islandia po kryzysie, co może ją czekać i jak funkcjonuje w tym pozornie doskonałym państwie na przykład system opieki paliatywnej. Autorka interesująco kreśli także postacie drugiego planu. Na przykład historię islandzkiego celnika, który zaczyna podejrzewać, że Sonja podejmuje się działań przestępczych. Nic raczej nie pójdzie w przewidywaną przez czytelnika stronę. Nasze antycypacje i oczekiwania względem stworzonej fabuły zderzą się z dość śmiałymi autorskimi fantazjami, a całość jest po prostu bardzo dynamiczna i to zwyczajnie taki rodzaj powieści, od której trudno się oderwać.

Ale „Pułapka” to także powieść o kondycji kobiety, jej wewnętrznej determinacji oraz o tym, jak bohaterka dojrzewa do tego, by decydować o sobie, rozgrywając niejednokrotnie najtrudniejsze życiowe potyczki. Interesujący jest rys związku Sonji z kobietą, dla której obecność i czułość nie są jednoznaczne z usankcjonowaną wewnętrznie potrzebą stworzenia stabilnego związku. Agla w ramionach Sonji przeżywa chwilową rozkosz, ale na co dzień rujnują ją mroczne myśli o tym, że nie jest w stanie się zaangażować. Czy ten związek będzie mieć szansę przetrwania? Jak wiele empatii i zrozumienia dla partnerki będzie w stanie wydobyć z siebie główna bohaterka w obliczu tak silnego napięcia, z jakim mierzy się codziennie, uwięziona w sieci toksycznych zależności?

Lilja Sigurðardóttir dość czytelnie zaznacza również, że Islandia to mały kraj i sieć układów wydających się tajemniczymi bardzo szybko przestaje takimi być. W dwuznaczne interesy prędzej czy później będzie uwikłany ktoś, kogo się zna. Bo Islandia stanowi pewną hermetyczną przestrzeń, w której napięcia w stosunkach międzyludzkich wyodrębniają się dużo bardziej intensywnie. Sonja nie będzie spodziewać się tego, kto może stać za tym, że tkwi ona w tak trudnej sytuacji. Komplikowanej dodatkowo relacjami z tą nieobecną, czyli z matką. Wydaje się, że bohaterka zdana jest tylko na siebie, a dodatkowo musi podejmować trud stawiania na nogi swojej partnerki. Niby wszystko można przewidzieć, a i tak proponowane przez Sigurdardóttir rozwiązania będą dla czytelnika zaskoczeniem. Także sposób, w jaki portretowana jest Sonja w chwilach, gdy w jej żyłach buzuje krew przesycona adrenaliną. Autorka proponuje dodatkowo strukturę krótkich i rwanych rozdziałów. Nie wybija z tempa i umiejętnie podtrzymuje napięcie. W małej Islandii nikt przed nikim się nie ukryje. A na pewno nie skryje się przed konfrontacją z własnymi emocjami.

W kraju, w którym ludzie coraz mniej sobie ufają z powodu niedawnego kryzysu, mamy także zobrazowaną zwyczajną serdeczność, która nieoczekiwanie wpływa na losy innych ludzi. Podoba mi się w „Pułapce” to, że nie narzuca jednoznacznych sądów i opinii. Są naturalnie bohaterowie źli i ci, którym chce się kibicować. Interesujące są jednak zależności między nimi. Bo przecież główna bohaterka, za którą chce się trzymać kciuki, także zagubiła się nieco w swych priorytetach i nie jest czysta moralnie. Sigurðardóttir pisze o różnych formach poświęcenia i o tym, że nie jesteśmy świadomi, do czego mogą nas zmusić okoliczności. To wydobywanie się tożsamości Sonji tak bardzo obarczone opresją prowadzi do przekonania, że sporo z fasadowego życia, jakie wiedziemy na co dzień, jest złudzeniem uporządkowania. W „Pułapce” do porządku i harmonii dochodzić się będzie w bardzo trudny sposób. I jest to też powieść o wyjątkowości kobiecej determinacji. Świetna rzecz, doskonała rozrywka, inteligentna powieść kilku ukrytych znaczeń.

1 komentarz:

Jardian pisze...

Myślę, że sięgnę po tę książkę, recenzja wyczerpująca no i pozdrawiam imiennika :)