Wydawca: FORMA
Data wydania: 16 sierpnia 2016
Liczba stron: 104
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 28 zł
Tytuł recenzji: Obrazki codzienności
Opowiadania Łukasza
Suskiewicza – mroczne i ponure – są bardzo sugestywnym świadectwem tej części
naszego życia, z którą nigdzie się nie obnosimy i której nie analizujemy.
Chodzi o szarość, powtarzalność oraz poczucie uciekającego czasu. Nie daje on
już żadnych nowych bodźców, nie niesie doświadczeń. Jest okresem, w którym
staramy się przede wszystkim przetrwać – nie oczekując zmian, nie wnosząc nic w
życie bliskich osób, samotnie zasklepiając się pośród rytuałów codzienności. A
przecież, jak pisze autor w jednym z tekstów: Człowiek, który zrobi wszystko, by przetrwać, jest zagrożeniem nie
tylko dla siebie. „Mikroelementy” mówią o tej grozie w sposób
sprawozdawczy. Jednocześnie widzimy, że Suskiewicz staje się kronikarzem naszej
sfery wstydliwości, naszych kompleksów i frustracji. Powraca do tez nakreślonych
w świetnych „Zależnościach”. Przypomina, iż część z nas okopuje się w bastionie
nudy i przyzwyczajeń, bo inne życie wydaje się niemożliwe, czasem
niebezpieczne. To także książka o tym, że
niesiemy ze sobą przez życie patologie rodzinne w najróżniejszych formach, i w
tym znaczeniu poprzednie „Zależności” były preludium do okropnego świata tej
książki. Tylko co tak naprawdę jest okropne? Świat czy nasze jego wyobrażenia?
Autor przyjmuje różne punkty
widzenia, dopasowując do nich język. Mamy opowiadania z krótkimi, siekącymi
zdaniami i teksty budujące swą karkołomną składnią smutny strumień świadomości.
Cechą wspólną tekstów jest to, że boli w nich pustka zakończeń. One nawet nie
są otwarte. Z ostatnim zdaniem wpadamy w jakąś mroczną otchłań – czasem
dosłownie jak bohater opowiadania „Diabeł i meskalina”. Łukasz Suskiewicz
pozwala nam pojawić się w życiorysach swoich bohaterów tylko na chwilę.
Niektórzy przez tę chwilę opowiedzą całą swą traumę istnienia i wyrażą gorycz
egzystencji z takim, a nie innym statusem. Inni będą nas zwodzić, nie
wypowiedzą się wprost. Będą za nich mówić zachowania lub gesty. Język stanie
się bezradny, a jednocześnie będzie też narzędziem do konsekwentnego
punktowania tych życiowych niedoborów, które czynią z naszego życia piekło. Piekło istnienia w „Mikroelementach” jest
przestrzenią bardzo dobrze oswojoną. Na to piekło pracowały czasem wcześniejsze
pokolenia, ale równie zręcznie sami osadziliśmy się w roli cierpiętników.
Czasami jedyną – nieskuteczną – alternatywą jest wzięcie magnezu, kupno nowego samochodu, odejście od partnera,
alkohol lub wybielanie zębów. Nic nie jest skuteczne, bo Suskiewicz wie, jak
mocno trzymamy się wykoślawionych granic naszego istnienia tylko dlatego, że
boimy się tego, co jest poza nimi.
Wchodzimy w blask zimnego
światła, którą to metaforę Suskiewicz pożycza od Michaela Giry, tytułując nią
także jedno z opowiadań o kobiecie z poczuciem kontroli wszystkiego poza
procesem starzenia się. Starość może przerażać bardziej niż śmierć. Także
samotność; w nią niektórzy w tych tekstach osuwają się nagle i bez możliwości
ratunku, powrotu do normalnego życia. A to normalne życie jest przede wszystkim
ciągiem zależności, układów, trwaniem pośród form i obowiązków, pomiędzy jednym
zmęczeniem a drugim, między jednym niespokojnym snem a kolejnym. Odnosi się
wrażenie, że każdy pedałuje wciąż pod górkę (jak bohater „Rowerzystów”) albo
wybiera sferę profanum, by poczuć swe istnienie, albowiem sacrum jest tylko
obietnicą i tęsknotą za czymś niespełnionym („Odciski”). To opowieść o kilku rodzajach tożsamości i wiecznej tęsknocie za innym
porządkiem albo odmianą losu. Ale jest to książka także o osadzeniu się w
pozorach egzystencji, bo nie ma siły ani przekonania, by cokolwiek zmienić.
Można nienawidzić partnera, ale wieczorem się do niego przytulać. Można
fantazjować o rozbuchanym życiu erotycznym, ale mimo to czuć pewność oswojonego
ciała obok, z którym nie łączy nas wiele, jednak nie stać nas na żadną
ekstrawagancję.
Teksty w tym zbiorze są
różnej jakości. Bywają słabsze. Ale są też takie, dzięki którym ten zbiór ożywa
różnorodnością: mroczny „Real”, bezkompromisowi „Statystyczni” czy jedyny
znacząco symboliczny tekst zbioru – „Bydlę”. W „Kręgach” jest mowa o tym, co
sugestywnie nakreślały „Zależności” – pojawiają się pytania o to, co
dziedziczymy po naszych przodkach i dlaczego tak często są to bolesne
niedomówienia, bywa, że kłamstwa, nierzadko rozciągnięte na kolejne lata
milczenie w rodzie. To też opowiadanie o tym, że mroczna spuścizna determinuje
nasze działania, ale i wywołuje stany niepokoju, bo przecież moglibyśmy być
kimś innym, gdyby nie błędy naszych rodziców czy dziadków.
Łukasz
Suskiewicz snuje rozprawy o ludzkich ograniczeniach i o możliwościach, na które
się nie decydujemy. To opowiadania o sile negatywnych emocji i o ludzkiej
pogardzie budowanej w opozycji do porządku świata. „Mikser”
to przerażająco aktualne studium tożsamości subkultury zbudowanej przede
wszystkim na figurze wroga. Kogoś, kogo należy zniszczyć, usunąć z pola
widzenia. Kiedy nie da się solidnie przyłożyć samemu sobie, trzeba znaleźć
ofiarę. „Mikroelementy” są może nie tyle o ofiarach, ile o uwarunkowaniach, w
jakich tworzymy to, co nazywamy bezpieczną codziennością. I przywiązujemy się
do niej nadzwyczaj mocno, bo mimo wszystko dużo ważniejsze jest to, co naprawdę
mamy, niż to, co moglibyśmy mieć, a o co trzeba powalczyć.
Myślę,
że to jedna z książek sugestywnie opisujących naszą niegotowość na przemijanie,
któremu przecież podlegamy w każdej minucie każdego dnia. „Założenia”
opowiadają o rozczarowaniu tym, co jest wokół, ale i o lęku przed zmianą.
Nieszczęścia definiowane są na różne sposoby, ale Suskiewicz sugeruje, że ta
opresyjna rzeczywistość jest dla wielu naturalnym środowiskiem życia. Nie
sugeruje bohaterom, co mogliby zrobić. Nie ma w „Mikroelementach” żadnych
czytelnych komentarzy autorskich. Jak wspomniałem na wstępie, Suskiewicz stara
się stworzyć karty kroniki życia, które upodla, ale i takiego, do którego
jesteśmy bezwzględnie przywiązani. Przygnębiająca, jednak też interesująca
rzecz.
PATRONAT MEDIALNY
2 komentarze:
Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz