Wydawca: Powergraph
Data wydania: 18 maja 2022
Liczba stron: 640
Oprawa: twarda
Cena det.: 59 zł
Tytuł recenzji: Samotność i siła
O specyfice i wyjątkowości Radka Raka, młodego prozaika z – jak widać – nieograniczonymi umiejętnościami, wspominałem, recenzując dwie jego poprzednie książki. Nie chcę się powtarzać. Tym bardziej że jedna z najważniejszych polskich nagród literackich w zeszłym roku pokazała, iż może wyjść poza uznaniowość pewnego „namaszczonego” segmentu literatury, wyróżniając właśnie niezwykłość pisarstwa Raka, pisarza osobnego i być może też trochę lubiącego swą literacką samotność. Taką mam fantazję na jego temat, odczytując „Aglę” przede wszystkim jako opowieść o egzystencjalnej samotności. Zatem wskazanie, że „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” jest najważniejszą polską powieścią 2020 roku, otworzyło twórcy drzwi do zainteresowania szerokiego grona czytelników. I dziś, kiedy Raka po prostu wypada znać, „Agla” konfrontuje się z odbiorcami, których pisarz już na pewno zaskoczył, więc trudno będzie mu ponownie wykorzystać element zaskoczenia. A jednak! To narracja zupełnie inna niż wspomniana wyżej i odmienna także od „Pustego nieba”. Z tą książką zacząłem swoją przygodę czytelniczą z prozaikiem udowadniającym mi, że literatura może być niewyczerpanym źródłem takiego rodzaju inspiracji i stylizacji, dzięki którym nie pojawia się wtórność, lecz nowa atrakcyjna jakość. Najnowsza powieść Raka udowodni, że wciąż możemy być zaskakiwani, ale będzie także świadectwem tego, w jak silnym związku ze światem natury żyjemy na co dzień, ignorując tę więź albo deprecjonując ją z kilku powodów. W tej mrocznej powieści nie ma może dziecięcej fascynacji przyrodą niczym w „Pamiętniku Opal” Opal Whiteley, ale jest bardzo wyraźnie kilkukrotnie zaznaczone, że jesteśmy tylko częścią skomplikowanego ekosystemu. Niewiele mu oferujemy, za to kompletnie nie doceniamy jego funkcji oraz złożoności.
Tak jak „Puste niebo” na pewno usatysfakcjonowało w sposób szczególny lublinian, tak „Agla” przemówi wyraźniej do mieszkańców Krakowa. Rak postanowił stworzyć literacką fantazję na temat tego, co w Krakowie może być najbardziej mroczne i najbardziej przejmujące. A także toksyczne. Nie tylko w znaczeniu dosłownym, kiedy portretowane miasto jest miastem półmroku i trującej mgły przypominającym tę potworną połowę roku, kiedy w Krakowie zwyczajnie nie można wziąć głębszego oddechu. Powieściowe Tybil ma infrastrukturę oraz topografię, które odczytać można w sensie dosłownym. Wawel staje się mrocznym Hradem, a wokół niego ludzie żyją w mroku. Niepewni siebie, bo wciąż inwigilowani. Dokonujący przeobrażeń w gobliny, które tylko pozornie uosabiają gorzką i zachowawczą starość. Tybil jest miejscem, gdzie widać wrzenie współistnienia wielu kultur i narodowości. Miejscem skazanym wręcz na uniwersytecki mit. Kiedy przyglądamy się temu, w jaki sposób Rak portretuje środowisko i mentalność naukowców, studentów oraz środowisk okołoakademickich, tworzy nam się z „Agli” całkiem realistyczny pamflet na to, czym ma być polskie wyższe wykształcenie. Jednak powieść koncentruje się zupełnie na czym innym.
Cieszę się, że przed jej lekturą odrobiłem pierwsze lekcje z weird fiction z opowiadaniami „Wilgość” Anny Marii Wybraniec. Ale to wcale nie spowodowało, że czułem się w tej powieści pewnie. Nie wiem, czemu służyć ma definiowanie „Agli” pod kątem odbiorców, ale jednego jestem pewien: na ministerialnej liście lektur młodzieżowych na pewno nie mogłaby się znaleźć z powodu seksualnych upodobań głównej bohaterki. Znajdziemy tu bardzo wiele odniesień do klasyków literatury, ale również do sposobów opowiadania o fikcji literackiej. Oczywiste jest widzenie tu Tolkiena, Lewisa czy Rowling współistniejących w jednej książce, lecz autor nie czerpie tylko z tego, co powszechnie znane i uwielbiane. Od archaicznej frazy listów czytanych przez Sofję po stylizacje językowe w zakresie języka mówionego innych bohaterów – Rak ponownie udowadnia, że jego pasją jest nie tylko kompilacja rozmaitych wzorców, lecz przede wszystkim nadawanie im nowych znaczeń. Nawet wówczas, gdy jedna ze scen wydaje się kalką z „Małej księżniczki” Frances Hodgson Burnett.
Zatem mamy wspomnianą Sofję Kluk – i to zupełna nowość, bo Radek Rak po raz pierwszy tak wiele miejsca i autorskiej czułości poświęci kobiecie. Sofja – biorąc pod uwagę to, jak ważny będzie w powieści motyw przeobrażenia – nie jest jeszcze kobietą, ale nie jest również dziewczynką. Sofja staje się niegotowa na konfrontację z tym, kim jest. A definiuje ją wiele słów tej powieści. Myślę, że najtrafniej te, które wyraża jej towarzyszka służebnej niewoli, mówiąc: „Ty jesteś z tych, co kształtują przeznaczenie”. Rak już w poprzednich powieściach dał wyraźnie do zrozumienia, że interesują go głównie bohaterowie dynamiczni i że sensem oraz zadaniem literatury jest pokazywanie bohatera w procesach wewnętrznych przemian. One tu dynamizują fabułę, ale są tylko jednym z elementów tej dynamiki. W świecie, w którym magia zastąpiła religię, młodziutka Sofja Kluk próbuje zmierzyć się z rzeczywistością braku ojca naukowca, który w pojedynkę ją wychowywał. Pozostawiona sama sobie staje się jednostką pełną gotowości do zmian, zdeterminowaną w walce o swoje prawa, ale przede wszystkim samotną. Bez względu na spełnienia i niespełnienia, jakich doświadczy bohaterka Raka, jest od początku do końca sama ze swoimi decyzjami, swoimi emocjami i tym, jak zmienia się jej widzenie rzeczywistości. To, że Rak proponuje traktat o ludzkim wyobcowaniu, ze świetnie wyeksponowanym feministycznym sznytem, potwierdzają różne słowa padające tu mimochodem. Na przykład te, które znajduję bliżej zakończenia: „Człowieka można poznać tylko wtedy, kiedy jest sam”. Sofję poznajemy dzięki jej konfrontacjom z różnego rodzaju ludźmi oraz stworzonymi przez nich przeszkodami, które bohaterka musi pokonać, ale również poprzez to, w jaki sposób zderza się ze swoją osobnością. Poszukując miłości, przynależności, nieufnie traktując rówieśników będących potencjalnymi przyjaciółmi lub wrogami, Sofja wypracowuje własny system obronny. Po nieobecnym ojcu nie otrzymała znaczącego spadku. A może jeszcze tego nie wiemy i dowiemy się później, bo przecież „Agla” to znakomita zapowiedź dalszego ciągu. Kluk jest intrygująca także przez to, jakim naukowym segmentem zajmuje się jej ojciec, o jakiej dziedzinie wiedzy wie bardzo dużo i ostatecznie – co przypadkiem powołuje do życia. Ale najmroczniejszy jest jej fatalizm: to, co jest w stanie w sobie zdefiniować jako przynoszące pecha lub destrukcję, lecz również to, co czyni ją femme fatale z powodu kilku niebezpiecznych zbiegów okoliczności.
„Agla” będzie mroczną fantazją o tym, że ludzie nie są w stanie funkcjonować w świecie bez różnego rodzaju opresji i przemocy. Rak portretuje rzeczywistość, w której doskonale odnaleźliby się bohaterowie Orwella, a która jakby znajomo wygląda, gdy weźmie się pod uwagę doświadczenia społeczeństw w XXI wieku, bo „Agla” może być też odczytywana jako gorzka satyra na to, ku czemu w gruncie rzeczy znowu zmierzamy w tym rzekomo nowoczesnym świecie. Tam, gdzie żyje Sofja Kluk, nie jest nowocześnie, można nawet stwierdzić, że jest ponuro archaicznie. Struktura społeczna to drabina wzajemnych nieufności, skrytych idiosynkrazji, charakterystycznych podziałów na ludzi lepszych i gorszych. To też rzeczywistość, w której terror strachu ukazuje kilka swoich mrocznych wizerunków. W tym wszystkim znajomi albo bliscy głównej bohaterki, którzy przyjęli pewne życiowe postawy, bo generalnie są koniunkturalistami. Albo zwyczajnie się boją. Bohaterka Raka nie boi się niczego, nawet najbardziej granicznej konfrontacji. Stanie w obliczu wyborów, które doprowadzą do tragedii. Będzie zmuszona pożegnać coś, co kształtowało jej tożsamość – młodej kobiety, kochanki, wojowniczki, przewodniczki. I odnieść można wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem przeobraża się na nowo. A to dopiero początek tego, czym Radek Rak będzie nas tu zaskakiwał.
Bardzo mi się podoba to, że autor
dba o każdy detal powieści i każdą epizodyczną scenę traktuje z taką samą uwagą
i dbałością o szczegóły jak główne wątki powieści. Kiedy czyta się „Aglę”, ma
się poczucie, że portretując las czy scenę miłosnego zbliżenia, Radek Rak za
każdym razem jest bardzo sugestywny. To wszystko przenika nas na wskroś, bo
opowieść jest doskonała w każdym w zasadzie akapicie. Nie
wiem, co zachwycić może bardziej: nieokiełznany świat artystycznych asocjacji,
w którym spotkamy się z różnymi gatunkami literackim, czy też może wyjątkowa
dbałość o to, by nie dało się zapomnieć, że „Agla” ma być powieścią przede
wszystkim przygodową. O świecie niebywałej formy opresji, w której pojawia się
Sofja Kluk – postać gotowa stawić czoła każdemu rodzajowi opresyjności. Piękna
i przejmująca historia o rodzinnej lojalności. Bo więzi międzyludzkie,
zwłaszcza te z najbliższymi nam osobami, silniejsze są niż oddziaływania
metafizyki, magii, nauki i wspomnianego weird fiction. Koniecznie trzeba
przeczytać „Aglę”, by zobaczyć, jak autor ze swą kobiecą główną postacią opowie
na nowo świat, w którym do opowiedzenia jest dużo więcej niż wizyjność
poszczególnych rozdziałów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz