Wydawca: MUZA
Data wydania: 4 marca 2015
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Młodzi w wielkim mieście
Dość brawurowy debiut
Pauliny Klepacz opisuje wąskie zjawisko i prawdopodobnie też do wąskiej grupy
czytelników dotrze. Także do tych, którzy chcą podejrzeć. Bo cały świat
przedstawiony tej powieści nie jest, niestety, fikcją. "Daj mi więcej" stanowi groteskowo-komiczną panoramę młodych
ludzi, którzy już na starcie nie mają czasu, by cieszyć się młodością, a w
dorosłych tylko mogą się bawić. Bohaterami czyni pokolenie pięknych i
zuchwałych, którzy czują, że należy się im wszystko, ale niewiele mają do zaproponowania.
Egoiści w szponach własnych lęków o to, by przetrwać i zawsze być na wierzchu.
Smutna diagnoza życia młodych, którzy nie dają sobie szans na szczęście i
którzy wyglądają jak marni aktorzy w swych życiowych dramacikach okupionych
coraz to nowymi toksycznymi relacjami. Paulina Klepacz zwraca jednocześnie
uwagę na seksualność, poświęcając jej dużo miejsca. Autorka stawia tezę, że
jeśli dobrze się tę seksualność wykorzysta, można otrzymać przepustkę do
lepszego świata. Stąd też powieść przesycona jest erotyzmem i chwilami
pornografią - nieodłącznym doświadczeniem życiowym staje się uprawianie seksu z
różnymi partnerami i brak odpowiedzialności za zbliżenia, które stanowią
jedynie narzędzie do walki młodych roszczeniowych wilków.
Pola
i Tomek są parą, która ukonstytuowała się w bezpiecznej i przewidywalnej
przestrzeni Miasteczka. Z czasem Miasteczko staje się stygmatem i trzeba podjąć
decyzję, a wyboru właściwie nie ma. Zaczynają studia w Mieście
i jednocześnie walkę o swą własną przyszłość. Studia nie są już czasem
beztroski i wzajemnego poznawania. Młodzi Pauliny Klepacz od razu zaczynają
działać zawodowo, bo czas na studia może zostać zmarnowany bez pracy. Pola
marnuje się w sposób szczególny. Edukacja polonistyczna nie wiedzie jej tam,
gdzie dziewczyna by chciała. Zaczepia się w plotkarskim magazynie, w którym
tworzy iluzje z dużą liczbą kliknięć i hejterskich komentarzy. Tymczasem Tomek
wydaje się bardziej zdecydowany. Jest gotów wspiąć się po szczeblach kariery
zawodowej za każdą cenę i chętnie przeskakując po dwa lub trzy. Okazja nadarza
się sama, kiedy chłopak poznaje podstarzałego wielbiciela chłopięcych wdzięków,
który otwiera przed nim możliwości, a w zasadzie tylko symuluje to otwieranie.
Pola
musi poradzić sobie z tym, że traci Tomka. Zbyt zachowawcza w związku pozwala
się stale krytykować i zaniedbywać. Przychodzi moment, w którym wszystko się
zmienia. Tomek nie jest w stanie sobie wyobrazić, jaką metamorfozę przejdzie
jego dziewczyna. Wszystko po to, by zagłuszyć wyrzuty
sumienia, poznać siebie i sprawdzić, ile życiowych możliwości można
wykorzystać. Okazuje się, że w wielkim mieście więcej czeka na młodych
zdesperowanych chłopców, dla których płeć partnera nie ma znaczenia, a łóżkowe
igraszki stanowią nieodłączny element zdobywania pozycji w sferze, do której
być może bez homoseksualnych romansów by się nie dostali.
Bohaterowie Klepacz biorą
los w swoje ręce i każde robi to po swojemu. Oddalają się od siebie, ale łączy
ich mimo wszystko jakaś szczególna więź. Rozstanie daje nowe możliwości, a
wolność umożliwia poznawanie siebie z dystansu. Okazuje się, że wspólna
przestrzeń, jaką wybudowali przez lata, to miraż. Teraz każde z nich na własną
rękę będzie udowadniać światu, jak bardzo są ważni. Tymczasem cenione jest to,
co miałkie i żenujące. Nie chodzi o pieniądze i wpływy, ale o sposób, w jaki
młodzi ludzie odkrywają swoją wartość. Ich walki są dość rozpaczliwe, gubią się
w smutnym hedonizmie i kwestionują swoje wybory, bo tak naprawdę nigdy nie są
ich do końca pewni. Chodzi także o wybór tego, z kim się idzie do łóżka. Seks traktowany jest jak sport, aura
intymności zamieniona zostaje na przestrzeń bezwzględnej konfrontacji. Śpi się,
z kim popadnie, albo selekcjonuje kochanków. W sferze erotyzmu przyznaje sobie
prawo do selekcji na zasadach, jakie określa bezwzględny świat wokół.
Skażona emocjonalność idzie w parze z kompulsywnymi wyborami partnerów
seksualnych. Robi się gęsto i niesmacznie od różnego rodzaju związków, w
których kwestia płci jest drugorzędna. Ważne jest rekompensowanie w seksie
braków, z powodu których większość relacji jest taka pusta. A przecież - jak
twierdzi jeden z bohaterów - życie w dość schematycznym heteroseksualnym
związku odbiera możliwości odkrycia wartościowych relacji. Czym są jednak te
przedstawione z dramatyzmem i ironią przez Paulinę Klepacz? Czy relacja Poli i
Tomka jest w stanie wytrwać w nawale wrażeń, zdarzeń, rozczarowań i przykrości?
Dynamizm
świata przedstawionego podkreślany jest przez rwany język powieści. Widać w nim
siłę poszukiwań, jak i drażniącą przestawną frazę. Klepacz stara się nazywać
zjawiska oswojone przez swoich bohaterów i stale konfrontować ich z czymś,
czego nie znają. To może być także ich własne ciało, którego
mapę z zadziwieniem kreślą wciąż na nowo. "Daj mi więcej" jest prozą
kontrowersyjną. Stylem przypomina sposób myślenia naśladowców tych wszystkich,
wokół których wciąż tworzą się afery i plotki. Romansowanie przypomina dosyć
przypadkowe wpadanie na siebie. Wszyscy zdają się zagubieni i nikt tak naprawdę
nie wie, na jakim etapie życia się znajduje; określa tylko swoją przynależność
do czegoś, do czego z pełną konsekwencją dąży.
Świat Pauliny Klepacz to
świat wyzwolenia, za którym nie stoi nic wartościowego. W pewnym momencie
odnosi się wrażenie, że to książka przepełniona fatalizmem. A jednak tak wiele
w niej werwy i dynamizmu, nie tylko z powodu opisów licznych zbliżeń erotycznych
czy rozmów prowadzonych w sposób chaotyczny i bojaźliwy. Ta opowieść dość wyraźnie przedstawia, jakie piekło serwują sami sobie
ci wszyscy młodzi, dla których duże miasto to zbiorowisko impulsów i zachęt.
Wobec nich nie zachowuje się rozwagi ani zdrowego rozsądku. I nie jest
prawdopodobnie celem autorki piętnowanie nakreślonych zjawisk. W tej prozie
chodzi o oddanie dynamiki pustki. Egzystencjalnego i seksualnego zagubienia.
Zderzenia świata własnych iluzji z okrutnymi prawami, jakimi rządzi się miejski
show business, kuszący wciąż na nowo i ściągający do Miasta kolejnych młodych z
wiarą w swoje mizerne przecież możliwości.
Jest w tej książce ktoś,
kto jednak wygrywa. Postać czytelna. To nie jest tak, że Paulina Klepacz zamyka
się w jakimś schemacie, puentuje w sposób przewidywalny, daje do zrozumienia
oczywistość finału kreślonych intryg. "Daj mi więcej" to opowieść o
młodzieńczym nienasyceniu i o braku zadowolenia ze swojego życia. O tym, w jaki
sposób sami tworzymy sobie z życia piekło już wtedy, kiedy ani go jeszcze nie
rozumiemy, ani nie jesteśmy gotowi zrozumieć. Klepacz opowiada o kilku
rodzajach traumy młodego pokolenia. Wyraźnie też zaznacza, że zagubienie
towarzyszy wcześniej wspomnianemu zawsze. Problem pojawia się w momencie, kiedy
zbyt młodo przyjmujemy zbyt dojrzałe priorytety, realizując je jednak w groteskowy
sposób i pogrążając się w śmieszności oraz niespełnieniu.
1 komentarz:
Cytat z pewnego wywiadu z autorką: "Jak sądzisz dlaczego spośród wielu nadesłanych książek, postanowiono wydać akurat Twoją? Co ją wyróżnia?" - bo tematem tej książki jest homoseksualizm i „miłość” starego pederasty do młodego chłopca. To pierwszy i ostatni powód.
Prześlij komentarz