Wydawca: Replika
Data wydania: 21 maja 2013
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 34,90 zł
Data wydania: 21 maja 2013
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 34,90 zł
Tytuł recenzji: Tożsamość w subkulturze?...
Bóg w pierwszej powieści
Piotra Sendera nosi dres. W najnowszej – gdyby w ogóle był i w jakikolwiek
sposób wpływał na życie młodych bohaterów – założyłby ciężkie glany i przykopał
temu i owemu. Byłby zły i bezsilny. Bo o złości i bezsilności, o problemach z
tożsamością i o smutku istnienia w świecie, wobec którego trzeba się buntować,
traktuje „Punkhead” – powieść młodego autora o niemłodych przecież, wciąż
aktualnych problemach. Sam tytuł jest już czymś na kształt melanżu
niemożliwości. To historia zagubionych w sobie – dwudziestotrzyletniego skinheada
oraz piętnastoletniej punkówy. Ileż takich historii już napisano, prawda? W
jednej scenie, przy napaści, nastoletniej Marcie przychodzi do głowy, iż jest
za dużo słów, a za mało treści. Można odnieść takie wrażenie, jeżeli przeczyta
się najnowszą książkę Sendera z nastawieniem, że zniewoleni ideologią młodzi
ludzie będą cierpieć i szukać wartości podstawowych, jakie zanegowali. Przewidywalne.
„Punkhead” to jednak opowieść żywa, pełna dramatyzmu; nie jest wolna co prawda od
dłużyzn i banalnych rozwiązań fabularnych, ale przekonuje i myślę, że
skierowana jest po pierwsze do młodych, którzy się gubią, a po drugie do starszych,
którzy już się zagubili, lecz myślą, iż są pokoleniem mądrzejszym i
dojrzalszym.
Michał Rusiński wywodzi się
z katolickiej rodziny, gdzie wyraźnie nie po katolicku dominuje złość, upór,
brak tolerancji i przede wszystkim obcość względem siebie nijak nieprzystająca
do nakazu, by miłować bliźniego swego i tak dalej. W rodzinie Michała –
agresywnego skina na co dzień grającego na kościelnych organach – nikt nikogo
nie miłuje, a nawet o szacunku mowy być nie może. Małżeństwo rodziców to
stagnacja i przypieczętowanie wiele lat temu bezpiecznego status quo milczeniem
i obojętnością, w które wdzierają się żywsze, złe uczucia, gdy pojawia się widmo
teściowej, którą synek wielbi, a synowa nienawidzi. Michał nienawidzi ich
wszystkich po kolei łącznie z młodszą siostrą. Albo sprawia takie wrażenie, bo
jego dom rodzinny to przestrzeń opresji i napięcia, jakie rozładowują od czasu
do czasu ostre wymiany zdań i gdzie nie ma śladu na empatię (wyznania
rozgoryczonej matki Michał przyjmuje z obojętnością). Bohater mieszka w
wydzielonej dla niego piwnicy i pielęgnuje złość oraz agresję, dzięki którym –
paradoksalnie – staje się niezłym klawiszowcem w grupie „Pomruk 88”. Można się
tej postaci przerazić. Bezceremonialnie rozkwasi nos drugiemu człowiekowi od
razu na wstępie. Lubi faszystowski porządek, nienawidząc czarnych, Antify oraz
emo. Chce, żeby życie było głośne, szybkie i intensywne. Ideologia skinhead, której
się poddaje, daleka jest jednak od założeń brytyjskiej organizacji z lat
sześćdziesiątych minionego stulecia. Michał chce czuć się częścią ideologii,
systemu, a staje się… członkiem bezdusznej armii, w której obok przemocy pojawia się także
mord.
Dramat bohatera obrazuje jego myśl z początku powieści: „Są rzeczy, których się całkowicie nie zostawia i nie
wybiera. Jest ojczyzna i jest rodzina”. Okaże się, że ani jedno, ani drugie nie
jest tym, z czym Michał poczuje więź. Podczas pochodu wolnościowego w dniu 11 listopada wraz z jemu podobnymi ma
wykrzyczeć, że to czas narodu, jego odrodzenia i walki o siłę polskości. O ile
już od początku widzimy, że toksyczna rodzina jest dla Michała źródłem
cierpienia, o tyle ciekawszy jest obraz ojczyzny, jaki w sobie nosi. Chce
odradzać Polskę czy odrodzić siebie? Naprawdę wierzy w siłę, jaką manifestuje w
swojej subkulturze? Czy rzeczywiście jest silny? Jak to
jest – zostawić jednak ojczyznę i rodzinę? I kim jest naprawdę?
Z podobnym pytaniem boryka
się Marta. Ma piętnaście lat, skażoną nijakością rodzinę, sama wydaje się być
nijaka. Upija się, pali, wymiotuje za łóżko, za nic ma autorytety, kwestionuje
wszystko i samą siebie przede wszystkim. Wyciszona i nieśmiała w domu, gdzie
stała się już dawno niewidzialna, rozpaczliwie poszukuje miejsc i ludzi, gdzie
wreszcie ktoś ją zauważy. Kiedy poznaje Arka, wierzy w to, iż jest na dobrej
drodze życia, na jakiejkolwiek drodze. Marta w gruncie rzeczy uosabia
zagubienie totalne. Jej młody wiek i dramatyczne wyczyny każą pomyśleć nad tą
postacią w kategoriach „za moich czasów młodzi tacy nie byli”. Tak się składa,
że widzę, jacy są młodzi dzisiejszych czasów i Marta – postać mało wyrazista,
nad którą autor nie popracował zbyt solidnie – uosabia wszelkie lęki,
frustrację i gniew bezsilności, które pchają niedojrzałych emocjonalnie ludzi w
ramiona ugrupowań będących złudą.
Wydawać by się mogło, że
„Punkhead” to taki smutny hołd złożony młodości, ale natychmiast nasuwa się pytanie o
to, czym jest ta młodość. Inicjacje bohaterów tak różnych światopoglądowo i
wiekowo wydają się w gruncie rzeczy podobne i podobnie Piotr Sender pisze o
wyobcowaniu, przedstawiając agresywnego skina i zalęknioną punkówę. Oboje o
czymś zdecydowali. Oboje zastanawiają się nad sensem tej decyzji. Oboje w
gruncie rzeczy pragną tego samego, ale pragnienia zaspokoić się nie da, jeżeli
nie widzi się sensu, a autorytety stwarzają mgliste ideologie budujące armie młodych i gniewnych. Myślę, że
tegoroczni maturzyści dużo więcej i ciekawiej wypadliby w swych pracach pod
klucz, gdyby o autorytetach pisali, analizując fragment „Punkhead”, a nie – z
całym szacunkiem dla Żeromskiego – archaicznego dla nich obecnie
„Przedwiośnia”. Myślę też, że ta książka pokazuje, iż Piotr Sender ma
potencjał, ale nie zawsze sprawnie wykorzystuje możliwości, jakie daje język,
choć wprowadzenie aż trzech typów narracji jest dużym plusem dynamizującym
opowieść.
Można światu i ludziom
pokazać fucka. Można ogolić głowę. Można na niej zrobić czuba. Równie dobrze
można założyć glany oraz skopać tego, który nie może się bronić. Możliwe jest
nawet zabicie kogoś i wiara, że wszystko ma jakiś cel. Trudno tylko znaleźć w
subkulturze tożsamość. O dramacie jej poszukiwania i o
trudach życia w opresyjnym świecie własnych lęków opowiada książka może tematycznie
wtórna, ale na pewno napisana z pazurem, wyraźna i stawiająca pytania, które
już padły, niemniej jednak formułująca je inaczej. Tak że trudniej
odpowiedzieć. Trudniej wybrać. Michałowi, Marcie i nam, czytelnikom. Sender
napisał tę książkę tak, że do końca nie można się opowiedzieć po żadnej stronie
i do końca nie da się zrozumieć żadnego z bohaterów. A to znamionuje literaturę
wyraźną. To wyraźna książka, choć kontury świata, w jakim żyją opisani młodzi
gniewni i starzy zblazowani, zacierają się z każdą kolejną stroną, gdzie coraz
trudniej… czytać nam, a żyć tym, co stworzeni w tej historii. Ku przestrodze i
przemyśleniu!
PATRONAT MEDIALNY
2 komentarze:
Zastanawiające to, że o książce tak słabej pisze się tak pochlebnie. Smutne, że w ogóle o niej się pisze.
Interesująca książka. www.ajszoon.blogspot.pl - liczę się z pańską opinią na temat tego, co piszę. :)
Prześlij komentarz