2016-11-19

"Zabójca z sąsiedztwa" Alex Marwood

Wydawca: Albatros A. Kuryłowicz

Data wydania: 26 października 2016

Liczba stron: 400

Tłumacz: Magdalena Koziej

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Solidarność odrzuconych

Przyznam, że z dużą niepewnością sięgałem po „Zabójcę z sąsiedztwa”. Unieść ciężar doskonałego debiutu – a takim była powieść „Dziewczyny, które zabiły Chloe” – jest czymś bardzo trudnym, bo na autorze ciąży spora presja i w kolejnej narracji może się… rozsypać. Nic się nie rozsypuje, Alex Marwood znowu po mistrzowsku gra na nosie czytelnikowi, zwodzi go bardzo długo i zaskakuje tym razem w innym stylu i za pomocą innych środków wyrazu. To, co od razu rzuca się w oczy, to specyficzny czarny humor, który będzie wisiał nad światem przedstawionym „Zabójcy z sąsiedztwa” – książki chyba bardziej o wydźwięku społecznym, choć też z elementami thrillera i klasycznie rozgrywaną intrygą kryminalną. Trudno jest cokolwiek napisać o tej książce, bo każda analiza szczegółu może sugerować pewną interpretację. Głowimy się bowiem nie tylko nad tym, kto z mieszkańców pewnej londyńskiej kamienicy jest psychopatycznym mordercą. Rozmyślamy nad zależnościami, w jakie wchodzą bohaterowie z szemranymi biografiami. Ludzie gdzieś na marginesie życia, którzy znaleźli się tam z bardzo różnych powodów. Lokatorzy bezlitośnie wykorzystywani przez właściciela nieruchomości, który gotów jest szantażować i dopuszczać się innych bezkompromisowych sztuczek, by wykorzystać sytuację, w której lokator nie ma żadnych praw i można z nim zrobić, co się żywnie podoba.

Marwood opowiada o ludziach, którzy z różnych powodów ukrywają się lub nieudolnie zacierają po sobie ślady. Odnajdują namiastkę bezpiecznej przystani w domu, w którym rządzą dzikie prawa rynku nieruchomości. Wynajmujący staje się podległy wobec właściciela lokum. Groteskowo portretowany Kamienicznik jest uosobieniem wszelkiego ludzkiego zła i postacią wywołującą jedynie gniew. Gniew w bezsilności, albowiem lokatorzy jego kamienicy nie mogą zrobić niczego, by ukrócić jego bezwzględność. Autorka sygnalizuje, w jak trudnym położeniu znajdują się w Londynie ci, którzy z różnych powodów muszą godzić się na dyktat i niegodziwości właścicieli posesji. To oni mogą wszystko i oni dyktują warunki, na które zgodzić się trzeba, bo nie ma wyjścia. Czy mieszkańcy są niejako poddanymi Kamienicznika? Nie spodziewają się, że w wyniku zaskakującego zbiegu okoliczności będą mogli się od niego uwolnić. Od człowieka odbierającego im godność. Deprecjonującego dodatkowo po tym, gdy dostali już od losu zbyt wiele gorzkich razów. Alex Marwood napisze o pewnej solidarności wykluczonych. O rodzącej się pomiędzy nimi empatii, która zaowocuje kilkoma spektakularnymi akcjami, ale jednocześnie zwiąże ich ze sobą o wiele bardziej, niż mogliby przypuszczać.

Współczesny Londyn portretowany jest jako miasto bez empatii. Konglomerat wspólnot, których podstawy są bardzo kruche. To miasto, którego mieszkańcy nie interesują się losem drugiego człowieka, a inna dzielnica jest dla nich daleką galaktyką. W Londynie Marwood można zatem zatrzeć po sobie ślady. To także miejsce, w którym doskonale mogą radzić sobie mordercy i psychopaci. Nikt nie chce wiedzieć niczego o sąsiadach, znajomych. Anglicy są obojętni nie tylko wobec obcokrajowców, ludności napływowej. W „Zabójcy z sąsiedztwa” są zatomizowaną społecznością, gdzie jakikolwiek akt zainteresowania drugim człowiekiem uchodzi za kuriozum. W takich warunkach ci najbardziej wykluczeni gotowi są sobie pomagać. Ci, których porzucają inni, których degraduje życie, a system usuwa gdzieś poza nawias. To właśnie im ze specyficzną empatią przyjrzy się autorka, to im odda głos i to ich czynami udowodni, że ludzka solidarność jest możliwa nawet w najbardziej nieludzkich warunkach. Nawet wówczas, gdy skrywamy przed światem swoje tajemnice, bezpiecznie wchodzimy w anonimowość aglomeracji. Gdy mimo wszystko potrzebujemy kogoś, kto będzie z nami dzielił nasze brzemię. Zrozumie skomplikowaną sytuację, która sprowadza na nas nieszczęście i każe się ukrywać.

Świetnie sportretowane są tu kobiety w trzech pokoleniach, które muszą z różnych powodów trzymać się z dala od głównego nurtu życia. Anonimowe, samotne w wielkim mieście. Sędziwa Vesta, która ze smutkiem odkrywa swoje wyobcowanie. Staruszka poruszona nieszczęściami swoich współlokatorów, wzbudzająca ich sympatię i skłaniająca do zwierzeń. Vesta pozostała sama ze swoimi wspomnieniami, zakurzonymi bibelotami, poczuciem niedopasowania i zagubienia w tym, co do tej pory przeżyła. Bilans jej długiego życia jest fatalny. Vesta zmaga się ze specyficznym rodzajem wyobcowania. Dostrzega je w Lisie, która mogłaby być jej córką, oraz w młodziutkiej Cher – ta z kolei mogłaby być wnuczką Vesty. Lisa podjęła ryzyko ucieczki przed bandytą, który ściga ją nie tylko dlatego, że widziała scenę egzekucji, ale również z powodu przywłaszczenia sobie sporej gotówki. Marwood doskonale obrazuje stan psychiki kobiety osaczonej – Lisa boi się wszystkiego, strach jest jej codziennością, wspomnienia nie pozwalają zasnąć, niechęć do policji proponującej ochronę świadka wciąż narasta, a dodatkowo bohaterka szuka resztek bliskości z umierającą matką. Cher matkę już pożegnała. Podobnie jak kolejny dom opieki, z którego uciekła. Żyje z polowania na frajerów. Jest butna i arogancka, ale jednocześnie poszukuje ciepła. Znajduje je u Vesty. Tak jak Lisa, która postanawia zwierzyć się staruszce ze swoich problemów. Te postacie będą w powieści najważniejsze. Dlaczego? To już kwestia misternej konstrukcji tej powieści. Wielbiciele intrygi kryminalnej westchną z zawodem, gdy poznają tożsamość mordercy już w połowie książki. Nie o niego chyba będzie chodzić. Nie on – mimo spektakularności swych okrutnych czynów – będzie spiritus movens „Zabójcy z sąsiedztwa”.

Alex Marwood opowiada o ludziach, którzy kontestują system i potrafią zagrać mu na nosie. Prowadzi nas przez świat życiowych nieudaczników mogących radzić sobie w trudnych sytuacjach zaskakująco dobrze. Motyw seryjnego mordercy przydaje narracji dodatkowych kolorów, jednak powieść nie jest klasycznym thrillerem. Pokazując, czym stajemy się po śmierci, zapychając rury kanalizacyjne, udowadnia, na co stać nas za życia. Na walkę o własną godność wbrew temu, że świat odmawia tej godności. Wycofanie z życia nie oznacza bezwolności i bierności. Lokatorki Kamienicznika wezmą sprawy w swoje ręce nieoczekiwanie i z wszelkimi tego konsekwencjami. Są obok nich także mężczyźni i jeden z nich zabija kolejne ofiary. Stają się one jednak tłem dla zmagań bardzo wiarygodnych bohaterek pierwszego planu. „Zabójca z sąsiedztwa” to książka zaskakująca na wiele sposobów. Opowiada o wyobcowaniu z równą wrażliwością jak o solidarności i chęci walki z tym, co w życiu niesprawiedliwe. Marwood po raz kolejny udowadnia, że jej książki to wyzwania czytelnicze. Nokautuje nas i zaskakuje. Nie mamy pojęcia, za co się bierzemy, odwracając pierwszą stronę. Nie spodziewamy się tego, co przyniesie ostatnia. Kolejna wyborna rozrywka na wysokim poziomie i jednocześnie książka z wyraźnym wydźwiękiem społecznym, która piętnuje niesprawiedliwości i absurdy. Dużo grozy, sporo wnikliwych obserwacji socjologicznych, świetny wizerunek psychopaty pośród zwłok oraz dynamiczne tempo, które niejednemu czytelnikowi każe zarwać noc przy „Zabójcy z sąsiedztwa”.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Nie przepadam za tego typu literaturą. Może jednak kiedyś się skuszę. Swojądrogą tytuł podobny (z samego brzmienia oczywiście) do dziewczyny z sąsiedztwa :P choć gatunek i forma zdecydowanie nie ta.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój pierwszy książkowy konkurs https://www.strefatrelaksu.pl/aktualne/