Wydawca: Lambook
Data wydania: 8 kwietnia 2014
Liczba stron: 480
Tłumacz: Tomasz Illg
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det: 44,90 zł
Tytuł recenzji: Jemeńskie opowieści
Jemen. Jeden z
najbiedniejszych krajów arabskich. Jednocześnie jeden z najbardziej
zainteresowanych, by walczyć o demokratyczne standardy. W nim Sana, wiekowe
miasto. Miejsce, które biblijny Noe rozpoznałby bez problemów, bo w Jemenie
czas jakby się zatrzymał i nie widać w nim zmian, a to przecież o zmianach jest
autobiograficzna książka amerykańskiej dziennikarki Jennifer Steil. Ona to, z
dziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym w "The Week" podjęła się
ryzykownego zadania modernizacji i unowocześnienia pracy w sanijskim
"Yemen Observer", którego redaktorem naczelnym stała się na rok.
To był dla niej ważny rok. Rok przemian
wewnętrznych przede wszystkim, bo tego, co wokół Steil zmienić jednak nie
mogła. Udało jej się jednak kierować gazetą, której dziennikarze za nic mieli
jakiekolwiek normy. Zdyscyplinowała uzależnionych od katu mężczyzn, którzy w patriarchalnej kulturze poddali się
wpływowi kobiety. Pomogła znaleźć się na dziennikarskiej drodze tym kobietom,
dla jakich poznawanie tajników warsztatu pracy było jednocześnie procesem
poznawania swoich możliwości i gruntowania się w poczuciu, iż są dobre w tym,
co robią. Opowieść Steil jest niezwykła z wielu powodów. Wątek pracy
dziennikarskiej wysuwa się na pierwszy plan, ale to nie jest tylko opowieść o
modernizowaniu prasy w kraju, w którym większość obywateli to analfabeci, a
jakiekolwiek media są stronnicze i uzależnione od władzy. To historia niebywałej determinacji, zarażającego innych optymizmu;
historia wytyczanej przez siebie drogi, opowieść o kobiecej zadziorności,
konsekwencji i miłości życia. Bardzo pozytywna narracja o tym, jak w odległym
kulturowo kraju można odnaleźć siebie, przy okazji pomagając także innym w tym,
co wydaje się niemożliwe - pełnym wyrażeniu swoich potrzeb i pragnień.
Steil miała przebywać w
Jemenie tylko trzy tygodnie. Jej amerykańscy koledzy z "The Week" nie
podzielali pasji, z jaką kobieta opowiadała o tym dalekim państwie. Wielu nie
miało pojęcia, gdzie położony jest kraj, którego stolica to piernikowe miasto. Sana
od początku jawi się jako miejsce niezwykłe i wbrew pozorom bardzo przyjazne
dla samodzielnej, energicznej kobiety z Zachodu. Kiedy Steil decyduje się na roczny pobyt w Jemenie, całkowicie poświęca
się nowym obowiązkom, usiłując przekonać Jemeńczyków do tego, iż w ich trudnym
do życia kraju można - choć też z trudem - wydawać obiektywnie przedstawiającą
fakty gazetę. Zadanie, jakiego podejmuje się autorka książki, mogłoby
przerastać wielu. Jemeńskie dziennikarstwo jest czymś kalekim i
nieprofesjonalnym. Nowa redaktor naczelna musi najpierw dyscyplinować
pracowników, wybijać im z głowy plagiatowanie, walczyć z brakiem chęci
weryfikowania podawanych informacji, ale przede wszystkim dać swemu zespołowi
pojęcie o rzetelnym dziennikarstwie. Twórczym, zaangażowanym i dążącym do
prawdy. Jaka jest jednak prawda o kraju, w którym Steil chce przeprowadzić
dziennikarską rewolucję?
W obserwacjach życia
codziennego wyróżnia się wątek kobiet, które w Jemenie traktowane są
przedmiotowo i którym nikt nie daje praw, jakie z woli losu i Boga otrzymują
mężczyźni. Najbardziej jaskrawym przykładem biografii kobiety zmierzającej ku
wyzwoleniu jest historia najbliższej współpracowniczki Steil, Zuhry. To scena
jej wesela, w jemeńskim stylu, ale i z dźwiękami hitu z "Titanica" w
tle, rozpoczyna narrację "Roku w Jemenie". Niezwykle zaangażowana w
pracę dziennikarską Zuhra stara się udowodnić - przede wszystkim sobie - że po
latach krzywdzenia i upokorzeń, gotowa jest stawić czoła losowi, podjąć nowe
wyzwania i spełnić się na drodze, na której jemeńscy mężczyźni nigdy nie
widzieliby kobiety. Zuhra buntuje się wyraźnie wobec opresyjnego systemu
traktowania zasłoniętych przez światem kobiet. Dojrzała do tego, by decydować o
sobie i podejmuje się działań, na które jemeńskie kobiety by się nie zdobyły. Emancypacyjna historia Zuhry wraz z wieloma
gorzkimi spostrzeżeniami, jakie zapisuje Steil, obserwując sanijskie kobiety,
czyni z tej książki tekst głęboko zaangażowany w losy tych, dla których nie ma
miejsca w kulturze dominacji samca, w kulturze męskich przywilejów i
standardów, jakie wyraźnie wytyczają kobiecie gorsze miejsce w społeczeństwie.
Sam Jemen jawi się Steil
jako miejsce, w którym można się zakochać i w którym chciałoby się zatrzymać
tak, jak zatrzymuje się czas choćby na jemeńskiej Sokotrze, której mieszkańcy
niekoniecznie wiedzą, co wydarzyło się 11 września 2001 roku oraz kim jest
Britney Spears. To kraj mężczyzn - nadpobudliwych, niespokojnych, często
prymitywnych i zwykle nieuznających żadnych autorytetów. Steil może zapomnieć o
swej wysoko uniesionej głowie i ciekawskim spojrzeniu. Musi nauczyć się pokory,
ale niespodziewanie dobrze radzi sobie z mężczyznami, którzy uznają ją za równą
sobie. Codzienna praca narratorki powieści przepełniona jest licznymi walkami o
drobiazgi i z oczywistościami, jakie tworzą jemeńską normę, której nie sposób
pojąć. W kraju, do którego przybyła, prasa wyraża przekonania, nie przedstawia
faktów. Kierowana jest do wąskiej grupy odbiorców, jacy potrafią czytać i
pisać. Dziennikarstwo jest fachem niebezpiecznym, bo za publikację skreślonych
i skrytykowanych karykatur Mahometa, właściwy redaktor naczelny - bo musi nim
być mężczyzna - trafia do więzienia i grozi mu bardzo surowy wyrok.
Zuhra zadaje swojej
przełożonej dwa zasadnicze pytania. "Czy
można jednak pisać tak, jakby opowiadana historia nas nie obchodziła? Jak
wyłączyć emocje?". O ile Steil
uczy swój zespół rzetelnego i obiektywnego przedstawiania faktów, o tyle w swej
szalenie emocjonalnej narracji daje nam skrajnie subiektywny obraz świata, w
którym narażona jest przecież na wiele niebezpieczeństw. Steil zaraża
optymizmem, ale przeraża też zbytnią naiwnością. To, że sama - dzięki wielu
szczęśliwym zbiegom okoliczności - nie doświadcza w Jemenie niczego złego, nie
oznacza, iż znajduje się w kraju bezpiecznym i gotowym uwierzyć w nią tak, jak
ona wierzy w swych redakcyjnych podwładnych. Jej przesłodzona chwilami wizja
życia w państwie, któremu daleko od cywilizowanych norm życia, momentami wydaje
się mało przekonująca. Nie jest tak, że Jemen sportretowany jest subiektywnie.
Autorka stara się ukazać dzikość, piękno i grozę tego kraju. "Rok w Jemenie"
to jednak zapis rzeczywistości widzianej wybiórczo, choć chce się temu
wszystkiemu wierzyć, chce się wraz ze Steil zakochać w Jemenie, chce się tam
być i chłonąć niezwykłą atmosferę tego kraju.
W kraju, gdzie przyszłość to wola boska i gdzie
wszelkie możliwe tragedie usprawiedliwiane są tą wolą, amerykańska dziennikarka
chce przekonać o sile własnej woli. Jej historia jest intrygująca, bo pokazuje, w
jaki sposób zwykła ludzka serdeczność i otwartość może wpływać na otwieranie
się innych ludzi, tak przecież ograniczonych kulturowo w okazywaniu komuś
serdeczności. "Rok w Jemenie" jest o wielkich przyjaźniach i o cieple
ludzkiej życzliwości. O przekraczaniu wielu granic i o znalezieniu miejsca
swojego szczęścia. O Jemenie dalekim i dla wielu niedostępnym, ale jednocześnie
serdecznym i otwartym. Niezwykła
orientalna wędrówka mówiąca o uniwersalnych mimo wszystko prawdach - o
potrzebie szczęścia, spełnienia, miłości i szacunku, jakie tkwią w człowieku
bez względu na czas, miejsce, kulturę i geopolitykę. Świeża, odkrywcza
książka. Warta poznania.
PATRONAT MEDIALNY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz