2023-05-12

„Konsekwencje” Yrsa Sigurðardóttir

 

Wydawca: Wydawnictwo Sonia Draga

Data wydania: 17 maja 2023

Liczba stron: 424

Przekład: Paweł Cichawa

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 54,90 zł

Tytuł recenzji: Kochać i utracić

Popularność Yrsy Sigurðardóttir w kręgach literackich można śmiało porównać z muzycznymi osiągnięciami innej Islandki – Björk. Kolejna odsłona perypetii Huldara i Freyi udowadnia, że autorka wciąż ma ogromny potencjał i niesamowicie bogatą wyobraźnię. Nie wiem, czy ujęło mnie to, w jaki sposób skonstruowane są „Konsekwencje”, czy raczej to, jak wielki wiarygodny ładunek psychologicznych dramatów Sigurðardóttir za każdym razem umieszcza w swojej prozie i wcale nie szkodzą narracji opisy zdradzające szczegóły fabularne, bo wszystko, co najcenniejsze i najtrudniejsze, islandzka pisarka zawsze ukrywa gdzieś głębiej. Za to ją cenię i dzięki temu wciąż jestem wierny jej pisaniu, bo to dziś nie tylko islandzka, ale naprawdę światowa liga kryminału. Za każdym razem Yrsa Sigurðardóttir umiejętnie opowiada o ważkich problemach społecznych – tych uniwersalnych i tych lokalnych, zupełnie nieprzystających do tak świetnego wizerunku Islandii, który z niezrozumiałych dla mnie powodów tak doskonale sprzedał się na całym świecie.

W nowej książce Islandia ponownie będzie krajem, w którym bardzo wiele spraw nie idzie we właściwym kierunku, wiele kwestii jest dyskusyjnych, a sporo pisanych i niepisanych norm życia dla niektórych staje się koszmarem. Sigurðardóttir śmiało od lat pisze o tym, co w Islandii bywa dysfunkcyjne. Świadomie używa hiperbolizacji w intrygach kryminalnych, by tym mocniej zaakcentować tło społeczne. Tym razem mimochodem, lecz znów wyraźnie zostanie zaakcentowane między innymi to, że w jednym z najszczęśliwszych krajów świata nie za bardzo jest gdzie mieszkać i że kraj, w którym rzekomo żyją niezwykle zadowoleni ze swojego życia ludzie, wpada coraz głębiej w pułapkę globalnego konsumpcjonizmu. To oczywiście tylko kilka kwestii z tła bardzo tu wyeksponowanej intrygi kryminalnej. Dość wspomnieć rozczłonkowane kobiece zwłoki, ale przecież grozę „Konsekwencji” zbudują jak zawsze u Sigurðardóttir kameralne dramaty bohaterów drugiego planu, a także postaci epizodycznych. Wyjątkowo uważnie trzeba się rozejrzeć po peryferiach świata przedstawionego tej książki i czytać to, co pozornie nie ma większego znaczenia. Mnie najmocniej ujęły i przejęły dwie opowieści. O niezdolności do odpowiedzialnego macierzyństwa, która rodzi mnóstwo dramatów. O tym, w jaki sposób kształtuje się świadomość dorosłego dziecka alkoholika, ile jest gotowa znieść, by zadowolić innych, dać innym to, co najlepsze, a sobie wciąż odbierać prawo do bycia szczęśliwym i spełnionym.

Zanim jednak nawiążę do tych dwóch ciekawie zarysowanych kwestii, czuję się w obowiązku poinformować, że wszyscy wielbiciele powieści cyklicznych będą zadowoleni, bo Yrsa Sigurðardóttir daje nowe, ciekawe możliwości rozwoju specyficznej znajomości dwojga ludzi, o których czytaliśmy już w poprzednich powieściach. Huldar tym razem jest bardzo blisko zawodowo z Freyą, która wraca na policyjny posterunek i nieustannie rozmyśla nad tym, czy związek z bohaterem ma być czysto przyjacielski, czy jednak erotyczny. Tymczasem spotykamy ją ponownie, mieszkającą z pytonem i z radością oddającą swoje ciało Huldarowi. Ten zaś mierzyć się będzie ze swoją złośliwą szefową, która jednak pomoże pokonać trudności związane ze śledztwem, w które angażują się znani nam bohaterowie, a Sigurðardóttir nie decyduje się na to, by specjalnie rozwijać wątek ich skomplikowanej bliskości.

Wyobraźnia czytających skoncentruje się najpierw na zaginięciu dziecka, potem na makabrycznej zbrodni, a następnie na tym, w jaki sposób islandzka pisarka twórczo połączy dwa wyjątkowo ograne literacko motywy: utraty dziecka z wszelkimi tego konsekwencjami oraz krwawej zemsty za to, że wraz z dzieckiem straciło się wszystko, co można było nazwać szczęściem i spełnieniem. „Konsekwencje” to jednak powieść ambitna. Z oczywistych rozwiązań fabularnych tworzy bardzo nieoczywistą układankę mrocznych zdarzeń. Nie muszę chyba dodawać, że autorka udowodniła, iż umie zaskakiwać czytelnika do ostatniej strony. Tutaj jednak zaskakujący stają się ludzie, którzy utracili swe córki. Nieoczywistym zbiegiem okoliczności chodzi o dziewczynki. O wszelkie nadzieje z nimi związane i każdy rodzaj rozpaczy, który przynosi ich utrata.

Jednocześnie przyglądamy się intrydze mającej na celu odsłonięcie między innymi tego, że posiadanie dziecka może być pewną formą konformizmu, a uczucia kierowane do niego – projekcją osobistych rojeń o spełnieniu i satysfakcji. Stąd z jednej strony Sigurðardóttir opowiada o tym, że dziecko staje się specyficzną kartą przetargową w różnych emocjonalnych szantażach, z drugiej jednak – obdarzenie go wielką i bezwarunkową miłością może jednocześnie prowadzić do przerażających czynów, jeśli to uczucie zostanie nagle, niespodziewanie utracone. „Konsekwencje” to powieść niewątpliwie, lecz jednocześnie w dużym rozmyciu określająca granicę między miłością a nienawiścią. Dziecko staje się niepokojącą figurą: wyzwala wszystko to, co w człowieku najpiękniejsze, ale kieruje również ku największemu złu. A poza tym będziemy mieli tu również wieczną dziewczynkę. Dorastającą kobietę, której wyrządzono krzywdę, a jej psychika domaga się teraz czegoś, co nazwać można wiecznym zadowalaniem innych, zaś to prowadzi do niespodziewanego i wyjątkowo tragicznego zbiegu okoliczności. Sigurðardóttir wikła  wydarzenia w taki sposób, że wciąż tracimy czujność i nie wiemy, na kogo przenosić odpowiedzialność za zło, a komu współczuć w niewyobrażalnym cierpieniu. Wszystko napisane w taki sposób, że zagubienie Huldara i Freyi będzie tutaj również zagubieniem, którego doznawać będą także czytelnicy. Jednocześnie uważam, że jest to jedna z najmroczniejszych powieści, jakie wyszły spod pióra Yrsy Sigurðardóttir.

To, jak zaskakująco można rozpisać skrajne uczucia wywołane posiadaniem dziecka, to jedna z ciekawszych cech „Konsekwencji”. To także intrygująca opowieść o tym, jak mieszają się, uzupełniają oraz wykluczają światy dorosłych i dzieci. Rodzice będący przekonani, że dla dobra swoich córek zrobią dokładnie to, co powinni, oraz ich córki świadome lub nieświadome brzemienia, z jakim idą przez życie, bo urodziły się lub znalazły opiekę rodzicielską w takich, a nie innych okolicznościach. Sigurðardóttir zdaje się także pytać o to, co stanowi o istocie bycia prawdziwym opiekunem dziecka. W tej powieści krzywda dotknie ludzi dorosłych i dziewczynki nieświadome wielu kwestii. Freya ze swoim specjalistycznym wyczuleniem na rozmaitość rodzajów krzywd z pewnością poprowadzi nas przez zaprezentowane śledztwo w atrakcyjny sposób. Myślę, że zachwyceni będą zarówno wielbiciele nietuzinkowej i przerażającej intrygi kryminalnej, jak i wszyscy czytelnicy Yrsy Sigurðardóttir, którzy za każdym razem czekają na powieść z dramatami wyostrzonymi i zniuansowanymi. Ta powieść przeraża, ostrzega i zastanawia. Mam wrażenie, że zbyt wielu bohaterów tu przegrywa. Ale całkowicie rozumiem jej fatalizm.

Brak komentarzy: