2017-04-07

„Migranci, migracje. O czym warto wiedzieć, by wyrobić sobie własne zdanie” red. Hélène Thiollet

Wydawca: Karakter

Data wydania: 2 marca 2017

Liczba stron: 240

Przekład: Małgorzata Szczurek

Oprawa: miękka

Cena det.: 35 zł

Tytuł recenzji: Bez uprzedzeń

Bardzo sobie cenię wysiłki Wydawnictwa Karakter zmierzające ku temu, by zastępować lęki, fobie, ograniczenia stereotypów i zwyczajne kłamstwa na temat uchodźców i islamu. Dwa lata temu ukazała się książka Tahara Ben Jellouna „Co to jest islam?”. Prosta formuła tej publikacji otworzyła oczy tym, którzy tę religię kojarzyli jedynie z przemocą i radykalizmem. Rok później wydano niezwykle ważną rzecz – „Muzułmanie w Europie” Nilüfer Göle, która nie odsłania może tak wiele z tego, co niewiadome, ale w mistrzowski sposób portretuje skomplikowane relacje przybyłych do Europy muzułmanów z tymi Europejczykami, którzy noszą w sobie wiele uprzedzeń i niszczą te relacje w wielu sferach. W tym roku Karakter ponownie – jak w przypadku Ben Jellouna – proponuje swoisty poradnik. Książkę do czytania wielokrotnego, do cytowania i do wzbudzania dyskusji. Migranci, migracje” sferę opinii i uprzedzeń przeciwstawiają czytelnym faktom i rzetelnym ich analizom. To publikacja wychodząca naprzeciw generalizowaniu, zgrabnie zredagowana. W pięćdziesięciu tekstach autorstwa socjologów, politologów, geografów i antropologów pojawiają się argumenty, nad którymi niewygodnie jest się zastanawiać, bo wymagają znajomości kontekstu oraz historii. Ta książka ma skłonić do tego, by zorientować się w problemie migracji bardzo szeroko. Ujrzeć ów problem w innej perspektywie. Nie tej opartej na emocjach, obiegowych opiniach i powielaniu niesprawiedliwych sądów.

Hélène Thiollet zebrała teksty, których autorzy starają się przede wszystkim udowodnić, że straszenie nasileniem migracji w Europie to tylko pewien konstrukt myślowy wygodny dla konkretnych stron i szerzących go autorów. Migracje odbywały się zawsze, nie są żadną anomalią, nie nasilają się w takiej skali, o jakiej się mówi, strasząc i uprzedzając. Ciekawe są rozważania o tym, jak wielu współczesnych Europejczyków migruje wewnątrz strefy Schengen i jak przy europejskich migracjach wewnętrznych wyglądają liczby dotyczące uchodźców – wciąż mylonych z migrantami. Autorzy podkreślają, że nasilenie migracji w wyniku konfliktów zbrojnych zawsze intensyfikuje ruchy tych, którzy po prostu uciekają przed zagładą, a ciężar ich przyjęcia w znakomitej większości spada na kraje sąsiadujące z terenem konfliktu zbrojnego, bo uciekinierzy zakładają, że jednak wrócą, nie są długodystansowymi wędrowcami z zacięciem rozpoczynania życia w nowym kraju. Ci, którzy zbudowali je na nowo, w ogromnej większości zasymilowali się i funkcjonują tak, że nie wpisują się w kontekst populistycznych i radykalistycznych rozważań o całym złu, jakie rzekomo przynosi Europie migracja.

Ta książka ma za zadanie udowodnienie tego, jak łatwo ludzie zapominają o całej światowej historii migrowania. Mówi się o inwazji migracyjnej, nie sięgając wstecz, kiedy wędrówki ludzkie miały znacznie szerszy i bardziej intensywny charakter. Migracja to nie jest także problem XXI wieku, bo to naturalna i oczywista strona ludzkości. Wielu nie godzi się z tym, że ma ona charakter strukturalny. Wielu widzi ją wybiórczo. Zadaje więc pytania, które stają się tytułami szkiców. Tekstów odpowiadających za pomocą faktów, konkretnych wyliczeń, sensownych analiz. Nawet jeśli w niektórych argumentacja nie zawsze jest przekonująca, mają skłonić do dyskusji. Bo „Migranci, migracje” to publikacja, wokół której powinno się dyskutować bardzo intensywnie. Autorzy tez wychodzących naprzeciw krzywdzącym stereotypom sami zaznaczają, że nie zawsze mogą obronić własne stanowisko i że opisywane problemy są niezwykle skomplikowane. Chcą jedynie udowodnić, że wszelkie próby uproszczeń są dużo bardziej groźne niż szukanie odpowiedzi na pytania, które czasem mogą być pytaniami retorycznymi. Hélène Thiollet zredagowała rzecz o charakterze poradnika, ale przede wszystkim coś, co powinno skłaniać do zajrzenia gdzieś głębiej w problematykę odrzucaną jako niewygodna.

Szkoda, że nie do końca wyszło autorom to, co zaznacza się we wstępie – pokazanie międzynarodowego kontekstu problemu migracji ludzkich. I chociaż w rozważaniach znajdują się liczne nawiązania historyczne oraz ważne z punktu widzenia tych rozważań śledzenie dróg emigracji Europejczyków do USA, autorzy koncentrują się bardzo mocno na perspektywie francuskiej. Świetny jest suplement, kilka tekstów o tym, jak problem migracji wiąże się z Polską i jak w naszym kraju funkcjonuje postrzeganie migranta oraz lokowanie go w życiu społecznym. Francuskie rozważania pokazują złożoność wielu problemów. Ostatnie ataki terrorystyczne zdają się zaprzeczać założonej przez Francuzów tezie, że proces integracji migranta odbywa się i zamyka w obrębie jednego pokolenia. Nie chce się wierzyć argumentom obalającym lęk przed wyparciem rdzennej ludności Europy przez przybyszy z innych rejonów, kiedy np. Niemcy czy Włochy walczą z ujemnym przyrostem naturalnym, uzależniając się od napływu migrantów. To nie jest przecież tak, że lektura tej książki ma od razu szerzej otworzyć oczy, a wskazywana argumentacja w pełni dotrzeć po kilku minutach czytania jednego krótkiego tekstu. Nie. Autorzy usiłują jedynie przełamać niechęć do dyskusji o migracji europejskiej XXI wieku i zastąpić faktami wszystkie krzywdzące opinie. Dlatego rozpatrują migrację w bardzo wielu kontekstach. Rozważania dotyczą między innymi gospodarki, ekonomii, sfery życia publicznego, a także dylematów etycznych, dyskursu w świecie polityki. Najwięcej jest jednak socjologizowania, wartościowego i zaprezentowanego w bardzo przystępnej formie. Migrant zyskuje podmiotowość. Uchodźca należną mu uwagę. Groteskowo wygląda świat, który dzisiaj dokonuje ogromnych selekcji i uniemożliwia uciekającym przed prześladowaniami rozpoczęcie normalnego życia, podczas gdy kiedyś przyznawał wszelkie prawa każdemu, kto przybywał z ważnego ideologicznie kraju, który całościowo opatrywano komentarzem „pokrzywdzony”. Dziś Europa stosuje wyszukane i skomplikowane mechanizmy, które zmuszają do absurdalnego czasem udowadniania swego prześladowania. A takie selekcje to już znamiona zupełnie innego problemu…

Hélène Thiollet i inni autorzy tej książki usiłują nie tyle przestrzec przed uleganiem wygodnym dla nas samych opiniom, ile przede wszystkim pokazać pewien relatywizm moralny i hipokryzję największych przeciwników migracji – ludzi nieświadomych tego, czym naprawdę jest ten proces, i niemogących zrozumieć, jak bardzo jest dzisiaj skomplikowany. „Migranci, migracje” to opowieść o tym, co naprawdę determinuje ludzkie wędrówki, oraz o tym, co blokuje nas w zrozumieniu przybysza. Wartościowa publikacja także o problemie polityki imigracyjnej. Nie znajdzie się chyba pytania związanego z migracją, na które nie zostanie udzielona odpowiedź.

1 komentarz:

Gabriel Leonard pisze...

Jeszcze jedna lewicowa bajeczka dla leniwych! Warto pojechać do Szwecji i zobaczyć jak muzułmanie integrują się z mieszkańcami np. Sztokholmu? Warto też czasem czytać między wierszami! Publikacja sponsorowana przez Sorosa "The International Crisis Group"