Wydawca: Powergraph
Data wydania: 14 października 2020
Liczba stron: 280
Oprawa: twarda
Cena det.: 39 zł
Tytuł recenzji: Melancholia wątpliwości
Określeniem, że Wit Szostak pisze wciąż na nowo tę samą książkę, chcę tu wyrazić ogromny komplement. Pomimo stale poruszanej tej samej tematyki w ani jednej publikacji nie jest wtórny. A po lekturze „Cudzych słów” mam wrażenie, że przeniósł do tej najnowszej powieści wszystkie trudne zagadnienia z poprzednich. Pytania, na które nie było odpowiedzi, nie zyskują ich także w tej nowej narracji. Rezonują w niej za to pytania retoryczne, które Szostak stawiał wcześniej, a jeśli już padają odpowiedzi na kilka egzystencjalnych zagadek, wydobywa się z tego wszystkiego piękny smutek, taki pogodny, trochę jak z wiersza Staffa. A jednocześnie melancholia niewiedzy, którą prezentują świetnie skonstruowani bohaterowie tej książki, czyni z „Cudzych słów” rzecz, która w moim odczuciu wyjątkowo wchodzi pod skórę i do serca. Trudno jest mi uporządkować mnogość przemyśleń po lekturze, ale wiem jedno: takie książki zostawiają trwały ślad i choć jest on trudny do uniesienia, bo Szostak podgląda życie jako pasmo utrat, niemożliwości, trudności oraz żalu, z pewnością „Cudze słowa” to jedno z najważniejszych wydarzeń literackich tego roku.
Autor potrafi być zabawny („Sto dni bez słońca”), analityczny i twórczy („Zagroda zębów”), ale również pięknie sugestywny, kiedy pisze o tym, co na co dzień tracimy i jak niewiele z tego możemy odzyskać („Wróżenie z wnętrzności”). W nowej książce łączy wszystko, oddając w nasze ręce zazębiające się narracje o człowieku, który od początku jest wielką tajemnicą, właściwie nawet pewną ideą tajemnicy. Benedykt to charyzmatyczny chłopiec, który swą charyzmę przenosi w wiek męski. Coraz mocniej przykuwa do siebie uwagę tych, którzy znajdą się zbyt blisko niego. Sam niekoniecznie pragnie bliskości. Genialny student filozofii, który rezygnuje z udowadniania swego geniuszu za pomocą naukowych publikacji czy podjęcia się pracy na uniwersytecie. Skupiający uwagę słuchaczy bóg – tak nazywany przez jedną z narratorek – który w swej boskości wprowadza pewien ontologiczny niepokój. Zostaje zapamiętany w bardzo różny sposób. A potem znika. I tu rozpoczyna się opowieść Szostaka o tym, czym są utraty – jak bardzo różnorodnie nas bolą i jak wprowadzają w trudny do zniesienia dyskomfort psychiczny.
O pustce i rozmaitych deficytach egzystencjalnych „Cudze słowa” opowiadają w bardzo różny sposób. Czasem w konwencji słowotwórczego rozkładu wyrazów – jak w przypadku Magdaleny, której narracja jest tu najbardziej specyficzna przynajmniej z kilku powodów. Czasem zupełnie wprost – w żałobnym i emocjonalnym tonie ojca, który musi się odnaleźć w sytuacji utraty syna. Ale Szostak niczego nie upraszcza. Pustka i utrata towarzyszą między innymi przyjacielowi z dzieciństwa Benedykta, który ukryje się przed nami w bezpiecznej narracji trzecioosobowej, najbardziej sugestywnej, takiej staroświeckiej, z przestawną składnią. Ten bohater wyrasta z pustki i utraty, do których potem niebezpiecznie się ponownie zbliża. Ale największą stratę – intelektualną przede wszystkim – wyraża Paweł, wykładowca Benedykta, wielbiciel jego talentu i nietuzinkowości. Starszy człowiek, który zmuszony jest do konfrontacji z tym, jak widział i jak oceniał kogoś, kto zawsze się mu wymykał.
