2019-09-30

„Akan. Powieść o Bronisławie Piłsudskim” Paweł Goźliński


Wydawca: Agora

Data wydania: 2 października 2019

Liczba stron: 660

Oprawa: twarda

Cena det.: 44,99 zł

Tytuł recenzji: Samotność i wykorzenienie

Blisko dekadę temu z dużą uwagą czytałem „Jula”, którego inteligentna prowokacyjność pozostała ze mną do dzisiaj. Ale pamiętam, że zakodowałem sobie wtedy, iż Paweł Goźliński to pewna specyficzna jakość pisarska – człowiek potrafiący we współczesnej literaturze zakotwiczyć i ożywić pewien narodowy zestaw instrumentów opowiadania o świecie, który nie będzie archaiczny, wciąż na nowo rezonując i wydobywając formalnie to, co nadal ważne, w sposób może nie nowatorski, ale nowoczesny. Autor „Jula” nie chciał być w sposób bezpośredni korespondentem między współczesnością a romantycznymi mitami. Zagrał konwencją kryminału, ale wydobył z mesjanizmu to, co ponadczasowe. Z wielkim zainteresowaniem zatem sięgnąłem po „Akana” – opowieść o bracie Józefa Piłsudskiego, który zmuszony został do dalekiej emigracji, skąd mentalnie nigdy nie powrócił. „Akan” portretuje kolejną po „Julu” epokę, choć sięga aż do czasów drugiej wojny światowej. Nawiązuje do niej zarówno w formie powieści dojrzałego realizmu z uzupełnieniem o narracje bliskie pozytywistycznej (i jeszcze romantycznej) literaturze, jak i w konstruowaniu wizerunku głównego bohatera, tak sugestywnie przedstawionego, że odnosi się wrażenie, jakby autor go poznał. A Bronisław Piłsudski z całą swoją fascynującą historią życia jest tu przede wszystkim kimś, dzięki komu Paweł Goźliński opowiada o antropologicznych fascynacjach, ontologicznej samotności człowieka i o idei wierności sobie, ale przede wszystkim o tym, że potrzebujemy zakorzenienia, funkcjonowania w pewnej strukturze społecznej. Że zbyt pewnie i zbyt nonszalancko potrafimy mówić o tym, skąd się wydobyliśmy i co nas ukształtowało.

Dlatego mimo wielowątkowości, a także interesującej polifoniczności tej opowieści (zwraca uwagę zwłaszcza narrator podążający śladami bohatera, ze swym wstydem i winą pragnący sprowadzić go z powrotem do świata, który się go wyrzekł), skupiłem się głównie na kwestii odrzucenia i przynależności. Piłsudski, pieszczotliwie i konsekwentnie nazywany Bronisiem, staje się w tej historii człowiekiem, któremu najpierw odebrano poczucie bycia częścią jakiejś wspólnoty, potem uzmysłowiono, że odnalazł je w nie tej wspólnocie, co trzeba, a ostatecznie pozbawiono człowieczeństwa w wymiarze plemiennym i egzystencjalnym. Dlatego to powieść o niewyobrażalnym cierpieniu oraz doświadczeniu wyobcowania. Myślę, że bardzo silnie działająca na autora, bo dokonał rzeczy niezwykłej – nie tyle ożywił i zbliżył nas do człowieka znajdującego bliskość w innym rejonie świata i z innymi kulturowo ludźmi, ile przede wszystkim dał nam poznać, jak silne dylematy rozrywały serce kogoś, kto w miejscu przez wielu określanym jako piekielne odnalazł prawdopodobnie każdy rodzaj potrzebnej mu bliskości i przywiązania, z których istnienia nie zdawał sobie sprawy w swym codziennym, tak zwanym cywilizowanym życiu w sercu Europy przełomu wieków.

Bronisław Piłsudski z XIX wieku nie jest już tym, który wraca z zesłania i mierzy się z trudnościami adaptacyjnymi w Europie XX wieku. Jego brat wybiera drogę, która po latach specyficznej formy życia na Sachalinie jest dla Bronisława niezrozumiała i daleka mu. A przecież wcześniej dzielili pasje i ideały. Razem chcieli zmieniać świat. Dać odpór carskiemu zniewoleniu. Chcieli wolności, którą definiowali podobnie. Paweł Goźliński opowiada o tym, jak ludzka wolność – ta prawdziwa, egzystencjalna, w pełni zrozumiana i przeżyta – wydobywa się z miejsca udręki, z przestrzeni zesłania przepełnionego niewolą. Dlatego „Akan” tak fascynuje jako psychologiczna wiwisekcja tego, w jaki sposób obcość staje się oswojona i bliska. Dlatego też Goźliński – w moim odczuciu – napisał mądrą i przejmującą rozprawę z figurą Obcego, jego konotacjami i niejednoznacznym odbiorem. To też książka opowiadająca o konfrontacji języków jako narzędzi opisu i definiowania świata. Nomenklatura okresu walki z carskim reżimem staje się opresją w tym znaczeniu, że słowo może skazać, może też zabić, jest niebezpieczne i bezkompromisowe. Na dalekim Sachalinie bohater doświadcza zarówno łagodności, jak i pewnego rodzaju czystości słowa. Dialog z autochtonami nie jest dialogiem pojęć przepełnionych ideologią, demagogią czy propagandą. Tam słowo staje się precyzyjne, ważne i nie krzywdzi. Z lingwistycznej konfrontacji wyłania się nie tylko ciekawość, ale i taka forma międzyludzkiego przywiązania, której bohater nie był w stanie odnaleźć w świecie, z którego został wyrwany. I osadzony w obcej przestrzeni, która szybko przestaje być obca.

„Akan” to fascynująca opowieść o tym, czym może być antropologiczna ciekawość – Goźliński pisze o przełamywaniu granic i fascynacji tym, co te granice tworzy. W relacjach międzyludzkich opartych na bliskości kultury i obyczajów. Bronisław Piłsudski nie jest tu badaczem innych społeczności, dalekich od tak zwanego cywilizowanego świata. Staje się – w niezwykły sposób – integralną częścią tej społeczności. Dla niego Ajnowie to wybawienie i przekleństwo jednocześnie. Goźliński opowiada o świecie ludzi ze specyficzną kulturą oraz trybem życia, do którego wdziera się bezkompromisowość konfliktu wojennego. Ale także pokazuje, czym Ajnowie do siebie przywiązują. Dlatego „Akan” to książka o antropologicznej i egzystencjalnej pokorze wobec drugiego człowieka. I w takim rozumieniu odbierałem ją od początku do końca. Jednak ta pokaźna historia to epicki rozmach mówienia nie tylko o tych kwestiach. „Akan” jest też intrygującą opowieścią o postawach, dylematach, problemach oraz wątpliwościach pozytywistycznych i młodopolskich bohaterów literackich. Ale jest w tej powieści także dużo romantyzmu. Romantyczne jest pojmowanie miłości, która ocala i niszczy, jak również obowiązków wobec państwa i rodziny.

Bo przecież w tej historii bardzo ważne są perypetie rodzinne. Zmieniające się relacje, ale i pustka pozostająca przez kilkanaście lat zesłania. W miejscu przywiązania do brata i pierwszej ukochanej pojawia się pustka sachalińskiej ziemi (wspaniała scena przybycia na Sachalin!). Autor interesująco portretuje historię rodzinną Piłsudskich, zwraca uwagę na naznaczenie przez relacje z najbliższymi, na ukształtowanie się światopoglądu głównego bohatera, lecz także jego priorytetów, które musi potem zabrać w okrutną wędrówkę na drugi koniec globu, gdzie czekać go ma oczyszczenie i przemiana. „Akan” opowiada o tym, czym tak naprawdę jest rodzina, co ją tworzy i konstytuuje. Przecież Broniś po zakończonym zesłaniu będzie bardzo nieszczęśliwy, choć przecież w bliskości tych, którzy powinni być najważniejsi. W tej pełnej surowości i bezkompromisowości historii o wyrwaniu z przestrzeni bliskich relacji pojawia się przecież sugestia, że ta bliskość może być czymś innym, inaczej zdefiniowanym, inaczej odczuwanym. W tym znaczeniu „Akan” jest historią pewnej bezradności, kiedy nie wie się, do kogo się należy, komu trzeba być bliskim, jak rozumieć te najważniejsze relacje z drugim człowiekiem. I to bardzo smutna opowieść, smutna wyjątkowo w ostatnich rozdziałach. Ale także interesująca fantazja o życiu człowieka, który odzyskuje jego sens i siłę tam, gdzie wszyscy je tracili. Mądra historia o wspólnocie, przywiązaniu, prawości, ale przede wszystkim o ludzkiej potrzebie posiadania miejsca oraz ludzi, z którymi można się identyfikować.

5 komentarzy:

aga pisze...

Byłam ciekawa tej książki. Teraz już wiem, że warto po nią sięgnąć! Dzięki!

Reader pisze...

Zamówiona. Czekam na dostawę i już jestem pełen czytelniczych nadziei. Zapowiada się ciekawa lektura.

Unknown pisze...

Z recenzji wynika, że to kawał solidnej powieści, którą warto przeczytać. Zamówiłam. Liczę na kilka jesiennych wieczorów spędzonych z ambitną lekturą.

Unknown pisze...

Jestem zachwycona empatią i czułością, oraz bliskością autora wobec bohatera oraz zadaniem pytania pomiędzy wierszami o kreowanie tożsamości poprzez miejsce, w którym się jest. Wiele emocji!

Unknown pisze...

I do tego jeszcze doskonały warsztat literacki autora. Powieść godna polecenia.