2023-06-06

„Dwie i pół duszy. Folk noir” Justyna Hankus

 

Wydawca: Powergraph

Data wydania: 2 czerwca 2023

Liczba stron: 304

Oprawa: twarda

Cena det.: 45 zł

Tytuł recenzji: Opowieść peryferii

To zawsze jest bardzo budujące, gdy obiecująca debiutantka pokazuje swoją drugą publikacją, że zdecydowanie nie jest pisarką jednego tytułu, a przy okazji znajduje dla siebie świetną oficynę wydawniczą. Druga książka Justyny Hankus udowadnia, że autorkę stale interesują egzystencjalne peryferia – zarówno życiorysy postaci, które od początku do końca są enigmatyczne w swej nieprzystawalności do świata, jak również to, że można marginesy ludzkich doświadczeń opisać jako uniwersalne historie odtrącenia lub porzucenia. W „Dwóch i pół duszy” znajdujemy wyjątkowych bohaterów w wyjątkowych sytuacjach. To także świadectwo tego, w jak płynny sposób Hankus umie przechodzić od klaustrofobicznych przestrzeni zarysowanych w „Grisaille o pewnym osiedlu” do tych otwartych – tu jednym z bohaterów będzie przede wszystkim naznaczona tajemniczością i grozą polska wieś. Ze swoim kameralnym charakterem, z rozmaitymi wierzeniami i naturą, do której opowiadania autorka znajduje osobny język. Bo tu elementy świata natury będą mieć swą tożsamość. Będą jednocześnie kusić, zwodzić, niepokoić i staną się tłem wielu dramatycznych wydarzeń. W tym pięknym świecie dzikiej przyrody pojawi się zło. Ludzkie zwłoki. Wywołana przez nie groza. Narastający niepokój, gdy rozpada się uporządkowany świat. Gdy „coś po wsi łazi”.

W specyficznej kompozycji klamrowej Justyna Hankus opowie o świecie, którego niezwykłość podkreślą dwa rodzaje narracji. Jednym z nich jest zaznaczone już portretowanie świata przyrody. Uwagę zwraca zwłaszcza dobór nietuzinkowych czasowników oraz różne zabiegi mające na celu antropomorfizację albo wskazanie szeregu zależności między elementami przyrody, która jest tutaj niemym świadkiem zasygnalizowanych wyżej ponurych wydarzeń. Jest na tyle mroczna, że już czytanie opisów otoczenia pewnej naznaczonej fatalizmem wsi staje się samo w sobie przyjemnym doświadczeniem.

Rozciągnięta na kilka dekad historia urzeka przede wszystkim tym, że jest nieoczywista. Łączy ze sobą w niezwykły sposób widoczną na pierwszy rzut oka wyjątkowość świata na peryferiach z tym, co jest przed nami odsłaniane dzięki wierzeniom, opowieściom miejscowych, nawiązaniem do mitotwórczej roli opowiadania o zderzeniach wyobrażeń i gorzkiej rzeczywistości. Hankus przytacza tutaj historie ludzi, którzy widzieli, słyszeli lub zrozumieli coś innego niż pozostali. Ale albo nikt ich nie słuchał, albo nie rozumiał. Inni, odstający od reszty są praktycznie wszyscy bohaterowie tej powieści. Mateusz Kusy to ktoś niezwykły już choćby z tego względu, w jakich okolicznościach się urodził. Urszula jest młodziutką zielarką, którą matka usiłuje wyrwać z wiejskiego środowiska, gdzie kwitnie zabobon. Urszula powróci tam, skąd odeszła, tak jak wróci Mateusz. A między nimi pojawi się jeszcze ktoś inny. I kilka dodatkowych postaci, którym Hankus ofiaruje literackie życie z wyjątkową umiejętnością zacierania jego oczywistych znaczeń.

Znajdziemy się w świecie portretowanym po części w konwencji mrocznej baśni, po części moralitetu, ale przede wszystkim przypowieści iskrzącej mnóstwem niedopowiedzeń. Bo Justyna Hankus doskonale wie, że w literaturze słowo „tajemnica” jest już mocno zużyte. Tu będzie bardzo specyficzna zagadkowość. Świata, w którym możemy się przyjrzeć, jak płaczący mężczyzna tuli się do krowy. Świata, gdzie pewna Cyganka będzie gotowa do największych poświęceń, byle tylko uratować drugiego człowieka przed wpływem zła. Świata, gdzie szepczą swoje opowieści postacie zrodzone z ludowości połączonej z mistyką. Gdzie królestwo Wodnika stanie się areną zdarzeń przerażających i jednocześnie fascynujących.

„Dwie i pół duszy” przede wszystkim podobnie jak debiut Hankus zwraca uwagę na to, jak ogromną rolę w pisaniu literatury może odgrywać inspiracja. W „Grisaille o zwykłym osiedlu” mieliśmy obraz Bruegla, tutaj mamy świat moczydeł, wijów, topielic, czarów i zaklęć, ale przede wszystkim rzeczywistość bardzo konkretną nie tylko z powodu klamry kompozycyjnej. Głównie dlatego, że w tym całym niezwykłym świecie Hankus mówi o rzeczy oczywistej, której niejednokrotnie ludzkość wcale nie chce się wstydzić. Chodzi o łatwość wybrania, prześladowania i atakowania wroga, tego innego, odmieńca, odstającego od reszty. Ludzkie okrucieństwo ma tu dużo bardziej przejmujące oblicze niż wyobraźnia sytuująca ludzi na granicy jawy i czegoś na kształt mrocznego snu. Ta powieść to również ciekawa fantazja o dualizmie naszej egzystencji. W dość czytelny sposób wykorzystuje figurę Doppelgängera, ale Justyna Hankus to pisarka niestandardowa w tak wielu aspektach, że nie sposób opowiadać o jej książkach za pomocą uproszczeń. „Dwie i pół duszy” z jednej strony urzeka swoistą prostotą opowieści, ale z drugiej – jest, tak jak genialny debiut tej autorki, także estetyczną przyjemnością, a przy tym wyzwaniem dla czytelnika. I tak jak napisałem, recenzując „Grisaille o zwykłym osiedlu”: Hankus doskonale wie, jak opowiadać o życiu i jednocześnie nadawać tej opowieści wartość artystyczną poprzez przekształcenia, odkształcenia, mitotwórczą rolę symboliki, ale przede wszystkim – i to dodaję po lekturze drugiej książki dzięki po prostu przepięknej polszczyźnie.

Ta opowieść intryguje również wtedy, kiedy staje się ponurą fantazją o tym, czym jest w ludzkim życiu wybór, a czym konieczność. Coś tu dzieje się dlatego, że dokonano wyborów, nie zawsze właściwych, nie zawsze przemyślanych. Jest także coś, co ma miejsce z powodu konieczności. W sportretowanym świecie pewne niepisane prawa i zwyczaje rządzą absolutnie wszystkim. Każdym ludzkim wyborem i każdą, najbardziej bolesną w swych konsekwencjach koniecznością. Czyta się „Dwie i pół duszy” z dużymi emocjami, kiedy ujrzy się w tej książce opowieść o takim rodzaju ludzkiej tęsknoty, którego nie rozumie gromada. Jednocześnie pisarka daje wyraźnie do zrozumienia, że ta tęsknota jest immanentną częścią tej gromady, jej ukrytymi oczekiwaniami i pragnieniami. Podoba mi się dbałość Hankus o to, by wciąż niepokojąco balansować między wierzeniem a bolesną rzeczywistością, ale również to, że autorka jest w pełni świadoma, po jakie wzorce kulturowe sięgnęła, i wie, że niczego nie pozostawiła tutaj przypadkowi.

Narracje osadzone w różnym czasie łączą się tutaj intrygująco z cytowanymi opowieściami. Takimi rodzajami historii, których wysłuchują tylko wyjątkowi słuchacze. Czy nowa książka Justyny Hankus jest dla wyjątkowych czytelników? Na pewno dla poszukiwaczy niebanalnych opowieści o tym, jak wiele można znieść i jak wiele trudnego doświadczyć, gdy w wyniku zbiegu okoliczności jest się kimś na peryferiach świata. Ujmuje to, w jaki sposób są tu opowiedziane zjawiska tak bezkompromisowe jak śmierć. Można odnieść wrażenie, że literacka delikatność tej autorki obejmuje rzeczy, które można uznać za odstręczające czy wręcz obrzydliwe. Pięknie jest się przenieść do tak pełnego pisarskiej wrażliwości świata przedstawionego, w którym przecież pięknie nie jest. Jest mnóstwo goryczy, są niespełnione marzenia, uczucia bez wzajemności, kilka form wyobcowania. A wszystko z bardzo spektakularnym finałem. Hankus umie zaczarować mroczny świat. Umie też po prostu doskonale pisać.

Brak komentarzy: