Mocna rzecz. Nawet bardzo mocna. Książka, od której nie można się oderwać i jednocześnie opowieść, w jaką nie chce się wierzyć. „Kato-tata” jest pamiętnikiem zdarzeń, jakie nigdy nie pójdą w niepamięć i dramatyczną spowiedzią kobiety, która przez całe dorosłe życie musiała borykać się z mrocznymi widmami dzieciństwa. Historia Halszki Opfer jest przerażająca i stanowi ostrzeżenie. Nie jestem w stanie pojąć, czy tak ogromne nagromadzenie zła, którego doświadczyła autorka jest w ogóle możliwe, ale ta opowieść ma w sobie niezwykłą moc sugestii. Nie można bowiem zmyślić tak okrutnych zdarzeń i opowiadać o nich z taką dokładnością. „Kato-tata” to książka, którą czyta się z trudem, ale która jednocześnie sprawia, iż nie można się od niej oderwać. Pamiętnik, który potwierdza, że traumatyczne dzieciństwo na zawsze rujnuje życie i że od bolesnych wspomnień nie sposób skutecznie uciec.
Centralną postacią tej mrocznej historii jest ojciec. Człowiek, o którym autorka pisze następująco: „Od początku mojego życia tatuś umiejętnie urabiał mnie na swoją ofiarę. Zaprogramował mnie, abym spełniała jego wolę. Czułam wewnętrzny przymus słuchania jego poleceń. Moje życie toczyło się wokół jego seksualnych zachcianek. Istniałam po to, aby je spełniać”. Domowy kat i sprawca zła, o którym nie można zapomnieć. Zła, jakie czai się w wielu polskich domach i które wielokrotnie nie pojawia się w ludzkiej świadomości, bo nie sposób o nim opowiedzieć. Opfer opowiedziała. Znalazła słowa, żeby nazwać wszystko to, co przez lata było nienazwane. Stworzyła postać oprawcy, który latami potajemnie zabijał. Ojca, który zamiast chronić, przez lata skutecznie utrzymywał swoje dzieci w poczuciu zagrożenia.
Autorka opisuje, jak mężczyzna regularnie gwałcił swoje dziecko i jaką chorą satysfakcję mu to sprawiało. Wykorzystywanie seksualne córki odbywało się przy milczącej zgodzie małżonki, która z czasem przestała mieć wyrzuty sumienia i zupełnie nie reagowała na to, co się działo w rodzinnym domu. A działo się wiele. Nie tylko molestowanie. Alkoholizm ojca, który zamieniał codzienność w piekło. Jego niekontrolowane wybuchy agresji. Poniżanie żony i dzieci. Odbieranie im radości życia i powolne rujnowanie domu. To wszystko opisywane jest przez Halszkę Opfer stopniowo. Autorka próbuje zrozumieć motywy postępowania ojca, ale trudno powiedzieć, czy gorsze jest opisywanie tego, co robi, czy też odsłanianie wstydliwych i mrocznych kart jego przeszłości. Podobnie rzecz się ma z matką autorki. Jest współwinna tego, co się działo i tak samo okrutna jak ojciec, chociaż jej okrucieństwo jest inne.
Matka jest wciąż nieobecna. Zarzuca dzieciom, że nie ma przez nie pieniędzy i nie może żyć tak, jak by chciała. Jest nieodpowiedzialna, a swoje uczucia ujawnia jedynie w momentach krytycznych, kiedy dzieciom dzieje się największa krzywda. Przez lata gromadzi w domu przeterminowane leki i wymyśla wciąż nowe choroby dla siebie i dzieci, choć z tymi, jakie faktycznie mają miejsce nie chce i nie potrafi sobie radzić. Córki i syn wydają się być dla niej brzemieniem, ale największy dramat to jej życie u boku mężczyzny, który zaspokaja swoją chuć nie tylko z córkami, ale i z wszystkimi kobietami, jakie pojawią się w domu i jakie nie przeciwstawią się jego dzikości.
Ważna jest symbolika Kopciuszka, która skrywa przykre prawdy o dziecku odtrąconym i niezrozumianym. Dziewczynka z pamiętnika Opfer nie odnajduje wsparcia ani w matce, którą mimo wszystko kocha, ani w siostrze, ani w żadnej koleżance. Nieczułe na jej krzywdę są nauczycielki w szkole, okrutne dzieci potęgują wyobcowanie i uczucie zbędności. Ta, którą wszyscy krzywdzą i wyszydzają, przez pewien czas oczekuje na przybycie dobrej wróżki i pięknego księcia, na zmianę losu; na moment, w którym przez chwilę zatańczy swój taniec na zaczarowanym balu. Niestety, przez lata dziecko żyje jedynie marzeniami i pragnieniami, które nigdy nie zostaną spełnione. Bo nawet szansa na bliskość z Tamarą, której pamięć pozostaje wciąż żywa, szybko zostanie zaprzepaszczona i wówczas pozostanie już tylko pustka. Pustka, z którą autorka nie może sobie poradzić nawet w dorosłym życiu.
Chociaż otrzymujemy dość dużo bezpośrednich i pośrednich wskazówek dotyczących motywów napisania tej książki, trudno jest jednoznacznie orzec, dlaczego powstała. To opowieść, która porusza wiele tematów tabu, dotyka problematyki delikatnej, ale nie tak znowu rzadkiej. Nie chodzi tylko o traumatyczne dzieciństwo. To, co było, dzieje się wciąż w myślach autorki. Nieprzypadkowo w pierwszych zdaniach czytamy o dorosłej kobiecie, która próbuje ukryć swój płacz i ból przed najbliższymi.
„Kato-tata” to poruszający zapis wciąż żywej przeszłości. Książka, której czytanie będzie bolesnym przeżyciem. To także głos w dyskusji na temat patologicznej rodziny i możliwości pomocy, której rzadko kiedy udziela otoczenie. W tym znaczeniu nie jest łatwo określić, czy to literatura czy publicystyczny manifest. Czymkolwiek by nie były słowa Opfer, są niesamowicie przejmujące i na długo pozostają w pamięci.
Wydawnictwo Santorski & Co, 2009
Centralną postacią tej mrocznej historii jest ojciec. Człowiek, o którym autorka pisze następująco: „Od początku mojego życia tatuś umiejętnie urabiał mnie na swoją ofiarę. Zaprogramował mnie, abym spełniała jego wolę. Czułam wewnętrzny przymus słuchania jego poleceń. Moje życie toczyło się wokół jego seksualnych zachcianek. Istniałam po to, aby je spełniać”. Domowy kat i sprawca zła, o którym nie można zapomnieć. Zła, jakie czai się w wielu polskich domach i które wielokrotnie nie pojawia się w ludzkiej świadomości, bo nie sposób o nim opowiedzieć. Opfer opowiedziała. Znalazła słowa, żeby nazwać wszystko to, co przez lata było nienazwane. Stworzyła postać oprawcy, który latami potajemnie zabijał. Ojca, który zamiast chronić, przez lata skutecznie utrzymywał swoje dzieci w poczuciu zagrożenia.
Autorka opisuje, jak mężczyzna regularnie gwałcił swoje dziecko i jaką chorą satysfakcję mu to sprawiało. Wykorzystywanie seksualne córki odbywało się przy milczącej zgodzie małżonki, która z czasem przestała mieć wyrzuty sumienia i zupełnie nie reagowała na to, co się działo w rodzinnym domu. A działo się wiele. Nie tylko molestowanie. Alkoholizm ojca, który zamieniał codzienność w piekło. Jego niekontrolowane wybuchy agresji. Poniżanie żony i dzieci. Odbieranie im radości życia i powolne rujnowanie domu. To wszystko opisywane jest przez Halszkę Opfer stopniowo. Autorka próbuje zrozumieć motywy postępowania ojca, ale trudno powiedzieć, czy gorsze jest opisywanie tego, co robi, czy też odsłanianie wstydliwych i mrocznych kart jego przeszłości. Podobnie rzecz się ma z matką autorki. Jest współwinna tego, co się działo i tak samo okrutna jak ojciec, chociaż jej okrucieństwo jest inne.
Matka jest wciąż nieobecna. Zarzuca dzieciom, że nie ma przez nie pieniędzy i nie może żyć tak, jak by chciała. Jest nieodpowiedzialna, a swoje uczucia ujawnia jedynie w momentach krytycznych, kiedy dzieciom dzieje się największa krzywda. Przez lata gromadzi w domu przeterminowane leki i wymyśla wciąż nowe choroby dla siebie i dzieci, choć z tymi, jakie faktycznie mają miejsce nie chce i nie potrafi sobie radzić. Córki i syn wydają się być dla niej brzemieniem, ale największy dramat to jej życie u boku mężczyzny, który zaspokaja swoją chuć nie tylko z córkami, ale i z wszystkimi kobietami, jakie pojawią się w domu i jakie nie przeciwstawią się jego dzikości.
Ważna jest symbolika Kopciuszka, która skrywa przykre prawdy o dziecku odtrąconym i niezrozumianym. Dziewczynka z pamiętnika Opfer nie odnajduje wsparcia ani w matce, którą mimo wszystko kocha, ani w siostrze, ani w żadnej koleżance. Nieczułe na jej krzywdę są nauczycielki w szkole, okrutne dzieci potęgują wyobcowanie i uczucie zbędności. Ta, którą wszyscy krzywdzą i wyszydzają, przez pewien czas oczekuje na przybycie dobrej wróżki i pięknego księcia, na zmianę losu; na moment, w którym przez chwilę zatańczy swój taniec na zaczarowanym balu. Niestety, przez lata dziecko żyje jedynie marzeniami i pragnieniami, które nigdy nie zostaną spełnione. Bo nawet szansa na bliskość z Tamarą, której pamięć pozostaje wciąż żywa, szybko zostanie zaprzepaszczona i wówczas pozostanie już tylko pustka. Pustka, z którą autorka nie może sobie poradzić nawet w dorosłym życiu.
Chociaż otrzymujemy dość dużo bezpośrednich i pośrednich wskazówek dotyczących motywów napisania tej książki, trudno jest jednoznacznie orzec, dlaczego powstała. To opowieść, która porusza wiele tematów tabu, dotyka problematyki delikatnej, ale nie tak znowu rzadkiej. Nie chodzi tylko o traumatyczne dzieciństwo. To, co było, dzieje się wciąż w myślach autorki. Nieprzypadkowo w pierwszych zdaniach czytamy o dorosłej kobiecie, która próbuje ukryć swój płacz i ból przed najbliższymi.
„Kato-tata” to poruszający zapis wciąż żywej przeszłości. Książka, której czytanie będzie bolesnym przeżyciem. To także głos w dyskusji na temat patologicznej rodziny i możliwości pomocy, której rzadko kiedy udziela otoczenie. W tym znaczeniu nie jest łatwo określić, czy to literatura czy publicystyczny manifest. Czymkolwiek by nie były słowa Opfer, są niesamowicie przejmujące i na długo pozostają w pamięci.
Wydawnictwo Santorski & Co, 2009