2020-10-30

„Drżę o ciebie matadorze” Pedro Lemebel

 

Wydawca: Claroscuro

Data wydania: 5 listopada 2020

Liczba stron: 206

Przekład: Tomasz Pindel

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 35 zł

Tytuł recenzji: Miłość i polityka

Określenie Pedra Lemebela mianem chilijskiego Almodóvara byłoby uproszczeniem i przekłamaniem. Zwłaszcza że ambicją pisarza nie było opowiadanie tylko intymnych historii tożsamości wydobywającej się z upokorzeń, wstydu i nigdy niespełnionych pragnień. „Drżę o ciebie matadorze” – celowo bez przecinka w wołaczu, aby zgasić potencjalne wątpliwości purystów językowych – jest pełną barokowej mnogości epitetów i porównań opowieścią o zderzeniu świata czułości i bezkompromisowości politycznego terroru. Można by uznać, że Lemebel rozprawia o pewnej formie estetyki jako soczewce, przez którą obserwuje i analizuje się życie. W tym znaczeniu nie byłaby to jednak historia o estetycznych gustach, lecz raczej opowieść o tym, w jaki sposób estetyka zderza się z polityką. Nie bez powodu przy sentymentalnej i barwnej narracji transwestyty obdarzającego uczuciem pięknego rewolucjonistę Lemebel w postaci kontrapunktu stawia spojrzenie znienawidzonego Dyktatora, jego pełnej pychy i pogardy żony. Dwa kierunki narracji jednocześnie uzupełniają się i wykluczają. A z tego wszystkiego powstaje sugestywna opowieść o tym, że nasze życiowe wybory determinuje to, co uznamy za najważniejsze. Dla jednych jest to wolność, dla drugich namiastka miłości w pełnym zniewolenia świecie.

Ciotuchna z Naprzeciwka jest hafciarką, nostalgiczną śpiewaczką, zmagającą się z samotnością i starzeniem postacią, która stworzyła sobie bezpieczny rejon swego życiowego niespełnienia w pełnym kolorów i bibelotów mieszkaniu. W miejscu, w którym Santiago doświadczane przez wojskowy terror może złapać oddech. W dzielnicy marginesu – ludzi wiodących swoje proste i nikomu niewadzące życie, pośród zwyczajnych problemów i z daleka od nurtu Historii, która coraz silniej zaznacza się w życiu Ciotuchny w 1986 roku, bo właśnie wtedy decyduje się ona pomoc pięknemu Carlosowi „z kurtyną rzęs”. A wraz z nim do jej mieszkania wkracza uczucie. Jednocześnie z zimnym powiewem tego, o czym jedynie w tle informuje ulubione radio Ciotuchny. Przez lata nie zgorzkniała, starała się żyć twórczo, widzieć twórczo świat i zachwycać się nim zgodnie z tym, co uważa za estetycznie właściwe. Kiedyś była tylko „pedalskim odpadem” swojego ojca, od którego opresji musiała uciec. Dziś staje wobec nowego wyzwania. Wszystko, co w niej samej składa się na życiowe rozczarowanie i melancholię, zamieni się w nowy rejestr emocji. Bo Ciotuchna pokocha Carlosa. Ona jego, a on swoją ojczyznę. Ta nietuzinkowa znajomość zaowocuje przemianą, jakiej Ciotuchna nie mogłaby przewidzieć. A może będzie zwyczajną konsekwencją tego, że za uczuciem idzie także zmiana patrzenia na świat, w którym obiekt miłości walczy o zmianę.

Bohater Lemebela nie ma wcale wielu lat. Postarza się mentalnie przez to, co o sobie mówi, w jaki sposób mówi, jak separuje swoją tożsamość od innych jemu podobnych. Bo nie jest przecież zwyczajnym homoseksualistą, który w Chile poszukuje jedynie seksualnego spełnienia w mrocznych zaułkach. Jego miłość nie jest brudnym instynktem mającym za cel tylko zaspokojenie żądzy i wydobycie z siebie kilku naiwnych fantazji o tym, co mogłoby za tym jeszcze stać. A taką miłość Lemebel też opowiada. Ciotuchna chce pokochać w sposób nietuzinkowy. Szuka w swojej miłości czegoś doskonałego. Nic jednak takie nie jest, z czego zdaje sobie doskonale sprawę. Ale idealizacja rodzącego się uczucia ujawni także specyficzną wrażliwość bohatera. Lemebel pięknie opisuje pragnienie, pożądanie, tęsknotę czy fantazję o spełnieniu skrytych gdzieś głęboko oczekiwań. Jego język jest soczysty, bujny przymiotnikowo, a fraza zawikłana, niespokojna jak emocje Ciotuchny. Z tym, jak subtelnie ukazywany jest krajobraz emocjonalny, zderza się jednak bezkompromisowość oblicza ulicy. Im delikatniej Lemebel opowiada o uczuciach, tym brutalniej w świat tych opisów wdziera się to, czego doświadcza główny bohater dostający na ulicy policyjną pałką – terror i przemoc usiłujące wtargnąć ponownie do świadomości kogoś, kto latami uciekał od piekła przemocowego świata, który nie akceptował jego tożsamości.

„Drżę o ciebie matadorze” nie jest historią społecznego i politycznego dojrzewania do tego, co można zrobić dla wolności kraju i jak o tę wolność walczyć. Mimo że chilijski autor dosadnie pokazuje drogę Ciotuchny: od zupełnej obojętności na to, co ze stanem kraju, po rodzącą się świadomość buntu egzemplifikowaną przede wszystkim przez scenę wyjścia z domu swojej pracodawczyni z kręgu rządowego, która oczekuje na pięknie haftowany obrus. Postać Carlosa nie jest tutaj wizerunkiem gotowego do bezkompromisowej walki partyzanta – to raczej suma projekcji Ciotuchny, człowiek uosabiający w sobie wszystkie jej tęsknoty. To nie tylko „dzikość samca”, to również fantazja o byciu tak doskonałym jak on sam. Carlos portretowany jest fragmentarycznie, natomiast cały złożony świat emocji starszego od niego geja, dla którego młody człowiek jest furtką do uwolnienia latami tłumionych tęsknot, Lemebel odsłania bez wstydu, pruderii i z lirycznym wręcz pięknem. Ale związek między prywatną sferą oczekiwań wyobcowanego człowieka a gotowym do walki o lepszy kraj młodzieńcem rysuje się tu nie mniej wyraźnie niż opozycja tego, co prywatne i intymne, z tym, co ogólnokrajowe, bolesne i domagające się zmian.

Polityczna opowieść o ofiarach pięknej miłości? Trudno określić tę narrację inaczej niż jako pamiętnik metamorfozy. Pozornie konwencjonalnej i przewidywalnej, ale jednocześnie opisywanej w wyjątkowy sposób. Ciotuchna z Naprzeciwka osiadła w znanym jej rytmie działań i poglądów na życie. Wezbrana fala goryczy i nienawiści wobec świata, który oferował tylko krzywdę, stała się już zagojoną raną. Bezpiecznie jest żyć tak, by przejawy tego życia manifestować tylko w gronie podobnych ludzi. Bo środowisko „kokoszek kumoszek”, czyli podstarzałych przyjaciółek Ciotuchny, które tak jak ona wciąż balansują między rozpaczą a melancholią niespełnienia, jest tu równie istotne jak fragmentarycznie portretowany Carlos. Pedro Lemebel opowiada tym samym o silnych więzach zbudowanych na poczuciu odrzucenia oraz o nowej więzi dającej nadzieję na to, że siła działania będzie jednocześnie siłą akceptacji i szacunku.

Pięknie to wszystko jest napisane. Świetnie wyważona harmonia między świadomie portretowanym kiczem a okrucieństwem świata pełnego przemocy i politycznej walki. To powieść o intymnym doświadczeniu i jednocześnie społeczna rozprawa z tym, w jaki sposób system dusi emocje. Miłość w tej powieści to w gruncie rzeczy piękna fantazja o spełnieniu. Ale jest to także mądra książka o bolesnym obliczu tożsamości, która musi stanąć na granicy płci – stygmatyzującej, lecz dającej również nowe wyzwania. Lemebel nie stara się być ani kontrowersyjny, ani tym bardziej oryginalny. Opowiada ludzki świat deficytów i potrzeb, w którym projekcje marzeń mogą się spełniać. A w tle spełnia się społeczne oczekiwanie walki. Intymność i publiczny gniew – nikt chyba ciekawiej tego nie sportretował. Pełna poetyckiej niejednoznaczności książka o tym, że z bezkompromisowością życia można wygrać za pomocą czułości. I że każdy ma prawo do marzeń. Niektórzy także do ich spełnienia.