
Główny bohater powieści, Elchanan Gil, jest lekarzem, który leczy dusze innych, ale ma naprawdę spory problem z własną. Elchanan przez lata z pasją podglądał (w sensie metaforycznym i dosłownym) rodzinne życie swego najlepszego przyjaciela Joela. Po tragicznej śmierci mężczyzny Elchanan wiąże się z jego żoną. Dramat psychiatry rozpocznie się w momencie, kiedy uświadomi on sobie, że związek nie daje mu pełnej satysfakcji, a widmo nieżyjącego Joela wydaje się być stale obecne między Elchananem a Jael. Bohater skonfrontuje się z nowymi życiowymi rolami. Nie będzie już tylko lekarzem, stanie się mężem, a potem ojcem. Dodatkowo pozna smutną rodzinną tajemnicę i zrozumie, dlaczego przez lata tak zachłannie podglądał z okna własnego mieszkania to, jak żyli na co dzień Jael i Joel.
Elchanan już na samym początku wyznaje: „Moje życie to niepołączone fragmenty”. Małżeństwo i ojcostwo spowodują, że jego życie nie będzie już fragmentaryczne. Oczekiwania względem niego ma nie tylko żona, ale także melancholijna matka i rodzina Jael. Bohater będzie nimi przerażony. Także świadomością, iż związek z Jael jest dla niej jakąś formą rekompensaty po stracie męża. Najważniejsze dla zrozumienia tej powieści będzie jednak nie to, co się dzieje wokół Elchanana, ale jego myśli i uczucia, z którymi coraz trudniej jest mu się mierzyć.
Trudności emocjonalne psychiatry są wynikiem wielu przeżyć, jakie już wcześniej ukształtowały jego spojrzenie na przyszłą żonę. Niewątpliwie najważniejsza jest zazdrość. Najpierw o to, że przyjaciel żyje z kobietą tak mu bliską. Później zazdrość wywołana pojawieniem się syna, któremu Jael poświęca zbyt wiele uwagi. Lęki Elchanana wynikają także z niemożności pogodzenia się z tym, iż Joel nie żyje i z trudności, jakie mężczyzna ma w podjęciu odpowiedzialności nie tylko za własne życie. Egzystencjalny dramat opisany przez Jehudit Hendel rozgrywa się na bardzo wielu płaszczyznach, ale wniosek, do jakiego dochodzi się podczas lektury jest jeden – nie sposób zmienić rzeczywistości wokół, jeśli nie zacznie się od zmiany samego siebie. Nieprzypadkowo bohaterem tej powieści jest lekarz, który przez dłuższy czas jest przekonany o własnej omnipotencji. Dylematy, z jakimi będzie się mierzyć Elchanan, uświadomią mu, że materią, którą najtrudniej zmieniać, jest dusza ludzka.
Warto zwrócić także uwagę na to, w jaki sposób Hendel ukazuje kolejne etapy rozwoju tytułowego szaleństwa. Nie mamy tutaj żadnych onirycznych wizji popadania w obłęd ani spektakularnych czynów w rodzaju próby samobójczej. Elchanan zrozumie własną bezsilność przede wszystkim dzięki konfrontacji z bezsilnością innych. Popadając we własne szaleństwo, uważniej przyjrzy się cierpiącej od lat na depresję pacjentce, przeanalizuje życie zawodowe, dostrzeże w pełni trudność swojego fachu. Najbardziej przejmujące będzie jednak to, że swoimi lękami Elchanan nie będzie potrafił podzielić się z innymi. Trudność w dotarciu do skomplikowanej sfery przeżyć mężczyzny obrazować będzie zwłaszcza przejmujące zakończenie powieści.
Myślę, że izraelska pisarka stworzyła naprawdę poruszające studium ludzkiego zagubienia. Historia popadającego w szaleństwo psychiatry jest jednocześnie symboliczną opowieścią o samotności i o tym, jak trudno jest się z niej wydobyć. Mimo ponurej tematyki, nie jest to bynajmniej książka, która przygnębia. W moim odczuciu stanowi wyraz autorskiej troski o kondycję człowieka zagubionego i utrapionego. Ta troska owocuje powieścią dojrzałą, mądrą i przejmującą. Jest w niej mimo wszystko dużo nadziei. Ona jest obca Elchananowi, ale bardzo widoczna zwłaszcza w finałowej scenie opowieści.
Państwowy Instytut Wydawniczy, 2009
3 komentarze:
interesujące. dopisuję do listy lektur pożądanych.
przeczytałem. dla mnie jednak zakończenie nie było przejmujące. byłem nim raczej zawiedziony... męki Elhanana będą z pewnością trwały i przez lata nic się nie zmieni... wg mnie nie ma w tym wielkiej nadziei.
A w moim odczuciu to zakończenie jest optymistyczne. To, że jest przy nim Jael, wiele zmienia. Samotność Elhanana jest głównie samotnością zagubienia. A finał daje szansę na odnalezienie, mimo wszystko. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Ale nie piszmy już o zakończeniu, bo nam się zbierze od tych, którzy jeszcze są przed lekturą :-)
Prześlij komentarz