Tu należy choć w kilku zdaniach wspomnieć o tym, z jaką lekkością i uważnością jednocześnie Wit Szostak przenosi się między różnymi rejestrami narracyjnymi. Wszyscy portretujący Benedykta przez pryzmat własnych przemyśleń i kontaktów z nim opowiadają jeden świat, jedną rzeczywistość i jednego człowieka za każdym razem inaczej, choć w gruncie rzeczy tak samo – to samo ich bowiem niepokoi, to samo wzbudza niepewność, te same zachowania danego człowieka wywołują napięcie, bo wciąż są niezgodne z oczekiwaniami albo nie przystają do tego, jaki kształt ma świat, jak należy się w nim osadzić. Od naiwnej i trochę egzaltowanej narracji Szymona, przyjaciela ze studiów, po pełną przewrotności i niezwykłego uroku opowieść o życiowych dylematach i doświadczeniach Jakuba. Wszystkie te głosy się uzupełniają, a jednocześnie wszystkie naraz budują coraz większą zagadkę. Magdalena zapisuje, że myślenie jest mitem i staje się opowieścią o słowie. W tym znaczeniu następuje mitologizacja postaci w pierwszych czterech częściach tej powieści i bezkompromisowa dekonstrukcja mitu w tej ostatniej, najbardziej przejmującej.
Szostak nasuwa kilka prostych skojarzeń, ale również zmusza do myślenia o nieoczywistych tropach w biografii Benedykta widzianej z tak różnych perspektyw. Bohater podejmuje się przedsięwzięcia, które ma ukonstytuować „dobre miejsce” dla każdego. Ale stworzona restauracja, której status i kształt ewoluują w nieoczywistym kierunku, nie są spełnieniem marzeń o dobru i pojednaniu. O byciu człowiekiem, który jest w stanie wpłynąć na społeczność, dać jej pewien rodzaj wiary, upewnić w charakterystycznym rodzaju wyjątkowości. Coś pęka, coś dzieje się inaczej, w niezaplanowany sposób. A jednocześnie zbliżamy się do prawdy o Benedykcie. Tylko czy użyte do jej wyrażenia słowa nie są czymś w gruncie rzeczy zużytym? Czy filozofia – tak tu przecież obecna, kształtująca postawy od początku do końca – nie jest, jak rozważa Paweł, niczym innym niż wtórnością odbijania się od słów, które ktoś już wypowiedział czy zapisał?
Przypomniałem sobie swoją
rozmowę z autorem, która ukazała się drukiem w zbiorze „Poza napisanym”. Tam
padły słowa, które mogłyby być autorskim komentarzem do światów zbudowanych w
opowieściach, jakie tworzą jego nową książkę. „Boję się łatwości, z jaką
odpowiadamy sobie na najtrudniejsze nawet pytania, i samozadowolenia, które towarzyszy
kolekcjonowaniu odpowiedzi”. Bohaterowie konfrontują się z najprostszymi i
jednocześnie najtrudniejszymi emocjami, które wydobywają się z niewiedzy,
rozczarowania, niepewności – takiej ujawnianej stopniowo i trudnej do
zniesienia. Dlatego „Cudze słowa” to nie tylko nietuzinkowa opowieść o tym, kim
stajemy się w relacjach i w jaki sposób na te relacje wpływa opowiadanie świata
spoza nich. To książka pełna nieoczywistych i boleśnie brzmiących pytań, dla
których nie będzie odpowiedzi. Ale to też książka o przemierzaniu drogi – w
kilku znaczeniach – wraz z opisem doświadczeń czyniących nas filozoficznie
bardziej niepewnymi. W tym wszystkim pojawia się także ciekawa opozycja
starości i młodości, a także pewien ślad pozostawiony po sobie w Biblii przez drugoplanową
bohaterkę i mający w rozumieniu tytułu ogromne znaczenie. Zestawienie opowieści
to też wykluczanie ich przez siebie. Pozbywanie się słów, które są w dużej
mierze obce. Cudzość jest kategorią poznawczą, ale również problemem do
rozpatrzenia w przypadku opowieści. A „Cudze słowa” to opowieść o głodzie
ludzkiej bliskości, ale także o tym, jak poszukujemy pojednania z samym sobą –
w świecie, do którego opisu odwiecznie brakuje słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz