To dopiero reportaż! Pokłosie odwiedzin Stambułu w 2006 roku oraz licznych lektur, dzięki którym Geert Mak, holenderski pisarz i historyk, przygotował się wcześniej do tych odwiedzin. Miejscem, które zwróciło jego szczególną uwagę, jest most spinający dwa brzegi Stambułu, dwa kontynenty, dwie cywilizacje, dwa różniące się od siebie światy. Most Galata – wieloznaczny w swej wymowie, pięciokrotnie „zmartwychwstały”, mogący o historii Turcji opowiedzieć więcej niż niejedna encyklopedia. Czego dowiemy się z książki Maka?
Zaczyna się tak niewinnie i bez wyrazu! „Właściwie most wcale nie jest ładny. Betonowa konstrukcja, długa na ponad pół kilometra, szeroka na cztery pasma jezdni i linię tramwajową. Pośrodku wznosi się instalacja do podnoszenia mostu, a wokół podjazdów i pod nimi znajdują się tunele i galerie handlowe”. Mak rozmawia z tymi, którzy na moście handlują i są z nim w jakiś sposób związani. Poznamy zatem opowieści wędkarzy, sprzedawcy herbaty, niewidomego flecisty czy handlarza książkami. Wszyscy oni znaleźli się na moście, bo tam, skąd pochodzą, nie byli w stanie sobie poradzić. Most ogniskuje w sobie nędzę Turcji czy jej koloryt? „Tu dzieje się wszystko, czego Bóg zabrania: kradzieże, kieszonkowcy, a hazardziści oszukują nawet siebie nawzajem”. Geert Mak nie przechodzi obok tego obojętnie. Rozmawiając z ludźmi, snuje jednocześnie własne rozważania. Inspirowany opowieściami prostych ludzi, tworzy wcale niełatwą historię, w której upadek Imperium Osmańskiego i narodziny Turcji odegrają bardzo ważną rolę i spróbują pomóc odpowiedzieć na pytanie, co obecnie Stambuł łączy z Zachodem, a co go odeń oddziela.
Zwraca uwagę erudycja autora i fakt, iż własne spostrzeżenia stale konfrontuje z sądami innych na temat Mostu Galata i wszystkiego, co się z nim wiąże. Mak sięga do zapisków kronikarzy tureckich, ale także w ciekawy sposób nawiązuje między innymi do de Amicisa, Brodskiego, Pamuka, Lottiego czy Hikmeta. To tylko kilka nazwisk. Historia mostu jest jednocześnie historią państwowości, o jakiej nie dowiemy się, przemierzając go z przewodnikiem. Mak pisze o sprawach trudnych. Wskazuje mroczne punkty na mapie obecnej Turcji, rozważa istotę pojęcia tureckiego honoru, zastanawia się – wraz z Elif Şafak – nad tym, jak wygląda wyzwolenie tureckich kobiet oraz próbuje dotknąć złożonego problemu zderzenia kultur i religii. Zachód konfrontowany ze Wschodem, chrześcijaństwo z islamem. Czyż jest lepsze miejsce, by o tym porozmyślać niż Most Galata?
Most owiewają różne wiatry. One to przywiewają kolejne opowieści do niepozornej w gruncie rzeczy książki, której wartość jest przecież bardzo duża. Geert Mak dotyka problemów kraju kulturowo zupełnie innego niż Holandia, a przecież czyni to z tak ogromnym zaangażowaniem, że nawet potrafi trafnie zestawić ze sobą specyfikę Amsterdamu i Stambułu. Teoretycznie nie rusza się z miejsca (pomijając kroczenie po moście), tak naprawdę wędruje po historii od średniowiecza poprzez erę nowożytną do współczesności i do tego, z czym Turcja mierzyć się będzie w przyszłości jako kraj pragnący stać się częścią Unii Europejskiej.
Warto przeczytać „Most” choćby z tego powodu, by doświadczyć oswajania inności. Autor doświadcza i analizuje, wnioski jednak pozostawia czytelnikom. Warto przez chwilę stanąć między Europą a Azją i pomyśleć, czy faktycznie aż tak wiele je dzieli.
Wydawnictwo Czarne, 2011
Zaczyna się tak niewinnie i bez wyrazu! „Właściwie most wcale nie jest ładny. Betonowa konstrukcja, długa na ponad pół kilometra, szeroka na cztery pasma jezdni i linię tramwajową. Pośrodku wznosi się instalacja do podnoszenia mostu, a wokół podjazdów i pod nimi znajdują się tunele i galerie handlowe”. Mak rozmawia z tymi, którzy na moście handlują i są z nim w jakiś sposób związani. Poznamy zatem opowieści wędkarzy, sprzedawcy herbaty, niewidomego flecisty czy handlarza książkami. Wszyscy oni znaleźli się na moście, bo tam, skąd pochodzą, nie byli w stanie sobie poradzić. Most ogniskuje w sobie nędzę Turcji czy jej koloryt? „Tu dzieje się wszystko, czego Bóg zabrania: kradzieże, kieszonkowcy, a hazardziści oszukują nawet siebie nawzajem”. Geert Mak nie przechodzi obok tego obojętnie. Rozmawiając z ludźmi, snuje jednocześnie własne rozważania. Inspirowany opowieściami prostych ludzi, tworzy wcale niełatwą historię, w której upadek Imperium Osmańskiego i narodziny Turcji odegrają bardzo ważną rolę i spróbują pomóc odpowiedzieć na pytanie, co obecnie Stambuł łączy z Zachodem, a co go odeń oddziela.
Zwraca uwagę erudycja autora i fakt, iż własne spostrzeżenia stale konfrontuje z sądami innych na temat Mostu Galata i wszystkiego, co się z nim wiąże. Mak sięga do zapisków kronikarzy tureckich, ale także w ciekawy sposób nawiązuje między innymi do de Amicisa, Brodskiego, Pamuka, Lottiego czy Hikmeta. To tylko kilka nazwisk. Historia mostu jest jednocześnie historią państwowości, o jakiej nie dowiemy się, przemierzając go z przewodnikiem. Mak pisze o sprawach trudnych. Wskazuje mroczne punkty na mapie obecnej Turcji, rozważa istotę pojęcia tureckiego honoru, zastanawia się – wraz z Elif Şafak – nad tym, jak wygląda wyzwolenie tureckich kobiet oraz próbuje dotknąć złożonego problemu zderzenia kultur i religii. Zachód konfrontowany ze Wschodem, chrześcijaństwo z islamem. Czyż jest lepsze miejsce, by o tym porozmyślać niż Most Galata?
Most owiewają różne wiatry. One to przywiewają kolejne opowieści do niepozornej w gruncie rzeczy książki, której wartość jest przecież bardzo duża. Geert Mak dotyka problemów kraju kulturowo zupełnie innego niż Holandia, a przecież czyni to z tak ogromnym zaangażowaniem, że nawet potrafi trafnie zestawić ze sobą specyfikę Amsterdamu i Stambułu. Teoretycznie nie rusza się z miejsca (pomijając kroczenie po moście), tak naprawdę wędruje po historii od średniowiecza poprzez erę nowożytną do współczesności i do tego, z czym Turcja mierzyć się będzie w przyszłości jako kraj pragnący stać się częścią Unii Europejskiej.
Warto przeczytać „Most” choćby z tego powodu, by doświadczyć oswajania inności. Autor doświadcza i analizuje, wnioski jednak pozostawia czytelnikom. Warto przez chwilę stanąć między Europą a Azją i pomyśleć, czy faktycznie aż tak wiele je dzieli.
Wydawnictwo Czarne, 2011
1 komentarz:
Z tego, co wiem ta firma prowadzi rekrutację pracowników na budowę w Polsce i Europie – warto zajrzeć na stronę, tym bardziej, jeśli interesuje was praca na budowie w woj. kujawsko-pomorskie!
Prześlij komentarz