2024-01-24

„Nielat” Piotr Kościelny

 

Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca

Data wydania: 24 stycznia 2024

Liczba stron: 424

Oprawa: miękka

Cena det.: 49,99 zł

Tytuł recenzji: W piekielnej matni

Piotr Kościelny przyzwyczaił nas do tego, że nie bierze jeńców. Choć krytykowany za mało literacki język, konsekwentnie stosuje znakomitą formułę opowiadania o sprawach, o których opowiedzieć trzeba właśnie za pomocą takiej składni i fleksji, jaką autor dobiera. Byłem przygotowany na kolejną bezkompromisową powieść. Nie sądziłem jednak, że lektura „Nielata” rozkłada na łopatki. A zakończenie tej książki nokautuje w taki sposób, że nie da się przestać o niej myśleć. To dopiero początek roku, jednak mam wrażenie, że otrzymaliśmy od Kościelnego najbardziej poruszającą powieść kryminalną 2024. Trudno o niej pisać bez emocji, bo wzbudza ich całe spektrum. Zwłaszcza gdy ma się świadomość tego (bo poznało się mroczną stronę życia, która jest tu opisywana), że „Nielat” nie posługuje się hiperbolizacjami czy innymi subtelniejszymi przejaskrawieniami tylko po to, by nimi epatować. Świat przedstawiony tej powieści, niesamowicie duszny i przepełniony fatalizmem, jest odzwierciedleniem prozy życia. Za dużo okrucieństwa, krzywdy, zła? Niekoniecznie. Nie w tym zaproponowanym zestawie. Nie w świecie, którego unikamy i nie znamy, a który składa się jedynie ze smutnych i tragicznych koincydencji prowadzących po równi pochyłej ku piekielnym kręgom ludzkiej egzystencji. Za dużo? Za mocno? Nie. Uczciwie i prawdziwie. O ludziach, którym nie pozostawiono wyboru, i o tych, którzy otrzymawszy wybór, zdecydowali się na destrukcję. Ale ten kryminał to także świetny panoramiczny obraz pracy grupy policjantów bardzo od siebie różnych i mimo niewielkiej indywidualizacji postaci przekonujących w swej bezradności wobec zła. A raczej w zbrukaniu tym złem, bo o czymś takim myśli jeden z mundurowych bohaterów.

Zaczynałem czytać z pewnym sceptycyzmem. Miałem wrażenie, że „Nielat” będzie nie do końca udaną kalką „Szymka”. Zwłaszcza że motyw samobójstwa młodego bohatera niebezpiecznie się powtarza. Jednak jest to zupełnie inna opowieść, choć ponownie portretująca zderzenia pewnych młodych ludzi – tych, którzy z różnych powodów nie mają szans na normalne dorastanie, inicjacje życiowe, swobodę nastoletnich doświadczeń i błędów – ze światem dorosłych. Ci nastolatkowie nie mogą się pomylić, a jeśli się mylą, to być może jak saper. Piotr Kościelny wprowadza nas w mroczne środowisko nastoletnich przegranych. W towarzystwo chłopaków, którzy z różnych powodów robią to, co robią, jednak utrzymują wobec siebie bezpieczny dystans, a przede wszystkim zachowują dyskrecję – każdy miał powód, by trafić do tego piekła: jako grupa i jako jej pojedynczy członkowie.

Michał staje się tym, kim się staje, bo już gdy miał jedenaście lat, życie napisało mu konkretny scenariusz. Scenariusz przetrwania w dramatycznych warunkach, z których nie można się uwolnić. „Nielat” to opowieść o strukturalnej przemocy, ale również niemocy. I o samotności dziecka, które musi szybko stać się dorosłym. Po to, by otoczyć opieką drugie dziecko. Kolejne nieszczęśliwe istnienie, które pojawiło się na tym okrutnym świecie i trzeba je za wszelką cenę ocalić. I Michał jest gotowy poświęcić wszystko, by to to się udało. Tymczasem obserwujemy młodych ludzi, dla których nie ma już szansy na ocalenie normalności. Ich życie nigdy nie będzie normalne, a to, co ze sobą niosą, to pokłosie traum oraz krzywd. Jednak w tym przerażającym świecie Kościelny nie epatuje nihilizmem i grozą. Znajdzie się tu miejsce na empatię i współczucie, a nawet miłość. Ciepłe uczucia pojawiają się na chwilę i nie rozświetlają mroku tej powieści. Konsekwentnie zbudowanej na przejaskrawieniach opowieści o tym, że ludzkiego zła przejaskrawić się nie da.

Wspomniałem już, że nie ma tutaj wyraźnie wyeksponowanego jednego policjanta walczącego ze złem, a silniej zarysowana jest hierarchia panująca w grupie śledczych. Podążają oni tropem mordercy, jednak Kościelny tak kształtuje fabułę, że denat staje się postacią cokolwiek kontrowersyjną. Mówiąc wprost: nie żałujemy, że został zabity. Ale nawet jeśli „Nielat” zmanipuluje uwagę czytelnika na tyle, że będzie on pewien słuszności tego, jak rozlokował sympatie oraz antypatie, nie można stracić czujności. Bo zmierzając do przerażającego finału, Kościelny rozbija wszelkie pewniki, kwestionuje fundamenty przyzwoitości, nie można znaleźć żadnego punktu zaczepienia, by odróżnić dobro od zła, uporządkować jakoś wnioskowanie moralne, ustalić kategorie katów i ofiar. Z pewnością to, w jaki sposób autor prowadzi do nieoczekiwanych rozwiązań finałowych, jest największym atutem tej powieści. Książki pochłaniającej i naprawdę przerażającej: o nieczułości oraz znieczulicy. O tym, jak bardzo potrafią krzywdzić najbliżsi. A także o policjantach przechodzących tutaj swoiste inicjacje. Zderzonych z ogromem niesprawiedliwości, niegodziwości i bólu. Nawet policyjna rutyna nie będzie w stanie pomóc podczas doświadczeń granicznych, jakie staną się udziałem śledczych. Policjanci nie odpuszczają. Podobnie jak nie odpuszcza zło, które jest tu wszędzie. I w tym wszystkim poprowadzona znakomicie narracja o determinacji w walce o godne życie. Z wieloma przegranymi. Bo w „Nielacie” nic nie może skończyć się dobrze.

Tutaj każda, nawet epizodyczna postać została w mniejszym lub większym stopniu naznaczona złem na całe życie. Środowisko narkomanów, bezdomnych, ludzi z marginesu, przegranych – oni wszyscy cierpią tutaj zbiorowo, lecz Piotr Kościelny umiejętnie wyłania z tego piekła zbiorowości indywidualne losy naznaczone przede wszystkim obojętnością innych wobec nich. Wkraczamy w tkankę miejską, w której ukryli się ludzie gotowi poświęcić bardzo wiele, by odzyskać choć część człowieczeństwa. Nastoletni Michał samego siebie uznaje za przegranego, ale zależy mu na innej egzystencji. Tymczasem wszystko układa się jak w jakichś koszmarnych puzzlach. Jednak za dopasowanie elementów do siebie płaci się bolesnym tarciem. Epizody z życia Michała oraz otaczających go ludzi ranią jak ciernie. Nie do zniesienia. Albowiem jest to świat, w którym nie można znieść samego siebie. A także miejsce, w którym przemoc znajduje swoje miejsce bardzo szybko i jest wszechobecna. „Nielat” to z pewnością powieść dla czytelników o mocnych nerwach, kiedy uświadomi się sobie, że nie jest tylko przejaskrawioną powieścią o fatalnych zbiegach okoliczności.

Sporo jest tu ukrytej publicystyki, ale Kościelny dba o to, by powieść gatunkowo była rasowym kryminałem, nie uciekała w stronę zaangażowanej społecznie obyczajówki. Warto zwrócić uwagę na motyw rodzicielstwa – zwizualizowanych rodziców przegranych, ale również przyszłego ojca tonącego w niepewności losu swojego dziecka, kiedy widzi, jak cierpią dzieci, które w wyniku zbiegu okoliczności stały się podmiotami sprawy kryminalnej. „Nielat” to także książka o ogromnej bezradności, która tutaj konfrontuje się z atawizmami. Michał walczy o to, co podpowiada mu instynkt. A instynkt każe działać przede wszystkim w imieniu niewinnego istnienia. Każdy bohater niesie tu jakąś winę, są postacie obrzydliwe i przerażające. W tym wszystkim jednak usłyszeć można subtelny ton sugerujący, że ludzkie cierpienie skądś pochodzi, a w późniejszym życiu formowane bywa po części przez przypadek, po części przez strach, który często paraliżuje, obezwładnia, a czasami prowadzi ku irracjonalnej ucieczce. Kościelny napisał chyba najbardziej wstrząsającą i najbardziej przerażającą książkę w swoim dorobku pisarskim. Wcale nie wykorzystał do tego prostych środków formalnych. Struktura tej mrocznej powieści pokazuje, że kryje się w niej dużo więcej przejmujących znaczeń niż te zaakcentowane za pomocą hiperboli. Książka, która zostawia naprawdę bolesny ślad w pamięci.

Brak komentarzy: