2012-10-08

"Złudzenie" Thomas Erikson

                     PATRONAT MEDIALNY

Thomas Erikson podjął się karkołomnego zadania. Postanowił zadebiutować jako szwedzki pisarz powieści z dreszczykiem, a takimi przecież cała Szwecja jest już zalana, trudno zatem było pojawić się z czymś nowatorskim i twórczym. Erikson na pewno czytał wiele znanych w swoim kraju kryminałów; jeden z jego bohaterów nawet z sentymentem wspomina znaną z cyklu „Millenium” hakerkę. Zdawał sobie sprawę z tego, że musi mieć wyrazistych bohaterów i nieszablonową akcję. Dał radę to stworzyć! Poza nimi udało się w „Złudzeniu” zachować autentyczność przeżyć ofiar i oprawców. Kiedy dodamy do tego podpartą teorią Junga analizę zachowań ludzkich w kategoriach czterech podstawowych kolorów, otrzymamy nie tylko świetnie skrojony thriller o ukrytym obliczu szwedzkiej przestępczości zorganizowanej, ale także psychologiczną i dość wiarygodną opowieść o tym, jak wiele o nas samych mówi nasze zachowanie.

Alex King – tak jak autor książki – jest behawiorystą i na co dzień pracuje jako trener pozwalający innym odkryć drzemiące w pracownikach potencjały za pomocą kilku prostych schematów obserwacji ich zachowań. Alex wydaje się wtapiać w tło i w ludzi, z którymi obcuje. Z jednej strony wiele w nim empatii i czytelnik z miejsca obdarowuje go zaufaniem. Drugie oblicze Alexa Kinga jest już nieco mroczne. Wiemy, że wciąż na nowo przeżywa traumy z młodości, że nie potrafi zbliżyć się do drugiej osoby ani też otwarcie mówić, co go boli (a boli go też coś w sensie dosłownym, co czyni z Kinga bohatera z krwi i kości, a nie nakreśloną pisarską kreską osobowość przedmiotową stworzoną tylko na potrzeby kryminału). King na początku zeznaje w roli świadka po brutalnym morderstwie, ale szybko wraz z Gabrielem Hellmarkiem i Niną Mander wikła się w zagadkę ustalenia, kto i dlaczego chce mordować sztokholmskich milionerów.

Claes Ljunggen to finansista, który przez całe życie oszukiwał i poniżał innych. Jego fortuna to świadectwo życia zdeterminowanego człowieka, który nigdy nie liczył się z innymi. Były inwestycje, trafione biznesy, a teraz pojawia się refleksja i pustka. Ljunggen nie zdąży pojednać się z córką ani też zmienić swojego postępowania. Nie dane to będzie także Rogerowi Axbergowi – milionerowi, który po sprzedaniu Amerykanom swej firmy „TH-Poker” zdobył majątek oraz uznanie kobiet, z którymi regularnie zdradzał swoją żonę. Ci dwaj zdają się otrzymać karę za to, co zrobili. Tymczasem na celowniku snajpera pojawi się także dobrotliwa Mari Roos ze swym ogromnym majątkiem, ale i wizją rychłej śmierci spowodowanej nawrotem nowotworu. Kto straci życie? Komu będzie darowane? Czy kiedykolwiek można by pomyśleć, że perfekcyjnym strzelcem, który zabija ofiary z zimną krwią może być… kobieta?

Tajemnicza ona. Czy ta, która strzela, sowicie opłacona i chroniona, to ta sama, której opowieść o życiu doprowadzonym do perfekcji poznajemy? Całe życie ojciec ćwiczy ją w tym, by była perfekcyjna. Ma być najlepsza. Jest w stanie to osiągnąć. Dużo więcej niż inni od niej oczekują. Poświęci wszystko, by wreszcie być docenioną przez swego tatę, a gdy wejdzie w dorosłe życie, każdy dzień i tydzień będzie już idealnie dopracowanym planem do wykonania. To życiorys zabójczyni? A może Niny Mander? A może?...

Ten ciekawy rys psychologiczny umyka uwadze Alexa Kinga i to tylko nam, czytelnikom, jest znany. King zresztą nie interpretuje tego, co niewidoczne – tym zajmuje się Nina, ambitna i inteligentna policjantka, której jednak nie są obce słabości. Jako policyjny pomocnik King stara się przede wszystkim nakreślić portret tego, który nie wahał się dokonać publicznych egzekucji i jest przekonany, iż cały jego misterny plan zastraszania majętnych Szwedów oraz wszelkie malwersacje nie zostaną nigdy odkryte.

Do wątku sprawy kryminalnej prowadzonej przez komisarza Hellmarka – pozornie gruboskórnego, ale w gruncie rzeczy wrażliwego – wpleciona zostaje historia jego młodszego o sześć lat brata, Fredrika. Ten dziennikarz otrzymuje tajemnicze zlecenie napisania pewnej biografii. Materiał ma całkowicie odpowiadać zleceniodawcy, który swoją egzystencję chce uwiecznić jako mit. Fredrik szybko orientuje się, iż w zleceniu nie ma miejsca na jego niefrasobliwość i wieczne trudności z dotrzymaniem terminów. Zaczynają się groźby, psychologiczna gra, nerwy, strach i niepewność tego, czy rodzinie Fredrika nic się nie stanie. Dwójka dzieci i skrajnie od niego różna żona – praktyczna i planująca wszystko Martina – mogą stać się obiektem zemsty kogoś, kto zlecił Fredrikowi coś niemożliwego dla dziennikarza, jaki wierny jest prawdzie…

Co jest prawdą, a co oszustwem w prozie Eriksona? Może tak jak jego bohaterowie wciąż żyjemy pośród złudzeń i nie domyślamy się najprostszych rozwiązań problemów, które zmieniają nasze patrzenie na świat, zaburzając zdrowy rozsądek? Czy można przewidzieć to, co zrobi lub powie drugi człowiek? I czy faktycznie skomplikowaną intrygę kryminalną pomogą rozwiązać cztery kolory – swoiste stygmaty zachowań ludzkich? „Złudzenie” jest książką, która nie da odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie pojawią się podczas lektury. To proza zaskoczenia z elementami grozy, ale nie takiej, którą wywoływać mają trupy, przemoc czy inne proste chwyty literatury kryminalnej. Erikson zadaje pytanie o to, czy ludzie kiedykolwiek byli w stanie siebie zrozumieć, skoro są w gruncie rzeczy tak prości do przewidzenia i opisania? Nie ma w „Złudzeniu” tanich psychologicznych gierek. Jest pasjonująca i odkrywcza fabuła, z którą trudno się mierzyć, bo ogarnia może zbyt wiele niż jeden czytelnik może zrozumieć podczas lektury. Bo to thriller dla wymagających odbiorców i takich, którzy nie godzą się na łatwe rozwiązania fabularne.

Myślę, że Erikson nie tylko daje nam do myślenia na wielu płaszczyznach jeśli chodzi o ludzkie ułomności czy słabe punkty. Konstruuje przede wszystkim przewrotną intrygę i daje nam nieść się złudzeniu, iż ogarniamy w niej wszystko, a przecież wcale tak nie jest. Ciekawa, frapująca, żywa lektura. Zachęcająco brzmi autor, który pisze, że Alex King wróci. Udanych kontynuacji!

Wydawnictwo REA, 2012

1 komentarz:

Ale książka! pisze...

Mnie ta książka bardzo się podobała i czytałem ją jednym tchem :)

Pozdrawiam!