Najnowsza powieść Grzegorza
Kozery to fabuła urzekająca prostotą i smutkiem. Takich historii mogło się
rozegrać przed sześćdziesięcioma laty wiele. Kozera wymyśla, ale mamy wrażenie,
że z wielką czułością i zainteresowaniem pochyla się nad losami ludzi, którzy
doznali czułości za mało, a interesują się jedynie tym, czy dane im będzie
przeżyć w okrutnej wojennej rzeczywistości. „Berlin, późne lato” to
rozgrywająca się w 1943 roku opowieść o człowieku, którego oszukali najbliżsi i
który w pewien sposób oszukał sam siebie. Otto Peters to klasyczny fatalista.
Były pisarz i nauczyciel, obecnie bez fachu i bez pomysłu na to, kim mógłby
być. Osobiście wojny na froncie nie zaznał za długo, bo raniony odłamkiem,
został kaleką. Okazuje się kaleką fizycznym i emocjonalnym. Dwa lata wcześniej
oddał wojnie swego syna, Ericha. Erich stał się katem. Jego matka, żona
Petersa, za życia uległa nazistowskim wpływom i myśląc inaczej niż mąż,
oddalała się odeń tak jak i syn. Petersowi pozostaje pamięć po umarłej i
świadomość, iż nie spełnił się w żadnej z ról, w jakich występował. Otto Peters to bohater tragiczny, ale
tragizmem mało spektakularnym; takim, gdzie szuka się w czasach wojennej pożogi
i niewiary jakiegokolwiek punktu zaczepienia, by uwierzyć. Choćby w to, że ma
się czyste sumienie.
Gorące lato 1943 roku, które
powoli zmierza ku końcowi, przynosi Berlinowi żar nie tylko w sensie dosłownym.
Berlińczycy żyją w cieniu nalotów i w cieniu samych siebie. Nie ufają sobie
nawzajem, nie wiedzą o sobie wiele, nie mają pojęcia o tym, kiedy tak naprawdę
nastąpił początek wojny i czy będzie miała ona swój koniec. Kozera doskonale
stopniuje napięcie, ukazując w relacjach mieszkańców Berlina narastający i
wszechobecny lęk. Każdy może donieść na drugiego. Nikt nie jest szczery. Nikt
nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Myśli boi się nawet przed samym
sobą. Oto dzielne i walczące Niemcy 1943
roku. Społeczeństwo zaszczute na własne życzenie i wciąż na nowo niszczone od
wewnątrz. W świecie, w jakim żyje Otto Peters, żyć prawdziwie po prostu się nie
da. Między pracą w bibliotece u boku lewicowego przyjaciela Rolfa a
schodzeniem do schronu podczas nalotu, czas mija bohaterowi na przemyśleniach
tyleż gorzkich, co destrukcyjnych. Do dnia, który będzie początkiem nowej opowieści.
Opowieści o roli przypadku i o tym, kto podczas wojny jest katem, a kto ofiarą.
Peters podejmuje się ryzyka
ukrywania u siebie zbiegłej z obozu koncentracyjnego Polki, Haliny Kamińskiej.
Niczego o tej kobiecie nie wie, a postanawia jej pomóc. Tak po prostu.
Niewiarygodne i bardzo prawdziwe zarazem. Halina opowiada mu o obozowym życiu,
o którym Peters – jak większość Niemców – nie ma żadnego pojęcia. Zaskakująco
szybko ten deprecjonujący dotychczas Polaków mężczyzna przekonuje się, iż żyje
wśród stereotypów, a narodowość nie ma znaczenia, gdy liczy się życie zgodne ze
swym sumieniem; niezbrukanym ideologią i kłamliwymi truizmami propagandy.
Ukrywająca się uciekinierka nie tylko zmienia wewnętrznie Petersa, ale przede
wszystkim zmusza samą siebie, by zrewidować pojęcie o złych Niemcach. Mamy w tej powieści bowiem wielu złych i
dobrych Niemców. Złych i dobrych ludzi po prostu. I jedni i drudzy błądzą po
omacku, zagubieni w świecie, w którym nie ma niczego pewnego. W świecie
licznych zakazanych lektur, reglamentowanej żywności, stale obecnej śmierci i
obaw przed tym, czy spadająca bomba nie pozbawi raz na zawsze możliwości
ujrzenia w tym smutnym świecie czegoś naprawdę wartościowego.
A czymś takim z czasem staje
się relacja Haliny i Otto. Tych dwoje trafia na siebie przypadkiem, ale okazuje
się, że przypadek potrafi zmienić koleje losu dużo bardziej niż misternie
planowany czas, kiedy zakłada się, co i kiedy konkretnie zmienić. Zmiany
dokonają się w świecie tej dwójki samoistnie, ale oni sami niewielki będą mieli
wpływ na to, co ich czeka. Bo czyż sytuacja, w jakiej się znajdują, nie jest
tragiczna i z góry nie implikuje dramatu większego niż pragnień bliskości,
jakie nikną w świecie, gdzie wszystko jest daleko?
„Berlin, późne lato” to
historia człowieka, którego nie złamali inni, ale który niebezpiecznie zbliża
się do tego, by złamać samego siebie – przede wszystkim pod względem moralnym.
Otto podejmuje się zadania pracy nad scenariuszem propagandowego filmu i obcuje
z człowiekiem, który uosabia wojenne zło, nazistowską nienawiść i obłęd świata
skonfliktowanego, który zmierza ku zagładzie. Peters odbywa kilka podróży;
dosłownie i w przenośni. Poznaje tajemnicę swojego przyjaciela, odkrywa
znaczenie kilku cyfr, poznaje historie ludzi, dla których świat był podwójnie
okrutny i niesprawiedliwy. Można odnieść
wrażenie, że dużo bardziej spektakularna wojna niż ta dookoła rozgrywa się
wewnątrz Petersa, w jego myślach i wciąż łamiącej się świadomości tego, kim
jest obecnie i ku czemu zmierza.
Zarah Leander śpiewa w
radioodbiorniku pieśń o cudzie, na jaki Otto nie liczy. O niezrealizowanych
pragnieniach i czynach, dla których nie będzie czasu. O świecie, w którym można
ufać innym i gdzie inni się nie krzywdzą. O miłości, ale takiej prawdziwej, na
zawsze. Niezbrukanej niczym. Czystej. Grzegorz
Kozera opowiada historię człowieka, któremu się nie udało na początku na własne
życzenie, a potem przez to, że udać się po prostu nie mogło. Bo przecież
Otto Peters przede wszystkim chce być sobą i zachować wierność sobie.
Zafascynowany Heinrichem von Kleistem uświadamia sobie, że może zaplanować i
zrealizować do końca tylko jedno działanie. Reszta jest niepewnością losu,
wojennym okrucieństwem, świadomością braku stałych wartości i tego, że relacje
międzyludzkie mogą być już tylko podszyte strachem. Bohater Kozery podejmuje
wybór w świecie, w którym wybory są praktycznie niemożliwe. Autor udowadnia, iż
można walczyć o siebie nawet w świecie, w którym walka taka jest niemożliwa. „Berlin, późne lato” to dostojna książka o
mało dostojnym świecie, w którym nawet piękno zmierzającego ku końcowi lata nie
zatrze szarych konturów bolesnej rzeczywistości. W tym świecie bowiem nie tylko
lato się kończy. Czy cokolwiek jest w stanie się zacząć? Warto przyjrzeć
się prozie przejrzystej, a przecież o tak mrocznych sprawach rozprawiającej.
Wydawnictwo Dobra Literatura, 2013
1 komentarz:
Świetna recenzja.
A książka mnie zaciekawiła dzięki tej recenzji bardzo.)
Prześlij komentarz