2019-04-06

„Druga połowa nadziei” Mechtild Borrmann


Wydawca: NieZwykłe

Data wydania: 21 marca 2019

Liczba stron: 292

Przekład: Magdalena Kaczmarek

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 38,90 zł

Tytuł recenzji: (Nie)szczęścia

Mechtild Borrmann napisała poruszającą powieść o bezradności. Muszą się z nią zmierzyć bohaterowie książki, ale także czytelnicy. Wielowątkowa intryga przypomina trochę powieść sensacyjną, a chwilami jest rasowym kryminałem, jednak „Druga połowa nadziei” to przede wszystkim przejmująca opowieść o braku możliwości, o niemożności wyjścia poza trudne życiowe sytuacje. W tej książce nikt nie będzie w stanie wyjść poza fatalne uwarunkowania. Nikt nie będzie w stanie wziąć odpowiedzialności za siebie, choć musi brać odpowiedzialność za swój smutek. Borrmann fantazjuje o roli mrocznego przypadku w życiu dwóch pokoleń kobiet, który każe im doświadczać wyjątkowego okrucieństwa. Wszystko rozpięte między trudnymi relacjami łączącymi matkę i córkę. W tle jedna z najbardziej spektakularnych katastrof drugiej połowy XX wieku w Europie, czyli wybuch w elektrowni w Czarnobylu. Niemiecka pisarka stara się oddać atmosferę towarzyszącą ukrywaniu przed światem, co naprawdę się wydarzyło. Ale zaznacza, że stygmat napromieniowania po katastrofie to dużo większy ciężar niż ciężar ryzyka chorób i utraty zdrowia. „Druga połowa nadziei” to opowieść o dziewczynach, które niosą w sobie czarnobylskie przekleństwo przez całe swoje życie. O dziewczynach, które postanowiły zaryzykować i powalczyć o swoje szczęście. O tym, jak trudno o nie w biedzie i jak niemożliwe jest jego spełnienie tam, gdzie toczy się podobno lepsze życie.

Walentyna Szczukina przebywa w strefie wykluczenia, wiele lat po czarnobylskim wybuchu, w świecie pozornego spokoju i stabilizacji. To świat, który został wykluczony przed laty, i miejsce, gdzie kłębią się wspomnienia z czasu izolacji regionu. Zrozpaczona po odejściu córki matka postanawia spisać dla niej swoje dzieje. Ołówek w jej dłoni zapisuje wszystko to, co ważne. Wszystkie szczęścia, do których okrutny los dołożył tę dramatyczną partykułę, czyniąc z nich nieszczęścia obezwładniające i uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. Zapiski Walentyny to najbardziej dramatyczna część tej powieści. Retrospekcje o utracie dziewczęcych, a potem kobiecych marzeń. O tym, w jaki sposób los odbierał Walentynie wszystko, co śmiała uznać za swoje, śmiała nazywać prywatnym szczęściem. Samotna matka czeka na córkę, która wyjechała do Niemiec ku lepszej przyszłości. Na młodą kobietę, która zarzuciła jej, że żałuje jej prawdziwego szczęścia. Walentyna zezwoliła Katerynie na wyjazd, bo miała nadzieję, że córka otrzyma od losu to, co ona sama dostawała na tak krótko. Nie spodziewa się tego, czym będzie podróż ku szczęściu Kateryny…

Tymczasem w Niemczech, niedaleko holenderskiej granicy, spokój samotnego rolnika Matthiasa zakłóca przybycie dziewczyny, która w halce i boso podczas mrozu ucieka przed czymś, trafiając do jego domu i odnajdując tam ratunek – przed podwójną śmiercią, przed okrutnym losem. Matthias przywiąże się do uciekinierki na tyle, że zdecyduje się na kroki, których normalnie nigdy by nie stawiał. Jego życie zmieni tajemnica ukrywania się dziewczyny. Oboje odnajdą specyficzną bliskość, ale oboje też będą musieli zmierzyć się z tym, że wobec pewnych spraw są bezradni.

Pojawia się w tej powieści także trzeci wątek. Oficer śledczy z Kijowa podąża śladami zaginionych ukraińskich dziewcząt. Wydobywa się ze świata, w którym organy sprawiedliwości noszą tę sprawiedliwość tylko w nazwie. Borrmann w biografii Leonida Kyjana ujawnia szereg absurdów i bolączek ukraińskich służb bezpieczeństwa potrafiących zaskakująco nieudolnie prowadzić śledztwa, z których nikt nie ma korzyści. Do obrazu ukraińskiej niesprawiedliwości dochodzą jeszcze losy Walentyny. Jej gorzkie rozczarowania i świadomość, że odebrano jej wszystko. A stało się to w świetle prawa. Kyjan chce dociec, co stało się z dwiema dziewczynami, ale trafia na trop organizacji przestępczej zajmującej się handlem ludźmi. Borrmann czyni ze swojej powieści przykuwający uwagę thriller, niemniej wciąż na nowo kieruje nas ku intymnej narracji Walentyny. Bo „Druga połowa nadziei”, choć jest powieścią z wartką akcją, zwraca się przede wszystkim ku kameralnej i statycznej samotności swoich bohaterek. Ku ich cierpieniu, którego nie są w stanie oddać ani słowa, ani rozgrywające się wokół tego cierpienia wydarzenia. A jest w powieści Borrmann bardzo dużo okrucieństwa losu. Jest poczucie, że nie można się wydobyć poza fatalizm łamiący nadzieję i poczucie sensu życia. Dlatego ta książka jest tak bardzo przejmująca. Oparta została na prawdopodobnych wydarzeniach, jej dramatyzm wzmocniła czarnobylska tragedia. Odnosi się wrażenie, że kieruje nas w stronę cierpienia, jakiego nie możemy sobie wyobrazić. To mocna proza, bardzo plastyczna i niesamowicie smutna. Te kilka opowieści tworzą jeden dramat niemożności wydobycia się poza zło, nieodłącznego towarzysza życia. Wszyscy bohaterowie poddani zostają próbom charakteru, których nie są w stanie unieść. A także wspominanej już bezradności, która dotyka w różnych formach i w różnych kontekstach. Tak samo bezlitośnie i bezkompromisowo.

Borrmann zderza dwa światy, dwie rzeczywistości. Tę, z której tak wiele osób chce się wydobyć, by pożegnać biedę i upokorzenie. Tę również, która łudzi lepszym życiem, bogatszym funkcjonowaniem, inną wizją rozwoju i osiągania celów. Ukraina i Niemcy. Przepaść czy jednak państwa, w których równie silnie można zaznać tego, co złe, i równie bezkompromisowo mierzyć się z niesprawiedliwością losu? Metchild Borrmann między tymi dwoma krajami rozepnie swą opowieść o powtarzalności losu. O tym, że historia lubi powtarzalność – zwłaszcza gdy niesie ze sobą okrucieństwo. To portretowane już od czasów drugiej wojny światowej po współczesność, w której uciekająca od opresji dziewczyna chce nawiązać kontakt z kimś, kogo naznaczyła wojenna trauma wspomnień. Nie ma w tej powieści sentymentalizmu ani manipulowania emocjami czytelnika. Jest zaskakujący zwrot akcji, ale potęguje on tę czytelniczą bezradność wobec kobiecych udręk. Borrmann nie stawia na proste rozwiązania fabularne. Portretuje kobiecą tęsknotę za szczęściem wraz z nieoczekiwanymi koniecznościami przyjmowania na siebie nieszczęść. Pisze o więzach rodzinnych i o rodzinnej zagładzie. O katastrofie elektrowni atomowej, za którą stoją porażki i katastrofy życiowe ludzi z jej otoczenia. Wyjątkowo sugestywna powieść.

Brak komentarzy: