2020-04-06

„Zabobon” Ahsan Ridha Hassan


Wydawca: Marginesy

Data wydania: 5 lutego 2020

Liczba stron: 400

Oprawa: miękka

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Narracyjna ekstrawagancja

Czuję, że straciłem czas z tą książką. A może też w jakiś sposób czuję się oszukany. Przeczytałem pobieżnie kilka zdań noty wydawniczej i nastawiałem się na coś z pogranicza thrillera i kryminału. Otrzymałem jednak powieść w zasadzie o niczym, z bardzo dużym potencjałem, ale jednocześnie rozbuchaną frazą i leksyką, w której zbyt pewny siebie autor zjada własny ogon. „Zabobon” wyróżnia się bardzo dynamicznym językiem, jego napięcie czasami prowadzi do zaskakujących efektów, kiedy tracimy pewność tego, w jakiej rzeczywistości się znajdujemy. Ahsan Ridha Hassan nie oszczędza czytelnika i byłoby to plusem tej narracji, gdyby prowadziła ona do jakiegoś celu. Sama dla siebie jest autorskim celem, a to jednak niewystarczające, gdy jest wprawką talentu narracyjnego bliskiego autoadoracji. Nie zżymam się tu na brak konkretnej historii i bardziej efekciarską fabułę, bo nie każda książka musi mieć klasycznie skonstruowany świat przedstawiony. Irytuje mnie mocniej to, że w tym pulsującym i intensywnym języku Hassan jakby stracił poczucie tego, kim ma być jego odbiorca. To, co na początku może intrygować, po kilkudziesięciu stronach zwyczajnie męczy. „Zabobon” to powieść zapewne eksperymentalna, jednak tego typu eksperymentów pojawiło się już bardzo dużo i nic niestety nie czyni jej prawdziwie oryginalną.

Główny bohater i jego działania to potwierdzenie mojej prywatnej tezy, że o mężczyźnie w literaturze można pisać już tylko truizmy. Nieskomplikowana konstrukcja psychiczna naszego sympatycznego egocentryka koncentruje się na tym, czym ma się zajmować i przejmować stereotypowy mężczyzna. Bartek Elbląg jest emanacją niezwykle prostej formy funkcjonowania, w której testosteron i poczucie bycia kimś wyjątkowym kreślą nam drogę „charyzmatycznego” mena wpadającego wciąż w kolejne kalki charakterologiczne. Są zatem używki, są kobiety, jest niefrasobliwość i nieodpowiedzialność za innych. Jest duża dawka cynizmu i jeszcze więcej pospolitej chłopięcości w dorosłym mężczyźnie, który dodatkowo musi przejść przeziębienie jak co najmniej atak nowotworu i musi mieć równie niefrasobliwego kumpla do picia i pogadania. Bartek jest więc zlepkiem tego, co w mężczyźnie nie tyle irytujące, ile zwyczajnie nudne. To, czym się zajmuje, pozornie wydaje się dużo ciekawsze. I ma zasadniczy związek z symbolicznym funkcjonowaniem tytułu powieści.

Bartek pisze bowiem książki faktograficzne o ludzkich dramatach. Zajmował się prowincjonalną tragedią w Zrębinie, potem wiele lat poświęcił krakowskiemu mordercy psychopacie. Teraz zastanawia się nad nowym tematem, chce prześledzić losy romskiego chłopca, który stał się zabójcą. Wie, że musi fakty połączyć z opiniami. Że życie jego książki zależy od dynamicznego współistnienia bolesnych wydarzeń z tym, jak inni je odbierają i interpretują. Bartek jako pisarz zdaje sobie sprawę z tego, że jego książkom czegoś brakuje. Odpowiedniej perspektywy opisu? Spojrzenia na to, czym rzeczy są naprawdę, a jak widzą i interpretują je inni? Tu pojawia się coś, co w całej formule „Zabobonu” jako powieści o zbędnościach mocniej przykuwa uwagę, bo Hassan chce ją zwrócić na kwestię tego, jak funkcjonujemy w sferze własnych przekonań wypracowanych przez życie w danej społeczności i doświadczanie określonych zbiegów okoliczności. „To, w co wierzymy, potrafi sporo namieszać w rzeczywistości”. To zdanie określi stających na drodze Bartka bohaterów, ale również jego samego. Nikt nie jest tu wolny od sugestywnego strumienia świadomości, który często sporo niszczy, czyni obraz świata przerysowanym, groźnym, czasem monstrualnie przerażającym. Ahsan Ridha Hassan chce do tego dodać lingwistyczną definicję chaosu w tym, co i jak chcemy wyrazić. Temu służy jego fraza. Stałe przeskoki między teraźniejszością a retrospekcjami. Nieuporządkowane akapity, które donośnie dudnią swoją kompulsywnością. W efekcie otrzymujemy jednak irytującą dygresyjność. A cały potencjał historii o tym, kim jesteśmy dla świata i jak ten świat postrzegamy, ulega tutaj zrujnowaniu.

Dodatkowo jako osoba mieszkająca blisko dwie dekady w Krakowie nie mogłem znieść oczywistych i pretensjonalnych rozważań o aurze wyjątkowości tego miasta. Wszystko, poprzez co Hassan chce uczynić Kraków niezwykłym, to ograne już zabiegi, wnioski i portretowane sytuacje. Bohater odwiedza miejsca, które odwiedzili już tłumnie wszyscy twórcy tak sentymentalnie piszący o niezwykłej atmosferze Krakowa. Może wyróżnia się tym, że Halę Targową mitologizuje niczym sam Schulz. Gdy czytałem po raz kolejny te truizmy, doprawdy bolała mnie głowa. Są one wymuszone i trochę dyletanckie. Jeśli nie wierzę w wiarygodność opisu miasta, które ma duże znaczenie dla Bartka, nie wierzę tej powieści wcale. Jedyne, co jest tu intrygujące, to prezentacja punktu wyjścia bohatera – opuszczanie miasta, z którym związał się mentalnie, ale w taki sposób, że początek nowej wędrówki jest jednocześnie mocno osadzony w doświadczeniach miejsca, z którego wędrowanie się rozpoczyna.

„Zabobon” jest książką na siłę przesyconą cynizmem, nonszalancją i czarnym humorem, który momentami naprawdę jest czarny. Można wskazywać fragmenty, gdzie dezynwoltura autorska proponuje naprawdę zabawne sytuacje czy dialogi. Tylko że to chyba nie ma być zabawna książka. Właściwie jaka? Tego też próbujemy się dowiedzieć z licznych wątpliwości co do samej natury pisania. Bo to oczywista proza autotematyczna. Hassan każe bohaterowi przyglądać się swojej twórczości z różnych perspektyw i sam pisze książkę w taki sposób, że w zamierzeniu ma być niejednoznaczna w zależności od tego, jak na jej pisanie się spojrzy. Nie uwierzyłem też ani swobodzie językowej (bo moim zdaniem do niczego nie prowadzi), ani przesłaniu, że moc literatury to możliwość oglądania jej i doceniania z różnych stron.

Ahsan Ridha Hassan napisał powieść zwyczajnie bardzo trudną, hermetyczną, ale bez zasadniczego przesłania. Autor postawił na dynamizm i utrzymuje go na stałym poziomie od początku do końca. Co z tego, skoro ten dynamizm ukrywa zasadniczą wadę książki. „Zabobon” nie proponuje żadnego czytelnego przesłania i jest powieścią zwyczajnie męczącą. Najsmutniejsze jest jednak to, że to kolejna książka dająca dowód na to, że o mężczyźnie w literaturze – jak wspomniałem – opowiada się wciąż te same oczywistości. Jakby mężczyzna nie mógł być bohaterem niejednoznacznym, dyskusyjnym, twórczym dla wyobraźni czytelnika. Zmarnowane dwa wieczory, po których przychodzi refleksja, że pisarze mający pewność tego, jak lekko im się pisze, czasami zapominają o tym, iż poza tą lekkością powinien być jeszcze jakiś cel. Naprawdę przemyślany.

Brak komentarzy: