2015-11-06

"Wróżenie z wnętrzności" Wit Szostak

Wydawca: Powergraph

Data wydania: 21 października 2015

Liczba stron: 264

Oprawa: twarda

Cena det.: 39 zł

Tytuł recenzji: Ucieczki do wewnątrz

Wit Szostak proponuje nam kolejną wieloznaczną książkę, w której rozprawia się z szeroko pojętą samotnością. O ile w "Stu dniach bez słońca" było miejsce na gorzki humor, ciętą ironię i na dowcip sytuacyjny oraz słowny, o tyle "Wróżenie z wnętrzności" jest książką melancholijną i poważną. Nawet śmiertelnie poważną, bo motyw odchodzenia podkreślany jest tu równie mocno, co samo życie w formie wędrówki, wiecznej ucieczki i niemych powrotów. Szostak pięknie pisze o tym, że wciąż coś unieważniamy, wciąż tworzymy nowe porządki. Stale podróżujemy z tym męczącym balastem, jakim są nasze wspomnienia i uczucia. Bo to powieść o mitologizacji ludzkiej egzystencji. Historia wędrowania między prywatnymi Troją i Itaką. Mamy też trzech mężczyzn i trzy próby eskapizmu, gdy chce się być znikąd, a trafia się w bardzo konkretne miejsce. Błażej wybiera trudną emigrację wewnętrzną. Jego brat Mateusz - odcięcie od dotychczasowych dokonań na rzecz Poświatowa, swego domu dworca na odludziu, miejsca spoza, oddalonego od przepełnionego słowami świata. Ojciec obu braci ucieka, przekraczając granice państw. Pierwszy z mężczyzn zamieszkuje w sobie, bo otaczający świat go zranił i rozczarował. Drugi widzi pustkę w wielkości i śmieszną małość wszystkiego, co uznane zostaje za sukces. Ostatni - oddala się od represyjnego systemu, od własnej rodziny, od zbudowanego wzorca domu i od przekazywanych synom mitów, które rozpadły się wraz z jego odejściem.

Symbolika dwóch braci może kierować nas ku rozważaniom o dualizmie ludzkiej natury, ale Błażej i Mateusz zdają się osobnymi bytami w tej szeptanej narracji, w której wszystko może się wydarzyć, bo każde zachowanie i każda nowa sytuacja mogą mieć po pewnym czasie inne znaczenie. Błażej obserwuje Mateusza i Martę, którzy stworzyli bezpieczną przystań w Poświatowie. Metaforyczny dworzec stający się ich domem to miejsce wyruszania w wędrówkę oraz miejsce powrotów. Do Poświatowa przybywają ludzie pragnący przypomnieć Mateuszowi, co stracił, porzucając daleki świat, ale wszelkie próby wpłynięcia na zmianę jego decyzji kończą się fiaskiem. Tymczasem mężczyzna zmuszony jest uciekać także z tej bezpiecznej przestrzeni, którą stworzył z żoną. Marta - niezwykła bogini Poświatowa - znajduje się w milczącej bliskości i stara się rozumieć decyzje Mateusza. Oboje bronią się przed pamiętaniem, bo czas miniony zaburzył ich relacje. Czas miniony to także zagadka tego, co tak naprawdę łączy Mateusza i Martę z milczącym Błażejem. A ten staje się wnikliwym obserwatorem, który zda się wiedzieć więcej, niż to jest możliwe.

Błażej wybiera milczenie, bo mówienie jest uczestniczeniem w świecie zewnętrznym. Wyraźnie zarysowana opozycja między tym, co wewnątrz, a pokusami zewnętrza buduje mroczną tożsamość bohatera, lecz także zarysowuje linię podziałów i konfliktów, jakie w świecie tej powieści doprowadzają do takich prywatnych tragedii, w których nie słychać złorzeczeń i łkania, ale które mają tę destrukcyjną moc unikaną przez Błażeja w jego świecie wnętrzności. Bohater zamieszkał w sobie nie bez powodu. Poczucie bezpieczeństwa wydaje się najważniejsze, ale obsesyjny lęk przed światem to dla Błażeja forma rekompensaty za różnego rodzaju utraty i rozczarowania. Tymczasem Mateusz radzi sobie z tym zupełnie inaczej. Jego słowa straciły już na znaczeniu, jednak nie milknie tak jak brat. Wszystko, co powie, i wszystko, czego doświadczy, jest jednorazowe i łatwe do usunięcia z pamięci. Tylko Poświatów jest czymś trwałym. To nie tylko miejsce, ale także wypracowany latami stan. Emocjonalny stosunek do Poświatowa to wyraz ludzkiego pragnienia przywiązania do czegokolwiek, co zatrzymałoby upływ czasu i nadmiar bolesnych bodźców z zewnątrz. Optyka patrzenia na mitologiczne miejsce gdzieś blisko gór zmieni się u Mateusza w momencie, w którym do sielskiego gniazda Marta sprowadzi ważnego wędrowca. Takiego, który tonie w pustce i niewyrażalnym osamotnieniu. Takiego, któremu udało się wyznaczyć azymut na prywatną Itakę, ale po drodze niszczyły go wspomnienia Troi. Odtąd Poświatów będzie już inny. Od tego momentu zaczyna się nowa, nienapisana przez Szostaka narracja.

Ważna jest rola rzeźbiarstwa Mateusza. On w przeciwieństwie do brata ludzkie wnętrzności czyni artystycznym kodem, poprzez który ludzkość ma lepiej zrozumieć siebie. Błażej zamyka się w swych wnętrznościach nie tylko dlatego, że to dosadne odniesienie do naturalizmu ludzkiej egzystencji. On ich w pewien sposób broni, bo wcześniej widział, jak były wydzierane. Choćby matce wypruwającej sobie żyły dla synów, której wspomnienie boli i uniemożliwia odnalezienie kogokolwiek innego, kto mógłby się zaopiekować Błażejem, nazywając mu świat po swojemu. A rzeźby Mateusza ukazują zdeformowane ludzkie patologie, uwypuklając ich najbardziej koszmarne rysy. Przed nimi bracia uciekają pod powierzchnię. Starają się kochać tylko to, co bliskie wnętrzu, oswojone. Obaj przepełnieni tęsknotami i żalem. Obaj osamotnieni w widzeniu świata, który dokądś podąża, ale nie sposób podążać za nim.

Istotną rolę we "Wróżeniu z wnętrzności" odgrywa kobiecość i subtelna doza erotyzmu kryjąca się w kilku scenach, gdzie kobieca nagość ma nie tylko zniewalający urok, ale i pewną moc sprawczą. Potęga nagiego ciała Marty kusi i pogrąża. Błażej obserwuję inną stronę mocy bogini Poświatowa. Także jej przyjaciółkę w galabii zapisującą w komputerze wszystkie te słowa, których milczący brat nie jest w stanie wyartykułować. Kobiety stają w opozycji do tej niewygodnej pamięci, z którą borykają się mężczyźni. One nakreślają nowy porządek i podporządkowują sobie stałych oraz czasowych mieszkańców Poświatowa. Metaforyczna przestrzeń dworca zagarnia do siebie na prawach silnych kobiet stojących w drzwiach poczekalni niczym strażniczki bezpiecznej przestrzeni. Takiej, w której można odetchnąć po długiej wędrówce. Znaleźć czas na rozmyślanie o tym, jak daleko jest się od Troi i jak blisko Itaki.

Wit Szostak przejmująco pisze o różnego rodzaju utratach, z powodu których podążamy przed siebie z nadzieją na zmianę i zapomnienie. To powieść o istocie znikania już za życia i o takim zacieraniu po sobie śladów, które prowadzić będzie do bezpiecznej przystani, do hipotetycznego kresu życiowej wędrówki. Nie uciekniemy od siebie i nie zawsze będziemy wędrować dokładnie przed siebie. Ta książka z przejmującym smutkiem i czułością do ludzkich wzruszeń opowiada o wiecznej wędrówce w niespełnieniu, w której zatrzymujemy się, by złapać oddech, a czasami zapłakać nad sobą.


PATRONAT MEDIALNY


Brak komentarzy: