Wydawca: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 16 czerwca 2021
Liczba stron: 392
Przekład: Jacek Godek
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena det.: 39,90 zł
Tytuł recenzji: Kobieta i władza
Na pewno nie jest łatwo w Islandii przełamać monopol patronimiku Sigurðardóttir na dobre powieści kryminalne, które od lat są islandzkim towarem eksportowym pisanym przez znaną na świecie Yrsę. Lilja Sigurðardóttir próbuje zaistnieć w świadomości islandzkich czytelników i o ile trudno wyrokować z polskiej perspektywy, jak jej to wychodzi w ojczyźnie, o tyle można pokusić się o stwierdzenie, że nie tylko znana Yrsa jest świetną islandzką pisarką gatunkową. Po znakomitym tryptyku „Reykjavik Noir” otrzymujemy nową, niezwiązaną z żadnym cyklem książkę, w której Lilja Sigurðardóttir wraca do poruszanych już problemów społecznych, do czułego portretowania topografii islandzkiej stolicy, ale tym razem stawia przede wszystkim pytania o to, jakie uczucia i emocje wywołuje kobieta u władzy. Czy w Islandii słynącej z równouprawnienia taka powieść jest potrzebna? Najwidoczniej tak. Zwłaszcza że „Zdrada” ciekawie portretuje problem odium, jakie może spaść na osobę publiczną tylko z powodu jej płci.
Islandzka pisarka proponuje nam kilka opowieści, które bardzo spójnie łączą się w całość. Różnorodność perspektyw, w których widzimy opisywane problemy, dodaje książce sugestywności. Śledzić będziemy nie tylko intensywne dwa i pół tygodnia z życia świeżo mianowanej islandzkiej minister sprawiedliwości. Przyjrzymy się punktom widzenia ludzi, którzy w mniejszym lub większym stopniu będą związani z życiem głównej bohaterki. Zatem poza perypetiami Ursuli Aradottir obejmującej tymczasowo ministerialną tekę śledzić będziemy życie między innymi jej szofera, sprzątaczki z urzędu czy kobiety interpretującej po swojemu fakty i opinie w sprawie, którą Ursula obiecuje się zająć. Ale jest tu również bardzo ważna historia pewnego bezdomnego człowieka zdającego się wiedzieć więcej o nowej pani minister. Widzi, że zagraża jej niebezpieczeństwo. Usiłuje ją przed nim ochronić? Tak czy owak drugoplanowy Petur jest tu pełnokrwistym bohaterem literackim nie tylko dlatego, że w sytej i dostatniej Islandii staje się rzadkim przedstawicielem marginesu społecznego. Ursula nie ma tak naprawdę pojęcia, co łączy ją z tym mężczyzną. A łączy zaskakująco wiele. Nie to, o czym ona myśli. Przede wszystkim mroczna tajemnica sprzed lat.
Jak w klasycznej powieści noir powinno być, duże znaczenie ma tu przeszłość odsłaniana stopniowo i z umiejętnością punktowania tego, co najważniejsze. To, co minęło, stale powraca w coraz bardziej diabolicznym (sic!) wymiarze. W czasie przeszłym skryły się demony, z którymi bohaterowie wciąż muszą się mierzyć. Odważna, asertywna i silna Ursula wciąż jest dwunastoletnią dziewczynką, która doświadczyła największego życiowego dramatu, i wciąż na nowo zadaje sobie pytanie o to, dlaczego ojciec wybrał drogę niewidzialności i społecznej zbędności. Ale „Zdrada” to będzie również książka z interesującymi postaciami mężczyzn – takimi, których przed laty połączyła przerażająca tajemnica. Dziś muszą iść przez życie z pamięcią o tym, co na zawsze ich zmieniło. Co dalej działa destrukcyjnie i nie jest zamkniętym czasem przeszłym.
Lilja Sigurðardóttir proponuje ciekawe rozwiązania fabularne związane z motywem diaboliczności. Mamy tutaj kogoś, kto odpowiednio interpretuje znajomość Ursuli. Długo nie wiemy, dlaczego główna bohaterka znalazła się w sferze diabelskich wpływów i kto tak naprawdę jest tym diabłem. A potem stopniowo i konsekwentnie schodzimy do piekła, w którym przed laty zdarzyło się coś, co na zawsze naznaczyło przynajmniej kilka osób. Wokół zagadki tajemniczej śmierci koncentrują się te zdarzenia, które islandzka autorka będzie odsłaniać stopniowo i niekompletnie. W świecie przedstawionym tej powieści ogromne znaczenie będzie miało zatem to, co wpłynęło na postawy życiowe bohaterów – na to, kim są obecnie i ku czemu dążą.
„Zdrada” to kolejna ciekawa autorska fantazja o tym, że Islandia tylko pozornie może być najbezpieczniejszym i najlepszym krajem do życia. Ciemnoskóra emigrantka Stella przybyła do Islandii z matką, by raz na zawsze rozstać się z przemocą i strachem. Można odnieść wrażenie, że w kraju nie dzieje się nic niepokojącego, co mogłoby zajmować opinię publiczną i burzyć jej poczucie bezpieczeństwa. A jednak wciąż na nowo ujawnia się nakreślone na początku zło, które weszło komuś pod skórę i domaga się kontynuacji – to, co piekielne, znowu może eskalować. Aby zrozumieć mroczny wymiar całej historii, musimy prześledzić pojedyncze opowieści. I dopiero po jakimś czasie samodzielnie uznać, która z nich jest tutaj najważniejsza.
Wizerunek Ursuli Aradottir stworzony jest w taki sposób, że z jednej strony wiemy, iż mamy do czynienia z bohaterką stojącą na straży prawdy i uczciwości, z drugiej jednak – są tu zaznaczone momenty, w których Ursula nie jest kryształową postacią i sama gubi się w swoich emocjach. Po tym, jak walczyła z ebolą w Afryce i wspierała w ciężkim losie uchodźców na Bliskim Wschodzie, jest przekonana, że po powrocie do ojczyzny nie czeka ją – zwłaszcza na państwowej posadzie – żadne niebezpieczeństwo ani żadna wątpliwość. Bohaterka „Zdrady” doświadczyła ekstremalnych ludzkich dramatów, ale nigdy tak naprawdę nie zmierzyła się z tym, co naznaczyło ją przez laty. Tylko dlatego, że ważna dla niej rodzina stała się jeszcze ważniejsza, gdy kobieta zrozumiała, jak boli mający miejsce wiele lat temu dramat opuszczenia przez kogoś najbliższego?
Lilja
Sigurðardóttir z feministycznym sznytem opowiada o świecie zdominowanym przez
bezkompromisowych mężczyzn. Świecie, w którym mężczyzna może więcej, ale nie
jest świadomy, w jaką pułapkę wpada, czując pozorną bezkarność oraz rozumując,
że świat wartości i poglądów wciąż zdominowany jest przez jedną płeć. Ciekawe
wizerunki kobiet skonfrontowane są z tymi męskimi – będą tu zarysowane wyraźne
antagonizmy, ale znajdą się w centrum zainteresowania autorki mężczyźni, dzięki
którym kobiety walczą… z męską dominacją. Islandzkie życie społeczne oraz
polityczne okazuje się zdeterminowane przez płeć i zaskakująco łatwo bazujące
na stereotypach. Wciąż jest to przestrzeń specyficznej walki. Wciąż – jak we
wszystkich książkach tej autorki – pojawią się dwa fronty nieprzypadkowo
powiązane z płciowością, ale również odmiennym rodzajem zdeterminowania. Pojawi
się tu nierozwiązana sprawa przemocy seksualnej, jak również problem
szowinistycznej dominacji politycznej. Jakkolwiek polityka jest tu tłem, staje
się tłem wyraźnym. „Zdrada” jest również ciekawą
powieścią, w której świetnie i wieloznacznie funkcjonuje jej tytuł. Na pewno
zadowoli czytelników trylogii kryminalnej tej autorki, ale też z pewnością
pozwoli zyskać nowych odbiorców.
Zwłaszcza takich, którzy lubią budowanie atmosfery powieści w nieoczywisty
sposób, zwracający uwagę na różne punkty widzenia i rozmaite ujęcia tego samego
problemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz