Wydawca: Powergraph
Data wydania: 18 września 2019
Liczba stron: 464
Oprawa: twarda
Cena det.: 45 zł
Tytuł recenzji: Przemiany i bunt
Radek Rak to pisarz osobny.
Absolutnie wyjątkowy. Można wyróżniać się w literaturze pomysłami na fabuły i
zwykle robi się to z nutą ekscentryzmu, ale Rak ujmuje przede wszystkim
przebogatą wyobraźnią ujawniającą się w języku jego opowieści. Wszystko wydobywa
się z niego swobodnie, nawet z pewną nonszalancją wobec stwarzanych postaci
literackich czy wobec czytelników. O ile „Puste niebo” było dowodem na to,
co i jak autor potrafi opowiedzieć z nietuzinkowej perspektywy, o tyle „Baśń o
wężowym sercu” jest już świadectwem dojrzałości do specyficznego realizmu
magicznego. Takiego, który ma z jednej strony bardzo lokalny, polski adres,
ale i takiego, w którym ujawnia się to, w jaki sposób Radek Rak czerpie z
legend, mitów, baśni, przypowieści biblijnych, odsłaniając też na nowo i
interpretując po swojemu ludowe fascynacje Mickiewicza czy Leśmiana. Nadając im
wymiar uniwersalny. Fakty historyczne wykorzystuje jedynie jako kierunkowskazy
swoich przebogatych w fantazje opowieści. Budujących w gruncie rzeczy przerażającą
historię o społecznej niesprawiedliwości, anatomii strachu oraz podległości,
ale przede wszystkim o zawłaszczającej i destrukcyjnej potrzebie zemsty.
Bohaterem jest Jakub Szela, a
jeśli Szela, to i szereg zdarzeń koncentrujących się wokół rabacji
galicyjskiej. Rak bardzo trafnie i wieloznacznie sugeruje, dlaczego wówczas
doszło do rozlewu krwi. Sygnalizuje, kiedy rodziła się potrzeba buntu wraz z
agresją. Uwypukla antagonizmy i stale podkreśla społeczny podział na panów i
chamów owocujący krwawą rewolucją. To również książka, która – czego się
spodziewałem i się nie zawiodłem, bo znalazłem te sugestie – opowiada o
nieuwzględnianej często genezie dzisiejszego poziomu czytelnictwa w Polsce. Jednak
„Baśń o wężowym sercu” to przede wszystkim mroczna przypowieść o przemianie.
Trochę historia inicjacyjna o poszukiwaniu tożsamości, ale także przesycona
ludowymi wierzeniami w metamorfozy i reinkarnacje bajka o tym, że dobro ze złem
niekoniecznie walczą – czasem okopują się na zbyt odległych pozycjach, a między
nimi pojawia się chaos. Za nim strach, później destrukcja. Rak jest
sugestywny w magicznym opowiadaniu drogi życia Szeli, ale przede wszystkim
dodatkowo intensyfikuje obecność zła i przemocy. Sięgnął bowiem po biografię, w
której ukryło się nie tylko to, co dla Polski wstydliwe, ale również to coś
przerażającego. Ta książka opowiada historię o pogłębionych i niemożliwych do
zlikwidowania podziałach. O wydobywającej się z tego agresji. Wzmocnionej
dodatkowo baśniowymi motywami, w których cierpienie oraz śmierć odznaczają się
wyjątkowo trwale.
„Nie ma czarów, są kłamstwa.
Zaklinać to kłamać, odczarować – to pokazać prawdę”. To zdanie powieści mogłoby
definiować jej dwudzielną strukturę. W pierwszej części książki będziemy
świadkami konfabulacji wyrosłych z ustnych przekazów ludowych, nurzających się
w świecie nakreślonym czarnymi i szarymi konturami, zaskakujących, ale również
zaskakująco groźnych. Część druga nie wyłania się całkowicie z symbolicznej
tutaj baśniowości, ale dużo silniej osadza na faktach historycznych. Wszyscy
wiemy, że historia zmierza do krwawego finału. Nie każdy jednak spodziewać się
będzie tego, jak zaklęta w niezwykłości stanie się rzeczywistość dorastania do
samostanowienia Jakuba Szeli. Człowieka, który idzie przez życie bez serca.
Wtedy trudno jest spotkać samego siebie, a tym bardziej zrozumieć. Wtedy
najtrudniej jest współodczuwać i wyrażać troskę.
Młodziutkiego Kóbę poznajemy w
czasie, kiedy jest mało rozgarniętym parobkiem, dla nikogo ważnym, mało
pożytecznym, żyjącym z dnia na dzień. Retrospekcje mówią o tym, dlaczego
chłopaka wyrzucono z rodzinnego domu. Dziś, aby funkcjonować, musi do kogoś
przynależeć. Być czyjąś własnością, mieć gotowe zadania do wykonania, działać
wedle ustalonych przez kogoś reguł. Kóba stanie się Jakóbem, a ostatecznie
nowym Szelą – pewnym siebie, hardym, charyzmatycznym i przede wszystkim
bezkompromisowym. To efekt wielu magicznych przemian, jakich bohater doświadczy
po tym, gdy zdecyduje się na uratowanie pewnego węża. Rzeczywistość, z jakiej
rusza w drogę, zmieni się w pełen tajemniczości świat kolejnych metamorfoz.
Kóba doświadczy innych bytów, ale pozna też wiele przepowiedni, które – jeśli
się spełnią – mogą wpłynąć na zmianę jakości jego życia. Pośród mówiących
węży, czartów, wiedźm i zaskakujących przestrzeni coraz to nowych przemian
bohater Raka stanie się postacią szczególnie stygmatyzowaną przez magię.
Człowiekiem, któremu dane było ujrzeć i poczuć życie z zupełnie innych,
zaskakujących perspektyw. Niebywałe są autorskie fantazje, kiedy czytamy o
kolejnej niespodziewanej przygodzie Kóby i o tym, czym w konfrontacji z
fantastycznymi stworami i wydarzeniami staje się jego człowieczeństwo.
Z jednej strony odwieczny
porządek pór roku wyznacza tu galicyjska przyroda. Z drugiej jednak –
konfrontacyjnie względem natury – dzieją się rzeczy nie tylko z piekła rodem.
Mamy do czynienia z legendami, które kształtują drogę życiową bohatera. I
bohatera ulegającego przemianom gdzieś poza świadomością. Nowy Jakub Szela,
który wydobędzie się ze świata upiorów, ciemnej magii i bezkompromisowych zależności,
stanie się w połowie sobą. Będzie jak ktoś, dla kogo doświadczona niezwykłość
jest powodem do ciągłego zdziwienia. Ale będzie w nim również ta ciągła i
narastająca chęć, by ukarać swojego pana za wszystkie niesprawiedliwości, które
powiodły go na drogę metafizycznych i mrocznych przeżyć. Był nikim i niósł w
sobie tylko frustracje oraz ból. Stał się bytem doświadczonym przez magię i
uwiedzionym w kilku nieprawdopodobnych sytuacjach. Jest także kimś, na kogo
mają wpływ specyficzne kobiety. W budowaniu ich wizerunku Radek Rak jest
naprawdę mistrzem, co udowodnił już w „Pustym niebie” i co ujawnia się w
nietuzinkowym wizerunku miłości, kochanek oraz kobiet wpływających na działania
i emocje bohatera.
Kiedy więc dociera się do
tego, do czego dotrzeć po prostu trzeba, widzi się genezę rabacji galicyjskiej
w nie tyle szerszym, ile przede wszystkim oryginalnym kontekście. Bo Radek
Rak nie chce pisać historii na nowo, on ją w wyjątkowy sposób interpretuje.
Wskazuje, jak okrutny może być świat – ten rzeczywisty oraz ten z wyobrażeń i
legend. Pokazuje, jak niemożliwe było wyjście w połowie XIX wieku poza
uwarunkowania. Żyłeś tak, jak i gdzie się urodziłeś. Myślałeś to, co narzucała
grupa i co stało za prostym poczuciem tego, że świat jest jednak bardzo
niesprawiedliwy. W tej baśniowej przestrzeni tych niesprawiedliwości i
absurdów również jest bardzo wiele. To jednak przede wszystkim przestrzeń –
realna i zmyślona – bardzo licznych konfrontacji. Walka o lepsze życie jest też
walką o poczucie bezpieczeństwa oraz własną tożsamość. W pewnym momencie zlewa
nam się to, co realne, z tym, co symboliczne w tych trudnych walkach, ale
niejednoznaczność przekazu tej powieści ciekawie udowadnia jedno z jej zdań:
„Powiadają, że najłatwiej uwierzyć w to, co nieprawdopodobne, i zaakceptować
to, czego zaakceptować się nie da”. Rak ze swoimi bohaterami zmierza w stronę
pojęcia niemożliwego. Jesteśmy nieustannie zaskakiwani zamianami ról,
wewnętrznymi przemianami, spełniającymi się przepowiedniami i
nieprawdopodobnymi zdarzeniami, w których kryje się wiele odpowiedzi na pytania
o mroczną przyszłość.
Nie jest tak, że autor
odczarowuje przerażające zdarzenia. Chce nam oddać baśniową narrację po to, by
pokazać, że każde ludzkie działanie może w sobie kryć taką mnogość intencji,
jakiej nie spodziewamy się ani w realnym, ani wytwarzanym przez naszą
wyobraźnię świecie. To także jedna z tych wyjątkowych powieści, w
których wszystkie użyte wulgaryzmy wprowadzają świetny efekt komiczny. Rak
buduje bowiem tak przerażającą opowieść, że czytelnikowi należne są chwile
oddechu i złagodzenia napięcia. Wychodzi to znakomicie. Podobnie opowiadanie o
tym, co w polskości było wstydliwe, a co do dziś budzi zachwyt i
zainteresowanie – mam na myśli wyobraźnię i wiarę w ludowe opowieści. Przemyślana,
oryginalna i naprawdę frapująca książka. Jedna z ciekawszych, jakie ukazały się
w tym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz