Wydawca: Czarne
Data wydania: 26 sierpnia 2015
Liczba stron: 536
Tłumacz: Dobromiła Jankowska
Oprawa: twarda
Cena det.: 54,90 zł
Tytuł recenzji: Zmagania Królowej
"Respect" to
doskonale napisana książka o tematyce muzycznej, w której obok opisów
planowania i realizowania projektów oraz nagrań - tak przecież
charakterystycznych dla każdej tego typu publikacji - pojawi się ton
autentycznego zainteresowania, przez który przebija uwielbienie dla Arethy
Franklin i potrzeba poznania tych skrywanych przez nią sfer życia. David Ritz
zrezygnował z częstej roli ghostwritera autobiografii gwiazd estrady i zmierzył
się z tajemnicami życia Królowej, która przez wiele dekad umiejętnie wzbudzała
sobą zainteresowanie. Nawet wówczas, gdy muzycznie milczała i gdy trzeba było
przełamać nieznośną dla niej ciszę. "Respect"
jest opowieścią o kobiecie, która po ojcu przejęła nowatorstwo i dużą
niezależność, a po matce doskwierające przez całe życie poczucie braku, czyniące
z niej osobę walczącą z wewnętrzną formą niepewności i takim rodzajem
zamknięcia, jakie nie pozwalało na to, by skonfrontować się ze sobą, dokonać
autoanalizy, wyprzeć uprzedzenia i lęki, pozbawić się irracjonalnych obaw. Ritz
zbierał materiały latami. Sama Franklin była wobec niego zdystansowana. Po
stonowanej autobiografii "From These Roots" pojawił się apetyt na
nową książkę. Tę właśnie autor napisał po swojemu. To nie jest opowieść o
piosenkarce, której koniecznie trzeba zajrzeć do domu, w prywatne akta, wejść w
jej intymność i ją wyeksponować. Ritz stara się pojąć i zrozumieć fenomen
kogoś, kto od wydania w 1961 roku debiutanckiego albumu wciąż wyraźnie odznacza
się w świadomości nie tylko przecież Amerykanów. Aretha Franklin - postać
pomnikowa. "Respect" to też taka książka. Pokazuje rozwój kariery i
nieustanne borykanie się z poczuciem pewnego niespełnienia. Napisana została
przede wszystkim przy ogromnej pomocy członków rodziny.
Rodzina bowiem była dla
Franklin najważniejsza. Ojciec - charyzmatyczny pastor - był dla niej wzorem i
człowiekiem, dla którego gotowa była poświęcić wszystko. Brat Cecil wspomagał
ją w karierze i związał się z nią węzłem zawodowym, który dodatkowo umocnił
bliskość między nim a Ree. Ritz bardzo ciekawie opisuje relacje Franklin z
siostrami, które z jednej strony wciąż znajdowały się w cieniu wielkości i
talentu siostry, z drugiej jednak - mimo wielu napięć i nieporozumień były
sobie naprawdę bliskie i to dla sióstr Aretha Franklin mogła poświęcić bardzo
wiele, choć z dystansem patrzyła na ich sceniczne poczynania, które mogły jej
samej zagrozić. Rodzina zawsze była najważniejsza. Co poza tym?
To historia nastolatki,
która bardzo wcześnie została matką i żoną, zbyt wcześnie wtłoczono ją w show-biznes
i za szybko nakazano liczyć się z bezkompromisowością muzycznego świata, w
którym Franklin mimo wszystko dobrze się odnalazła. David Ritz stara się określić zależności między ludźmi, którzy ją
otaczali, a tymi, do których sama mimowolnie lgnęła. W tym wszystkim tkwi
naznaczenie nieznośną formą niepewności, bo choć sukcesy przychodziły jeden za
drugim, pośród nich znajdowały swe miejsce cienie. A za nimi szły
nieusprawiedliwione absencje, niewywiązywanie się ze zleceń, tendencje
ucieczkowe, labilność emocjonalna, trawienie przez powracającą depresję, ale
przede wszystkim introwertyczny koszmar, który artystka fundowała sama sobie,
spychając wszelkie traumy gdzieś daleko, ale przecież nie zapominając o nich.
Muzyka była filozofią,
zbawieniem i formą odreagowania złych emocji. Siostra Ree wspomina: "Poświęcenie dla kariery i swojego
zawodu okazywane przez Arethę często są niedoceniane. Nieważne, przez co
przechodziła: narodziny czy opłakiwanie czyjejś śmierci, od razu wraca do
pracy, ponieważ praca, możliwość wyrażania głębokich, najgłębszych uczuć za
pomocą muzyki, pomaga jej przetrwać". Ritz wyraźnie punktuje te momenty w biografii gwiazdy, kiedy
zaangażowanie w kolejny projekt było czymś, co pozwalało przetrwać nieprzyjemne
okoliczności tej sfery życia, nad którą Franklin nie mogła mieć kontroli.
To bolało i irytowało. Chęć panowania nad wszystkim i wszystkimi wokół nie
pozwalała jej na kompromisy. Aretha Franklin nie była łatwa we współpracy, ale
Ritz stara się zarysować tło wszelkich nieporozumień, kłótni i niesnasek, na
których najwięcej traciła sama Ree. Wciąż oddalona od swoich emocji, nadal
kompulsywnie poszukująca czegoś, co zrekompensuje braki. Zdystansowana wobec
kobiet - artystek i chętna do efektywnej współpracy z mężczyznami. Wciąż drżała
o to, czy wypracowany status uda się utrzymać. Wciąż żyła w lęku przed utratą
zainteresowania swoją osobą, podążając w bardzo różnych kierunkach i skutecznie
promując się przez wiele dekad, gdy umiejętnie łączyła style muzyczne oraz
dobierała zasadnych w danej chwili znajomych.
Nie jest łatwo napisać
biografię kogoś, kto stale był zdystansowany wobec mediów, lękając się ich i
jednocześnie wiedząc, że trzeba w nich istnieć. Ritz pokazuje, że na początku
Aretha Franklin znalazła się w korzystnej dla siebie orbicie wpływów. Udało jej
się otoczyć właściwymi ludźmi, choć wielu z nich traktowała z niewłaściwą
niewdzięcznością. "Respect",
tytuł wielkiego hitu z 1967 roku, jest motywem przewodnim opowieści o kimś, kto
wypracował sobie szacunek ciężką pracą, a potem wykonał jeszcze cięższą, by
zachować go na wiele lat. Dlatego David Ritz zdaje się pokornym kronikarzem, a
dwuznaczne kwestie i trudne tematy przedstawia z dużym wyczuciem i taktem. To
także książka obrazująca jego własne relacje z Arethą Franklin i to, kim dla
niego była, kim jest przecież nadal. Pisze zatem z detalami, ale i
świadomością, jak umiejętnie przedstawić trudne fakty. Tworzy pasjonującą
historię o tym, jak podąża się przed siebie czasem wbrew samemu sobie. Bo
Aretha Franklin nieczęsto szła na kompromis z otoczeniem, ale nazbyt często
musiała go stosować względem samej siebie. Tak wiele wyśpiewała i tak niewiele
opowiadała o sobie. Ritz portretuje diwę, dla której sceniczne wystąpienia,
możliwości aranżacji i współpracy z cenionymi muzykami oraz agentami były
sposobami na ucieczkę od samej siebie i jednocześnie motywacjami do rozwoju.
Czasami wbrew temu, co mówiło jej sumienie - tak rzadko poza sceną zgadzające
się z potrzebami serca. Dlatego "Respect" to biografia wyjątkowa -
dynamiczna jak sama Franklin i czule skupiająca się na momentach słabości oraz
buntu, którymi media tak często posługiwały się w ten wulgarny, bezkompromisowy
sposób.
Być może Aretha Franklin
objawiała tę trudność rywalizacji z innymi przede wszystkim dlatego, że wciąż
musiała toczyć boje z samą sobą. Ritz
zarysowuje jedynie punktowo te dramatyczne momenty, w których być może muzyczna
przyszłość stawała pod znakiem zapytania. Kreśli jednak portret silnej,
dzielnej, świadomej własnej wartości i odważnie stawiającej kolejne kroki
artystki, dla której czas nie był wrogiem. To historia kobiety idącej na
mądre kompromisy - jak choćby w muzyce, w której początkowo szukała złotego
środka między tym, co kościelne, a tym, co świeckie, a potem odnajdowała swój
potencjał w coraz to nowych gatunkach i aranżacjach. Ritz składa wyrazy
szacunku Królowej. Jej sukces jest wyrazem niezwykłej determinacji i walki,
podczas której zdołała zachować empatię i wrażliwość wobec innych. Zwłaszcza
wobec rodziny oraz przyjaciół, choć tym ostatnim nie umiała właściwie
podziękować. "Respect" czyta się także przez pryzmat muzycznych oraz
społecznych zmian zachodzących w Stanach Zjednoczonych przez blisko sześć
dynamicznych dekad. Książka, w której czuje się rytm i puls - one prowadziły
Arethę Franklin daleko i umożliwiły jej zdobycie wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz