„Pożądanie mieszka w szafie” to taki „chick-lit” w męskim wydaniu. Tyle tylko, że książka Piotra Adamczyka, wrocławskiego dziennikarza, bynajmniej nie tylko zabawie ma służyć. To dość przejmująca opowieść o facecie, który nie jest taki jak inni. Jacy są inni w uproszczeniu? „Normalni mężczyźni marzą o blondynkach z piersiami jak dwa balony i o sobie z twarzą między tymi balonami albo i z czym innym nawet”. Bohater być może pogmerałbym tu i ówdzie, przekopując się przez kobiece krągłości – czy to naturalne, czy to, od biedy, silikonowe. Nie dane mu to jednak, więc stara się pocieszyć tym, co ma. A co ma? Wciąż żywą w pamięci i idealnie nieidealną miłość do Marysi Jezus, której kiedyś pokazał, jak wygląda świat miłosnych uniesień, tak mu teraz obcy i daleki. Traumatyczne dzieciństwo w domu dziecka z pierwszą życiową mentorką, panią nocną, dzięki której pozna zasady rządzące światem, ale potem je sobie zweryfikuje. Co jeszcze? Ma psa, puste mieszkanie, ideały w głowie i etat w gazecie, która chce się upodobnić do hipermarketu – zarówno formą, jak i treścią swoich artykułów. Poza tym ma marzenia, pragnienia i lubi się schować w szafie. Tak, w szafie. Jej przestrzeń będzie bardzo istotna, bo to przecież miejsce, gdzie mieszkają zwykle kobiece pragnienia i tam właśnie, z bardzo męskimi, chce się ukryć nasz mężczyzna.
To podręcznik męskości w stanie uwiądu. Tej rzeczywistej także, bowiem poczytamy o tym, jak niemiłosiernie kwestionowane są wszelkie pojęcia opisujące męskie przyrodzenie, którym bohater książki nie ma się przed kim chwalić. To poradnik dla wszystkich kobiet, które nie są w stanie zrozumieć, czego doświadcza samotny, czterdziestoletni mężczyzna. Kim on jest? Co mu nie wyszło? Dlaczego każda, wcześniej czy później chce go wymienić na „lepszy model”? Co tkwi w głowie faceta niespełnionego, a dojrzałego dojrzałością trudną i bolesną? „Pożądanie mieszka w szafie” to słodko – gorzki zapis traumy doświadczania samego siebie przez pryzmat życiowych porażek. W świecie, w którym kobiety okazują się być górą, bohater Adamczyka wcale nie chce być na dole. Nic to, że mu trudno. Nawet wejście do szafy lepsze niż codzienne upokorzenia – w szpitalu, na ulicy, w sypialni, w redakcyjnym pokoju. Ale on łatwo się nie poddaje i chce pokazać, iż mężczyzna zawsze i wszędzie da sobie radę. Choćby nie wiem jak bardzo jego kobiety pokazywały mu, że lepiej z szafy nie wychodzić i się łudzić. Będzie dobrze! – chce krzyknąć Adamczyk. I to właśnie taka książka. O niepoprawnym optymizmie na przekór. O tym, że kobiety mogą niszczyć, ale i dają siłę. I że bez nich świat byłby jak tożsamość, której nie można sobie wygooglować.
Mężczyzna Adamczyka to na pewno bardziej samotny onanista niż zdobywca. Onanista z aspiracjami jednak. Poszukuje w kobiecie czegoś wyjątkowego i nie zadowala się drobiazgami. Wspomniana Marysia Jezus to może bardziej idea niż kobieta z krwi i kości, ale i obok takich narrator książki potrafi przejść dzielnie. O ile wcześniej nie wpadnie w miłosne sidła. Takie zastanawia na niego między innymi Magdalena. Dziewczyna na początku pracuje w hipermarkecie, by błyskawicznie zrobić wielką karierę, wynająć apartamentowiec, stać się neuromarketerką (cokolwiek to znaczy) i zastawiać sidła na dwóch facetów naraz. Nim bohater książki Adamczyka zorientuje się, iż Magdalena nim manipuluje, jest już trochę za późno, ale nigdy aż tak, by nie tupnąć nogą i nie powiedzieć „dość”. Podryw na Monrovię i Holuellebecqa okazuje się niewystarczający, bo Magdalena – pragnąca budować w domu ściany z książek – wilgotnieje, czytając pretensjonalnego Coelho lub też każe mu widzieć głębię w neurotycznym pisaniu Elfriede Jelinek. Magda jest źródłem cierpienia, ale i nowych doświadczeń, dzięki którym narrator stanie na nogi. Pomoże mu w tym także tajemnicza Miriam, autorka maili wysyłanych z jakiejś światłowodowej próżni, ale jednocześnie bratnia dusza; przy niej jest po prostu łatwiej.
Nie jest przecież łatwo romantykowi, który popada w neurozy, a w swojej redakcji jest ceniony tylko wówczas, kiedy Google wyświetli po wbiciu w klawiaturę jego nazwiska więcej wskazań niż kierujących do TEGO Adamczyka – aktora, ściągającego powszechną uwagę. Bohater „Pożądania” wplącze się w aferę z procą i wentylami; da upust swojej złości dla zidiociałego świata bez zwartości, a tym samym dokona aktu oczyszczenia samego siebie i zrozumie, że jego imię i nazwisko naprawdę brzmi dumnie; jest mężczyzną, którego może brzmieć jeszcze bardziej dumnie niż nazwisko znanego aktora.
Podobno zakupy – jak wspomina autor – są wizytówką samotnego faceta. Niekoniecznie chętnie zagląda się do koszyka z jego zakupami. Na pewno ciekawsza będzie lektura książki, w której męska samotność wieku średniego jest atutem. Nic to, że trochę nasz bohater przypomina Adasia Miauczyńskiego i trudno mu dopasować się do idiotyzmu świata wokół. W żadnej, najbardziej nawet trudnej sytuacji łóżkowej – kiedy dostaje kosza od miłości TAMTEGO Adamczyka, która to jego oczekuje w łóżku po serii internetowych gier ze strony TEGO Piotra – nasz bohater nie złoży broni, nie będzie biernie przyjmował porażek. Przekuwa je na mądrości życiowe. I tych jest sporo w tej książce. Czasami banały, niekiedy truizmy. No i co z tego? Ważne że podane na literackiej tacy z wielkim poczuciem humoru i umiejętnością spojrzenia na samego siebie w krzywym zwierciadle. Takie jest „Pożądanie mieszka w szafie” – smutne i zabawne zarazem, ale bardzo autoironiczne i prawdziwe. Samotni mężczyźni koło czterdziestki! To książka dla wszystkich bab, które was opuściły. Przeczytają i pożałują. Ale nie wracajcie do nich. Bądźcie jak Piotr Adamczyk. TEN Adamczyk, a nie tamten od papieża.
6 komentarzy:
Czyli też zauważasz, że to "chick-lit”. :) I stwierdzasz, że bohater to "niemęski men" - znaczy zniewieściały facet - bardzo trafne określenie.
"Każda z kobiet, która mu się przyjrzy, odnajdzie w nim to, czego być może sama szuka." - No ja wątpię, aby kobiety szukały wiecznie napalonego seksoholika. :)
No i taka myśl mnie naszła: w pewnym wieku większość mężczyzn marzy tylko o tym, by...
Matylda, ale Ty sobie interpretujesz wszystko pod siebie :D Pozdrawiam!
Interesujące, powiedziałbym nawet, że bardzo. Myślę, że w takim wizerunku jaki tu opisujesz, autora/bohatera, mógłby coś z siebie odnaleźć każdy mężczyzna, nawet ten spełniony na każdym polu(to w ogóle możliwe?). I każdy chyba powinien coś takiego przeczytać.
Może to ci się spodoba:
http://z-zycia-gimnazjalisty.blogspot.com/2012/07/rozdzia-i.html
albo to:
http://me-cd-lt.blogspot.com/
Niesamowite jak recenzja tej książki napisana przez mężczyznę różni od recenzji kobiet. ;)
Całkiem inne spojrzenie, inny poziom zrozumienia i interpretacji.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
Prześlij komentarz